„Esquire” pozytywnie oceniany przez branżę. Czy odniesie sukces?
Przedstawiciele branży prasowej pozytywnie oceniają pierwszy numer wprowadzonego na rynek przez Marquard Media Polska miesięcznika dla mężczyzn „Esquire”. Tytuł ma bogatą zawartość, ale trudno ocenić czy odniesie sukces w naszym kraju.
Michał Kukawski, redaktor naczelny „Malemen”
Cieszę się, że na rynku pojawił się kolejny, robiony z dużą dbałością magazyn dla mężczyzn - oznacza to, że skończyły się czasy, kiedy mężczyzna był traktowany marginalnie, a jego potrzeby zupełnie niesłusznie ograniczano do oglądania piłki nożnej, picia piwa i seksistowskich żartów. Mężczyzna jest znacznie bardziej skomplikowanym i ciekawym stworzeniem, niż to przewidywali wydawcy prasy.
Obecność „Esquire'a” na rynku poszerza półkę z magazynami męskimi, na której stoją „Logo”, „Playboy”, „Men's Health” i „Malemen”, którym mam przyjemność kierować. To dobra informacja, bo nic tak nie rozwija jak zdrowa rywalizacja, a kolejny męski tytuł to znak, że z mężczyznami można rozmawiać nie tylko o polityce.
Bardzo dobra okładka, choć też w swojej prostocie i minimalizmie dość odważna, bo stawia na estetykę i elegancja, a nie na krzykliwość. Nawet jeżeli Dawid Ogrodnik kogoś nie interesuje to i tak przyjemnie jest obcować z tą okładką - od razu lubię tego bohatera.
Pierwsze wrażenie: dużo się dzieje, co mnie osobiście męczy, bo mam wrażenie, że obcuję z dużym chaosem, gdzie materiały redakcyjne mieszają się z materiałami sponsorowanymi - rozumiem, że to tendencja, która obecna jest w wielu kolorowych magazynach.
Po pierwszym przeglądaniu miałem poczucie, że choć jest dużo materiałów, to niewiele treści. Przy kolejnym zacząłem wyłapywać artykuły, które chętnie bym przeczytał - niestety większość to teksty (wywiad z Michaelem Cainem, „Faceci są z Marsa”) z amerykańskiego/brytyjskiego wydania magazynu.
Cieszę się, że Filip Niedenthal nie boi się publikowania długich, pogłębionych tekstów. Z chęcią przeczytam historię „Esquire'a” autorstwa Grzegorza Sobaszka, ale są też całe części, które ominę - „Instrukcja obsługi kobiety” jest napisana językiem, którego zupełnie nie kupuję i kompletnie nie rozumiem takiego stylu.
Żałuję, że niewiele mnie w magazynie zaskakuje – począwszy od doboru autorów (część z nich publikowało na łamach „Malemena”) po treść (zbyt wiele upraszczających rzeczywistość porad i skojarzeń). Wiem, że o dobry tekst lifestylowy do męskiego magazynu jest bardzo ciężko i znając Filipa jestem pewien, że będzie szukał ciekawych treści i odważnych autorów, i bardzo mu życzę, by takich znalazł.
Michał Helman, dyrektor wydawniczy i promocji w Burda Media Polska
Okładka pierwszego numer „Esquire Polska” nie sprzedaje zawartości pisma. Zdjęcie okładkowe od początku ustawia źle kompozycję całości. Jednakże treści są interesujące. Szeroki dobór tematów, dobrze zredagowanych, dobry wywiad okładkowy z Dawidem Ogrodnikiem. Makieta jest mało zaskakująca, ale prosta, a magazyn jest łatwy w nawigacji.
W magazynie pozytywnie zaskoczyły mnie dobre wywiady i duża ilość poruszonych tematów dla różnych wiekowo mężczyzn. Mimo to nie rozumiem doboru i redakcji headlinów oraz sposobu ich ułożenia na okładce.
„Esquire” to kolejne pismo dla mężczyzn z bardzo trudnym do wymówienia przez kioskarzy i czytelników tytułem. Nie znane są szczegóły zasięgu kampanii reklamowej. O przyjęciu się magazynu na rynku będzie można mówić po pierwszym roku sprzedaży. Moim zdaniem „Esquire” będzie konkurentem dla wszystkich pism męskich, najmniej tych z segmentu motoryzacyjnego.
Marek Knap, dyrektor artystyczny Edipresse Polska
„Esquire PL” to już kolejna sieciówka (po „Harper’s Bazaar PL”) po której przekartkowaniu przed oczami zapala mi się mrugający neon: rzetelność, rzetelność, rzetelność. Mówię o rzetelności graficznej jak również redakcyjnej. To w połączeniu z niewątpliwą klasą (obecną dzięki zatrudnionej ekipie) sprawia, że obie publikacje z przyjemnością trzyma się w ręku.
Ale do rzeczy: grafika wydaje się mówić: „patrz na mnie - będziesz miał frajdę”. Jednak po chwili okazuje się, że to niestety tylko złuda. Mimo, że jest przyjemnie. Przyczyna jest prosta: wybór konwencji graficznej.
Dominuje tu bowiem nuta amerykańskiego kanonicznego eklektyzmu (w wersji semilight - czyli lekko unowocześnionej ręką cenionego Richarda Turleya, Bloomberg Businessweek). Te wszystkie linie strzałeczki, perfekcyjne tkanie ozdóbek dwuelementowym fontem w bardzo zróżnicowanej skali - słowem, cały ten ornament graficzny nigdy do został zaakceptowany na Starym Kontynencie. Ba, może nawet się nie sprawdził! No może poza paroma restauracyjnymi menu i kilkoma książkami.
Tę konwencję z powodzeniem zaadoptował polski „Playboy” jakieś cztery lata temu, a wcześniej, w „Machinie”, próbowaliśmy ją na sposób absurdalny zdekonstruować. Ale to było dawno i nie wiem czy do końca udane. Sądzę, że powodem była ta właśnie (”very tricky” jak mawia Turley) konwencja, której istota utrudnia znalezienie nie tylko unikalnego języka, ale przede wszystkim czystej, prawdziwie gazetowej frajdy wizualnej. Frajdy od zawsze opartej na balansie między malarskim gestem i zamaszystą fotoedycją a ciszą i skromnością.
Trudniej mi się odnieść do treści, bowiem tak jak lubię wziąć do ręki także „lemingowego” (już wyrzuciłem ze słownika termin „mainstreamowy”) „Men’s Health PL”, to tylko dlatego, że nie udaje czegoś czym nie jest i stara się pokazywać, proste przecież treści, w sposób pragmatyczny, ciesząc przy tym oko przyzwoitą wyrazistością.
Ogólnie nie wiem czy wróżę czy nie wróżę powodzenia, ale na pewno bym zachęcał: dalej trzymajcie tę klasę, ale więcej pary panowie!
Poprzednia 1 2
Dołącz do dyskusji: „Esquire” pozytywnie oceniany przez branżę. Czy odniesie sukces?
nie liczyłem reklam samego Esquire:D
niczym wielkim się nie wyróżnia, okładka banalna, "instrukcja obsługi" jak w ckmie, takie to wszystko słabe..
cena dobra! jak na 2-miesięcznik, tu jest plus!