SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Obostrzeń epidemicznych nie ogłasza już Mateusz Morawiecki. „Nie chce być posłańcem złych wieści"

Od pewnego czasu o krytycznej sytuacji pandemicznej w Polsce, złej sytuacji w ochronie zdrowia czy też kolejnych wprowadzanych restrykcjach informuje publicznie minister zdrowia Adam Niedzielski, a nie - jak to robił wcześniej - premier Mateusz Morawiecki. - Jest to normalna praktyka w długotrwałym zarządzaniu kryzysem. Pokazywanie się w kontekście złych wiadomości może w tak długim czasie zdewastować wizerunek. To co robi zespół odpowiadający za wizerunek rządu jest zatem logiczne i spójne - zaznacza w rozmowie z Wirtualnemedia.pl prof. Dariusz Tworzydło z Uniwersytetu Warszawskiego.

W środę premier Mateusz Morawiecki pojechał do Wrocławia. Przed tamtejszym szpitalem tymczasowym mówił, że tego rodzaju placówki w przyszłości, w zależności od decyzji ich kierownictwa medycznego i wojewodów będą pełniły również funkcję centrów rehabilitacji.

- Jak wreszcie zwalczymy tę okropną, fatalną trzecią falę, a jesteśmy bliżej tego dzięki procesowi szczepień, który się coraz szybciej rozkręca, to wtedy część szpitali tymczasowych będziemy chcieli przekształcić w szpitale rehabilitacji pocovidowej - poinformował premier. Zwrócił uwagę, że rehabilitacja jest potrzebna dla wielu osób, które ciężko przeszły Covid-19.

W tym samym czasie minister zdrowia Adam Niedzielski uczestniczył w posiedzeniu sztabu kryzysowego na Śląsku, gdzie z przedstawicielami władz tego regionu omawiał plan działania na najbliższe dni. Działań wymuszonych tym, że obecnie na Śląsku jest najwięcej w skali kraju zakażeń COVID-19 i brakuje miejsc w szpitalach. Na zorganizowanej tam konferencji prasowej minister Niedzielski przyznał, ze sytuacja na Śląsku jest krytyczna i konieczne jest wprowadzenie relokacji pacjentów, czyli transportowania ich do szpitali w innych regionach Polski, tam gdzie są jeszcze wolne miejsca. Mają w tym pomagać m.in. Lotnicze Pogotowie Ratunkowe i wojsko (w środę na Śląsku zaraportowano ponad 6 tys. nowych przypadków zakażeń koronawirusem, najwięcej w całym kraju).

We wtorek Mateusz Morawiecki pojawił się na konferencji dotyczącej zmian w harmonogramie narodowego planu szczepień. Obiecywał, że do przełomu sierpnia i września tego roku zostaną zaszczepieni wszyscy chętni Polacy.

Kilka dni wcześniej, podczas konferencji, na której informowano o nowych restrykcjach wprowadzanych na okres od 28 marca do 9 kwietnia br. premiera Morawieckiego nie było. Decyzje o zamknięciu przedszkoli i żłobków, salonów fryzjerskich i kosmetycznych itd. przekazywał minister zdrowia Adam Niedzielski.

Podobnie było na konferencji informującej o wprowadzeniu obowiązkowej kwarantanny dla osób przybywających do Polski ze strefy Schengen.

Tak jest już od wielu tygodni. Jeszcze jesienią ub.r., podczas drugiej fali epidemii, to Mateusz Morawiecki informował media i społeczeństwo o wprowadzanych przez rząd obostrzeniach. To właśnie premier przekazał dzień przez świętem zmarłych, że 1 listopada cmentarze zostaną zamknięte.

Od pewnego czasu strategia komunikacji obozu rządzącego uległa zmianie. Mateusz Morawiecki pojawia się publicznie jedynie wtedy, gdy ma do przekazania względnie pozytywne informacje. O trudnej sytuacji związanej z pandemią najczęściej informują natomiast minister zdrowia Adam Niedzielski i inni ministrowie, np. Michał Dworczyk, rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz czy rzecznik rządu Piotr Müller.

Stara zasada: chroń lidera

Ekspertów od public relations i wizerunku zapytaliśmy, czym może być podyktowana i z czego wynikać taka strategia komunikacyjna premiera Morawieckiego.

- Jest stara zasada komunikacji kryzysowej - chroń lidera. Jeśli masz do przekazania trudne wiadomości, zastanów się, czy nie powinien zrobić tego ktoś inny. I z realizacją tej zasady mamy teraz do czynienia. Wiosną decyzje dotyczące obostrzeń były równie trudne, ale nie umierało tyle osób, skala zachorowań była mniejsza. Za to mobilizacja społeczna i poczucie odpowiedzialności większe. Wtedy premier budował wizerunek lidera na trudne czasy. Dziś czasy są inne. Polacy są zmęczeni. Nie rozumieją logiki kolejnych obostrzeń jednocześnie skala pandemii i liczba ofiar rośnie. I dlatego wkracza zasada, od której zacząłem. Rząd i premier nie tyle coś zyskuje, ile mniej traci - twierdzi dr hab. Olgierd Annusewicz, ekspert ds. marketingu politycznego.

Prof. Dariusz Tworzydło z Uniwersytetu Warszawskiego przypomina, że taktyka dobierania pozytywnych przekazów pod lidera przy jednoczesnym delegowaniu innych urzędników do komunikowania danych niewygodnych czy decyzji o uciążliwym charakterze jest powszechnie znana i stosowana na całym świecie. Ta powszechność wynika z jej skuteczności zwłaszcza w perspektywie długofalowej.

- Również w tym przypadku, mimo trwania pandemii i naturalnej w sytuacjach wyjątkowych tendencji przenoszenia przez opinię publiczną negatywnych emocji na rządzących, rankingi poparcia dla partii stanowiącej zaplecze rządu, czy też zaufania społecznego wydają się ciągle korzystne dla Mateusza Morawieckiego. Patrząc na ostatni sondaż CBOS-u premier jest w trójce polityków cieszących się największym zaufaniem, choć sytuacja społeczna i gospodarcza jest bardzo trudna. Strategia, którą stosuje otoczenie premiera jest zatem zrozumiała i bezpieczna. Politycy, zwłaszcza gdy przez długi czas zarządzają kryzysem, muszą dbać o to, aby ich wizerunek nie był kojarzony wyłącznie z dotkliwymi decyzjami. Nawet gdy argumentowane są one jako "potrzebne obostrzenia", to na poziomie skojarzeń ogłaszanie kolejnych restrykcji może powodować "erozję wizerunku" w dłuższym okresie - zaznacza nasz rozmówca.

Nie tylko ochrona wizerunku

W rozmowie z Wirtualnemedia.pl zwraca uwagę, że po pierwszej fazie zarządzania kryzysem pandemicznym premier wszedł komunikacyjnie na inny poziom.

- To jest widoczne. Komunikuje rzeczy o charakterze kluczowym, np. zmiany w programach szczepień, zakupach szczepionek, kolejnej pomocy dla przedsiębiorców. Operacyjne komunikaty o zamykaniu branż są cedowane na tych, którzy są bezpośrednio odpowiedzialni za te decyzje lub ich wykonanie. To oni zatem komunikują restrykcje i ograniczenia. Chronią tym samym wizerunek lidera. Celem jest jak najdłuższe utrzymanie zaufania do rządu w przestrzeni publicznej - analizuje prof. Tworzydło.

- Rotacja jednak nie wynika tylko z ochrony wizerunku, ale także odpowiedniej delegacji zasobów. Jest to normalna praktyka w długotrwałym zarządzaniu kryzysem. Nie mówimy bowiem o tygodniach, tylko o wielu miesiącach. W tym momencie mowa o kryzysie, który trwa już ponad rok. Pokazywanie się w kontekście złych wiadomości może w takim czasie zdewastować wizerunek. To co robi zespół odpowiadający za wizerunek rządu jest zatem logiczne i spójne - dodaje.

Premier celowo usuwa się w cień

W ocenie dr hab. Moniki Kaczmarek-Śliwińskiej z Uniwersytetu Warszawskiego, doradcy i trenera w obszarze  budowy wizerunku oraz relacji z mediami powodów takiej taktyki może być kilka.

- Z pewnością jednym z nich jest chęć uniknięcia kojarzenia z posłańcem złych wieści i dbałość o własny wizerunek – Polacy są coraz bardziej zmęczeni pandemią, zarówno psychicznie, jak i też ekonomicznie. Komunikowanie więc kolejnych obostrzeń, odnoszenie się do liczby zakażonych i zmarłych może przywodzić myśli, że rząd sobie nie radzi lub radzi sobie gorzej niż to było dotąd komunikowane. Premier usuwa się w cień, aby uniknąć wchodzenia w te tematy, ponieważ już pewnie osoby odpowiedzialne za jego wizerunek zauważyły, że każdorazowe odniesienie się premiera do kwestii pandemii prawie natychmiast generuje tworzenie zestawień ze słowami z kampanii wyborczej 2020 o odwołaniu zagrożenia. To z kolei budzi śmiech, politowanie, wywołuje falę komunikacji o negatywnym sentymencie - podkreśla ekspertka.

Wskazuje też na pojawiające się w ostatnich miesiącach sondaże odnośnie kandydata Zjednoczonej Prawicy w wyborach prezydenckich 2025. - W części sondaży premier Morawiecki jest na pierwszym miejscu, w części bardzo wysoko. Jeśli premier myśli o takiej opcji, to już dziś powinien dbać o pozytywne skojarzenia wokół  swoich działań i osoby. I to robi – właśnie między innymi unikając trudnych tematów pandemicznych oraz – jeśli już wypowiada się podczas konferencji – prezentując się jako lider, człowiek dający radę w tak nierównej walce, grożący palcem Unii Europejskiej czy pokazujący stan gospodarki w dobrej kondycji – zauważa dr hab. Monika Kaczmarek-Śliwińska.

Premier nie może być utożsamiany negatywnie

Bartosz Czupryk ekspert ds. wizerunku i marketingu politycznego zaznacza z kolei, że Mateusz Morawiecki stojąc na czele rządu odgrywa bardzo ważną rolę i nie chodzi tu o rolę premiera stricte. Tylko o zaufanie jakim jest jeszcze darzony. Pandemia to niewątpliwie dla premiera czas próby, ale i okoliczność do wykazania się. Chłodne korporacyjne spojrzenie oraz dystans mają zapewnić premierowi przetrwanie, a wraz z nim utrzymanie władzy w rękach PiS.

- Mateusz Morawiecki jest trzecim w kraju i pierwszym po Andrzeju Dudzie politykiem cieszącym się wysokim zaufaniem. To atut, którego nie można stracić, tym bardziej, że nie ma godnego następcy. Czasy są trudne. Przyszłość niepewna. Ważą się losy rządu. Tak. Skutki pandemii i działań rządu będą wykładnią wyników kolejnych wyborów parlamentarnych. Premier nie może być utożsamiany negatywnie. Z czymkolwiek. I dlatego PiS tak bardzo dba o wizerunek i właściwą komunikację premiera - podkreśla Czupryk.

- Choć trudno uniknąć błędów doradcy premiera kładą nacisk na przekaz medialny, który musi być pozytywny, statyczny, umiarkowanie negatywny, bardziej zasadniczy. Ta strategia nie zmieni się do czasu poprawy sytuacji służby zdrowia, a już z pewnością do konwencji Nowego Ładu zapowiadanego przez PiS. Konwencja ma być odbiciem dla Prawa i Sprawiedliwości do uzyskania większego poparcia, dlatego tak bardzo liczy się jak najmniejsza strata, po to, aby wzrost był odczuwalny nie tylko dla partii i rządu, ale także dla opozycji, pozostawiając ją daleko w tyle. Taki jest plan a czy się powiedzie? Zobaczymy - komentuje ekspert.

- Bardzo możliwe, że celem tego zabiegu jest właśnie „przyklejenie" premiera do wyłącznie pozytywnych wiadomości, nawet jeśli nie mają żadnego pokrycia w rzeczywistości. Od wielu miesięcy jest bohaterem niekończącej się ilości memów, powiedzonek generowanych na bazie wystąpień na konferencjach właśnie. Ludzie głośno wyrażają swój sprzeciw za pomocą mediów społecznościowych, internetu, murali, czy billboardów. Niezadowolenie z rządów PiS i KO oraz samego premiera jest coraz bardziej zauważalne i słyszalne. Być może nagle przyjął „postawę posłańca dobrej nowiny", by ratować wizerunek właśnie – zauważa z kolei Karolina Siudyła, CEO w MagnifiCo Marketing&PR consultants.

Dołącz do dyskusji: Obostrzeń epidemicznych nie ogłasza już Mateusz Morawiecki. „Nie chce być posłańcem złych wieści"

19 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
SłuchaczX
Najpierw stawiamy tezę, że M.M. unika przekazywania złych info. Dobieramy dwie konfy, i tworzymy artykuł.
0 0
odpowiedź
User
Jan
A ja myślałem, że po prostu nos Mateusza już nie mieści się w kadrze. Stąd ta zmiana.
0 0
odpowiedź
User
magda
Hej, Może chcesz się dziś rozerwać?
Poznaj nowy po,rtal dla dorosłych gdzie znajdziesz laski z okolicy!

Www.e-sponsorka.pl
Miliony ofert Pań gotowych już dziś Ci pokazać na co je stać!
Nie daj im czekać, wejdź zupełnie anonimowo!
0 0
odpowiedź