Igor Brejdygant o pracy nad „Opowiem ci o zbrodni”: potrzebna jest empatia żeby nie skrzywdzić ludzi już skrzywdzonych
- W „Opowiem ci o zbrodni” opisywałem prawdziwą historię, ale musiałem dodać od siebie akcję, przebieg, dramaturgię i jakąś puentę. Trzeba być czujnym i nie dopisać czegoś, czego nie było - motywacji w głowie zabójcy czy wydarzeń wokół śledztwa. Mieć dużo empatii, żeby nie skrzywdzić ludzi i tak już koszmarnie skrzywdzonych, na przykład rodziny zabitego - opowiada Wirtualnemedia.pl pisarz Igor Brejdygant, autor kryminałów i prowadzący program w CI Polsat.
Stacja Crime+Investigation Polsat emituje program „Opowiem ci o zbrodni”, który prowadzą autorzy powieści kryminalnych. Najpierw pisarze - natchnieni autentycznymi sprawami kryminalnymi, które znała cała Polska - napisali opowiadania, będące ich własną interpretacją wydarzeń. Później na tej podstawie powstały scenariusze odcinków cyklu dokumentalnego.
W każdym odcinku pisarz przeprowadza widzów przez kolejne etapy opowieści o morderstwie. Dodatkowo w studiu pojawia się ekspert, z którym prowadzący rozmawia o głównych cechach opowiadanej historii.
Pisarz Igor Brejdygant opisał historię zbrodni, która wydarzyła się w miejscowości Ząb na Podhalu w 2014 roku - szesnastoletni Marcin zostaje zabity przez 22-letniego zabójcę Józefa C., który inspirował się czynami seryjnego mordercy Teda Bundy’ego i teledyskiem rapera Ice Cube’a. Nastolatek prosi mężczyznę o podwiezienie do domu, zasypia w aucie nieznajomego, a następnie ginie od zadanych ciosów w głowę. Morderca pozbywa się ciała ofiary, wyrzucając je na leśną drogę, ale pozostawia ślad. W sądzie tłumaczy, że chciał sprawdzić, jak to jest kogoś zabić.
Odcinek programu „Opowiem ci o zbrodni” z udziałem Igora Brejdyganta, nakręcony na podstawie prawdziwych akt sądowych, zostanie wyemitowany na antenie Crime+Investigation Polsat w środę 21 listopada br. o godz. 22.00.
Wirtualnemedia.pl: Na początku odcinka wyjaśnia pan widzom, że wybrał tę sprawę do opowiedzenia, bo brakuje w niej konkretnego powodu dla zbrodni. A czy po przeczytaniu akt sprawy i rozmowie z gościem w „Opowiem ci o zbrodni”, czyli psychologiem śledczym, zna już Pan motyw Józefa C.?
Igor Brejdygant: Wybrałem tę sprawę do opisania nie znając akt ze śledztwa. Ale przeczytanie dokumentów niewiele mi wyjaśniło. Nadal nie rozumiem postępowania zabójcy, nie wiem, dlaczego zabił. Profilerka mówi w rozmowie ze mną, że każda zbrodnia ma swoją motywację tylko jest ona bardzo różna. Tutaj zabicie drugiego człowieka miało zdaje się w zamyśle rozładować agresję w psychice zabójcy. Nie pojmuję tego, bo w mojej ocenie nic się nie rozładowało, bo agresji nie da się rozładować upustem agresji. Frustracja jest dla mnie niewystarczającą motywacją dla zabójstwa. Reasumując po przemyśleniu i dogłębnym przeanalizowaniu sprawy nadal nie wiem, dlaczego Józef zabił Marcina.
Czy biegli i sąd ustalili, co było powodem wewnętrznej frustracji Józefa?
- To kolejna ciekawa rzecz. Biegli orzekli, że Józef C. nie jest chory psychicznie, a w chwili popełnienia morderstwa był poczytalny. Ani w aktach sprawy, ani w ocenach biegłych nie znalazłem przyczyny takiego zachowania. Jest tam mowa o nie dość wykształconym ego, o psychicznych deficytach, o osobowości niedojrzałej i temu podobnych rzeczach, acz mam wrażenie, że tego typu przypadłości są udziałem bardzo wielu jeśli nie większości ludzi, a jednak przynajmniej na razie niewielu z nich na szczęście zabija
Pani psycholog powiedziała mi natomiast w studiu „Opowiem ci o zbrodni” coś, co mną wstrząsnęło. Otóż podobno tego rodzaju psychotyczna motywacja jako motyw dla zbrodni zaczyna być coraz szerzej obserwowana. Stres ma na młodych ludzi taki wpływ, że zachowań psychopatycznych i morderstw z przyczyn nieustalonych będzie coraz więcej. Ludzie będą mordować tylko po to, żeby zamordować. Wydaje się, że to nie jest jakieś szczególnie nowe zjawisko, bo na przykład Raskolnikow w „Zbrodni i karze” też zabija, żeby zabić, ale on przynajmniej dokonuje jakiegoś eksperymentu na sobie, cały czas pozostaje w dialogu ze sobą, chce coś odkryć, zobaczyć, przekroczyć siebie.
Coś podobnego zdarzyło się jakiś czas temu w Warszawie mężczyzna zamordował kobietę, odciął jej głowę, przewiózł zwłoki i podpalił. Jest teraz zdaje się sądzony i oceniana jest jego poczytalność. Ten człowiek jest zdaje się jakimś oczytanym filozofem, który podobnie jak bohater Zbrodni i kary przeprowadzał jakiś eksperyment na sobie. Taki współczesny Raskolnikow. Natomiast Józef C. z Zębu po prostu nagle poczuł, że musi zabić. U niego nie zaobserwowałem tego typu złożoności. Zabił, bo po prostu chciał zabić.
Na ciele zabitego chłopaka morderca pozostawił telefon z notatką „Sasquatch”. To tytuł piosenki rapera Ice Cube’a z brutalnym teledyskiem, który oglądał przed zabójstwem. Czytał też biografię Teda Bundy’ego. Czy mężczyzna inspirował się historią z klipu i życiem amerykańskiego seryjnego mordercy?
- Może nie tyle się inspirował, co raczej ładował się tymi treściami. Ważna jest tu obrazkowa narracja, bombardująca mózg. Ona podsycała jego agresję. Od Bundy’ego wziął pomysł na to, żeby zabijać ludzi, a od Ice Cube’a - gotowe obrazkowe wzorce przemocy. Zeznał śledczym, że oglądał te materiały przez wiele miesięcy.
Samo zaś pozostawienie śladu było klasyczną zapowiedzą psychopatycznego mordercy, który lubi się zabawić z policją: łapcie mnie, nie dacie rady. Wynika to znów z niedostatku w ego, co zauważyli biegli.
Czyli gdyby go nie złapano, zabijałby dalej?
- Oficer prowadzący sprawę, z którym także rozmawiałem przygotowując się do pisania i który pojawia się też w moim odcinku, był przekonany, że Józef C. zabijałby dalej, gdyby nie został ujęty. Wierze jego ekspertyzie. Jedno morderstwo wystarcza u seryjnych zabójców na rok, czasem na kilka miesięcy, ale prędzej czy później wracają do zabijania.
Biegli uznali Józefa C. za poczytalnego, usłyszał on wyrok 25 lat pozbawienia wolności. Czy może zabijać po wyjściu z więzienia?
- Tu bardzo ważną rolę odegra resocjalizacja. Są skazańcy, którzy opuszczają mury więzienia całkowicie odmienieni, "nawróceni", uduchowieni, czasem nawet zajmują się potem pisaniem książek, bo pobyt za kratami to dla nich jedna bardzo długa często lekcja pokory. Ale czasem w procesie resocjalizacji coś potoczy się źle i wtedy może być różnie.
Jak się Panu pracowało na planie programu „Opowiem ci o zbrodni”? Czy trudno było stworzyć opowiadanie w oparciu o akta sprawy?
- Dobrze wspominam pracę na planie. Przeważnie jestem po drugiej stronie kamery i teraz już wiem, że przed kamerą jest jednak nieco łatwiej, może jakby odpowiedzialność. W odcinku „Opowiem ci o zbrodni” prowadził mnie reżyser, mówił mi, co wydarzy się w kolejnych ujęciach, czułem się zwolniony z wielu powinności, które miałbym, gdybym to ja był reżyserem.
Natomiast pisanie opowiadania „Sasquatch” szło ciężko. Książki, które piszę na co dzień są fikcją, która jest oczywiście składową różnych doświadczeń, wiedzy czy zasłyszanych historii. Bohaterowie są jednak fikcyjni, to ja buduję ich motywacje, dzięki czemu za każdym razem wiem na przykład jako autor, dlaczego morderca zabija. W sprawie z Zębu nie wiedziałem.
Opisywałem prawdziwą historię, ale nie reportersko tylko pisarsko, więc musiałem dodać od siebie akcję, przebieg, dramaturgię i jakąś puentę. Poza tym praca z prawdziwą historią jest na tyle delikatna, że trzeba być czujnym i nie dopisać czegoś, czego nie było - motywacji w głowie zabójcy czy wydarzeń wokół śledztwa. Trzeba mieć dużo empatii, żeby nie skrzywdzić ludzi i tak już koszmarnie skrzywdzonych, na przykład rodziny zabitego.
Igor Brejdygant - pisarz, scenarzysta, reżyser i fotograf. Jest autorem scenariuszy do filmów fabularnych: „Palimpsest”, „Prosta historia o morderstwie” oraz do seriali - „Paradoks”, „Zbrodnia”, „Belle époque” i „Ultraviolet”. Jako reżyser współpracował m.in. z Religia TV, TTV czy TVP2. Napisał do tej pory trzy powieści kryminalne: „Paradoks”, „Szadź” i „Rysa”.
Dołącz do dyskusji: Igor Brejdygant o pracy nad „Opowiem ci o zbrodni”: potrzebna jest empatia żeby nie skrzywdzić ludzi już skrzywdzonych