Znikający prezes TVP. Mateusz Matyszkowicz stroni od publicznych wystąpień
Sierpniowa prezentacja jesiennej ramówki Telewizji Polskiej była ostatnią, podczas której można było nie tylko posłuchać obszernego wystąpienia prezesa TVP, a także zadać mu pytania po części oficjalnej. Wtedy jednak prezesem był jeszcze Jacek Kurski, który nie przegapił żadnej okazji, by się zaprezentować na antenach TVP. Mateusz Matyszkowicz wręcz przeciwnie: znika w niespodziewanych momentach najważniejszych imprez TVP lub wcale na nie przychodzi. – Myślę, że w ten sposób odreagowuje nadaktywność poprzednika, ale przesada zawsze jest niewskazana – komentuje Janusz Daszczyński, były prezes TVP, obecnie członek rady programowej nadawcy.
W połowie listopada TVP zorganizowała wielki koncert na uczczenie swojego 70-lecia. Wtedy po raz pierwszy widzowie i dziennikarze odczuli, że na uroczystości w Teatrze Wielkim zabrakło gospodarza. Mateusz Matyszkowicz wyjechał wówczas bowiem na Ukrainę, a nadawca łączył się z nim na żywo za pośrednictwem drogi satelitarnej. Prezes telewizji tłumaczył nieobecność: - Kiedy obchodzi się urodziny, chciałoby się mieć przy stole wszystkich tych, którzy są nam bliscy. Dla firmy oznacza to świętowanie razem z naszymi widzami, ale też ze wszystkimi, którzy telewizję współtworzą. Niestety, przy naszym stole wszyscy nie mogą być. Niektórzy są na odcinku, niektórzy są w pracy.
Biuro prasowe publicznego nadawcy doprecyzowało, że prezes „pamiętając o wszystkich, którzy współtworzą Telewizję Polską, odwiedził korespondentów wojennych na Ukrainie, którzy codziennie informują widzów o dramatycznej sytuacji narodu ukraińskiego, który wytrwale walczy z rosyjskim agresorem o wolność”. - Prezes spotkał się również z zespołem dziennikarzy TV Biełsat oraz prezesem ukraińskiej telewizji publicznej, Mykołą Czernotyckim, z którym rozmawiał o organizacji ich pracy i bieżących potrzebach – napisano. A jednak wrażenie pozostało takie, że szef publicznego nadawcy nie pojawił się na najważniejszej gali TVP w 2022 roku. Był za to obecny poprzedni prezes, Jacek Kurski – i to wraz z żoną.
Prezes wychodzi z ramówki na radę nadzorczą
Prezesa Matyszkowicza nie było też ani na grudniowej konferencji dotyczącej "Sylwestra Marzeń", ani na listopadwym spotkaniu dotyczącym mundialu w Katarze, który Telewizja Polska transmitowała w całości, zmieniając istotnie swoją ramówkę. Z kolei na prezentacji TVP Nauka pojawił się - ale zdalnie.
Nie do końca było też jasne, czy zjawi się na ubiegłotygodniowej prezentacji wiosennej ramówki TVP. Wiadomości z Woronicza płynęły niepokojące: „prezes jeszcze nie wie, czy będzie”, „prezes się waha”, „na 99 procent go nie będzie” wreszcie – na kilka dni przed ramówką – decyzja: „prezes pojawi się”. Ostatecznie rzeczywiście pojawił się, ale jeszcze w trakcie części oficjalnej opuścił salę, tłumacząc to koniecznością uczestniczenia w radzie nadzorczej spółki.
– Można było chyba przesunąć tę radę nadzorczą, w końcu ramówka to nie tylko święto TVP, ale także widzów. Wyglądało, jakby zabrakło na niej gospodarza – mówi nam jedna z osób pracujących na Woronicza.
Dziennikarze, przyzwyczajeni do oblegania Jacka Kurskiego po każdej z ramówek, po tej ostatniej nie bardzo mieli komu zadawać przygotowane pytania. Kurski pokazał się na ostatniej ramówce w sierpniu ub. roku, obszernie opowiadając o planach nadawcy i chętnie odpowiadając na niemal wszystkie pytania dziennikarzy po części oficjalnej.
- No tak, to sytuacja absolutnie wyjątkowa – ocenia w rozmowie z nami były prezes Telewizji Polskiej, obecnie członek rady programowej nadawcy, Janusz Daszczyński. – Pamiętam, że gdy siedem lat temu byłem na prezentacji ramówki jesiennej – a miałem świadomość, że była to ramówka przygotowana jeszcze przez Juliusza Brauna – zaprosiłem prezesa Brauna na tę uroczystość i poprosiłem, by powiedział też parę słów. Było więc dwóch prezesów na jednej ramówce. W Telewizji Polskiej, ale i w innych telewizjach takie konferencje są imprezami niezwykle ważnymi, szczególnie dla widzów i o tym należy pamiętać. Nieobecność prezesa firmy można wytłumaczyć tylko chorobą, a z tego co wiem, prezes Matyszkowicz chory nie jest - dodaje.
"Matyszkowicz odreagowuje aktywność Kurskiego"
Daszczyński mówi, że „przesada w każdej sytuacji życiowej jest niewskazana”. - Pan prezes Jacek Kurski przesadzał znacząco, jeżeli chodzi o swoją obecność na antenach Telewizji Polskiej i to przy okazji każdej niemal imprezy. Po prostu uwielbiał brylować, można to nawet nazwać zachowaniem narcystycznym. Pan prezes Mateusz Matyszkowicz z kolei wręcz przeciwnie, stara się być w cieniu i w tle. Nie popełniać tego błędu (bo jednak oceniam to jako błąd), który popełniał Kurski, wiedziony miłością własną. Ale Matyszkowicz ma wręcz przesadną awersję do pokazywania się na ekranie. To nie jest dobre. Tak to oceniam - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl były już prezes Telewizji Polskiej.
Czy ta awersja do pokazywania się na ekranie jest odreagowaniem nadobecności Jacka Kurskiego na antenach TVP? – Tak, sądzę, że tak właśnie jest - mówi nam Daszczyński. - Ale sądzę także, że Mateusz Matyszkowicz ma również świadomość, że nie panuje nad całą Telewizją Polską. Część informacyjno-publicystyczną firmy oddał Jarosławowi Olechowskiemu, szefowi TAI. Olechowski jest także pełnomocnikiem zarządu do spraw informacji i publicystyki i ma też pod sobą TVP3, więc ma tę władzę rozległą. Ta świadomość może też powodować niechęć do pokazywania się na koncertach, ramówkach itp - dodaje Janusz Daszczyński.
Mateusz Matyszkowicz został prezesem TVP na początku września br. Z wykształcenia jest filozofem. W przeszłości związany był z prawicowymi mediami. Od 2013 roku był redaktorem naczelnym „Frondy Lux”, na stanowisku zastąpił Tomasza Terlikowskiego. Z TVP związany od 2016 roku.
Niedługo po objęciu fotela prezesa przez Jacka Kurskiego, Matyszkowicza powołano na dyrektora TVP Kultura, gdzie prowadził również autorski program „Chuligan literacki” (program pojawił się też w ramówce radiowej Trójki). W połowie 2017 roku został szefem TVP1, wiosną 2018 roku zaś wicedyrektorem biura programowego TVP. Do zarządu spółki trafił w kwietniu 2019 roku.
W 2021 roku przychody Telewizji Polskiej zwiększyły się o 7,2 proc. do 3,25 mld zł, a przy wzroście kosztów operacyjnych o 21,7 proc. do 3,12 mld zł zysk netto skurczył się ze 198,32 do 3,89 mln zł.
W planie finansowym na br. Telewizja Polska zapisała wzrost przychodów do 3,42 mld zł, zwiększyć mają się zarówno wpływy z reklam i sponsoringu, jak i rekompensaty abonamentowej. W górę pójdą też koszty energii i usług zewnętrznych, a ze sprzedaży obligacji skarbowych nadawca spodziewa się minimum 171 mln zł straty.
Dołącz do dyskusji: Znikający prezes TVP. Mateusz Matyszkowicz stroni od publicznych wystąpień
Wszystko zależy jeszcze od wyników wyborów. Jeśli szala przechyli się w stronę PO, to będziemy mieli osobę z innego obozu niż z PiS.