Jarosław Kaczyński na Powązkach mimo zakazu nie zaszkodzi PiS-owi, bo teraz liczy się tylko epidemia (opinie)
Wizyta Jarosława Kaczyńskiego na Cmentarzu Powązkowskim i obchody 10 rocznicy katastrofy smoleńskiej mimo zastrzeżeń, nie nie przestrzegano ograniczeń związanych z epidemią nie przełożą się znacząco na sondaże czy poparcie PiS i Andrzeja Dudy - twierdzą eksperci od marketingu politycznego. Tłumaczą, że sytuacja ta nie tworzy kryzysu komunikacyjnego w tej grupie wyborców, która daje rządzącej partii przewagę.
W miniony piątek 10 kwietnia przypadała 10. rocznica katastrofy smoleńskiej, w której tragicznie zginęło 96 osób, wśród których byli m.in. Lech i Maria Kaczyńscy oraz wielu polityków. W związku z epidemią koronawirusa w Polsce zrezygnowano z obchodów rocznicy na szeroką skalę.
Odbyły się jednak uroczystości państwowe na Placu Piłsudskiego w Warszawie, w których uczestniczyli czołowi politycy obozu rządzącego. Uwagę ekspertów, komentatorów, publicystów, polityków opozycji i wielu zwykłych obywateli zwróciło to, że uczestnicy wydarzenia nie przestrzegali norm wprowadzonych w związku z pandemią COVID-19. Nie mieli maseczek na twarzach, rękawiczek na dłoniach, nie zachowywali wymaganej odległości od siebie.
Oliwy do ognia dolała informacja i zdjęcia ilustrujące wizytę Jarosława Kaczyńskiego na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie, który zgodnie z rządowym rozporządzeniem jest zamknięty w czasie epidemii i nie można na nim odwiedzać grobów. Kaczyński wjechał na cmentarz limuzyną w obstawie ochroniarzy, dotarł tak wprost pod grób matki.
Ta sytuacja wywołała jeszcze większe oburzenie. Głos zabrało wiele publicznych osób, w tym m.in. scenarzystka Ilona Łepkowska. Na swoim profilu na Facebooku opublikowała list do Jarosława Kaczyńskiego, w którym wyraziła dezaprobatę dla jego postępowania w miniony piątek.
„Wjechał Pan na Powązki - gdzie i ja mam grób swoich bliskich - jak król do prywatnej kaplicy. Jak cesarz do mauzoleum swoich przodków w swoim prywatnym pałacu. Okazał Pan nie po raz pierwszy, ale pierwszy raz w tak szczególnym czasie, który powinien być czasem wyjątkowym, czasem wzajemnej empatii, solidarności i czułości że ma się Pan za kogoś lepszego, ważniejszego, kogo zakazy i nakazy nie obowiązują. Myślę, że się to na Panu i na Pana obozie politycznym zemści. Nie życzę Panu niczego złego, bo nie mam takich obyczajów i takiego charakteru, ale mówię to Panu z głębokim przekonaniem, że czegoś takiego Rodacy Panu nie zapomną” - napisała Łepkowska.
Nie ma wizerunkowego kryzysu
Dla Krzysztofa Tomczyńskiego, partnera, account directora w Alert Media Communication obrazy, które widzieliśmy w trakcie uroczystości na Placu Piłsudskiego, czy wizyty Jarosława Kaczyńskiego na Powązkach, to kolejny już przejaw oligarchizacji polskiego systemu politycznego.
- Władza z jednej strony wprowadza bardzo restrykcyjne, często niezrozumiałe i nie wiadomo czy do końca zgodne z prawem ograniczenia dotyczące każdego z nas. Równocześnie zaś sama pokazuje, że stoi ponad nimi - i nikt w związku z tym nie może jej nic zrobić. I choć tego typu sytuacje wywołują u wielu osób wielkie oburzenie - to na sondaże, czy poparcie partii politycznych i ich kandydatów przełożą się w niewielkim stopniu - twierdzi ekspert.
W jego ocenie wbrew oczekiwaniom oponentów PiS-u, cała ta sytuacja z demonstrowaną arogancją Jarosława Kaczyńskiego nie tworzy kryzysu komunikacyjnego w tej grupie wyborców, która daje rządzącej partii przewagę.
- Nie ma kryzysu, nie ma zatem paniki w PiS. Odpowiedź na pytanie: dlaczego tak się dzieje to równocześnie kolejny dowód na to, że nasz system polityczny szybko zmierza w kierunku wschodnim. Gdzie władza dysponuje na tyle dużymi zasobami w obszarze kontrolowanych przez siebie spółek i mediów, że skutecznie jest w stanie narzucić narrację i wytłumaczyć swoim wyborcom praktycznie wszystko (od niejasnych inwestycji deweloperskich, przez korzystanie z rządowych samolotów, jak z taksówek, po łamanie zakazów poruszania, gdy mało kto może już wytrzymać siedzenie w domach). Dodatkowo w społeczeństwie budowany jest tak silny podział i polaryzacja, że do własnego elektoratu w zasadzie nie docierają nawet najbardziej racjonalne argumenty drugiej strony. To sprawia, że przepływy między twardymi elektoratami są bardzo małe, a równocześnie zmniejsza się pula wyborców, o których można rywalizować, a i z tej grupy coraz więcej osób deklaruje znudzenie i zmęczenie polityką - zwraca uwagę Krzysztof Tomczyński.
Poziom poparcia zależeć będzie od przebiegu epidemii
Według Bartosza Czupryka, politologa, specjalisty ds. wizerunku i marketingu politycznego władza łamiąc własne nakazy i zakazy jeszcze mocniej niż kiedykolwiek dzieli społeczeństwo, dając mocny pretekst opozycji do kolejnych ataków i sporów, które mogą bardziej pogrążyć naród w depresji i wewnętrznym napięciu.
- Premier wielokrotnie powtarzał, że jego rząd pracuje dla dobra Polaków, tak aby wszystkich obowiązywało to samo prawo. Łatwo więc teraz zweryfikować narracje rządu równego traktowania wszystkich obywateli. Istnieje pewne ryzyko, że poparcie dla rządu spadnie jednak nieznacznie, ponieważ nie zmienia się dowództwa w trakcie trwającej bitwy - epidemii. Na wyciąganie wniosków przyjdzie jeszcze czas. Poziom poparcia bardziej zależeć będzie od przebiegu epidemii oraz niwelowaniu jej skutków w gospodarce - zaznacza Bartosz Czupryk.
Zapytany, czy ta sytuacja wpłynie na wizerunek władzy, PiS i znajdzie odzwierciedlenie w poparciu dla Andrzeja Dudy w nadchodzących wyborach uważa, że to już zależeć będzie od tego, czy władza zacznie łamać własne obostrzenia nagminnie.
- W pewnym sensie można powiedzieć, że okoliczność upamiętnienia ofiar katastrofy w Smoleńsku jest usprawiedliwiona. Ale prywatna wizyta na cmentarzu Jarosława Kaczyńskiego już nie. Żaden polityk z obozu władzy nie może stawać ponad ustanowione obostrzenia praw publicznych. Budzi to zawsze społeczny sprzeciw, bunt i nieufność wobec ekipy rządzącej. Wiele osób popierających dotąd PiS może z czystej złośliwości, wyrazu niezadowolenia zagłosować na innego kandydata albo w wyborach prezydenckich oddać nieważny głos. Ale PR-owcy PiS-u nie śpią. Dla odwrócenia uwagi premier Mateusz Morawiecki z ministrem Aktywów Państwowych Jackiem Sasinem powitali w poniedziałek największy na świecie samolot ze sprzętem medycznym. To typowa zagrywka dla odwrócenia uwagi - uważa nasz rozmówca.
PiS komunikację kryzysową ma opanowaną do perfekcji
Dr Krystian Dudek, właściciel agencji PR Instytut Publico i ekspert ds. strategii komunikacji i komunikacji kryzysowej uważa, że PiS jest partią, która najlepiej opanowała komunikację w sytuacjach trudnych. - Nie mam wątpliwości, że teraz też sobie poradzi. Choć mocno zaskakujące jest sprowokowanie negatywnych komentarzy, które były więcej niż pewne. Nic by się nie stało, gdyby uczestnicy obchodów mieli chociażby maseczki i rękawiczki.
Oczywiście można też założyć, że był to zamierzony ruch, bo przez klika dni media będą żyły tą sytuacją, a na drugi plan zejdą inne tematy, w tym coraz bliższe wybory. W komunikacji sytuacji kryzysowych często wykorzystuje się tematy zastępcze, by osiągnąć cele strategiczne - ocenia.
- Natomiast nie mam wątpliwości, że nie zmieni to w żaden sposób sondaży zarówno PiS jak i prezydenta Andrzeja Dudy. Tym bardziej, że opozycja jest tak bezbarwna, jak tylko może. Nie widać ani wyrazistych osobowości, ani pomysłów na jakąkolwiek kontrę wobec rządu czy prezydenta. Pamiętajmy też, że świadczenia zagwarantowane przez PiS obywatelom są w obecnej sytuacji, kryzysu gospodarczego bardziej cenne niż kilka miesięcy temu. Ludzie tracą pracę, zlecenia, firmy przechodzą trudności, a wsparcie socjalne państwa póki co jest pewne - zatem jeszcze bardziej doceniane przez obywateli – komentuje dr Krystian Dudek.
PiS ma mocno ukształtowanych wyborców
W podobnym tonie wypowiada się Marek Gieorgica, partner zarządzający w Clear Communication Group. Twierdzi, że z jednej strony zdjęcia z uroczystości związanych z 10 rocznicą katastrofy smoleńskiej oraz informacje o wizycie Jarosława Kaczyńskiego na cmentarzu na pewno są w obecnej sytuacji dla części ludzi niefortunne. - Dla innych jest jednak wręcz odwrotnie – mimo epidemii najważniejsze osoby w państwie uczciły rocznicę. Medialna narracja – i to zarówno Faktów TVN jak i Wiadomości TVP – poszła moim zdaniem za daleko. Ogólnonarodowa dyskusja na ten temat także chyba przybrała nieadekwatne rozmiary – ocenia Marek Gieorgica.Jego zdaniem te wydarzenia z ostatnich dni nie wpłyną negatywnie na poparcie społeczne dla PiS. - Dla wielu osób będzie to bowiem właśnie odpowiednie oddanie hołdu osobom, które zginęły w katastrofie smoleńskiej – uzasadnia nasz rozmówca.
- Partia rządząca ma mocno ukształtowaną grupę wyborców. Sytuacja, o której mówimy nie wpłynie zatem na jej odbiór w tych grupach docelowych. One są jej lojalnym elektoratem. Nie zmieni się łatwo przekonań osób przekonanych. Nie zajdą także zmiany w wizerunku Andrzeja Dudy. Jeśli takie miałyby nastąpić to raczej w dłuższym czasie. Mogą być one efektem długookresowych zmian gospodarczych, np. na runku pracy, czy też w przypadku przedłużającej się izolacji. Ale na to się nie zanosi, bo rząd już zapowiedział odmrażanie gospodarki – dodaje prof. Dariusz Tworzydło z Uniwersytetu Warszawskiego.
Poparcie dla PiS i Andrzeja Dudy w epidemii rośnie
Z najnowszego sondażu poparcia dla partii politycznych, jaki dla „Super Expressu” przeprowadził Instytut Badań Pollster wynika, że na PiS głos oddałoby 43,96 proc. respondentów. Koalicja Obywatelska uzyskała w nim 22,44 proc. poparcia, a Lewica – 15,66 proc. PSL-Koalicja Polska może liczyć na 8,73 proc. głosów, Konfederację wskazało 7,71 proc. ankietowanych.
Poprzednie badanie Instytut Badań Pollster zrealizował w dniach 17-18 marca. Wtedy PiS uzyskał 41,89 proc. głosów, Koalicja Obywatelska - 23,81 proc., Lewica - 15,37 proc., PSL - 10,23 proc., a Konfederacja - 8,18 proc.
Z kolei z sondażu przeprowadzonego w dniach 8-9 kwietnia br. przez pracownię Estymator dla DoRzeczy.pl wynika, że gdyby wybory prezydenckie odbyły się w ostatnią niedzielę wygrałby je w I turze Andrzej Duda. Obecnie urzędujący prezydent uzyskał w nim 53,1 proc. poparcia ( wzrost o 3,3 pkt proc. w porównaniu do badania sprzed dwóch tygodni). Drugie miejsce zająłby Władysław Kosiniak-Kamysz z 15,6 proc. poparcia (wzrost o 0,2 pkt. proc.). Kolejne, trzecie miejsce w prezydenckim rankingu zajęła Małgorzata Kidawa-Błońska, na którą głos oddałoby 13,4 proc. Polaków (spadek o 3,7 pkt. proc.). na kolejnych miejscach znaleźli się Robert Biedroń (9,4 proc. poparcia), Szymon Hołownia (4,9 proc.) oraz Krzysztof Bosak (3,3 proc. poparcia).
Wybory prezydenckie mają się odbyć w drodze głosowania korespondencyjnego 10 maja br. Jeżeli nie zakończą się na pierwszej turze, druga odbędzie się 24 maja br.
Dołącz do dyskusji: Jarosław Kaczyński na Powązkach mimo zakazu nie zaszkodzi PiS-owi, bo teraz liczy się tylko epidemia (opinie)