„Pan i Pani Smith” na nowe czasy. Recenzja serialu Prime Video z Donaldem Gloverem
Na Amazonie zadebiutował nowy serial z Donaldem Gloverem i Mayą Erskine w rolach głównych. To kolejny już remake „Pan i Pani Smith”, ale w przeciwieństwie do filmu z 2005 roku, w którym wystąpili Angelina Jolie i Brad Pitt, serial jest produkcją ze wszech miar udaną. Będziecie się śmiać i dziwić, że twórcy osiągnęli tak dobry efekt.
„Pan i Pani Smith” opowiada losy szpiegów pracujących dla międzynarodowej agencji, która rekrutuje pary mające razem realizować misje i równocześnie żyć jak zwykłe małżeństwa. Misje dzielone są według stopnia ryzyka, a główni bohaterowie wybrali dla siebie jeden z trudniejszych „poziomów”. Pamiętacie „Zawód: Amerykanin” z Keri Russell i Matthew Rhysem? Tam agenci KGB mieszkający i pracujący w Waszyngtonie działali w ten sam sposób. W serialu Amazona agenci rekrutowani są indywidualnie, nikt nie wie, z kim wyląduje w jednym domu jako „mąż i żona”.
Para szpiegów i kot
Gdy bohater grany przez Donalda Glovera dostaje pracę, staje się Johnem Smithem i od razu wprowadza się do pięknego i stylowego nowojorskiego domu, gdzie czeka już na niego Jane Smith (Maya Erskine), formalnie jego nowa żona. John i Jane mają razem pracować, ale to, co robią w czasie wolnym, to już ich sprawa. Postanawiają więc nie wchodzić w żadne bliższe relacje i nie przekraczać granic uprzejmej konwersacji, bo tak przecież będzie łatwiej. Oczywiście na dłuższą metę okaże się to niemożliwe do zrealizowania.
Składający się z ośmiu odcinków serial skupia się na dwóch wątkach: sensacyjnych i brawurowych misjach szpiegowskich, które bohaterowie realizują na całym świecie, co odcinek znajdując się w nowej lokalizacji oraz na ich relacji. Siłą tej wersji „Pana i Pani Smith” jest doskonałe zobrazowanie narodzin związku – pierwszej ekscytacji, porozumienia, aż po kryzysy, wątpliwości, niechęć, wzajemne wyrzuty. Wszystko to dzieje się niejako mimochodem na obrzeżach kolejnych misji, ale doskonale równoważy przygodową strukturę serialu. Dlatego jeśli obawiacie się, że będzie zbyt sensacyjnie, a za mało „treściwie”, możecie porzucić strach. Siłą tej produkcji jest opowiadanie o związkach w „dekoracjach” serialu szpiegowskiego, a nie odwrotnie.
W tonie komediowym
Z pewnością serial nie byłby tak udany, lekki a równocześnie prawdziwy (gdy mowa o relacji głównych bohaterów) gdyby nie kapitalna osada. Donald Glover już niejednokrotnie udowodnił, jak świetnym jest aktorem. Tutaj przydały się jego talenty komediowe (kto pamięta rolę Troya Barnesa i duet Glovera tworzony z Dannym Pudim w serialu „Community”?), ale i to jak potrafi pokazać wielowymiarowość swojego bohatera, co ostatnio udowodnił w „Atlancie”. Z Mayą Erskine dopasowali się idealnie – nie tylko w momentach, gdy bohaterom życie i praca idą jak z płatka. W szóstym odcinku poświęconym terapii (z genialnym epizodem w wykonaniu Sarah Paulson), który jest trochę jak wspomnienie kultowych „Dziewczyn”, a po części jak sesje Tony’ego Soprano, widać jak trafnie zostali obsadzeni i że Glover nie występuje w serialu, tylko dlatego, że jest jego producentem, ale przede wszystkim dlatego, że jest odpowiednią osobą do roli Johna Smitha.
Seriale o parach w kryzysie, albo o rozkładzie związku i sklejaniu go na nowo, w ostatnich latach mocno obrodziły. Warto przypomnieć choćby zeszłoroczną produkcją „Rozterki Fleishmana” z Claire Danes i Jessem Eisenbergiem, która pokazuje dwa spojrzenia na tę samą sytuację i to jak bardzo się od siebie różnią. W „Panu i Pani Smith” także mamy do czynienia z pokazywaniem jej i jego punktu widzenia (tutaj też warto wspomnieć głośny serial „The Affair” z Dominickiem Westem i Ruth Wilson), ale poza momentem kryzysu, jest wiele doskonałej zabawy i niewymuszonego humoru (jednym z bardziej zabawnych odcinków jest ten z drugą parą szpiegów, w którą wcielili się Parker Posey i Wagner Moura).
Sensacyjny duet
John i Jane dużo biegają, strzelają, odjeżdżają z piskiem opon, manipulują i wyglądają przy tym fenomenalnie. Fundamentem produkcji są doskonałe dialogi pokazujące dynamikę relacji; to nie jest historia, która chce, aby traktowano ją bardzo serio. Nonszalanckie podejście bohaterów, a zwłaszcza Jane do kontaktów społecznych i towarzyskich pokazuje, że to nie jest ta sama opowieść, co w 2005 roku, gdy w Johna i Jane wcielali się Brad Pitt i Angelina Jolie. Nowa wersja jest bardziej swobodna, niezobowiązująca i podszyta ironicznym komentarzem. Nie chodzi już o posągowo pięknych ludzi, ale o mówienie współczesnym językiem o współczesnych problemach, jak samotność w związku, niedopasowanie, niecierpliwość i niechęć do zmian.
Serial ogląda się z przyjemnością, ponieważ bohaterowie, mimo że przecież ich życie nie jest w żadnym stopniu standardowe, wydają się nam bliscy w swoich rozterkach. Jane wydaje się kochać bardziej swojego kota niż ludzi, a John nie czyta książek, ale jogę lubi ćwiczyć sam. Osiem odcinków buduje ciekawy portret współczesnych par i uniwersalnych problemów, które dotykają każdego na pewnym etapie.
Nowy serial Amazona to coś więcej niż powtórzenie dobrze znanej historii. To zaktualizowanie do współczesnych czasów love story, które może skończyć się jak „Wojna państwa Rose”, ale nie musi. Jeśli macie ochotę na komedię sensacyjną z morałem i to najwyższych lotów, to „Pan i Pani Smith” aktualnie będzie najlepszym wyborem.
Serial „Pan i Pani Smith” dostępny jest w ofercie Prime Video.
Dołącz do dyskusji: „Pan i Pani Smith” na nowe czasy. Recenzja serialu Prime Video z Donaldem Gloverem
Przy miałkiej akcji, należało jednak postawić na aktorów o nieco wyższej atrakcyjności fizycznej.