Czabański: uchwały Rady Mediów Narodowych dotyczące odwołania Jacka Kurskiego nie były konsultowane z Jarosławem Kaczyńskim
- Burza medialna po wtorkowym posiedzeniu Rady Mediów Narodowych powstała z mojej winy. Absolutną nieprawdą jest też to, że nasze uchwały dotyczące TVP konsultowaliśmy z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim - mówi w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Krzysztof Czabański, przewodniczący RMN. - Czuję się zawiedziony i zaniepokojony tym, co dzieje się w Telewizji Polskiej - dodaje.
Przypomnijmy: we wtorek, 2 sierpnia br., przed południem, po wysłuchaniu sprawozdania o sytuacji w TVP, Rada Mediów Narodowych podjęła decyzję o natychmiastowym odwołaniu Jacka Kurskiego ze stanowiska prezesa TVP. Wnioskowała o to Joanna Lichocka, a wniosek poparło czworo z pięciu członków Rady.
Następnie zarządzono przerwę w posiedzeniu, podczas której - jak poinformowała „Gazeta Wyborcza” - przewodniczący Rady Krzysztof Czabański z Joanną Lichocką pojechali gdzieś samochodem - w mediach spekulowano, że w tym czasie miało dojść do spotkania z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. Czabański wcześniej powiedział dziennikarzom, że są dwie osoby brane pod uwagę jako nowy prezes TVP. Komentujący sprawę na Twittterze dziennikarze jako najpoważniejszą kandydatkę wymieniali Małgorzatę Raczyńską-Weinsberg, która od lutego br. jest doradcą zarządu TVP, a w latach 2006-2008 była dyrektorem TVP1.
Wieczorem Czabański zaprezentował nowe stanowisko RMN. Zapowiedział, że uchwała Rady Mediów Narodowych o odwołaniu Jacka Kurskiego wejdzie w życie z dniem rozstrzygnięcia konkursu na nowego prezesa TVP.
Z Krzysztofem Czabańskim, Przewodniczącym Rady Mediów Narodowych rozmawiamy o burzy medialnej związanej z wtorkowym odwołaniem Jacka Kurskiego ze stanowiska prezesa Telewizji Polskiej, komunikacji na linii RMN - media oraz pogłoskach, że Rada konsultowała swoje decyzje w sprawie TVP z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim.
Krzysztof Lisowski: Panie przewodniczący - chyba przyzna Pan, że po wtorkowym posiedzeniu Rady Mediów Narodowych mamy do czynienia z totalna burzą medialną związaną z podjętymi przez Was uchwałami?
Krzysztof Czabański, przewodniczący Rady Mediów Narodowych: Rzeczywiście. Burza medialna, która powstała po wtorkowym posiedzeniu Rady Mediów Narodowych wynikła trochę z mojej winy. Ewidentnie powstała pewna niejasność po tym, jak poinformowałem media o przebiegu pierwszej części posiedzenia i to było zaczątkiem chaosu informacyjnego.
Może zatem wyjaśnijmy wszystkie wątpliwości. We wtorek przed południem większość mediów poinformowała, że Jacek Kurski w trybie natychmiastowym został odwołany z funkcji prezesa TVP...
Pierwsza podjęta przez nas uchwała rzeczywiście stanowiła o odwołaniu Jacka Kurskiego z funkcji prezesa TVP. Dopiero potem została ona doprecyzowana, że wejdzie w życie z dniem rozstrzygnięcia konkursu na nowego prezesa TVP. Nasza druga uchwała stanowi o tym, że rozpisany zostanie konkurs na nowy zarząd TVP, który musi zostać rozstrzygnięty nie później niż 15 października br.
Wniosek o odwołanie Jacka Kurskiego złożyła Joanna Lichocka, nie zawierał on żadnego terminu, był to po prostu wniosek o odwołanie bez określenia terminu. Wniosek został przyjęty przez Radę. Był on sformułowany ustnie, ale uczestnicy spotkania podkreślili, że przy pisemnym przyjmowaniu uchwały o odwołaniu Kurskiego musi być podany termin jego odwołania. Wtedy ogłosiłem przerwę i podczas tej przerwy toczyły się różnego rodzaju prace w podgrupach. Dopiero potem wyłoniła się koncepcja, która uzyskała większość w Radzie, to znaczy doprecyzowanie, że aktualny prezes TVP zostanie odwołany w chwili rozstrzygnięcia ogłoszonego przez nas konkursu.
Dlaczego w ogóle przyjęto uchwałę o odwołaniu Jacka Kurskiego i rozpisaniu konkursu na nowego prezesa TVP? Jeszcze niedawno zarówno Pan, jak i Joanna Lichocka mówiliście - również w rozmowach z Wirtualnemedia.pl - że proces ten należy przeprowadzić spokojnie i konkurs zostanie rozpisany zapewne jesienią?
Można powiedzieć, że uznaliśmy, iż Jacek Kurski powinien dostać od Rady Mediów Narodowych żółtą, (nie czerwoną) kartkę. Po to, aby do czasu konkursu opracował realistyczny plan naprawy Telewizji Polskiej. Nie tylko wizyjno-życzeniowy, ale też realistyczny. W związku z tym dajemy mu na to czas, żeby mógł się przygotować i przedstawić sensowny program, a potem - jeśli oczywiście zechce - aby mógł stanąć do konkursu na nowego prezesa TVP.
Te decyzje zostały podjęte jednak dopiero po przerwie w posiedzeniu, tymczasem przed przerwą dziennikarze poinformowani zostali, że Jacek Kurski został odwołany natychmiastowo. Co więcej, była mowa o konkretnych osobach, które miały pełnić obowiązki prezesa TVP do chwili rozstrzygnięcia konkursu...
Wiem o tym, to był mój błąd na linii komunikacji z mediami, za który przepraszam. Ale kilka słów wyjaśnienia, jeśli chodzi o osoby, o które Pan pyta. Były dwa warianty - zresztą czysto teoretyczne. Pierwszy to taki, że można oddelegować kogoś z Rady Nadzorczej TVP do tymczasowego pełnienia obowiązków prezesa Telewizji Polskiej. I drugi wariant - jeśli Jacek Kurski zostałby odwołany, ale nie udałoby się oddelegować do funkcji p.o. prezesa TVP nikogo z Rady Nadzorczej TVP, to wtedy do czasu rozstrzygnięcia konkursu trzeba byłoby wskazać nową osobę, która mogłaby na ten czas pełnić obowiązki prezesa TVP. Żadne konkretne kandydatury personalne nie były jednak dyskutowane ani rozpatrywane przez Radę. Te warianty przedstawiane w mediach były więc czysto hipotetyczne.
Reasumując, w efekcie doszliśmy do wniosku, że Jackowi Kurskiemu dajemy żółtą kartkę, o której mówiłem wcześniej. Uznaliśmy ostatecznie, że wprowadzanie kogoś nowego do TVP do czasu rozstrzygnięcia konkursu na prezesa wprowadziłoby tylko niepotrzebny chaos. Myślę, że w takiej sytuacji koszty byłyby znacznie większe niż ewentualne zyski.
Zapewne widział Pan doniesienia o tym, że w czasie przerwy w posiedzeniu RMN miał Pan pojechać gdzieś razem z Joanną Lichocką. Media spekulowały, że pojechali Państwo do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, by się z nim skonsultować. Czy to prawda?
Żadne decyzje Rady Mediów Narodowych nie były konsultowane z Jarosławem Kaczyńskim. Natomiast mogę powiedzieć, że wcześniej do mnie jako do członka Rady wpływały różne opinie z różnych środowisk politycznych, oczywiście również z mojej formacji, czyli z Prawa i Sprawiedliwości, dotyczące funkcjonowania TVP. Były to bardzo różne opinie - od pozytywnych i pochlebnych przez neutralne po bardzo negatywne. Był duży rozrzut tych opinii. Prezes Jarosław Kaczyński oczywiście także wypowiadał się na temat sytuacji w mediach ogólnie.
Jeśli natomiast chodzi konkretnie o media publiczne, to podkreślam - gdyby nie determinacja rządu, to ani Rada Mediów Narodowych by nie powstała ani nie byłoby żadnej ustawy. Jedynie w tym sensie możemy mówić o intencji rządzących, która ma wpłynąć na to, aby reformować media publiczne. Jeśli już, to tylko w takim sensie można mówić o Jarosławie Kaczyńskim - jako o ważnej postaci politycznej, której zależy na reformie mediów i na tym, aby je naprawić. Zapewniam Pana, że prezes PiS nie zajmuje się takimi sprawami, jak kwestie personalne w mediach, ponieważ ma na głowie dużo więcej spraw bardziej kluczowych dla Polski.
Podczas posiedzenia Rady prezes Kurski przedstawił sprawozdanie z działania TVP. Czy to sprawozdanie Pana zadowoliło?
Mam bardzo krytyczną opinię na temat tego, co dzieje się w TVP. Na początku wiązałem pewne nadzieje z Jackiem Kurskim i popierałem jego nominację na prezesa TVP. Teraz czuję się niestety trochę zawiedziony i zaniepokojony tym, co dzieje się w Telewizji Polskiej.
Dlaczego? Co Panu się nie podoba?
Mamy sygnały o niestabilności sytuacji finansowej TVP. Spada oglądalność anten - i mówię to tutaj niezależnie od tego, jakie opinie wyrażane są na temat metodologii badań telemetrycznych. Wyraźnie widać, że nie ma nowych ofert programowych, które wychodziłyby naprzeciw realizacji misji, w ogóle nie ma otwarcia TVP na środowiska twórcze, a było to przecież zapowiadane. Mamy do czynienia z ubezwłasnowolnieniem anten, a przecież to właśnie tam powinna odbywać się praca twórcza. Są to konkretne sygnały. Ja oczywiście nie chcę niczego przesądzać, bo pewne rozwiązania mogą być dobre, ale te wszystkie sygnały sprawiają, że powinniśmy się zastanowić, czy reformy w TVP idą w dobrą stronę. Stąd nasza chęć powiedzenia prezesowi Kurskiemu, że - naszym zdaniem - w TVP nie jest aż tak „fajnie”, jak nam to przedstawia. Widać także niechęć TVP do współdziałania z innymi mediami publicznymi. To są główne rzeczy, które mnie niepokoją.
Dlaczego Panu tak zależy na ścisłej współpracy pomiędzy TVP, Polskim Radiem i PAP?
Główny cel Rady Mediów Narodowych na najbliższe lata to zainicjowanie i stworzenie narodowego portalu, który byłby konkurencją dla takich portali, jak choćby WP czy Onet, a to nie będzie możliwe bez ścisłej współpracy pomiędzy wszystkimi mediami publicznymi. Przecież tam są ogromne zasoby redakcyjne, które przy budowie takiego portalu można byłoby wykorzystać. A niestety martwi mnie stosunek TVP do współdziałania w tej kwestii. Ale oczywiście niczego nie przesądzam. Jeśli Jacek Kurski będzie chciał współpracować, weźmie udział w konkursie i przedstawi dobrą wizję, to z przyjemnością zmienię swoje obecne zastrzeżenia wobec niego.
Podczas posiedzenia RMN przedstawiono także raport z działania Polskiego Radia. Czy w tym przypadku Rada jest zadowolona?
Tutaj niepokoi nas znaczny spadek słuchalności Programu 1 Polskiego Radia i tę obawę zgłosiliśmy zarządowi Polskiego Radia. Zarząd zapewnił nas, że pracuje nad tą kwestią i traktuje ją bardzo poważnie.
Czy są jakieś negatywne opinie Rady na temat działalności PAP?
Główną bolączką PAP jest dość mała dotacja ze strony rządu, która w skali roku wynosi około 2,5 mln złotych. Taka suma - moim zdaniem - bardzo ogranicza Polską Agencję Prasową. To jest raptem kilka procent rocznego budżetu Agencji, resztę musi zdobywać z działań komercyjnych, co w sposób oczywisty wypacza jej charakter. Mam nadzieję, że uda się tę kwestię jakoś załatwić. Przypominam także, że nie będzie konkursu na nowy zarząd PAP, bo taki konkurs został już przeprowadzony wiosną tego roku i w moim odczuciu był to konkurs transparentny.
Krzysztof Czabański jest posłem PiS z Torunia; dotychczas był wiceministrem kultury, pełnomocnikiem rządu ds. reformy mediów publicznych. Według oficjalnego biogramu urodził się w 1948 roku w Warszawie. Od 1967 r. pracował w mediach. Ukończył politologię na UW. W latach 1967-1980 należał do PZPR. W 1976 r. został przez wydział kultury i wydział prasy KC PZPR usunięty z pracy w "Literaturze", z zakazem pracy w redakcjach RSW. Związany z "S" od początku jej powstania. W stanie wojennym pozbawiony prawa wykonywania zawodu. W latach 1980-89 pracował w prasie solidarnościowej i podziemnej m.in. "Tygodniku Solidarność". Po 89 r. kierował m.in." Tygodnikiem Solidarność", "Expressem Wieczornym", PAP, Polską Agencją Informacyjną, Komisją Likwidacyjną RSW, Polskim Radiem.
Rada Mediów Narodowych to nowa instytucja wprowadzona przez ustawę, która weszła w życie 7 lipca. Pięcioosobowa Rada, której kadencja ma trwać sześć lat, ma powoływać i odwoływać zarządy i rady nadzorcze TVP, Polskiego Radia i PAP.
Zgodnie z ustawą trzech członków Rady wybiera Sejm; dwóch wskazuje prezydent spośród kandydatów zgłoszonych przez dwa największe kluby opozycyjne.
Ustawa - od momentu powołania RMN - znosi podległość władz TVP i PR wobec ministra skarbu, co wprowadziła tzw. mała nowela medialna z grudnia 2015 r. Według ustawy "niezwłocznie po dniu zebrania się Rady na pierwsze posiedzenie" minister Skarbu Państwa powinien zwołać nadzwyczajne walne zgromadzenia spółek w celu dostosowania ich statutów do zmian wynikających z ustawy o RMN.
Dołącz do dyskusji: Czabański: uchwały Rady Mediów Narodowych dotyczące odwołania Jacka Kurskiego nie były konsultowane z Jarosławem Kaczyńskim
Lichocka zamknęła się na twiterze na amen i od wczoraj kombibnujecie jaka bajeczkę uszyć, bo was ustawil do pionu