Poranny "Gość Radia ZET" z nowym prowadzącym to strzał w dziesiątkę? "Rymanowski jest bardziej przewidywalny"
Bogdan Rymanowski od ponad miesiąca rozmawia o poranku z politykami w Radiu ZET. Zastąpił o tej porze Beatę Lubecką, która prowadzi teraz popołudniowe wydania "Gościa Radia ZET". - Lubecka lubi iść na żywioł w swoich rozmowach, które sprawiają wrażenie mniej wyreżyserowanych. Z kolei Rymanowski rozmawia w sposób bardziej uporządkowany, spokojniejszy, ale też przewidywalny - ocenia Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski. - Być może szefom Zetki chodziło o to, by dzięki kontaktom Rymanowskiego do rozgłośni częściej przychodzili najważniejsi ludzie władzy - przypuszcza medioznawca prof. Jacek Dąbała.
Audycja "Gość Radia ZET" istnieje niemal tak długo, jak stacja, w której można ją usłyszeć. Zetka ruszyła jesienią 1990 r. Założył ją Andrzej Woyciechowski, który wymyślił, że rano będzie rozmawiał z politykami. Nikt nie pamięta, kiedy nadano premierowe wydanie "Gościa Radia ZET", ale do studia przyszedł wtedy Leszek Balcerowicz. Kolejny był Bronisław Geremek. Obaj byli kluczowymi postaciami tamtego okresu.
"Poranne rozmowy z politykami to był pomysł Andrzeja. I godzina, o której się odbywały - najpierw 8:15, a potem 8:45 - to też był jego pomysł. Wyliczył, że o tej porze większość polityków jedzie do pracy i włącza w samochodzie radio. Po drodze usłyszą, co w naszym radiu mówi Geremek, Cimoszewicz czy Moczulski. Potem będzie to komentowane w Sejmie, w klubach parlamentarnych, wśród dziennikarzy. I takiego radia chciał Andrzej" - wspomina w książce "Moje Radio ZET" Dorota Ćirlić, będąca w grupie założycielskiej Zetki.
To ta stacja jako pierwsza w naszym kraju wprowadziła rozmowy z politykami na żywo. Na początku lat 90. to było novum. "Wtedy w Polsce wywiady radiowe prawie nie istniały. Dziennikarze bali się rozmów na żywo jak ognia. Nie byli do tego w ogóle przygotowani. W mediach publicznych zazwyczaj odbywało się to tak, że tydzień, dwa tygodnie wcześniej uzgadniało się z delikwentem termin nagrania i temat wywiadu. Gość zwykle domagał się pytań na piśmie. Czasem dokonywał uzgodnień: o tym rozmawiamy, o tym nie będziemy mówić. A zdarzali się i tacy, którzy pisali sobie odpowiedzi i potem je na antenie czytali. Nie chciałem powielać takich praktyk w swoim radiu. To miała być żywa rozmowa, prawdziwy wywiad" - mówił Iwonie Jurczenko-Topolskiej niedługo przed śmiercią (1995 r.) Andrzej Woyciechowski, cytowany w książce "Moje Radio ZET", która jest zapisem ostatniego wywiadu-rzeki z twórcą Radia ZET.
Woyciechowski przyznaje, że politycy początkowo dość niechętnie przychodzili do radia, ale z czasem o tych rozmowach mówiło się w kuluarach sejmowych. To ośmielało innych, by dać się zaprosić do "Gościa Radia ZET". Program od początku prowadził Andrzej Woyciechowski. Przez jakiś czas w pierwszej połowie lat 90. był także nadawany w warszawskiej kablówce Top Canal.
Roszady wśród gospodarzy "Gościa Radia ZET"
Po śmierci Woyciechowskiego głównym prowadzącym "Gościa Radia ZET" został Krzysztof Skowroński, jeden z dziennikarzy stacji. Kolejne zmiany gospodarzy tej audycji wywoływały sporo zamieszania. Pod koniec 2000 r. Skowroński odszedł z Zetki wraz z liczną grupą dziennikarzy, którzy w geście protestu przeciw następcy Woyciechowskiego - Robertowi Kozyrze - nie chcieli się zgodzić na bardziej rozrywkowy charakter stacji. Szef Zetki ściągnął do porannych rozmów Monikę Olejnik, już wtedy wielką gwiazdę, która zaczynała w Programie Trzecim Polskiego Radia, a od kilku lat była znana widzom "Kropki nad i" nadawanej w zdobywającej coraz większą popularność stacji telewizyjnej TVN.
Monika Olejnik prowadziła "Gościa Radia ZET" przez ponad 15 lat. Pod koniec maja 2016 r. ogłoszono, że nowym prowadzącym zostanie Konrad Piasecki, który przez poprzednie 22 lata był dziennikarzem politycznym konkurencji. W RMF FM prowadził poranne wywiady w tym samym czasie, w którym Zetka nadawała "Gościa Radia ZET". Monice Olejnik zaproponowano, by została w stacji i prowadziła niedzielną audycję z politykami "7. Dzień Tygodnia". Odmówiła. Na odchodne mogła przeczytać, co powiedział jej ówczesny szef: - Bardzo wysoko cenimy dorobek i warsztat Moniki. Na antenie Radia ZET jest przestrzeń dla wielu wybitnych osobowości z korzyścią dla słuchaczy. Jest miejsce i dla Konrada Piaseckiego i Moniki Olejnik. Obydwoje są wybitnymi dziennikarzami, choć różni ich styl prowadzenia wywiadów. Na tej różnorodności nam zależało - wyjaśniał wtedy Jarosław Paszkowski. Stacja promowała przejście Piaseckiego do Zetki hasłem "Transfer roku".
Dwa lata później słuchacze "Gościa Radia ZET" usłyszeli, jak prowadzący kończy rozmowę na antenie inaczej niż zwykle: - No to czas teraz na zakończenie. Leszek Miller był ostatnim gościem Radia ZET przed wakacjami. I na mnie też przychodzi czas, jeśli chodzi o radiową emeryturę - powiedział Konrad Piasecki 29 czerwca 2018 r., informując, że odchodzi z Zetki. Stacja ogłosiła, że jego miejsce zajmie Beata Lubecka, wcześniej związana z RMF FM i Polsat News. W tej pierwszej swoją dziennikarską karierę rozpoczynał Bogdan Rymanowski, który we wrześniu dołączył do Zetki. Zastąpił Beatę Lubecką, która została w rozgłośni, ale w jesiennej ramówce jest prowadzącą popołudniowe wydanie "Gościa Radia ZET", nadawane po godz. 17.
Ludzie władzy u Rymanowskiego
Bogdan Rymanowski przed pierwszą audycją w Zetce powiedział: - Zaczynałem jako radiowiec i bardzo się cieszę, że znowu poczuję niepowtarzalną atmosferę radia. Będę w "Gościu Radia ZET" rozmawiać z najważniejszymi bohaterami dnia - politykami władzy, jak i opozycji. Będę też zapraszał ekspertów, którzy pomogą zrozumieć nam otaczający i coraz bardziej zmieniający się świat.
Początek miał mocny. Pierwszym gościem Bogdana Rymanowskiego był prezydent Polski. Andrzej Duda podczas wywiadu przyznał m.in., że nie jest zwolennikiem zmian w ordynacji wyborczej, o których wspominali politycy PiS. Te słowa cytowały później inne media.
- Oczywiste jest, że Bogdan Rymanowski został ściągnięty do Zetki po to, by pojawiali się tam najważniejsi politycy Zjednoczonej Prawicy. I tak się dzieje, a pierwszym sygnałem, że o to chodzi, była rozmowa z prezydentem Dudą - uważa Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski. - Na pewno redaktor Rymanowski może zaprosić takich gości, których później chętnie cytują inne media.
Prof. Jacek Dąbała, medioznawca i audytor jakości mediów z Uniwersytetu Jagiellońskiego, również przypuszcza, że Radio ZET ściągnęło Rymanowskiego po to, by zapewnił stacji rozgłos. - Doświadczony dziennikarz, który ma kontakty i dostęp do polityków z pierwszego szeregu, do pewnego stopnia jest dla radia wartością dodaną. Być może szefom Zetki chodziło o to, by dzięki kontaktom Rymanowskiego do rozgłośni częściej przychodzili najważniejsi ludzie władzy - mówi nam medioznawca.
Wystarczy spojrzeć na nazwiska polityków, którzy od września pojawili się w "Gościu Radia ZET". Bogdan Rymanowski rozmawiał m.in. z Przemysławem Czarnkiem - ministrem edukacji i nauki, Henrykiem Kowalczykiem, wicepremierem i ministrem rolnictwa i rozwoju wsi, Waldemarem Budą - ministrem rozwoju i technologii, Michałem Wójcikiem - ministrem w Kancelarii Premiera z Solidarnej Polski, Błażejem Pobożym - wiceministrem spraw wewnętrznych i administracji czy Anną Moskwą - minister klimatu i środowiska. Ta ostatnia mówiła, jak Polacy mogą oszczędzać na rachunkach i zachęciła, by każde gospodarstwo domowe zrobiło sobie rachunek sumienia. Rymanowski spytał, czy sama oszczędza. - Obniżyłam temperaturę w domu do 17 stopni. Można się przyzwyczaić - powiedziała Anna Moskwa w "Gościu Radia ZET". Wypowiedź była szeroko komentowana w mediach społecznościowych.
Więcej gościa, mniej gospodarza
- Jak sądzę, założeniem szefów stacji przy zaproszeniu Bogdana Rymanowskiego do prowadzenia "Gościa Radia ZET" było to, żeby na antenie o poranku pojawili się czołowi politycy, którzy nadają ton debacie politycznej. Dla większości mediów istotniejsze jest to, co zapowie np. w kontekście nowych projektów legislacyjnych minister polskiego rządu niż to, jak to później zostanie skomentowane przez polityka opozycji - uważa Patryk Słowik.
Ale to nie tak, że Rymanowski zaprasza tylko polityków obozu władzy. Jego gośćmi w Radiu ZET byli też Szymon Hołownia, Włodzimierz Czarzasty, Władysław Kosiniak-Kamysz, Grzegorz Schetyna czy Krzysztof Bosak.
Dziennikarzowi Wirtualnej Polski podobają się rozmowy Rymanowskiego. - Bo są profesjonalnie robione. Gdy w czwartek jego gościem był Grzegorz Schetyna, prowadzący zaczął od pytania o to, dlaczego samorządy nie chcą pomóc rządowi w dystrybucji węgla. W mediach społecznościowych zarówno aktyw partyjny, jak i fani Platformy, przypuścili atak na Rymanowskiego, zarzucając mu, że ulega pisowskiej narracji. A ja uważam, że wcale tak nie jest. Bo Rymanowski w tych rozmowach pomaga uwypuklić poglądy swoim rozmówcom. Dzięki temu członkowie PiS-u są jeszcze bardziej pisowscy, a ludzie PO jeszcze bardziej platformerscy. Rymanowski utrzymuje wszelkie standardy dziennikarskie, jakich można oczekiwać od prowadzących tego typu rozmowy - przekonuje Patryk Słowik.
I dodaje, że pojawiają się głosy wśród publicystów, że Rymanowski zbyt słabo dociska polityków, by wyegzekwować od nich odpowiedzi: - Ale on ma taki styl i mnie to odpowiada. Wolę słuchać gościa niż gospodarza, a redaktor Rymanowski mi to umożliwia.
Lubecka ostrzej pyta, Rymanowski bardziej przewidywalny
Pytam, czy wywiady Bogdana Rymanowskiego są inne niż te, które wcześniej robiła Beata Lubecka. - Każde z nich prowadzi rozmowy profesjonalnie, a pod względem warsztatu dziennikarskiego są one poprawne - uważa prof. Jacek Dąbała. - Udało się stacji zachować przyzwoity poziom wywiadów z politykami, ale nie ma tu nowej jakości. Dlatego zmiana gospodarza porannego wydania "Gościa Radia ZET" niewiele wnosi, choć w przypadku Bogdana Rymanowskiego widać mniejszą dramaturgię, za to większą przewidywalność. Beata Lubecka była bardziej bezpośrednia, zdecydowana, a czasami wręcz bezpardonowa. Miałem wrażenie, że potrafi znacznie ostrzej postawić pewne pytania. U niej nacisk na uzyskanie odpowiedzi od polityka był większy niż w trakcie rozmów Bogdana Rymanowskiego. Jako słuchacz miałem wrażenie, że dłużej zamęcza rozmówcę, który unika jasnych deklaracji. Bogdan Rymanowski jest bardziej przewidywalny, taktowny, stonowany. Teraz dramaturgia w trakcie porannych wywiadów z politykami w Zetce jest mniej czytelna i delikatniejsza. Być może na tym zależało szefom stacji.
Także Patryk Słowik zauważa, że Rymanowski prowadzi rozmowy zupełnie inaczej niż Lubecka. - Słucham obu i odpowiada mi to, że w jednym Radiu ZET dostaję dwa różne podejścia do tego samego tematu. Lubecka lubi iść na żywioł w swoich rozmowach, które sprawiają wrażenie mniej wyreżyserowanych. Z kolei Rymanowski rozmawia w sposób bardziej uporządkowany, spokojniejszy, ale też przewidywalny - ocenia dziennikarz Wirtualnej Polski. I przyznaje, że Beata Lubecka wielokrotnie zaskakiwała go swoimi pytaniami. - Czasami łapałem się za głowę i myślałem sobie, jak można zadać takie pytanie, bo nie rozumiałem, do czego ona zmierza. Mija minuta, dwie i nagle wszystko staje się jasne.
Patryk Słowik zwraca też uwagę na zupełnie inny sposób prowadzenia narracji w rozmowie: - Pytania Lubeckiej są znacznie dłuższe, częściej nawiązują do jej spostrzeżeń. Z kolei Rymanowski pilnuje się, by pytanie było możliwie krótkie. Ona potrafi brakiem sztampy wyciągnąć polityka na wody, na które ten ktoś niekoniecznie chciał wypłynąć. Za to w jego przypadku ta możliwość jest nieco mniejsza. Ale to zależy od tematu dyskusji. Przykładowo, jeśli omawiany jest projekt jakiejś ustawy, bardziej do mnie przemawia podejście pana redaktora, a jeśli chcę zobaczyć polityka od kuchni, to świetnie sobie z tym radzi Beata Lubecka.
Mazurek ostrzejszy niż Rymanowski
Stara zasada radiowa mówi, że jak zrobisz dobrze poranny program, to słuchacz zostanie z tobą na cały dzień. Dwie największe stacje ogólnopolskie w kraju walczą o odbiorców nie tylko dynamiczną muzyką, rozśmieszającymi prowadzącymi, ale też rozmową z politykami. W tym samym czasie, gdy nadawany jest "Gość Radia ZET", konkurencja proponuje słuchaczom "Poranną Rozmowę w RMF FM" Roberta Mazurka.
- To zupełnie różne rozmowy, choć obie robione profesjonalnie. Od razu słychać inny charakter i temperament prowadzących. Mazurek to bardzo wyrazista postać w radiu. Jest ostrzejszy niż Rymanowski i to się sprawdza - komentuje prof. Jacek Dąbała. - Dziennikarz, który rozmawia z politykami, musi rozumieć, że reprezentuje społeczeństwo, a nie władzę. A pytania, które stawia w interesie najbardziej niezadowolonych, pokrzywdzonych, biednych i zastraszonych obywateli, powinien zadawać w sposób możliwie najbardziej ostry i bezpośredni. Każda przyjazność czy nadmierny takt ze strony dziennikarza w stosunku do polityka będą źle widziane po stronie inteligentnych słuchaczy. Jest prosta zasada: gdy ktoś jest u władzy, to się go rozlicza. Dlaczego? Bo rządzi.
Medioznawca dodaje, że Robert Mazurek o poranku w RMF-ie jest przekonujący i zaskakujący. - Działa tu stara zasada suspensu: nie wiemy, co za chwilę się stanie. Rozmowy Mazurka z politykami to zazwyczaj niespodzianka dla słuchaczy. W przypadku wywiadów Rymanowskiego jest zdecydowanie większa przewidywalność. I teraz właściciele stacji muszą sobie odpowiedzieć na pytanie, czy chcą mieć w porannych rozmowach bardziej wyważonych dziennikarzy, czy też wolą postawić na kogoś, kto traktuje gości w studiu bardziej nieprzewidywalnie - sugeruje prof. Dąbała.
Tak było choćby w ostatnią środę, gdy gościem "Porannej Rozmowy w RMF FM" był Marek Suski. Polityk PiS na wiele pytań odpowiadał, że "nie wie". Suski nie był w stanie nic powiedzieć o trzech różnych ustawach dotyczących cen energii, przyszłości politycznej Jacka Kurskiego czy zapowiadanej rekonstrukcji rządu. - Szanujmy swój czas. Skoro pan nie chce odpowiadać na żadne pytania, to ja już podziękuję panu serdecznie za rozmowę. Kłaniamy się i do widzenia - powiedział na antenie Robert Mazurek i skończył rozmowę przed czasem.
Patryk Słowik przypomina, że sześć lat temu, gdy Mazurek debiutował na antenie RMF, wielu narzekało, że nie radzi sobie z prowadzeniem wywiadów z politykami. - Różnica między jego pierwszymi rozmowami a ostatnimi jest gigantyczna. Robert Mazurek wykonał wielką pracę nad sobą, choć przecież w momencie przejścia do RMF-u był już uznanym dziennikarzem i mógł spocząć na laurach. Rymanowski wszedł do Zetki w biegu. Widać, że jemu czas nie jest potrzebny, żeby się przystosować do rozmów w radiu. I z powodzeniem utrzymuje dobre tempo - uważa dziennikarz Wirtualnej Polski. - Rymanowski i Mazurek są zupełnie inni. Zawodowo wolę Rymanowskiego, bo więcej się dowiaduję od polityków o ich pomysłach czy projektach ustaw, które chcą złożyć. Natomiast wyobrażam sobie, że dla przeciętnego słuchacza, który podsypia jeszcze w aucie, ciekawsza może być rozmowa Mazurka, bo ma bardziej humorystyczny charakter.
Kaczyński w Radiu ZET? To możliwe!
RMF wiele lat temu zaprosił do współpracy Krzysztofa Ziemca, który raz w tygodniu - w soboty o godz. 8:30 - rozmawia z politykami. Dziś to jedna z czołowych twarzy programów informacyjnych Telewizji Polskiej. Ziemiec oskarżany jest, że nie przeciwstawia się propagandzie, która sączy się z materiałów, które prezentuje np. w "Teleexpressie". Udało mu się zaprosić do RMF FM Jarosława Kaczyńskiego. Czy prezes PiS mógłby się pojawić na antenie Radia ZET?
- Wydaje mi się, że chętniej przyjdzie do Rymanowskiego niż do Lubeckiej, bo to dla Jarosława Kaczyńskiego może być dziennikarz, który reprezentuje bardziej przewidywalny i stonowany styl rozmowy - przypuszcza prof. Jacek Dąbała.
Taki scenariusz wyobraża sobie także Patryk Słowik: - I to może być niezły wywiad, bo po stronie PiS-u i Kaczyńskiego będzie zaufanie do Rymanowskiego, że nie wytnie mu numeru i rozmowa nie zamieni się w wielki atak na prezesa. A z drugiej strony to nie jest tak, że Jarosław Kaczyński poszedłby z chęcią na spokojną pogawędkę, gdzie nie padłoby ani jedno trudne pytanie do niego. Kaczyński miał w ostatnim czasie taki wywiad z Marcinem Fijołkiem z Interii, który nie przypominał rozmów Danuty Holeckiej z prezesem PiS.
Rymanowski przyciągnie Zetce nowych słuchaczy?
Prof. Jacek Dąbała podpowiada szefom stacji radiowych, kogo powinni wybierać do prowadzenia rozmów z politykami. - Warto szukać nowych ludzi, niekoniecznie znanych, którzy potrafią w sposób bezlitosny traktować swoich gości. Takich, którzy nie liczą się z pozycją polityka, którego odpytują i są w stanie od niego wyegzekwować jasne odpowiedzi. Jeśli zaprasza się do studia polityka, który nie potrafi rządzić i gada bzdury, to rolą dziennikarza jest pokazać tę głupotę. Tego mi często brakuje w rozmowach radiowych i nie tylko. Rymanowskiemu raz się to udaje, a innym razem nie. Lubecka była bardziej bezlitosna i bezpośrednia. U jej następcy czuć pewną ostrożność - przyznaje medioznawca.
Ostatnio informowaliśmy, że RMF FM ma 2,5 raza więcej słuchaczy niż Radio ZET. Tak wynika z ostatniego badania Radio Track. Nigdy wcześniej nie było tak dużej różnicy między tymi dwiema ogólnopolskimi stacjami. W liczbach wygląda to tak: udział RMF FM pod względem słuchania w okresie od czerwca do sierpnia 2022 r. w grupie wiekowej 15-75 lat wyniósł 31,7 proc. W przypadku Radia ZET - 12,7 proc. A jeszcze sześć lat temu w podobnym okresie (maj-lipiec 2016 r.) obie stacje dzieliło jedynie 11 pkt proc. - RMF FM notowało udział w rynku słuchania na poziomie 25,1 proc., a Radio ZET - 14,1 proc.
Czy ściągnięcie Bogdana Rymanowskiego przez Radio ZET miało zahamować ten trend? - Zetka raczej nie straci słuchaczy przez to, że do stacji dołączył Rymanowski - uważa prof. Jacek Dąbała. - Ale nie jestem pewny, czy jego nazwisko przyciąga nowych. To właśnie nieprzewidywalność i bezlitosność w stosunku do polityków, szczególnie tych rządzących, zachęcają do słuchania publicystyki radiowej. I może właśnie dlatego jest taka różnica w wynikach słuchalności RMF-u i Radia ZET.
Dołącz do dyskusji: Poranny "Gość Radia ZET" z nowym prowadzącym to strzał w dziesiątkę? "Rymanowski jest bardziej przewidywalny"