Pół roku szerzenia fake newsów na Facebooku. Winny błąd w systemie
Przez kilka miesięcy w systemie Facebooka znajdował się się błąd, który pozwalał na szerokie rozpowszechnianie w serwisie szkodliwych treści, między innymi tych zawierających dezinformacje. Usterka zwiększyła widoczność takich materiałów w News Feedzie o 30 procent, Facebook twierdzi, że błąd został już usunięty.
Facebook od lat zapewnia, że coraz skuteczniej walczy na swojej platformie z rozpowszechnianiem dezinformacji oraz innych szkodliwych treści, m.in. teorii spiskowych. Przykładami tego typu działań ma być np. ograniczanie dostępności wpisów publikowanych przez antyszczepionkowców, udostępnienie zewnętrznym firmom narzędzi do zwalczania szkodliwych treści, czy też zatrudnianie fact-checkerów do weryfikowania prawdziwości informacji zamieszczanych na Facebooku.
Błąd wspierał dezinformację
Teraz okazało się, że Facebook wbrew swoim deklaracjom przez długi okres pozwalał na szerzenie szkodliwych treści. W jaki sposób? Zawiodła technologia.
Czytaj także: Facebook finansował kampanię wymierzoną w TikToka. „Jesteśmy głęboko zaniepokojeni”
Jak poinformowały zachodnie media technologiczne (m.in. Engadget i The Verge), grupa inżynierów Facebooka zidentyfikowała masową awarię rankingu w serwisie, która naraziła aż połowę wszystkich odsłon News Feedu na potencjalne „ryzyko integralności” w ciągu ostatnich sześciu miesięcy - wynika z wewnętrznego raportu na temat tego incydentu, uzyskanego przez The Verge.
Pracownicy FB po raz pierwszy zauważyli problem w październiku 2021 r., kiedy to przez News Feed zaczął przepływać potok błędnych informacji - czytamy w raporcie, który został udostępniony wewnątrz firmy.
Zamiast tłumić posty powtarzające fake newsy, które zostały zweryfikowane przez firmową sieć zewnętrznych fact-checkerów, News Feed zaczął je rozpowszechniać, zwiększając liczbę wyświetleń aż o 30 proc. w skali globalnej. Nie mogąc znaleźć przyczyny, inżynierowie obserwowali, jak po kilku tygodniach wzrost oglądalności ustępował, a następnie wielokrotnie się nasilał, aż do momentu naprawienia problemu 11 marca br.
Oprócz postów sygnalizowanych przez osoby sprawdzające fakty, wewnętrzne dochodzenie wykazało, że w okresie, w którym występował błąd, systemom Facebooka nie udało się odpowiednio zdegradować widoczności treści zawierających nagość czy przemoc, a nawet materiałów pochodzących od rosyjskich mediów państwowych, które serwis społecznościowy zobowiązał się niedawno przestać polecać w odpowiedzi na inwazję tego kraju na Ukrainę.
Problem został wewnętrznie oznaczony jako SEV poziomu pierwszego, czyli site event - etykieta zarezerwowana dla kryzysów technicznych o wysokim priorytecie, takich jak np. trwająca blokada Facebooka i Instagrama w Rosji.
Joe Osborne, rzecznik prasowy koncernu Meta (do którego należy Facebook) potwierdził incydent. Stwierdził, że firma wykryła niespójności w downrankingu w pięciu oddzielnych przypadkach, które korelowały z niewielkimi, tymczasowymi wzrostami w wewnętrznych metrykach.
Wewnętrzne dokumenty Facebooka dowodzą, że opisany problem techniczny został wstępnie dostrzeżony w 2019 r., ale nie spowodował zauważalnego wpływu aż do października 2021 r.
Czytaj także: Facebook w obliczu pozwu zbiorowego. Chodzi o manipulacje reklamowe
- Wykryliśmy przyczynę błędu w oprogramowaniu i zastosowaliśmy potrzebne poprawki - zaznaczył Osborne. - Jednak błąd nie miał wówczas żadnego znaczącego, długoterminowego wpływu na nasze wskaźniki i nie dotyczył treści, które spełniały kryteria tych przeznaczonych do usunięcia.
Dołącz do dyskusji: Pół roku szerzenia fake newsów na Facebooku. Winny błąd w systemie