Komorowski w kampanii wyborczej wydał więcej od Dudy na reklamy w telewizji i internecie, a mniej na eventy
Podczas prezydenckiej kampanii wyborczej sztab Bronisława Komorowskiego na produkcję i emisję reklam wydał znacznie więcej niż ekipa Andrzeja Dudy. Komorowski był znacznie mocniej promowany w telewizji i internecie, natomiast sztab Dudy więcej przeznaczył na organizację konwencji i spotkań z wyborcami.
Z rozliczeń złożonych przez sztaby obu kandydatów do Państwowej Komisji Wyborczej, które opublikował tygodnik „Polityka”, wynika, że łączny budżet kampanii wyborczej Bronisława Komorowskiego wyniósł 18,14 mln zł, a Andrzeja Dudy 13,68 mln zł.
U Komorowskiego 9,28 mln zł kosztowała emisja reklam w różnych kanałach komunikacji: w telewizji - 5,43 mln zł, na nośnikach reklamy zewnętrznej - 2,35 mln zł, w internecie - 923 tys. zł, w prasie - 414 tys. zł, a w radiu - 165 tys. zł. W przypadku Dudy te koszty wyniosły 6,69 mln zł, w tym 4,81 mln zł w telewizji, 701 tys. zł w internecie, w radiu - 562 tys. zł, na outdoorze - 366 tys. zł, a w prasie - 248 tys. zł. Komorowski w telewizji był mocniej reklamowany w głównych kanałach, w pasmach najwyższej oglądalności, natomiast Duda - w kanałach tematycznych i regionalnych. Z kolei ogromna dysproporcja w wydatkach na reklamę zewnętrzną wynika z tego, że sztab kandydata popieranego przez PO przede wszystkich wykupywał standardowe nośniki, natomiast sztab obecnego prezydenta przekazywał plakaty zwolennikom, żeby wywieszali je na swoich płotach czy elewacjach domów.
Sporo obu kandydatów kosztowało również przygotowanie różnego rodzaju reklam. Sztab Komorowskiego wydał 1,9 mln zł na produkcję spotów i innych klipów (u Dudy te koszty wyniosły 823 tys. zł), 588 tys. zł na produkcję plakatów (Duda: 638 tys. zł), 1,33 mln zł na gadżety (Duda: 685 tys. zł) oraz 1,59 mln zł na organizację spotkań i konwencji wyborczych (Duda: 2,1 mln zł). Produkcją spotów Komorowskiego zajęło się ATM Studio, a dla Dudy pracowała w tym zakresie jedna z agencji marketingowych z Lublina.
„Polityka” w sprawozdaniach finansowych obu sztabów doszukała się też wynagrodzeń dla konkretnych firm i osób pracujących na rzecz kandydatów. I tak Jowita Kacik, która zasłynęła z podpowiadania byłemu już prezydentowi, co mówić w kłopotliwej sytuacji podczas spotkania z wyborcami na ulicach Warszawy, otrzymała 30 tys. zł, natomiast bloger Paweł Rybicki (który nie ujawnił tej współpracy i jednocześnie pisał felietony do „Gazety Polskiej Codziennie”) za prowadzenie twitterowej profilu kampanii Andrzeja Dudy dostał 10 tys. zł, a Marcin Kędryna za pracę w sztabie Dudy - 12 tys. zł.
Dołącz do dyskusji: Komorowski w kampanii wyborczej wydał więcej od Dudy na reklamy w telewizji i internecie, a mniej na eventy