Janusz Cieszyński: e-usługi powinny być oferowane temu, kto chce, a nie każdemu z przymusu
E-usługi powinny być oferowane temu, kto chce, a nie każdemu z przymusu – mówił w czwartek pełnomocnik rządu ds. cyberbezpieczeństwa Janusz Cieszyński. Zaznaczył, że cyfryzacja przez zmuszanie może doprowadzić do odwrócenia sytuacji, a jak wskazał, "dzisiaj Polacy cyfryzację kochają".
Pełnomocnik rządu ds. cyberbezpieczeństwa Janusz Cieszyński w trakcie odbywającego się w Poznaniu kongresu Impact'21 mówił m.in. o systemie e-Doręczenia, czyli osobistej "skrzynki" obywatela, do której w formie elektronicznej kierowana byłaby korespondencja urzędowa ze skutkiem równoważnym z listem poleconym za potwierdzeniem odbioru.
Jak funkcjonuje system e-Doręczeń
Cieszyński pytany, jak w praktyce funkcjonuje obecnie system e-Doręczeń, wskazał, że "skrzynka już jest, listonosz już jest, tylko jeszcze nie ma nadawców".
"Nadawcy pojawią się w połowie przyszłego roku. Co więcej, warto nadmienić, że tych skrzynek nie zakładamy każdemu, tylko zakładamy tym, którzy chcą. Dlatego, że jeżeli się już raz taką skrzynkę założy, to wtedy domyślnie ta korespondencja będzie dostarczana na tę skrzynkę elektroniczną" – mówił.
Podkreślił, że w jego opinii "e-usługi, tak jak wszystkie inne produkty, powinny być oferowane temu, kto chce, a nie każdemu z musu. Dlatego, że taka cyfryzacja przez zmuszanie na pewno doprowadzi do tego, że obrócimy sytuację - bo dzisiaj moim zdaniem Polacy cyfryzację kochają, a jak zaczniemy ich do czegoś zmuszać, to wyjdą na ulicę i przestaną ją lubić".
Cieszyński tłumaczył, że założenie skrzynki w systemie e-Doręczeń nie jest procesem skomplikowanym. Jak mówił, "wystarczy wejść na portal rządowy gov.pl i tam w specjalnej zakładce, w paru krokach, taką skrzynkę założyć".
"Natomiast ja nie ukrywam, że e-Doręczenia to jest świetny przykład takiej usługi, którą świetnie, że już wprowadziliśmy, natomiast to jest wersja – tak jak przez wiele, wiele lat gmail (usługa poczty elektronicznej Google - PAP) był w wersji beta to, to co teraz mamy, to myślę, że to jest wersja pre-alfa. Widać na pierwszy rzut oka, że jest wiele rzeczy, które chcielibyśmy tam zmienić, żeby to lepiej działało" – powiedział.
Ocenił, że usługa e-Doręczeń jest "typowym projektem IT w administracji, czyli napisaliśmy ustawę, a teraz będziemy ją przekładać na tę rzeczywistość cyfrową". "Jak np. wdrażaliśmy elektroniczne recepty, to w międzyczasie, w ciągu tych dwóch lat, były cztery ustawy o e-zdrowiu, które te pewne małe +dokrętki+, zmiany i modyfikacje wprowadzały właśnie po to, żeby ten proces był wygodny i żeby była realna korzyść z tego ucyfrowienia". "Także jesteśmy na początkowym etapie, na razie, ale zachęcam każdego do założenia skrzynki, a potem napisania do nas, co jeszcze można poprawić" – wskazał.
Cieszyński zaznaczył, że kolejne instytucje publiczne – nadawcy – będą włączane w połowie przyszłego roku. Początkowo – jak mówił - administracja centralna, pewne instytucje z szeroko rozumianej administracji rządowej, później kolejne.
"Warto zauważyć, że żeby być w e-Doręczeniach jako instytucja, trzeba przejść na elektroniczny obieg dokumentów, a przynajmniej mieć na samym końcu przejście z papieru na elektronikę, co w wielu instytucjach, także tych w administracji rządowej, jeszcze się nie wydarzyło. Dlatego ja uważam, że trzeba postawić się na takie stopniowe wchodzenie w ten proces i jak to się wszystkim bardzo spodoba, to wtedy też będzie większy incentive dla instytucji publicznych, żeby przyśpieszyć te wdrożenia" - wskazał.
Dodał, że równolegle prowadzone są prace w celu rozwijania publicznego systemu EZD, czyli elektronicznego zarządzania dokumentacją w administracji publicznej. "Chcemy też wprowadzić obowiązek posiadania rozwiązania klasy EZD dla wszystkich instytucji administracji szerokorozumianej publicznej, bo to jest już coś, co trzeba mieć, a jak ktoś jeszcze nie ma, to powinien to wdrożyć" – zaznaczył.
Kiedy wprowadzano system mObywatel było wiele wątpliwości
Cieszyński przypomniał, że kiedy wprowadzano system mObywatel, "było wiele wątpliwości; po co, dlaczego. A dzisiaj? Pojawia się wiele pytań: dlaczego nie mogę wykorzystywać mObywatela jeszcze tu, tu i tu – czyli jak zmienią się percepcje, że ludzie wiedzą, do czego mogłoby to być potrzebne, to teraz nam będzie dużo łatwiej iść ze zmianami i zachęcać do tego, żeby kolejne usługi publiczne były dostępne właśnie przy wykorzystaniu tego narzędzia".
Dodał, że jest wiele miejsc, gdzie obecnie można wykorzystywać system mObywatel, natomiast wciąż przygotowywana jest legislacja w kierunku upowszechnienia tego systemu.
"Ja uważam, że mObywatel to jest rozwiązanie z lat 2000, bo to jest rozwiązanie statyczne, tylko wyświetlam dokument, a całą resztę procesu załatwiam analogowo. Ja nie chcę rozwiązywać pani problemu pt. że ktoś nie akceptuje mObywatela w urzędzie, tylko ja bym chciał, żeby pani w ogóle w tym urzędzie się nie pojawiała, tylko z mObywatela miałaby pani transakcyjne usługi" – tłumaczył.
Dodał, że kierunkiem, "w stronę którego docelowo chcemy podążać jest to, żeby w ogóle nie było trzeba żadnych zaświadczeń otrzymać, tylko żeby ten, kto ma to zaświadczenie odebrać, miał już dostęp do tej informacji, kiedy ma w tym uzasadniony interes – i bez pośrednictwa". Wskazał, że to właśnie jest "sens cyfryzacji".
Cieszyński zaznaczył, że prace nad różnymi cyfrowymi rozwiązaniami prowadzone są i będą prowadzone stale, ponieważ "cyfryzacja to jest taka dziedzina, gdzie nigdy nie będzie 100 proc.".
Mówiąc o najważniejszych zadaniach do zrealizowania w ciągu najbliższych dwóch lat, wskazał m.in. przejście od usług zelektronizowanych do w pełni transakcyjnych serwisów.
"W Indiach np. jest tak, że idę na egzamin na prawo jazdy, zdaję go i dwa czy trzy dni później przychodzi do mnie listonosz z już wydanym dokumentem – w ogóle nie muszę iść do żadnego urzędu, do żadnego wydziału komunikacji. I ja bym właśnie takie procesy end-to-end zrobione chciał Polakom dostarczać" – zaznaczył.
Dodał, że technologia to jest taka dziedzina, gdzie nie tylko trzeba być na bieżąco, ale i warto sięgać do dobrych, sprawdzonych, już stosowanych rozwiązań. "Musimy być tam, gdzie są inne kraje" – podsumował.
Dołącz do dyskusji: Janusz Cieszyński: e-usługi powinny być oferowane temu, kto chce, a nie każdemu z przymusu