Kontrowersje wokół Kamila Durczoka bez wpływu na sprzedaż TVN

W nowym numerze tygodnik „Wprost” opisuje, jak redaktor naczelny „Faktów” TVN Kamil Durczok w połowie stycznia br. został znaleziony w warszawskim mieszkaniu przez policję i właścicieli, którym czynszu nie płaciła lokatorka. W mieszkaniu razem z rzeczami osobistymi i z pracy dziennikarza były m.in. ślady białego proszku oraz sporo pornografii i gadżetów erotycznych. Publikacja wywołała burzliwą dyskusję w środowisku dziennikarskim (więcej na ten temat).

Dwa tygodnie temu „Wprost” przedstawił relację anonimowej dziennikarki popularnego kanału telewizyjnego, napastowanej przez szefa redakcji. - Nie znamy faktów, w związku nie będziemy się zajmować insynuacjami. Nie chciałbym, żeby tabloidy zarządzały naszym zespołem dziennikarskim - stwierdził w czwartek Edward Miszczak, członek zarządu Grupy TVN ds. programowych (więcej o tym). Jednak w piątek zarząd TVN powołał  niezależną komisję, która ma na celu zweryfikowanie rozpowszechnianych publicznie twierdzeń, że osoby zatrudnione w TVN mogły być przedmiotem mobbingu lub molestowania w miejscu pracy (przeczytaj więcej).

Durczok w poniedziałek na antenie TOK FM kategorycznie zaprzeczył, jakoby kiedykolwiek molestował podlegającą mu osobę, zaznaczając jednak, że styl jego zarządzania i życie prywatne mogły być pretekstem do takich zarzutów. Poinformował, że na czas pracy powołanej komisji wziął urlop, a blogera, który skonkretyzował pod jego adresem zarzuty „Wprost”, a także sam tygodnik (za artykuł z nowego wydania) pozwie do sądu (zobacz szczegóły wyjaśnień Durczoka).

Tymczasem obecnie toczą się finalne rozmowy dotyczące sprzedaży 51 proc. udziałów Grupy TVN przez dotychczasowych właścicieli: ITI i Canal+. Według „Rzeczpospolitej” w końcowej rozgrywce pozostały cztery firmy: Time Warner, Discovery Communications, Grupa Bauer i Scripps Networks Interactive (więcej o tym).

Pytani przez Wirtualnamedia.pl analitycy finansowi zgodnie oceniają, że ostatnie zawirowania obyczajowe w redakcji TVN nie będą mieć znaczącego wpływu na warunki sprzedaży spółki. - Nie przeceniałbym wpływu kontrowersji wokół jednego pracownika na wycenę spółki wartej kilka miliardów złotych. Zwłaszcza że Kamil Durczok w redakcji „Faktów” ma zastępców i potencjalnych następców, więc jego problemy nie zagrażają temu programowi. Tym bardziej ich wpływ na sprzedaż TVN może być jedynie minimalny - powiedział nam Łukasz Kosiarski z DM BZ WBK. - Jeśli powołana przez zarząd TVN komisja do wyjaśnienia pogłosek o mobbingu wykryje faktyczne nieprawidłowości, to konsekwencje poniosą ich sprawcy, a spółka z pewnością się od tego odetnie i uniknie kryzysu wizerunkowego - prognozuje.

Podobne opinie usłyszeliśmy od dwóch innych analityków, którzy nie chcieli się wypowiadać pod nazwiskami. Jeden stwierdził, że inwestor strategiczny, który niedługo przejmie kontrolę nad TVN, analizuje sytuację spółki pod kątem przepływów pieniężnych i długotrwałych perspektyw jej rozwoju, a nie ewentualnych zawirowań na średnim szczeblu menedżerskim (Kamil Durczok ani nikt inny bezpośrednio zaangażowany w pracę redakcji nie zasiada w zarządzie TVN i nie decyduje o strategii firmy). Drugi zwrócił uwagę, że brak reakcji w poniedziałek inwestorów giełdowych mających akcje TVN na powołanie komisji ds. mobbingu i doniesienia o Kamilu Durczoku tylko potwierdza, że to informacje z gatunku obyczajowych: ważne dla branży medialnej, a nieistotne dla rynku finansowego.

W podobny sposób ocenili to w poniedziałek rano Andrzej Arendarski, Maciej Grelowski i Ryszard Petru w programie „EKG” w TOK FM.

W ub.r. Grupa TVN zanotowała 1,59 mld zł przychodów, o 3,6 proc. więcej niż rok wcześniej, oraz 189 mln zł zysku netto (zobacz szczegóły).