PiS w tych wyborach dostał to, co chciał, ale może czuć niedosyt, bo liczył na konstytucyjną większość (opinie)
43,6 proc. poparcia dla Prawa i Sprawiedliwości w wyborach parlamentarnych nie można rozpatrywać w kategoriach porażki tylko dlatego, że wynik był niższy niż wskazywały na to sondaże. Trzeba pamiętać, że żadna partia w polskim systemie parlamentarnym po jednej kadencji nie zyskała tak dużego przyrostu poparcia. Opozycja, która łącznie zyskała relatywnie wysokie poparcie, na jego fali już teraz powinna budować swoją pozycję i nie zmarnować szansy, jaką dostała - komentują dla Wirtualnemedia.pl eksperci od marketingu politycznego.
W niedzielnych wyborach do Sejmu PiS uzyskał 43,59 proc. głosów, Koalicja Obywatelska - 27,40 proc., SLD - 12,56 proc., PSL - 8,55 proc., a Konfederacja - 6,81 proc. - podała w poniedziałek wieczorem Państwowa Komisja Wyborcza.
Jak poinformował przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Wiesław Kozielewicz, w niedzielnych wyborach do Sejmu na wszystkie listy kandydatów na posłów oddano łącznie 18 470 710 ważnych głosów. Na PiS zagłosowało 8 051 935 osób, czyli 43,59 proc. Z kolei na Koalicję Obywatelską oddano 5 060 355 głosów, co stanowi 27,40 proc. Komitet wyborczy SLD skupiający również Wiosnę i Lewicą Razem zdobył 2 319 946 głosów, czyli 12,56 proc. Na komitet wyborczy PSL oddano 1 578 523 głosy, co stanowi 8,55 proc. Piąte miejsce zajęła Konfederacja, na którą oddano 1 256 953 głosy, co daje im wynik 6,81 proc.
Frekwencja wyniosła 61,74 proc.
Opozycja z większością w Senacie
W Senacie PiS zdobył 48 mandatów, co w zestawieniu z innymi ugrupowaniami nie daje mu większości. Kandydaci Koalicji Obywatelskiej mają 43 mandaty senackie, PSL - 3, SLD - 2. Trzy kolejne przypadły kandydatom sympatyzującym z opozycją, ale startującym z własnych komitetów. Oznacza to, że opozycja ma większość w Senacie. Jeden mandat przypadł Lidii Staroń, która nie miała konkurenta z PiS.
Ekspertów od wizerunku i marketingu politycznego zapytaliśmy, czy osiągnięty w tych wyborach wynik PiS to dla tej partii sukces czy porażka. Niektóre z sondaży przedwyborczych wskazywały bowiem na nieco większe poparcie - czasem sięgające nawet 47 proc. Należy pamiętać, że 43,6 proc. głosów to i tak rekordowo duże poparcie i przy dużo wyższej frekwencji niż 4 lata temu rekordowo dużo otrzymanych głosów – blisko 8 mln, czyli ponad 2 mln więcej niż w 2015 roku.
PiS niekwestionowanym zwycięzcą
Bartosz Czupryk, ekspert ds. wizerunku i marketingu politycznego zaznacza, że Jarosław Kaczyński od początku zakładał kilka scenariuszy o czym wielokrotnie wspominał - niemniej jednak nacisk kładł na samodzielne rządzenie z nadzieją na konstytucyjną większość.
- Wyniku wyborów nie można rozpatrywać w kontekście porażki PiS, choć podział mandatów w Senacie wydaje się być rozstrzygnięty na niekorzyść Prawa i Sprawiedliwości. PiS utrzymał władzę, wzmacniając pozycję politycznego lidera. Choć opozycję będzie miał mocną to najprawdopodobniej będzie mógł rządzić samodzielnie. PiS wygrywa wybory. Jest niekwestionowanym zwycięzcą i choć nie ma formalnie większości w Senacie, nic nie jest jeszcze przesądzone. I wbrew pozorom nie jest to niepokojący sygnał dla Jarosława Kaczyńskiego, który sam twierdzi, że " Senat nie jest w stanie blokować ustaw” - podkreśla nasz rozmówca.
Według Krystiana Dudka, właściciela Instytutu Publico wygranie przez PiS większości w Sejmie to zdecydowane zwycięstwo i każda partia taki wynik brałaby w ciemno, szczególnie przy tak dużej frekwencji. - Natomiast PiS może czuć niedosyt wyników do Senatu, bo minimalna przewagi całej opozycji to pewien symbol i utrudnienie w rządzeniu. W ostatniej kadencji zdarzały się przejścia senatorów na stronę PiS, myślę, że PiS i w tej kadencji przyciągnie kogoś na swoją stronę. Z pewnością prezes Kaczyński po cichu liczył na większość konstytucyjną, dlatego ostatnie miesiące były dopieszczaniem różnych grup społecznych - uważa Krystian Dudek.
- Nie mamy co sobie mydlić oczu - żadna partia w polskim systemie parlamentarnym po jednej kadencji nie zyskała tak dużego przyrostu poparcia. Jeżeli, jak chce część komentatorów, uznać to za porażkę, to w takim razie co jest sukcesem? Myślę, że wynik PiS nie jest zaskoczeniem, jest przecież bardzo zbliżony do sondażowych. Bardzo ciekawy wynik Lewicy, PSL i Konfederacji, który nie udałby się, gdyby nie słabość Koalicji Obywatelskiej i naprawdę kiepskiej kampanii wyborczej. Prawdopodobnie zmiana lidera ze Schetyny na Kidawę-Błońską na ostatniej prostej uratowała partię przez wynikiem rzędu 20-22 proc. - podkreśla z kolei Grzegorz Miller, właściciel agencji MillerMedia.
Sukces frekwencyjny
W jego ocenie dla PiS może to być trudna kadencja z uwagi na większe rozdrobnienie opozycji oraz większą różnorodność światopoglądową, co nie będzie sprzyjało takiej łatwości przekazu jak przy Sejmie poprzedniej kadencji. - Drugim utrudnieniem będzie Senat, gdzie PiS-owi zabrakło 3 miejsc do bezwzględnej większości, zaś przy jednomyślności opozycji Senat będzie odrzucał projekty ustaw. Tak więc nie będziemy już widzieć uchwalania ustaw w ciągu godzin, a zmiany w państwie będą zachodzić wolniej. Oznaczać to może, że kolejne wybory dla PiS będą dużym wyzwaniem. Jeżeli do tego w przyszłym roku Andrzej Duda nie zostanie wybrany na II kadencję, będzie to dla PiS bardzo niekomfortowa sytuacja rządzenia przy silnej opozycji, nieprzychylnym Senacie i prezydencie - komentuje Grzegorz Miller.
Z kolei Krzysztof Tomczyński, partner, account director z Alert Media Communication zwraca uwagę, że z komunikacyjnego punktu widzenia na uwagę zasługuje przede wszystkim sukces frekwencyjny. - Rekordowa liczba głosujących pokazuje, że dla coraz większej liczby osób udział w procesach demokratycznych ma sens. A ta zmiana postaw wynika, z konkretnych działań komunikacyjnych, bo o mobilizację walczyli wszyscy i na tym polu odnieśli niekwestionowany sukces. Choć na szczególną uwagę zasługują kampanie profrekwencyjne samorządów, skutkujące rekordowymi liczbami głosujących w miastach - podkreśla Tomczyński.
Dodaje, że w wyniku tych wyborów będziemy też mieć bardzo ciekawy składu Sejmu - na pewno najbardziej zróżnicowany w XXI wieku. - Niby trafiło tam pięć komitetów, czyli tyle co w ostatnich wyborach, ale realnie znajdą się w nim przedstawiciele kilkunastu partii, organizacji i środowisk. I to na pewno wygrani tych wyborów. Zwłaszcza młodzi ludzie, którzy wchodzą do polityki lub są w niej od niedawna, a do Sejmu dostali się dzięki dobrze poprowadzonym, niezwykle aktywnym kampaniom. To na pewno ważna lekcja dla ugrupowań politycznych - pokazująca, że warto na takich ludzi stawiać - zaznacza nasz rozmówców.
Jego zdaniem po stronie zwycięzców wymienić trzeba jeszcze projekt Pakt senacki, który pokazuje, że umiejętnie skonstruowane porozumienie między partiami opozycyjnymi może przynieść dobre efekty.
- Opozycja, jeśli chce wykorzystać psychologiczny efekt tego zwycięstwa musi szybko pójść za ciosem i już od jutra ruszyć z wyborem kandydata na prezydenta - kogoś kto sprawdził się w tych wyborach i od razu wystartować z jego kampanią. Wygranymi są też dwa najmniejsze komitety startujące do sejmu, które pomimo wielu opinii, że nie zdołają przekroczyć progu wyborczego - zdołały zmobilizować ponad milionowe elektoraty. No i zwycięstwo odniósł PIS, otrzymując więcej głosów niż w ostatnich wyborach - choć skala tej wygranej jest jednak mniejsza niż przewidywały sondaże, a pewnie też i liderzy partii – analizuje ekspert Alert Media Communication. Zwraca ponadto uwagę, że te wybory pokazały, że samo nazwisko i wysoka pozycja na liście nie wystarczą - a wyborcy rozliczają kandydatów z ich pracy i prowadzonej kampanii - i dzieje się to niezależnie od opcji, bo spektakularnych klęsk jest sporo i po stronie KO i PIS.
Pyrrusowe zwycięstwo PiS?
Dla Marka Gieorgicy, partnera zarządzającego w Clear Communication Group wynik PiS to pyrrusowe zwycięstwo. - Świadomość tego była dostrzegalna już w przemówieniu Jarosława Kaczyńskiego po opublikowaniu sondażu exit poll. PiS utrzymuje zdolność samodzielnego rządzenia, ale apetyt miał dużo większy. Dodatkowo, dość niespodziewanie dla siebie – traci (przynajmniej tymczasowo) większość w Senacie. Opozycyjny marszałek stanie się kluczową dla polskiej polityki postacią, od niego naprawdę dużo będzie obecnie zależało. PiS traci "ustawodawczy ciąg technologiczny", który bardzo przydawał się w ostatnich 4 latach. Przeforsowanie ustawy w kilka godzin staje się niemożliwe. Jeżeli do analizy sukcesu dołączymy czynnik kosztu (obietnic), to okazuje się, że efekt nie jest współmierny do zastosowanych środków i należałoby spodziewać się znacznie więcej – uzasadnia nasz rozmówca.
Twierdzi, że jednym z błędów PiS, był sposób radzenia sobie z Konfederacją, czego efektem było wzmocnienie tego ugrupowania zamiast jego osłabienia.
- Jednak nie tylko PiS jest odpowiedzialny za wynik konfederatów - byliśmy świadkami licznych akcji pro frekwencyjnych - od artystów starego pokolenia po raperów bliższych najmłodszym wyborcom. Zachęcający do głosowania zapomnieli o tym, czyimi wyborcami są młodzi Polacy (a są wyborcami Konfederacji właśnie). Z całą pewnością ich wynik zostanie zapamiętany, bo to duże osiągnięcie z punktu widzenia polskiej polityki – szczególnie, że ten komitet wyborczy naprawdę nie miał pieniędzy na kampanię wyborczą. Paradoksalnie media publiczne, które próbowały go przemilczeć nadały mu przez to bardziej donośnego rozgłosu - uważa Marek Gieorgica.
Jego zdaniem teraz Konfederacja na pewno powinna dostrzec, że warto udawać ugrupowanie liberalne i że unikanie antysemickich tematów się opłaca.
- SLD powinno na przyszłość wiedzieć, że odważniejsze atakowanie PO/KO opłaciłoby im się bardziej. PSL – że czas pogodzić się z tym, że zostało wypędzone ze wsi i trzeba szukać głosów w miastach, szczególnie wśród przedsiębiorców. No i na koniec KO – że bycie antypisem to już zdecydowanie za mało, aby wygrać i czas poszukać nowego pomysłu, pozytywnego programu i pewnie też nowych przywódców - mówi Gieorgica.
Podkreśla zarazem, że każda z formacji lub każdy z liderów ma tytuł do mówienia o sukcesie. KO - utrzymała pozycję lidera opozycji, a pakt senacki dał jej sukces w postaci odebrania PiS większości w izbie wyższej. - SLD wróciło do Sejmu po 4 latach - dotąd nie udało się to nikomu (poza Unią Pracy, która w 2001 wróciła na plecach SLD) ma nową, świeżą twarz Razem i Wiosny. PSL - odbił się od dna dzięki sojuszowi z Kukizem i przetrwał osiągając dobry wynik wyborczy. No i wreszcie Konfederacja - pokonała klątwę progu wyborczego – to chyba najbardziej spektakularny sukces w tych wyborach. Największe rozgoryczenie może panować w KO - jednak nie zbliżyli się wyniku partii rządzącej, a procentowo uzyskali wynik gorszy niż startujące oddzielnie PO i Nowoczesna 4 lata temu (oczywiście Nowoczesna samodzielnie nie miałaby obecnie jakiejkolwiek szansy na sukces) - analizuje nasz rozmówca.
Zdaniem Bartosza Czupryka drugie miejsce dla Lewicy, która po czterech latach wraca do parlamentu to niewątpliwy sukces Czarzastego, Biedronia i Zandberga kosztem Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej. - Gdyby wszystkie te formacje wraz z PSL-em utworzyły jeden blok polityczny, miałyby szansę przejąć władzę. Niestety tak światopoglądowo jak i ideowo nie jest im po drodze z interesem partyjnym każdego z osobna - zauważa ekspert.
Wygrała struktura, a nie ci, którzy pracują programowo
Krystian Dudek przypomina natomiast, że opozycja przeszeregowała się po wyborach do Europarlamentu, zmieniły się koalicje, a przez to partie, które jeszcze niedawno były jedną drużyną - musiały wytłumaczyć swoim wyborcom, dlaczego teraz nie startują razem.
- Tym samym opozycja sama siebie zaczęła krytykować argumentując kto i dlaczego nie zasługuje na wspólny start z kimś. Gdy opozycja kopała się po kostkach, ostatecznie tworząc trzy zwalczające się wzajemnie bloki - PiS już wystartował i odjechał całemu peletonowi. SLD, PSL i Konfederacja mogą czuć się zwycięzcami. Lewica wraca z niebytu i ląduje od razu na podium. PSL drżało o wynik, co widać było po minie Kosiniaka-Kamysza, gdy zobaczył wyniki exit poll. A miało powody, bo PiS zrobił wiele, by całkowicie przejąć ich elektorat, a niedawne wsparcie dla rolników po suszy, było mocną kartą do pozyskania ich sympatii. Konfederacja mogła liczyć na otarcie się o próg wyborczy, ale udało się jej przeskoczyć. Najtrudniejszą lekcję dostało KO, ale trzeba przyznać, że jako największa partia opozycyjna zabierała się za te wybory jak rasowi amatorzy. Zero programu, kiepsko odbierany lider, który przegrał w swoim okręgu ze "zwykłą" posłanką PiS, a jego wypowiedź o tym, że na PiS "jest jakiś pomysł, tylko trzeba go znaleźć" - to strzał w kolano - analizuje nasz rozmówca.
Szymon Sikorski, szef agencji Publicon, uważa, że tegoroczne wybory pokazały, że wygrała struktura, czyli kandydaci, którzy mają sieć - nie ci, którzy pracują programowo, a ci, którzy budowali swoją sieć . - Wydają się te wybory być trochę zwieńczeniem pewnego etapu sporu politycznego, co widać po dzisiejszych komentarzach luminarzy PO, ale i po wczorajszym przemówieniu prezesa Kaczyńskiego. Na pewno dużo trudniej będzie rządzić i dzielić PiS. Myślę, że możemy się spodziewać dość dużych zmian w życiu publicznym w najbliższym półroczu - twierdzi nasz rozmówca.
Dołącz do dyskusji: PiS w tych wyborach dostał to, co chciał, ale może czuć niedosyt, bo liczył na konstytucyjną większość (opinie)