SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Towarzystwo Dziennikarskie o policji w mieszkaniu dziennikarza „GW”: krok w odchodzeniu od zasad demokracji

- Policja w Zielonej Górze zrobiła kolejny krok w odchodzeniu od zasad demokracji - napisało Towarzystwo Dziennikarskie o interwencji policjantów w mieszkaniu Piotra Bakselerowicza z „Gazety Wyborczej”, podczas której zarekwirowano m.in. laptopy i smartfon dziennikarza. Zapowiedziało, że poinformuje o sprawie międzynarodowe organizacje zajmujące się wolnością słowa.

Piotr Bakselerowicz, dziennikarz Gazety Wyborczej (fot. Władysław Czulak/ Agencja Gazeta/ materiały prasowe) Piotr Bakselerowicz, dziennikarz Gazety Wyborczej (fot. Władysław Czulak/ Agencja Gazeta/ materiały prasowe)

W swoim oświadczeniu Towarzystwo Dziennikarskie z dystansem odniosło się do wyjaśnień policji, że urządzenia elektroniczne zostały zajęte w mieszkaniu Piotra Bakselerowicza, ponieważ z jego IP wysłano groźby karalne wobec jednego z posłów, który zawiadomił o tym organa ścigania.

- Policja powinna ścigać osoby grożące śmiercią lub uszkodzeniem ciała innym. Nie powinno się to jednak odbywać bez nakazu prokuratora, przez funkcjonariuszy po cywilnemu, nachodzących mieszkanie podejrzanego by zarekwirować wszystkie urządzenia, z których mogły być wysłane takie groźby karalne - skomentowała organizacja.

- Łamanie prawa polskiego i międzynarodowego pod pozorem stanu wyjątkowego wzdłuż granicy z Białorusią, odcinanie dziennikarzy od możliwości relacjonowania tragicznych wydarzeń, które mają tam miejsce, nękanie mediów pozwami i procesami powoduje, że odnosimy się do tego zdarzenia z najwyższą nieufnością - stwierdziło Towarzystwo Dziennikarskie. - Dziennikarz twierdzi, że nikomu nie groził; na jego komputerze są informacje objęte tajemnicą dziennikarska. Zostanie ona niewątpliwie złamana - oceniło.

>>> Praca.Wirtualnemedia.pl - tysiące ogłoszeń z mediów i marketingu

Zdaniem organizacji „policja w Zielonej Górze zrobiła kolejny krok w odchodzeniu od zasad demokracji”. Towarzystwo zapowiedziało, że „poinformuje o tym międzynarodowe organizacje stojące na straży wolności słowa”.

Interwencja policji w mieszkaniu dziennikarza „Gazety Wyborczej”

W sobotę w godzinach południowych kilku nieumundurowanych policjantów z komendy w Zielonej Górze po wejściu do mieszkania Piotra Bakselerowicza zażądali wydania wszystkich posiadanych przez niego laptopów i smartfonów.

- Policja bez żadnego nakazu, próbuje zabrać służbowy laptop naszego dziennikarza. Na miejscu są koledzy z redakcji, jadą też adwokaci - relacjonował na Twitterze przed godz. 11 Mikołaj Chrzan, wicenaczelny „Gazety Wyborczej” i szef jej wszystkich redakcji lokalnych.

Piotr Bakselerowicz odmówił wydania smartfona i laptopa, uzasadniając, że ma tam materiały objęte tajemnicą dziennikarską, a policjanci nie okazali stosownego nakazu prokuratora. Krótko po godz. 12 funkcjonariusze zostali poinformowani, że sprzęt należy przymusowo odebrać. Ostatecznie zarekwirowali smartfon, laptopy i router, smartfon ma zostać zwrócony w ciągu kilku godzin.

KSP: policja nie jest polityczna; każda sprawa dot. gróźb jest tak samo ważna

Policja nie jest polityczna. Gdy mamy do czynienia z groźbami, każda sprawa jest dla nas tak samo ważna - powiedział rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwester Marczak. Dodał, że w ostatnich dniach policjanci przyjęli dwa zawiadomienia dot. gróźb wobec polityków różnych opcji.

 "Nasze ustalenia wskazały konkretny IP i konkretny adres. Stąd nasze działania. Wchodząc do mieszkania, nie mieliśmy żadnej wiedzy, że czynności będziemy wykonywać z dziennikarzem" - podkreślił policjant.

"Cały +szum+, który powstał wokół tej sprawy, pokazuje jedną rzecz, że w Polsce mamy największy współczynnik specjalistów znających się na działaniach policji. A prawda jest taka, że zdecydowana większość komentatorów nie miała w ręku ustawy o policji, o innych przepisach szczegółowych nie wspomnę" - ocenił rzecznik KSP.

Nadkomisarz wskazał, że policjanci, wykonując czynności w sprawach, w których mają do czynienia z groźbami, działają w ten sam sposób. "Nie ma dla nas znaczenia, czy ktoś jest z prawej, czy lewej strony sceny politycznej, czy siedzi na samym środku. Gdy mamy do czynienia z groźbą, to mamy do czynienia z człowiekiem, którego dotyczy" - zaznaczył.

Przypomniał także, że zgodnie z obowiązującymi przepisami policjanci mogą wykonywać przeszukania i zabezpieczenie na legitymację policyjną. "Czynność ta później wymaga jedynie zatwierdzenia. Ważniejsze jest szybkie działanie, bo czasami zwłoka ma istotny wpływ ma zabezpieczenie dowodów czy zatrzymanie sprawcy" - przekazał.

"Przyjęliśmy w ostatnich dniach dwa zawiadomienia dotyczące gróźb wobec polityków. Z dwóch różnych stron politycznej sceny. W dwóch przypadkach korzystaliśmy z pomocy policjantów innych jednostek. W dwóch sytuacjach zabezpieczaliśmy komputery. Jednak tylko jedna sprawa jest omawiana. Ta, w której zauważono potencjał medialny. Pytam więc, kto jest polityczny: policja czy komentatorzy. Dla nas jedna i druga sprawa jest tak samo ważna. Bo w jednej i drugiej mamy do czynienia z groźbami kierowanymi nie tak w polityków, ale wobec człowieka" - dodał rzecznik KSP.

Piotr Bakselerowicz: nigdy nikomu nie groziłem

- Na pewno nie wysyłałem takiego maila. Nikomu nigdy nie groziłem. Dla mnie to prowokacja albo zemsta za pisanie niewygodnych artykułów - skomentował Piotr Bakselerowicz.

W artykule „Gazety Wyborczej” o tej sprawie dodano, że Bakselerowicz miał dobre relacje z posłem PiS, któremu grożono śmiercią, niedawno przeprowadził z nim wywiad o lokalnej koszykówce.

- Nie ma zgody na zabieranie komputera bez nakazu, nie ma zgody na naruszanie tajemnicy dziennikarskiej!!! - podkreślił Mikołaj Chrzan.

Redakcja „Gazety Wyborczej”: akcja policji kilka dni po donosie

W oświadczeniu wydanym w sobotę po południu redakcja „Gazety Wyborczej” zauważyła, Piotrowi Bakselerowiczowi zarekwirowano także laptop służbowy, na którym mogą być dane objęte tajemnicą dziennikarską, np. dane anonimowych informatorów.

- Jest to sytuacja bez precedensu, którego funkcjonariusze dopuścili się na polecenie Komendy Stołecznej Policji. Ktoś tam doniósł, że z komputerowego adresu IP zlokalizowanego w mieszkaniu Piotra Bakselerowicza wysyłane są rzekomo groźby karalne wobec posła PiS Jerzego Materny. Komenda Stołeczna Policji doskonale wiedziała, że chodzi o dziennikarza. Akcję przeprowadzono w kilka dni po donosie - napisano.

- Dziennikarza "Wyborczej" potraktowano bezceremonialnie, z góry jako podejrzanego. Rzetelne organy ścigania powinny postępować zupełnie inaczej. Można było dziennikarza wezwać wcześniej pisemnie na przesłuchanie i próbować zweryfikować, czy są jakiekolwiek podstawy do tak drastycznej decyzji jak zarekwirowanie służbowego sprzętu elektronicznego - wyliczono.

Według redakcji „Gazety Wyborczej” policja powinna przede wszystkim sprawdzić, czy z sieci wifi Piotra Bakselerowicza nie korzystała inna osoba. - Złamanie zabezpieczeń domowej sieci nie jest szczególnie trudne. Policja doskonale o tym wie - zaznaczono.

- Próbę zastraszenia Piotra Bakselerowicza traktujemy jako złamanie chronionej prawem tajemnicy dziennikarskiej – co bez orzeczenia sądu jest nielegalne. Nie ma bowiem najmniejszej gwarancji, że policja czy prokuratura nie dobiorą się do źródeł informacji naszego dziennikarza - podkreśliła redakcja „GW”. - Co więcej, nie ma żadnej gwarancji, że służby partyjnego państwa PiS nie zainstalują na komputerze Piotra materiałów, które miałyby go skompromitować - dodała.

- Skandal ten traktujemy również jako usiłowanie tłumienia krytyki prasowej - co także jest złamaniem prawa. Nie przypadkiem bowiem celem tej napaści jest dziennikarz "Wyborczej". Nasz dziennik jest od lat obiektem ataków prawnych i propagandowych ze strony pisowskiej władzy, jej agend i organów. Zasypywani jesteśmy dziesiątkami pism procesowych i pozwów, co do ich liczby jesteśmy "rekordzistą" wśród polskich niezależnych mediów - przypomniano.

Redaktorzy naczelni i szefowie oddziałów lokalnych „Gazety Wyborczej” zapowiedzieli, że użyją „wszelkich środków prawnych, żeby bronić dziennikarzy przed szykanami ze strony autorytarnej władzy”.

- Oświadczamy, że nie ugniemy się przed represjami i nie pozwolimy się zastraszyć. Krytykowanie wszelkiej władzy i demaskowanie jej nadużyć to nasza powinność obywatelska i demokratyczna. Także wtedy, gdy nadużycie władzy dotyczy naszych dziennikarzy i nas samych - podkreślono w oświadczeniu.

Na koniec czerwca br. z subskrypcji "GW" korzystało 258,2 tys. użytkowników, o 6,1 proc. więcej niż rok wcześniej, a kwartalne wpływy z usługi zwiększyły się o 22,5 proc. Według badania Mediapanel w sierpniu br. Wyborcza.pl zanotowała 8,26 mln użytkowników i 24,87 proc. zasięgu, a Wyborcza.biz - 1,79 mln użytkowników i 5,38 proc. zasięgu.

Z kolei średnie rozpowszechnianie ogółem „Gazety Wyborczej” w czerwcu br. wyniosło 54 532 egz., o 18,31 proc. mniej niż rok wcześniej (dane PBC).

Według prognoz Agory, do których dotarł portal Wirtualnemedia.pl, jeszcze w tym roku spółka chce ze sprzedaży papierowej „Wyborczej” mieć 66 mln zł przychodu, a z subskrypcji - 45 mln zł. Firma przewiduje, że trend wzrostu przychodów z prenumerat cyfrowych będzie rósł i już w przyszłym roku przewyższą one sumę ze sprzedaży drukowanej wersji tytułu. W 2022 roku Agora chce zarobić na sprzedaży papierowej „Wyborczej” 60 mln zł i aż 70 mln z subskrypcji, a rok później odpowiednio 55 mln zł i 91 mln zł.

W drugim kwartale br. grupa Agora osiągnęła 201,8 mln zł skonsolidowanych przychodów sprzedażowych i 9,9 mln zł straty netto. Zarobiła więcej z reklam, kin Helios oraz sprzedaży „Gazety Wyborczej” i książek.

Dołącz do dyskusji: Towarzystwo Dziennikarskie o policji w mieszkaniu dziennikarza „GW”: krok w odchodzeniu od zasad demokracji

13 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Adwersarz
Stek bzdur i zwyczajnych kłamstw. Ot, choćby jedno: policja nie potrzebuje żadnego nakazu, aby zabezpieczyć sprzęt. Potem zasadność określa sąd. A czy ten cały "dziennikarz" jest niewinny, to pewności nie ma. Choćby dlatego, że w ostatnim czasie czerscy wypisują takie rzeczy, że zarzuty wydają się prawdopodobne....
0 0
odpowiedź
User
Pinky
Jakim lamusem i dzbanem trzeba być aby grozić komuś w necie i myśleć, że jest się anonimem...?
0 0
odpowiedź
User
Eliizjum
Hejterowi udzielają wsparcia Wolne Media. Wstyd
0 0
odpowiedź