Opłata reprograficzna bez smartfonów ma dać 560 mln zł rocznie, publicyści nie będą artystami zawodowymi
Resort kultury zakończył konsultacje projektu ustawy o artystach zawodowych, wprowadzającego poszerzenie opłaty reprograficznej m.in. o komputery, tablety i telewizory. Ministerstwo na podstawie danych sprzedażowych z ub.r. szacuje, że danina będzie przynosić 565 mln zł rocznie. Nie uwzględniło natomiast postulatu, żeby do listy zawodów objętych statusem artystów zawodowych dopisać dziennikarzy i publicystów.
Do aktualizacji listy urządzeń objętych opłatą reprograficzną Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego wróciło dwa lata temu. Po tym jak szef resortu Piotr Gliński w jednym z wywiadów zapowiedział, że rząd zajmie się tą sprawą, dostał publiczne gratulacje od twórców ze stowarzyszenia „Razem dla Kultury” oraz Związku Autorów ZAIKS.
Wiosną ub.r. ministerstwo opublikowało projekt poszerzonego wykazu urządzeń i produktów, przy których sprzedaży będzie pobierana opłata reprograficzna. Na liście znalazły się m.in. komputery stacjonarne i przenośne, telewizory, dekodery z funkcją nagrywania oraz dyski komputerowe i przenośne nośniki pamięci. Nie znalazły się tam natomiast smartfony, o których Andrzej Duda w czasie kampanii przed wyborami prezydenckimi w połowie 2020 roku powiedział, że nie powinny zostać objęte tą daniną.
Stawki daniny zaproponowano od 1 do 4 proc. Zapowiedziano, że część środków z jej poboru będzie zasilać nowo utworzony Fundusz Wsparcia Artystów Zawodowych.
Skrytykowały to organizacje producentów i importerów elektroniki, m.in. Związek Cyfrowa Polska, natomiast firmy i stowarzyszenia z branży telewizyjnej zaapelowały, żeby danina nie obejmowała dekoderów. Za to ponad 50 organizacji twórców podpisało apel, żeby opłata dotyczyła też smartfonów.
565 mln zł rocznie z opłaty reprograficznej
Formalnie przepisy dotyczące opłaty reprograficznej, zawarte w ustawie o prawie autorskim, mają zostać znowelizowane w ramach ustawy o artystach zawodowych. Konsultacje projektu tej ostatniej zostały zakończone przez resort kultury w minionym tygodniu.
W projekcie zapisano, że danina będzie wynosiła od 1 do 4 proc. cen brutto objętych nią urządzeń i produktów. Producenci i importerzy mają ją opłacać co kwartał do regionalnych urzędów skarbowych. W efekcie konsultacji społecznych z listy opłaty reprograficznej wyłączono urządzenia przemysłowe, co jest zgodne ze stosownymi wyrokami Trybunału Sprawiedliwości UE.
49 proc. przychodów z opłaty będzie trafiać do Funduszu Wsparcia Artystów Zawodowych, a pozostałe środki do organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi i pokrewnymi artystów wykonawców (11,5 proc.), producentów fonogramów i wideogramów (11,5 proc.) oraz wydawców (5 proc.).
W przypadku daniny od sprzedaży czystych nośników, kserokopiarek, skanerów i drukarek 30 proc. wpływów będzie zasilać Fundusz Wsparcia Artystów Zawodowych, a po 35 proc. - organizacje zarządzające zbiorowo prawami twórców i wydawców.
Według resortu kultury roczne wpływy z poszerzonej daniny wyniosą prawie 565 mln zł, z czego zdecydowaną większość zapewni sprzedaż importowanych komputerów i tabletów (255,12 mln zł, przy stawce 2,5 proc.) oraz nośników pamięci (249,98 mln zł, przy 4 proc.).
40,54 mln zł ma przynieść import telewizorów, a 19,18 mln zł - drukarek i skanerów (zakładając odpowiednio 2,5 i 3 proc. stawki nowej daniny).
Prognozę oparto na danych GUS, zgodnie z którymi w ub.r. wartość importu urządzeń objętych opłatę reprograficzną sięgnęła 18,7 mld zł (bez uwzględnienia sprzedaży zagranicznych smartfonów i telefonów wynoszącej 12,27 mld zł), wobec 16,74 mld zł w 2019 roku i 15,9 mld zł w 2017 roku.
Publicyści nie będą na liście zawodów artystycznych
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego w komunikacie wyliczyło też inne zmiany wprowadzone w projektowanych przepisach o artystach zawodowych. - Doprecyzowano i uzupełniono podstawowe definicje zawarte w akcie prawnym oraz wprowadzono nowe – m.in. tzw. systemu teleinformatycznego rejestru prowadzonego przez Dyrektora Polskiej Izby Artystów. System ten będzie służył komunikacji ze wszystkimi podmiotami biorącymi udział w procesie poświadczania uprawnień artysty zawodowego: artystami, członkami Rady Artystów oraz organizacjami reprezentatywnymi. Przygotowane zostały również zapisy związane z procedurami bezpieczeństwa przechowywania danych, a także uwierzytelniania wnioskodawców - opisano.
- Dodatkowo, w projekcie ustawy pojawił się nowy zapis, zgodnie z którym Rada Polskiej Izby Artystów będzie zobowiązana przygotować raport w sprawie rynku dozwolonego użytku w Rzeczypospolitej Polskiej. W raporcie badany będzie m.in. zakres dozwolonego użytku, rodzaje urządzeń, a także szkody ponoszone przez artystów w wyniku powielania ich prac - zaznaczono.
Resort nie uwzględnił natomiast zgłoszonego przez Izbę Wydawców Prasy oraz Stowarzyszenie Dziennikarzy i Wydawców Repropol postulatu, żeby do listy 89 grup zawodowych, których przedstawiciele będą mogli starać się o uprawnienia artystów zawodowych, dopisać dziennikarzy i publicystów.
- Wiedza, jaką udało nam się zebrać w oparciu o analizę rynku, pozwala sformułować tezę, iż pominięcie zawodu dziennikarza-publicysty pozbawia dużą grupę zawodową wsparcia, które wprowadzać ma ustawa. A jest to grupa, w której coraz częściej występują tzw. freelancerzy, czyli osoby, które nie są zatrudnione w żadnej konkretnej redakcji ani związane jakąkolwiek umową z wydawcą, od której odprowadzane byłyby składki na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne. Grupa ta, także w wyniku negatywnych zjawisk rynkowych, spowodowanych pandemią, powiększa się - argumentowały organizacje.
Zwróciły uwagę, jak mocno zmalały przychody ze sprzedaży i reklam wielu wydawców prasowych w czasie lockdownów po wybuchu epidemii. - W tym okresie zresztą zamknięto lub czasowo zawieszono wydawanie prawie 100 tytułów, a pracę straciło (przy czym dane te są zdecydowanie niepełne) 250 pracowników. W wielu wydawnictwach obniżono o 20-30 proc. wynagrodzenia na kolejne dwa lub trzy kwartały - wyliczono. - Uzasadniona jest supozycja, iż spadki zarówno w przypadku sprzedaży egzemplarzy czy reklam, jak i ograniczenie wynagrodzeń i poziomu zatrudnienia, będą – wobec nasilającej się podczas drugiej i trzeciej fali utraty płynności finansowej - jeszcze większe - dodano.
Organizacje zauważyły też, że „projekt zalicza do zawodu artysty: fotografika, grafika, grafika komputerowego, rysownika, którzy w wielu przypadkach są zatrudnieni w redakcjach na stanowiskach dziennikarskich, co doprowadzi do niepożądanego zróżnicowania w strukturze redakcyjnej i uprawnieniach pracowniczych”.
Resort kultury nie uwzględnił tej argumentacji. W uzasadnieniu podkreślono, że działalność naukowa, edukacyjna i publicystyczna ma co prawda charakter twórczy, ale „jest zasadniczo odmienna od działalności artystycznej sensu stricto”.
- Jeśli publicyści prowadzą działalność artystyczną (w szczególności literacką), a tak jest w przypadku wielu z nich, będą mogli być beneficjentami systemu. Decyzja w tym zakresie zostaje oddana organizacjom reprezentatywnym dla twórców literatury - zaznaczono.
Projekt ma trafić do Sejmu „w najbliższych miesiącach”
W zeszłym tygodniu projekt ustawy o artystach zawodowych skierowano do Komitetu Rady Ministrów ds. Cyfryzacji. Zanim trafi pod obrady rządu, zajmie się nim kilka innych komitetów rządowych, w tym Komitet Stały Rady Ministrów. Jeśli zostanie przyjęty przez rząd, kolejnym etapem jest skierowanie do Sejmu.
W komunikacie Ministerstwa Kultury zapowiedziano, że projekt zostanie złożony w Sejmie „w najbliższych miesiącach”.
Dołącz do dyskusji: Opłata reprograficzna bez smartfonów ma dać 560 mln zł rocznie, publicyści nie będą artystami zawodowymi