SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Andrzej Duda z większym poparciem w czasie epidemii. "Rząd prowadzi spójną i wyważoną komunikację w kryzysie"

W obecnej sytuacji, gdy liczba zakażonych wirusem COVID-19 w Polsce rośnie z dnia na dzień, rząd radzi sobie pod względem komunikacyjnym bardzo dobrze. Reaguje szybko i nie pozwala narzucić sobie narracji, komunikacja jest spójna i wyważona. Siłą rzeczy walka z koronawirusem stała się częścią kampanii wyborczej, którą siłą rzeczy trzeba było przerwać. Zdaniem ekspertów w tej sytuacji bez wątpienia zyskuje obecny prezydent Andrzej Duda, który z aktywności politycznej zrezygnować nie może. - Pozycja prezydenta będzie silna efektywnością służb - twierdzą eksperci.

Andrzej Duda na swojej konwencji wyborczej, fot. twitter.com/AndrzejDuda2020 Andrzej Duda na swojej konwencji wyborczej, fot. twitter.com/AndrzejDuda2020

Od blisko tygodnia liczba osób zakażonych koronawirusem w Polsce rośnie. Obecnie to ponad 400 osób, w tym 6 ofiar.

Polskie władze zdecydowały o zamknięciu szkół, przedszkoli, żłobków, wyższych uczelni. Ograniczyły działalność galerii handlowych zezwalając na to, by były na ich terenie czynne jedynie apteki, drogerie, pralnie i sklepy spożywcze. Nieczynne są tez kina, teatry, restauracje, puby i inne miejsca rozrywki. Zakazano imprez masowych i zgromadzeń powyżej 50 osób. Wprowadzono pełną kontrole na wszystkich polskich granicach.

Codziennie społeczeństwo za pośrednictwem mediów informowane jest na bieżąco o wzroście liczby zachorowań, działaniach służby zdrowia i kolejnych działaniach podejmowanych przez władze.

Ekspertów od komunikacji i marketingu politycznego poprosiliśmy o ocenę komunikacji prowadzonej przez obecną władzę.

Z jednej strony przestrzeganie, z drugiej - zapewnienia, że jest dobrze

Adam Mitura, prezes agencji InPlus Media uważa, że Polska miała tak naprawdę dwa miesiące (od momentu, w którym okazało się, że są pierwsze na świecie zachorowania na koronawirusa) na to, by wdrożyć procedury minimalizujące liczbę zachorowań. - Rząd przekonuje, że ten czas należycie wykorzystał, niemniej najbliższe tygodnie to zweryfikują. Moim zdaniem, na poziomie administracyjnym i komunikacyjnym, tego egzaminu na piątkę nie zdaliśmy. Z pewnością można było szybciej uszczelnić granice i wprowadzić na nich kontrole, co mogłoby ograniczyć ryzyko wybuchu epidemii. Również komunikacyjnie, szczególnie przed stwierdzeniem pierwszych przypadków wirusa w Polsce, zamiast przekonywać społeczeństwo, że Polska jest świetnie przygotowana proceduralnie do walki z koronawirusem, lepiej było ten czas wykorzystać na edukację - podkreśla nasz rozmówca.

Szef InPlus Media zwraca uwagę, że w obliczu kryzysu wywołanego koronawirusem, politycy na świecie przyjęli zgoła odmienne strategie. Na Filipinach, w odpowiedzi na krytykę rządu w związku z brakiem działań, prezydent Duterte stwierdził, że to nie wirus jest problemem w kraju, ale narkotyki. Z kolei Boris Johnson powiedział Brytyjczykom wprost: „wielu z was straci swoich bliskich”.

- My przyjęliśmy strategię pośrednią, z jednej strony rząd ostrzega przed zagrożeniami, z drugiej zapewnia, że wszystko jest pod kontrolą i że jesteśmy dobrze przygotowani na najgorszy scenariusz. Jesteśmy silni, sprawni, jesteśmy wzorem dla innych europejskich krajów – taki komunikat płynie z kręgów rządowych - podkreśla Adam Mitura.

W jego ocenie taka strategia wydaje się rozsądna, ale i ryzykowna. Z jednej strony zapobiega panice i buduje bardzo istotne w obliczu kryzysu poczucie wspólnoty, na razie się też dobrze sprawdza, o czym świadczą nie tylko wyniki sondaży, ale także niemal jednogłośne zrozumienie i podporządkowanie się społeczeństwa działaniom podejmowanym przez rząd.

- Z drugiej strony, pozytywny przekaz „poradzimy sobie” sprawia, że w przypadku niepowodzenia działań antykryzysowych – szybko rosnącej liczby chorych, trudności gospodarczych, deficytu w budżecie, rząd może bardzo szybko stracić zaufanie. Na razie liczby zdecydowanie świadczą na korzyść rządzących. Jeśli weźmiemy pod uwagę liczbę zachorowań w przeliczeniu na milion mieszkańców, to Polska wypada zdecydowanie lepiej nie tylko na tle Europy Zachodniej, ale także wielu krajów Azji, które były znacznie lepiej przygotowane od strony proceduralnej do walki z epidemią. Niewielka jest też śmiertelność – podkreśla w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Adam Mitura.

Szybkie reakcje, własna narracja

Ekspert uważa, że mimo, że sytuacja zmienia się bardzo dynamicznie, to na razie rząd szybko się do niej dostosowuje i nie daje sobie narzucić narracji. - Kiedy medialna dyskusja ogniskowała się wokół samej epidemii, rząd zapewniał, że podejmuje wszelkie środki, by ją zminimalizować. Poszły też za tym konkretne działania, np. szybkie stworzenie specustawy. Kiedy emocje związane z rozprzestrzenianiem się wirusa trochę opadły i zaczęto zadawać pytania o gospodarkę, rząd zapowiedział pakiet rozwiązań dla przedsiębiorców, Związek Banków Polskich z kolei zakomunikował wakacje w spłacie kredytów. Warto zwrócić uwagę na to, że rząd mówi jednym głosem, ale bardzo trafnie rozdziela role. W przypadku niepowodzenia działań, łatwiej będzie wskazać winnych. Opanowany minister Szumowski świetnie sprawdza się w roli męża stanu polskiej służby zdrowia. Mateusz Morawiecki z jednej strony uspokaja nastroje przedsiębiorców, z drugiej udzielając wywiadu znanemu youtuberowi wchodzi na teren zupełnie obcy większości politykom i pokazuje otwartość na nowe technologie oraz gotowość do dialogu z młodymi wyborcami. Z kolei prezydent jeździ po kraju, nadzoruje działania, nie boi się pytań i decyzji. Podczas gdy jego oponenci zawieszają kampanię, on zyskuje uwagę i cenny czas antenowy. Na dziś jego pozycja w wyborach wydaje się niezagrożona, choć wiele się może zmienić, tym bardziej, że majowy termin wyborów trudno dziś uznać za realny - analizuje Adam Mitura. Ocenia, że reakcja rządu na wydarzenia jest szybka i właściwa, ale diabeł tkwi w szczegółach.

- Mimo, że ma on na razie kredyt zaufania, to nie sposób nie zauważyć, że tu i ówdzie pojawiają się pęknięcia i że część działań, mimo, że słusznych, podejmuje się naprędce i w sposób nieskoordynowany. Okazuje się, że w ubiegłym tygodniu kontrola na lotniskach nie działała tak, jak zapewniał rząd. Do tego stopnia, że np. w czwartek na warszawskim lotnisku, pasażerów wracających np. ze Stanów Zjednoczonych w żaden sposób nie kontrolowano. Rozpoczęto akcję relokacji polskich obywateli zza granicy, ale okazuje się, że część z nich w ogóle nie została o tym poinformowana. Z kolei z niektórych szpitali dobiegają alarmujące informacje o braku podstawowych środków a kwarantanna jest daleka od doskonałości. Oczywiście, w sytuacji kryzysowej nie sposób uniknąć błędów, jednak przechodzimy powoli od polskiej spontanicznej jedności i bezwarunkowego podporządkowania się decyzjom, do zadawania pytań „dlaczego” i „co dalej”. Lada moment przyjdzie czas na „sprawdzam”. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że nie mamy ani procedur, ani służby zdrowia na poziomie Singapuru. Lada moment zrobi się też cieplej i Polakom nie w smak będzie pozostawać w domach, będzie rosło zniecierpliwienie i irytacja. Tym bardziej, że wielu pracodawców zmierzy się z realnymi problemami. To wszystko skomplikuje trudną już dzisiaj sytuację rządu - podsumowuje szef InPlus Media.

Zdaniem Pawła Soproniuka, partnera w Neuron PR wysiłek komunikacyjny rządu jest ogromny i należy to docenić - stosowane są wszystkie dostępne kanały i techniki komunikacji, wysoka jest także intensywność działań. W jego ocenie odpowiedzialnie zachowują się media, również te które raczej nie zaliczają się do sprzyjających obecnej władzy. - To jedyna słuszna (w mojej ocenie) polityka komunikacyjna w tej sytuacji - podkreśla Soproniuk.

Najtrudniejsze wyzwanie komunikacyjne dla administracji

Także według Marka Gieorgicy, partnera zarządzającego w Clear Communication Group obecna sytuacja to najtrudniejsze wyzwanie komunikacyjne dla administracji publicznej, jakie można sobie wyobrazić. Zagrożenie dotyczy każdego mieszkańca Polski, podejmowane przez władze decyzje wpływają na funkcjonowanie każdego aspektu życia. Dodatkowo to zagrożenie wywołuje w części społeczeństwa panikę, a ta znów jest przyczyną powstawania wielu plotek i nieprawdziwych informacji. To ekstremalne wyzwanie komunikacyjne.

- Zadaniem rządu i całej administracji jest nie tylko walka z rozpowszechnianiem się epidemii – chodź to jest na pierwszym planie i jest kluczowe. Musi także dać Polakom poczucie bezpieczeństwa i zapobiec panice, o wybuch której nie jest w tej sytuacji trudno. Pewnie każdy z nas dostał w ostatnich dniach wiadomość, że Warszawa zostanie całkowicie odcięta od reszty kraju. W czasach niepewności łatwo wierzy się w nieoficjalne informacje z drugiego obiegu i na tej podstawie podejmuje decyzje. Zadaniem służb komunikacyjnych rządu jest dostarczenia rzetelnej i wiarygodnej informacji oraz dementowanie niebezpiecznych plotek. Dlatego pomysł przeprowadzenia rozmowy Premiera z youtuberem Blowkiem uważam za naprawdę bardzo dobry. To szansa na dotarcie do młodych odbiorców, zdementowanie wielu fałszywych informacji oraz zaapelowanie do młodzieży, aby pozostała w domu. To było świetne posunięcie – ocenia Marek Gieorgica.

Zaznacza w rozmowie z Wirtualnemedia.pl, że strategia uspakajania i duża aktywność komunikacyjna to bardzo dobre podejście i tu rząd, a szczególnie Minister Zdrowia dobrze zdaje ten egzamin. - Ale trzeba pamiętać o tym, że z poziomu rządu nie da się kontrolować sytuacji w każdym miejscu w kraju – nie ma bowiem możliwości tak szybko i sprawnie zbierać na bieżąco informacji z terenu. Stąd pojawiają się problemy i komunikacja centralna może się rozjechać z rzeczywistością. To ogromne ryzyko dla wiarygodności władz i na nie powinno się uważać – dodaje nasz rozmówca.

Ważne jest uspokajanie

Podobnymi refleksjami dzieli się prof. Dariusz Tworzydło z Uniwersytetu Warszawskiego, który twierdzi, że w obecnej sytuacji uspokajanie jest bardzo ważne. Dopuszczenie do niekontrolowanej paniki byłoby w jego ocenie fatalne w skutkach nie tylko dla społeczeństwa, ale także dalszego rozwoju sytuacji. Nasz rozmówca podkreśla, że utrzymanie względnego spokoju jest możliwe wtedy, gdy wykonujemy nie tylko działania zapobiegawcze i reagujemy, ale także wówczas gdy prowadzona jest profesjonalna komunikacja. - Informacja jest podstawą, nawet a może przede wszystkim gdy komunikujemy rzeczy trudne i bolesne, w tym także poważne prognozy dotyczące dalszego rozwoju sytuacji. Rząd dysponuje całym arsenałem narzędzi i środków, które umiejętnie wykorzystuje. Opozycja obecnie może być jedynie recenzentem tych działań i dlatego z perspektywy budowy kapitału wizerunkowego ma mniejsze szanse na uzyskanie oczekiwanych przez siebie efektów – mówi prof. Dariusz Tworzydło.

Komunikacja władz jest zdaniem Grzegorza Millera, właściciela agencji MillerMedia spójna, wyważona i prowadzona tym samym językiem. - Wypowiadają się wciąż te same osoby -  każda w swoich obszarach kompetencji. Celem jest ograniczenie szansy na wywołanie paniki, co jest zrozumiałe i skuteczne. Nasza służba zdrowia, jak zresztą w większości krajów, nie poradzi sobie z nagłym wybuchem wielkiej ilości zakażeń i konieczności hospitalizacji; żaden system nie jest w stanie wytrzymać takie stress testu - uzasadnia Grzegorz Miller. Zwraca uwagę na dobrą koordynację przepływu informacji i skuteczność przekazu.



Duża aktywność , stanowcze działania

Z kolei Tomasz Alberski, managing partner Grupy Komunikacja+  zwraca uwagę na to, że obecny rząd jest przede wszystkim bardzo aktywny, o czym świadczą liczne konferencje, informacje podawane na bieżąco w mediach społecznościowych czy orędzie prezydenta. Do tego należy dodać bardzo stanowcze działania, które mają ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa w Polsce.

- W połączeniu z silną pozycją Ministra Zdrowia Łukasza Szumowskiego, komunikacja buduje wizerunek zaangażowanego rządu, przejmującego inicjatywę w sytuacji kryzysowej. To przekłada się na opinię Polaków. Z sondażu IBRiS wynika, że ponad połowa Polaków (52,5 proc.) pozytywnie ocenia działania rządu ws. wirusa COVID-19  i uważa, że polskie władze dobrze radzą sobie z zagrożeniem. Negatywnie na ten temat wypowiada się natomiast tylko 12,6 proc. badanych – zaznacza nasz rozmówca. Dodaje, że Polska służba zdrowia dopiero stoi przed największym testem swojej wydolności. Właściwe zabezpieczenie tego procesu jest  działaniem niezwykle kompleksowym i wymagającym. - Każde potknięcie będzie w sposób natychmiastowy poddawane krytyce publicznej. Koronawirus jest  tematem bardzo medialnym, który dotyczy nas wszystkich i tak samo jak stwarza szanse na zwiększenie dotarcia z komunikacją rządową, tak samo przynosi większe pole do krytyki w razie błędów, których w sytuacji kryzysowej bez precedensu nie da się w pełni wyeliminować – przestrzega ekspert.

Koronawirus to część kampanii wyborczej

Eksperci od marketingu politycznego nie mają wątpliwości co do tego, że obecne działania rządu związane z epidemią koronawirusa w Polsce wpłyną znacząco na zbliżające się wybory prezydenckie. Jak dotąd nie zostały odwołane, jednak kampanie wyborcze zostały zawieszone. W związku z zagrożeniem zarażenia się wirusem swoje spotkania wyborcze odwołali wszyscy kandydaci na prezydenta, m.in. Robert Biedroń, Małgorzata Kidawa-Błońska, Szymon Hołownia poinformował, że zawiesza wszelkie działania będące agitacją polityczną.

Teoretycznie kampanię wyborczą zawiesił też obecny prezydent Andrzej Duda. Politycy opozycji zarzucają mu jednak, że kampanię wyborczą wciąż jednak prowadzi, bo jeździ po Polsce pod pretekstem odwiedzania kolejnych szpitali itp.

Wirtualna Polska zapytała w sondażu IBSP Polaków, „który z kandydatów spisałby się najlepiej w obliczu epidemii koronawirusa?". Najwięcej ankietowanych oceniło, że najlepiej w starciu z koronawirusem sprawdziłby się jako prezydent Andrzej Duda (40,90 proc.). Drugie miejsce w zestawieniu zajął lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz (11,17 proc.). Kandydatka na prezydenta z Koalicji Obywatelskiej - Małgorzata Kidawa-Błońska - zajęła trzecie miejsce z wynikiem 9,82 proc. Kolejne pozycje zajęli: Krzysztof Bosak z Konfederacji (4,47 proc.), Robert Biedroń w Wiosny (4,14 proc.) i dziennikarz Szymon Hołownia (3,68 proc.).

Badanych zapytano też, jak oceniają działania rządu w obliczu tego zagrożenia? Ponad połowa - 57,41 proc. - stwierdziła, że zdecydowanie i raczej dobrze. Odmiennego zdania było 16,16 proc. z nich, a 25,96 proc. respondentów wybrało odpowiedź: "ani dobrze, ani źle".

Warto też przytoczyć w tym miejscu najnowszy sondaż CBOS - wynika z niego, że poparcie dla prezydenta Andrzeja Dudy wynosi w marcu 50 proc. (tyle samo co w lutym), a na kandydatkę KO Małgorzatę Kidawę-Błońską  - 15 proc. (o 5 proc. mniej niż w lutym).

9 proc. ankietowanych (o 4 proc. więcej niż w lutym) poparłoby kandydata PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza, 6 proc. (o 1 proc. więcej niż w lutym) Szymona Hołownię, a 5 proc. (o 1 proc. więcej niż w lutym) wybrałoby kandydata Lewicy Roberta Biedronia. Krzysztof Bosak, kandydat Konfederacji mógłby liczyć na 3 proc. poparcia (o 2 proc. więcej niż w lutym).
CBOS podkreśla jednak, że badanie to rozpoczęto jeszcze przed wprowadzeniem w kraju nadzwyczajnych środków prewencyjnych związanych z epidemią. Zrealizowano je metodą wywiadów bezpośrednich wspomaganych komputerowo w okresie 5–15 marca br. na liczbie 919 osób.

Prezydent Duda zdobywa punkty

Adam Mitura zaznacza, że w obecnej sytuacji walka z koronawirusem staje się, chcąc nie chcąc, częścią kampanii wyborczej. To jak poradzi sobie w tej kryzysowej sytuacji rząd, jakie działania wprowadzi, z pewnością wpłynie na wynik wyborów. - Na razie, nie ulega wątpliwości, że komunikacyjnie rząd bardzo się stara. Prezydent jest bardzo aktywny, organizowane są na bieżąco konferencje prasowe, szybko informuje się o nowych przypadkach zarażeń i podejmowanych działaniach. Rząd uruchamia infolinię, tworzy specustawę, zamyka szkoły, kina, przedszkola, wdraża działania, które, choć dla niektórych mogą być kontrowersyjne, są uzasadnione z punktu widzenia rozprzestrzeniania się wirusa. Z punktu zarządzania kryzysowego niewiele dzisiaj można ekipie rządzącej zarzucić. Prezydent Duda zdobywa punkty - dostaje gratis czas antenowy w mediach, także tych niesprzyjających obecnej władzy a opozycja jest spychana do narożnika - uzasadnia nasz rozmówca.

W odniesieniu do działań Andrzeja Dudy ekspert nie widzi alternatywy dla aktywności, które obecnie podejmuje. - W chwilach zagrożenia społeczeństwo potrzebuje poczucia, że rządzący zajmują się problemem i ciężko pracują - gdyby prezydent Duda zaniechał podróży po kraju zostałby nie tylko oskarżony o tchórzostwo (proszę porównać to z komentarzami, które pojawiły się po krótkim zwolnieniu Rafała Trzaskowskiego w Warszawie), ale osłabiłby skuteczną jak na razie ofensywę informacyjną - twierdzi Adam Mitura. Dodaje, że prezydent musi wykazywać się aktywnością, bo jest po prostu jego zadanie w obecnej sytuacji.

- Kampanii wyborczej dziś fizycznie nie da się prowadzić, dlatego najsensowniejszym rozwiązaniem byłoby przesunięcie wyborów poprzez wprowadzenie stanu wyjątkowego. Myślę, że taka decyzja zapadnie. Rządzący na pewno zdają sobie sprawę, że może być trudność z samym przeprowadzeniem głosowania i nikt w czasie epidemii nie będzie nawoływał do tego, aby jednocześnie nie wychodzić z domu ale zrobić wyjątek na głosowanie. Poza tym wynik wyborów może być naprawdę dość losowy w takiej sytuacji - uważa Adam Mitura.

Epidemia wizerunkowo służy władzy

Prof. Dariusz Tworzydło twierdzi, że zejście kampanii wyborczej na drugi plan sprzyja partii rządzącej, która ma możliwości i prawne instrumenty do działania w zakresie ograniczania ryzyka. - Stała obecność w mediach przedstawicieli rządu będzie sprzyjała budowaniu przekonania o aktywności i pewności co do kierunków podejmowanych decyzji - podkreśla ekspert.
W podobnym tonie wypowiada się Grzegorz Miller, który także uważa, że obecna sytuacja stawia urzędującego prezydenta w uprzywilejowanej pozycji wobec innych kandydatów.

- Jednakże trudno go winić za tę sytuację, wszak taka jest jego rola, by komunikować się ze społeczeństwem. Gdyby tego nie robił, konkurenci zarzuciliby mu brak działania.  Epidemia oczywiście wizerunkowo służy władzy, bo jest dobrze - znów wizerunkowo - zarządzana, zaś opozycja próbuje na tym ugrać swoje, krytykując mniej lub bardziej mądrze poczynania władzy. Dla obu stron jest to bardzo ryzykowna gra, w której stawką są wybory prezydenckie. Jeżeli rząd i prezydent pokażą, że sobie nie radzą z epidemią, będzie to potężny cios w ich pozycję. Jeżeli opozycja będzie wysuwała nieprzemyślane postulaty, zacznie być postrzegana jako nieporadna. Na razie zyskuje obóz rządzący i prezydent, który dzięki dodatkowemu czasowi antenowemu i dużej aktywności zyskuje przewagę nad konkurentami. Za kilka tygodni przekonamy się, jak to zaangażowanie przełoży się na słupki popularności – zaznacza ekspert MillerMedia.

Dr Krystian Dudek, właściciel agencji PR i szkoleniowej Instytut Publico, ekspert ds. strategii komunikacji i komunikacji kryzysowej przypomina, że w takich sytuacjach - jeśli kryzys nie jest winą rządzących, a przyczyny są niezależne - rządzący mają duże pole do popisu i mogą zyskać w sondażach. To na nich skupia się uwaga, oni wiodą prym i oni dostarczają interesujących dla odbiorców komunikatów.

- Konkurenci mogą jedynie starać się wyłapać braki, wskazać błędy, ale jeżeli błędów nie ma - konkurencja przygasa. Nasi kandydaci przygasną, bo nie organizują spotkań, wieców, konwencji - a trudno, żeby wyborcy w obliczu zagrożenia zdrowia interesowali się sporami politycznymi. Po atakach terrorystycznych na WTC w Nowym Jorku - Bush Junior zyskał. Podobnie po zamachach w Paryżu zyskał ówczesny prezydent Holland – podkreśla dr Krystian Dudek. Ekspert podpowiada, że ważne by oczywiście zawsze stać po stronie poszkodowanych i nawet jeśli polityk myśli, że poszkodowani sami są sobie winni nie może ich publicznie piętnować. - Słynna wypowiedź Cimoszewicza, o tym, że powodzianie mogli się ubezpieczyć, czy minister Bieńkowskiej, która problem mrozów skwitowała hasłem 'Sorry, taki mamy klimat' były mocno niefortunne, i choć wiele osób przyzna, że logiczne i uzasadnione - jednak niemile widziane. Kilka dni temu nw telewizji mogliśmy zobaczyć prezydenta Dudę w koszuli wojskowej z naszytą flagą - to prostu ruch wizerunkowy wskazujący, że dzieje się coś wyjątkowego, a głowa państwa w najwyższej gotowości czuwa - uważa nasz rozmówca.

Z kolei Tomasz Alberski zwraca uwagę, że owszem - rządzący mają dziś większe pole do popisu i większe szanse na publiczne wystąpienia, jednak większa częstotliwość prowadzonej komunikacji to również więcej materiału do analizy –  działania rządu są  pod baczną obserwacją wszystkich Polaków.

- To jakie interwencje, wytyczne, czy zarządzenia oraz w jakim tempie zostaną podjęte, są dla społeczeństwa elementem uwiarygadniającym skuteczność polskich władz. Badania socjologiczne wskazują, że w sytuacjach kryzysowych, których źródło jest zewnętrzne, tak jak w przypadku wirusa, społeczeństwo zwiększa swoje zaufanie wobec rządu i często szuka konkretnych osób, liderów, za którymi może podążać.  W takich sytuacjach zazwyczaj wyłania się jakaś nowa persona, której standardowy charakter obowiązków nie wymuszał aż tak intensywnej aktywności medialnej. W obecnej sytuacji  taką osobą jest Minister Zdrowia Łukasz Szumowski, który dobrze radzi sobie z nową, wymagającą rolą i zbiera dużo pozytywnych ocen. Odpowiednia komunikacja połączona z efektywnym zarządzeniem kryzysem może zbudować rządowi bardzo duży kapitał zaufania społecznego. Nie tyko w czasie epidemii, ale także potem, kiedy zarządzanie kryzysowe zamieni się w promocję sukcesu - zaznacza dr Krystian Dudek.

Na sytuacji może zyskać obecny prezydent, pod warunkiem, że rząd będzie sobie dobrze radził z sytuacją kryzysową, ale jeszcze za wcześnie na ocenę, bo to okaże się w ciągu najbliższych kilku tygodni –  dodaje dr Sergiusz Trzeciak, ekspert ds komunikacji strategicznej. Podkreśla przy tym, że testem dla rządu jest to czy, nie zostawi branż eventowej i innych branż dotkniętych obecną sytuacją, nie można bowiem doprowadzić to upadku całych branż i decydenci muszą zaproponować plan pomocy dla branż najbardziej dotkniętych kryzysem. Inaczej odbije się to rykoszetem na całej gospodarce i podważy zaufanie dla rządu.

Bartosz Czupryk, ekspert ds wizerunku i marketingu politycznego  twierdzi, że pozycja prezydenta będzie silna efektywnością służb. Twierdzi, że sytuacja nie może wymknąć się spod kontroli, bo będzie mieć to wpływ na ocenę umiejętności prezydenta związanych z administrowaniem państwem podczas kryzysu bez względu na to czy prezydent ma formalny wpływ na radę ministrów i samego ministra zdrowia.

- Idąc dalej, prezydent musi zaangażowac się w kryzys osobiście, a minister zdrowia jako człowiek z pierwszej lini frontu musi współpracować ściśle z prezydentem, aby ten prowadził jasną, przejrzystą i zrozumiałą dla wszystkich kampanię informacyjną - twierdzi Czupryk.

Dołącz do dyskusji: Andrzej Duda z większym poparciem w czasie epidemii. "Rząd prowadzi spójną i wyważoną komunikację w kryzysie"

45 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
YKK
Prowadzenie kampanii w okresie pandemii jest czymś obrzydliwym. Najlepszym komentarzem do całej sytuacji jest zdjęcie uchachanych Kaczyńskiego z Tarczyńskim.
0 0
odpowiedź
User
Wen8
Ale Polakom roztaczac wizje piracy pray chinskim Jedwab YMCA Szlaku to labott pierwszy.Wlasnie rozpoczal, przecial wastage.W Radiu Maryja jakes rezolutna kobieta waudycji Aktualnosci Dnia oznajmila, ze NIE I UTSA zaslaniaja tylo chorzy na koronawirusa, a res,taco nie. Take keynstwa glosic to zvroza.
0 0
odpowiedź
User
wybory uzupełniające
w tych warunkach to bolszewickie rozpoznanie bojem, straty nie są ważne.
Jakże głęboko taka mentalność tkwi w tych głowach.
0 0
odpowiedź