SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

W matni Nowego Jorku. Recenzja serialu „Eric” z Bendictem Cumberbatchem

Na Netfliksie zadebiutował miniserial, w którym Benedict Cumberbatch wciela się w postać Vincenta Andersona, ojca zaginionego chłopca. Akcja toczy się w Nowym Jorku lat 80., a my razem z Vincentem udajemy się w ponurą, zniekształconą przez nałogi bohatera podróż po zakamarkach miasta i jego wstydliwej stronie, do której nie zaglądają turyści. „Eric” to jednak coś więcej niż tylko historia o poszukiwaniu dziecka.

„Eric”, Netflix„Eric”, Netflix

„Eric” zostawia widza z wieloma pytaniami. Sześć odcinków produkcji skupia się na trzech bohaterach i każda z postaci ma swoją własną „misję” do zrealizowania. Wszystko zaczyna się od wielkiej kłótni. Rodzice dziewięcioletniego Edgara (w tej roli Ivan Morris Howe) po raz kolejny urządzają nocną awanturę, rozbudzając lęki swojego dziecka, które i tak spędza już sporo czasu na sprawdzaniu, czy nocą pod łóżkiem nie zagnieździł się jakiś potwór. Rodzina Andersonów mieszka w klasycznej nowojorskiej kamienicy, gdzie wszyscy znają dozorcę, a on zna problemy mieszkańców. Nie jest dla niego tajemnicą, że u Andersonów wieczorne krzyki to codzienność.

„Eric” to mroczna wersja „Ulicy Sezamkowej”?
Vincent jest lalkarzem, pracuje przy produkcji popularnego programu dla dzieci pod tytułem „Dzień dobry, słonko”. Koledzy mają go dosyć, ciągle spóźnia się na nagrania, tajemnicą poliszynela jest, że nie wylewa za kołnierz, ma status uciążliwego awanturnika. Swoje frustracje przenosi z pracy do domu i odwrotnie. Jego żona Cassie (Gaby Hoffmann), podobnie jak koledzy z programu, nie ma już siły, żeby akceptować obecność Vincenta w swoim życiu. Kolejna kłótnia, kolejne trzaśnięcie drzwiami i „przeprosinowy” ranek. Edgar wychodzi do szkoły sam i ślad po nim ginie. W tym momencie cała historia na dobre się zaczyna.

>>> Praca.Wirtualnemedia.pl - tysiące ogłoszeń z mediów i marketingu

Serial jak na sześć odcinków rozwija zaskakująco wiele równorzędnych wątków, czasami można przez to odnieść wrażenie, że twórczyni Abi Morgan chciała „odhaczyć” zbyt dużo problemów społecznych w jednej produkcji. Poza zaginięciem chłopca i jego gorączkowym poszukiwaniem przez rodziców, mamy także widok na degrengoladę nowojorskiej policji, ciemnoskórą matkę walczącą o prawdę na temat śmierci syna, który nie jest „społecznym priorytetem”, rozterki osobiste detektywa z wydziału zajmującego się poszukiwaniem osób zaginionych, HIV i AIDS oraz rosnącą liczbę osób bezdomnych.

(Auto)destrukcyjny duet 
Pierwsze skrzypce grają w serialu dwaj bohaterowie – Vincent i jego narkotykowe „odloty”, pogrążające go w halucynogennym alternatywnym świecie, gdzie szuka syna wraz z wielkim niebieskim potworem. Tak, ten potwór to Eric i to on jest bohaterem tytułowym. Jednak poza Vincentem, również detektyw Michael Ledroit (w tej roli McKinley Belcher) odgrywa kluczową rolę. Czarnoskóry gej w szeregach nowojorskiej policji lat 80. brzmi jak proszenie się o kłopoty. I tak właśnie jest, gdy detektyw – wbrew woli zwierzchnika – chce zgłębiać sprawę lokalnego klubu, gdzie prostytuują się ciemnoskórzy nastolatkowie.

Vincent i detektyw Ledroit własnymi sposobami próbują odnaleźć Edgara. Cumberbatch w roli alkoholika i narkomana, ostatkiem sił próbującego zachować się odpowiedzialnie, ale to po prostu nie może się udać, przynajmniej w takiej formie, jaką on proponuje, to zdecydowana zaleta produkcji. Aktor buduje skomplikowaną postać niekochanego dorosłego dziecka z nieprzepracowaną traumą, którą zainfekował własnego syna. Agresja, frustracja i wściekłość na cały świat służą mu jako narzędzia komunikacji z otoczeniem. Mało kto ma takie zapasy cierpliwości, żeby z nim wytrzymać. Nieustannie jednak towarzyszy mu Eric. Potwór, którego sam stworzył, stanowiący jego alter ego.

Mozaika Nowego Jorku lat 80. w serialu „Eric” 
Wprowadzenie do serialu wizualizacji lęków i porażek Vincenta to śmiałe posunięcie, ponieważ część widowni oglądając fotosy promocyjne z gigantycznym pluszakiem, mogła zniechęcić się, sądząc, że serial nie opowiada realistycznej historii skierowanej do dorosłej publiki. Tymczasem Eric jest jak najbardziej dojrzałym potworem niszczącym dorosłego człowieka. A jego manifestacja w postaci gigantycznego stwora rodem z mrocznej „Ulicy Sezamkowej” budzi niepokój i skłania do rozmyślań o tym, czy mimo pragnienia ucieczki przed nieszczęśliwym dzieciństwem i niekochającymi rodzicami, nie stajemy się nimi wbrew własnej woli?

„Eric”, mimo wprowadzenia tak wielu wątków, momentami i tak wydaje się o co najmniej jeden odcinek zbyt długi. Sama zagadka kryminalna trzyma w napięciu, finał może być dla części widzów zaskakujący, ale i rozczarowujący. Dowodzi jednak, że twórczynie skutecznie odwracały naszą uwagę i gubiły tropy. Nadmiar historii opowiadanych w serialu, układa się w nowojorską mozaikę. W końcu lata 80. to epidemia AIDS, korupcja w amerykańskiej policji, systemowy rasizm i homofobia. Wszystko to oglądamy w „Ericu” i momentami można się pogubić w ilości poruszanych zagadnień społecznych. Większość z nich ciekawie się rozwija, niektóre jednak zbyt pospiesznie zostają rozwiązane w sposób, który nie wydaje się prawdopodobny.

Gwiazdorska obsada 
Poza Cumberbatchem i Belcherem wyraziście wybrzmiewa również rola Cassie, czyli matki Edgara. W tę postać wcieliła się Gaby Hoffmann, aktorka zwykle grająca bardzo charakterystyczne, często ekscentryczne i nietuzinkowe postacie. Tak jest i tym razem. A mimo wszystko, „Eric” jest serialem nierównym. Jego zdecydowaną zaletą jest wspominana obsada oraz główna koncepcja. Czasem scenariusz rozmienia się na drobne i niepotrzebnie rozbudowuje dygresje. Z pewnością jednak „Ericowi” zawdzięczamy kolejną odważną i brawurową rolę Benedicta Cumberbatcha. Warto spróbować.

Serial „Eric” dostępny jest na platformie Netflix.

Dołącz do dyskusji: W matni Nowego Jorku. Recenzja serialu „Eric” z Bendictem Cumberbatchem

1 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Mysz
Gruffalo!
odpowiedź