Reporterka Polsatu przeszkodziła TVP w nagraniu wypowiedzi Tuska? Bawołek: operator chciał "ukraść materiał"
Telewizja Polska zarzuca brukselskiej korespondentce Polsatu Dorocie Bawołek, że przeszkodziła ekipie telewizji publicznej w uzyskaniu komentarza Donalda Tuska. Ta odpowiada, że TVP wysłała „zakamuflowanego kamerzystę”, który chciał „ukraść materiał”.
W czwartkowym wydaniu wieczornych „Wiadomości” TVP jeden z materiałów poświęcono zeznaniom współpracownika Marka Falenty, Marcina W., wedle których miał on przekazać Michałowi Tuskowi torbę z 600 tysiącami euro łapówki dla ojca (Michał Tusk zaprzeczył tym informacjom).
„Chcieliśmy zapytać szefa Platformy Obywatelskiej, jak komentuje zarzuty Marcina W. Ale w nagraniu przeszkodziła reporterka telewizji Polsat” - mówił w materiale Marcin Sawicki. Pokazano nagranie, na którym brukselska korespondentka Polsatu Dorota Bawołek, stojąca obok Tuska, mówi w kierunku kamery „Proszę odejść, nie nagrywać”.
„Dziennikarze TVP próbowali zapytać @donaldtusk jak komentuje zeznania Marcina W. który twierdzi, że wręczył 600 tys. euro łapówki dla szefa @Platforma_org Ale w uzyskaniu komentarza przeszkodziła @DorotaBawolek reporterka @PolsatNewsPL »proszę odejść i nie nagrywać«. Kurtyna” - napisał na Twitterze Jarosław Olechowski, dyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej (od niedawna także pełnomocnik prezesa TVP)
Dziennikarze TVP próbowali zapytać @donaldtusk jak komentuje zeznania Marcina W. który twierdzi, że wręczył 600 tys. euro łapówki dla szefa @Platforma_org Ale w uzyskaniu komentarza przeszkodziła @DorotaBawolek reporterka @PolsatNewsPL „proszę odejść i nie nagrywać”. Kurtyna pic.twitter.com/4Hh63LOXmo
— Jarek Olechowski (@OlechowskiJarek) October 21, 2022
„Nie broniłam polityka tylko rozmowy, która była zorganizowana dla redakcji, dla której pracuje.TVP zamiast swojej brukselskiej ekipy z dziennikarką wysłała zakamuflowanego kamerzystę (z naklejką Jody na sprzęcie) który sam nie zapytał o »aferę«, chciał jedynie ukraść mój materiał” - ripostowała Bawołek.
Nie broniłam polityka tylko rozmowy, która była zorganizowana dla redakcji, dla której pracuje.TVP zamiast swojej brukselskiej ekipy z dziennikarką wysłała zakamuflowanego kamerzystę (z naklejką Jody na sprzęcie) który sam nie zapytał o „aferę”, chciał jedynie ukraść mój materiał
— Dorota Bawolek (@DorotaBawolek) October 21, 2022
W kolejnym tweecie dodała: „Na miejscu były też inne ekipy telewizyjne, które też chciały nagrać Tuska. Ale gdy powiedziałam, że moja rozmowa jest wcześniej uzgodniona jako wywiad dla jednej redakcji, zgodnie z zasadami, jakie panują w mediach w Brukseli, wyłączyli kamery, czekając na swoją kolej”.
Reporterka Polsatu pisze o procesie
„Pani Redaktor, przecież słychać pytanie dziennikarza TVP »czy potem wypowie się Pan dla TVP?« (potem, czyli po rozmowie z Panią). Zanim @donaldtusk zdążył odpowiedzieć Pani kilka razy powiedziała »nie, nie, nie« odpędzając ręką ekipę TVP” - odpowiedział Olechowski.
Na co Bawołek odparła: „Dziennikarza TVP nie było na miejscu. Pytał wynajęty kamerzysta z naklejką Jody na kamerze i bez kostki z logo na mikrofonie. Dziennikarka TVP kilkaset metrów dalej w tym czasie delektowała się kawą. Widziałam,gdy wychodziłam na nagranie. Może trzeba zmienić ekipę w Brukseli? :)”.
„Z całym szacunkiem, ale 1. To my decydujemy kogo zatrudniamy, 2. Nikt nie był »zakamuflowany«. Reporter jasno powiedział, że chodzi o wypowiedź dla TVP, 3. Pani doskonale zna operatora »z Jodą na kamerze«, bo przecież razem pracowaliście” - odpowiedział Olechowski.
Twitterowa wymiana zdań nie zwalniała tempa. W kolejnym wpisie pracownik TVP napisał „Pani @DorotaBawolek publicznie zarzuciła ekipie TVP próbę kradzieży jej materiału. Szanowna Pani Redaktor przepraszam za szczerość, ale zapewniam, że na naszych antenach nie wyemitowalibyśmy nic z Pani »twórczości«, nawet gdyby chciała Pani za to zapłacić duże pieniądze ;)”.
Reporterka Polsatu na to: „Już to zrobiliście, wczoraj o 19.30. Wykorzystaliście mój wizerunek, choć kilkakrotnie informowałam (i jest to nagrane), że się na to nie zgadzam. To złamanie obowiązującego w Królestwie Belgii prawa. Jeśli zdecyduje się na proces, to odbędzie się przed sądem w Brukseli”.
Już to zrobiliście, wczoraj o 19.30. Wykorzystaliście mój wizerunek, choć kilkakrotnie informowałam (i jest to nagrane), że się na to nie zgadzam. To złamanie obowiązującego w Królestwie Belgii prawa. Jeśli zdecyduje się na proces, to odbędzie się przed sądem w Brukseli. https://t.co/SXBp87v1WF
— Dorota Bawolek (@DorotaBawolek) October 21, 2022
Prokuratura Krajowa ujawniła w środę wieczorem na swojej internetowej stronie protokoły zeznań Marcina W. - wspólnika Marka Falenty. W. mówi w nich m.in., że wręczył Michałowi Tuskowi „reklamówkę z Biedronki”, w której było 600 tys. euro łapówki dla Donalda Tuska. Protokoły ujawniono w odpowiedzi na publikację „Newsweeka”, z której wynikało, że taśmy z restauracji „Sowa i Przyjaciele” zostały sprzedane Rosjanom. Informacje takie miał przekazać właśnie Marcin W. Publikację prokuratury komentowali dziennikarze.
Co jest w protokołach?
Nowe protokoły pochodzą z zeznań W., rejestrowanych z 23 września 2014 r., 24 sierpnia 2015 r., 20 listopada 2017 r., 16 września 2019 r. i 11 czerwca 2021 r. W protokole z 2017 roku zapisano zeznania, z których wynika, że w 2014 roku W. miał przekazać synowi Donalda Tuska, Michałowi, „reklamówkę z Biedronki”, w której było 600 tys. euro.
Pieniądze miały być „dla rządzących” w zamian za możliwość pośredniczenia firmy Falenty w dostawach rosyjskiego węgla dla jednej z państwowych spółek. „Marek F. twierdził, że jest w stanie to załatwić, tylko potrzeba na to, z tego co pamiętam, 600 tys. euro, które miało być przekazane, jak to mówił Marek F. »dla Tuska« w szerokim tego słowa znaczeniu, bo nie wiem, czy chodziło o partię, czy o samego Donalda Tuska, czy o rząd w znaczeniu wówczas rządzących Polską, w każdym razie pieniądze te odbierał od nas M. T., syn byłego premiera" – zeznał W.
Podaje też szczegóły rzekomego przekazania łapówki: „„M. (Michał Tusk – JK.) rozchylił reklamówkę i spytał »czy kasa się zgadza?«. Ja wtedy nie wytrzymałem. Zapytałem: »czy to są jakieś jaja, tak byś wziął reklamówkę i wyszedł? A co, jak się kasa nie zgadza?«. On powiedział: »nie wiem, czy oglądamy te same filmy, ale jak się j***ąłeś, to cię od***ią«”. Do tego spotkania miało dojść w biurze Falenty.
Marcin W. zeznaje też, że kiedy indziej Sławomirowi Nowakowi miał „podrzucić” do pewnego hotelu 6 tys. zł, gdyż ten zapomniał portfela.
Michał Tusk: to nieprawda
- To nieprawda - tak zeznanie te skomentował dla "Gazety Wyborczej" Michał Tusk. - Nie znam tych osób i nigdy ich nie spotkałem. Nigdy też nie byłem przesłuchiwany w tej sprawie. Temat ten był już opisywany w mediach w 2020 r.
Dołącz do dyskusji: Reporterka Polsatu przeszkodziła TVP w nagraniu wypowiedzi Tuska? Bawołek: operator chciał "ukraść materiał"