Bliscy Andrzeja Poczobuta zobaczyli go w sądzie po raz pierwszy od zatrzymania w marcu 2021 roku
Na rozpoczęciu w poniedziałek w Grodnie procesu Andrzeja Poczobuta, dziennikarza i działacza polskiej mniejszości na Białorusi, jego bliscy mieli możliwość zobaczyć go po raz pierwszy od blisko dwóch lat. Poczobut został aresztowany w marcu 2021 roku. - Władze Białorusi traktują sprawę Andrzeja Poczobuta jako pokazową i niestety grozi mu wysoki wyrok w procesie - ocenił w rozmowie z PAP wiceszef niezależnego stowarzyszenia dziennikarzy BAŻ Barys Harecki.
W sądzie była m.in. żona Poczobuta - Oksana oraz jego rodzice Wanda i Stanisław, a także przyjaciele, członkowie diaspory polskiej i chargé d’affaires RP na Białorusi Marcin Wojciechowski. Dyplomata nie został wpuszczony na salę rozpraw.
Wszyscy byli wzruszeni, Wanda Poczobut nie mogła powstrzymać łez. Mimo to, jak powiedziała PAP, była szczęśliwa, że mogła zobaczyć syna.
Najbliższą rodzinę i jeszcze kilka osób, bliskich polskiego działacza, wpuszczono do sądu na rozpoczęcie procesu. Pozostali, w tym korespondentka PAP, mogli zajrzeć do sali sądowej, gdy otwierały się drzwi. Na krótko wpuszczono do środka dziennikarzy białoruskich mediów państwowych z kamerami.
"Dawaliśmy sobie znaki oczami i gestami. Ale to lepsze niż nic" – powiedziała już po wyjściu z sali Oksana Poczobut. Trwało to zaledwie kilka minut, ponieważ sąd szybko przychylił się do wniosku oskarżyciela o utajnienie procesu.
"Andrzej wyglądał raźnie. Przekonywał sędziego, że w aktach sprawy nie ma żadnych +tajnych+ informacji, a wszystkie jego publikacje opierały się na materiałach dostępnych publicznie. Mimo to sędzia zdecydował o utajnieniu procesu" – mówili bliscy.
Pomimo licznych próśb wysyłanych do odpowiednich instytucji, bliscy nie uzyskali dotąd zgody na widzenie.
"Pokazówka"
„Niestety, nie ma podstaw do żadnych pozytywnych oczekiwań. Sprawa Andrzeja Poczobuta jest polityczna” – powiedział PAP Barys Harecki, wiceprzewodniczący zlikwidowanego przez władze Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy (BAŻ).
Zdaniem Hareckiego proces będzie pokazowy i wykorzystywany propagandowo, jednak nie oznacza to bynajmniej, że będzie się toczyć publicznie. Na razie jednak zapowiedziano, że będzie on otwarty.
„Sąd może postanowić w czasie pierwszego posiedzenia, że proces będzie się toczyć za zamkniętymi drzwiami. Postępowania z art. 130 kodeksu karnego (wzniecanie nienawiści) najczęściej są utajniane” – odnotowuje Harecki.
Aktywista przypomina, że najwyższa kara przewidziana z tego artykułu to 12 lat pozbawienia wolności. Poczobutowi postawiono również zarzuty, dotyczące m.in. wzywania do nakładania sankcji i do działań na szkodę bezpieczeństwa Białorusi. Z tego artykułu (361) najwyższy wymiar kary to również 12 lat.
Sobolewski: polski rząd w sprawie Poczobuta robi wszystko, co może zrobić
Polski rząd w sprawie Andrzeja Poczobuta robi wszystko, co może zrobić; trzeba jednak pamiętać, że Białoruś to państwo marionetkowe, uzależnione od Rosji. Nikt nie zakłada, że panuje tam jakakolwiek sprawiedliwość - powiedział w rozmowie z PAP sekretarz generalny PiS Krzysztof Sobolewski.
"Polski rząd robi w tej sprawie wszystko, co może zrobić. Trzeba pamiętać o jednej rzeczy - Białorusi nie można w tej chwili nazwać wolnym, suwerennym i niezależnym państwem. (...) To państwo marionetkowe, uzależnione od Rosji, podległe Rosji i sterowane tak naprawdę już bezpośrednio przez Putina. W tej chwili marionetką jest Łukaszenka, zaraz może być ktoś inny - to nie ma znaczenia" - powiedział polityk.
Jak ocenił, w tych warunkach trudno podejmować kolejne kroki. "To już chyba musielibyśmy naruszyć granicę Białorusi, mówiąc o dosadniejszych krokach. W kwestii dyplomatycznej robimy wszystko, co możliwe - na salę sądową nie został wpuszczony polski charge d'affaires przy ambasadzie; wystosowane są odpowiednie wnioski, pisma i petycje do władz białoruskich, ale także i na forum międzynarodowej ta sprawa jest stawiana" - powiedział Sobolewski.
Stwierdził, że nikt nie zakłada, że na Białorusi panuje "jakakolwiek sprawiedliwość". "Jedyne środki nacisku, jakie zostały Polsce, to jest wzmocnienie sankcji, i objęcie tymi sankcjami Białorusi" - dodał. Polityk PiS podkreślił też, że obecnie już obowiązujące sankcje na Białoruś i funkcjonariuszy reżimu "nie robią wielkiego wrażenia na Łukaszence i reżimie białoruskim".
"To też pokazuje jedną rzecz - że nie bez przyczyny postawiona została zapora na granicy polsko-białoruskiej. (...) Atak na polską granicę to był początek wojny hybrydowej, sprawdzanie polskich możliwości. Myśmy się obronili. (...) Jeżeli jest gdzieś reżim, to z reżimem czasami trudno inaczej rozmawiać, niż za pomocą siły. Niestety, taka jest prawda" - dodał Sobolewski.
Poczobut przebywa w areszcie już 664 dni
Poczobut przebywa w areszcie już 664 dni. Jest oskarżony z dwóch artykułów kodeksu karnego Białorusi o „wzniecanie nienawiści” oraz wzywanie do sankcji i działań na szkodę Białorusi. W obu przypadkach najwyższy wymiar kary to 12 lat pozbawienia wolności.
Członek zarządu zdelegalizowanego przez białoruskie władze Związku Polaków na Białorusi (ZPB) i znany dziennikarz, współpracujący m.in. z "Gazetą Wyborczą" i TVP Polonia, od 25 marca 2021 roku, przebywa w białoruskim areszcie.
Został początkowo oskarżony o „podżeganie do nienawiści”, w tym, jak twierdziła prokuratura „rehabilitację nazizmu”, a potem także o wzywanie do sankcji. W październiku 2022 roku został przez władze wpisany na białoruską listę „osób zaangażowanych w działalność terrorystyczną”.
Jak pisze centrum praw człowieka Wiasna, według prokuratury „przewiny” Poczobuta miały polegać na tym, że nazwał agresją napaść ZSRR na Polskę w 1939 roku, pisał artykuły o protestach na Białorusi i działaczach polskiego podziemia w czasie II wojny światowej i po jej zakończeniu, występował w obronie polskiej mniejszości w tym kraju.
Z uwięzionym Poczobutem rodzina kontaktuje się tylko listownie. Pani Wanda powiedziała, że pisze listy bardzo często. "Mąż ma bardzo słaby wzrok, więc piszę ja. Czasem on mi dyktuje, co mam napisać. Listy od Andrzeja dochodzą wszystkie. Wiem, bo numeruję je – w każdym areszcie zaczyna odliczanie od nowa. Z grodzieńskiego wysłał już 28. Czy wszystkie moje listy dochodzą do niego, nie wiem" – dodała. W czasie rozmowy nie mogła powstrzymać łez.
"Mi wystarczy, że napisze chociaż parę zdań. Dzień dobry, do widzenia, żebym wiedziała, że jest w porządku" – mówiła Wanda Poczobut.
Matka wspominała Andrzeja w dzieciństwie. "Nigdy nie kłamał, nigdy. Nawet jak narozrabiał, to zawsze uczciwie o tym powiedział. Ma bardzo rozwinięte poczucie sprawiedliwości. On jest przygotowany do tego procesu i widać, że jest nastawiony na to, by dochodzić tej sprawiedliwości. Jest niewinny" – powiedziała Wanda Poczobut.
"Jak sobie z tym radzimy? Nijak. Próbujemy czymś się zajmować, robić cokolwiek, żeby ciągle o tym nie myśleć. Przychodzi do nas Oksana, wnuk" – dodała pani Wanda.
Wraz z Poczobutem aresztowane były w marcu 2021 roku także szefowa ZPB Andżelika Borys, Irena Biernacka i Maria Tiszkowska z ZPB, a także Anna Paniszewa, działaczka mniejszości z Brześcia. Borys została w marcu 2022 roku wypuszczona z aresztu, najprawdopodobniej wciąż jest objęta sprawą karną, lecz jej status nie jest jasny. Biernacka, Tiszkowska i Paniszewa zdołały w 2021 roku opuścić Białoruś dzięki staraniom polskich władz. Nie mają jednak możliwości powrotu do kraju, którego są obywatelkami.
Organizacje praw człowieka uznają Poczobuta za więźnia politycznego., jednak odmówił.
Dołącz do dyskusji: Bliscy Andrzeja Poczobuta zobaczyli go w sądzie po raz pierwszy od zatrzymania w marcu 2021 roku