Polski Ład w ogniu krytyki. Eksperci ostrzegają przed "podwójną" składką zdrowotną
Polski Ład nie ma najlepszej opinii wśród ekonomistów i ekspertów podatkowych. Właśnie wytknięto kolejną niespójność rozwiązań zaproponowanych w ramach tego pakietu - tym razem dotyczącą składki zdrowotnej. - Polski Ład zasługuje na krytykę ze względu na wprowadzone naprędce niespójne systemowo rozwiązania - ocenia dr Tomasz Lasocki z Katedry Prawa Ubezpieczeń Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
Przedsiębiorcy zarówno opodatkowani na zasadach ogólnych i tzw. liniową stawką, o nieregularnych przychodach, będą teraz musieli zapłacić składkę zdrowotną podwójnie: raz w wysokości 9 proc. (dla opodatkowanych skalą) lub 4,9 proc. (dla opodatkowanych podatkiem liniowym) od rzeczywiście uzyskanych dochodów, a po raz drugi w miesiącach bez przychodu - w wysokości minimalnej, czyli 270,90 zł. Gdy po roku rozliczą się z rzeczywistych dochodów, okaże się, że nadpłacili składkę.
- Ten przykład pokazuje, że dochód nie może być podstawą wyliczenia składki zdrowotnej przedsiębiorcy. Dochód jako różnicę między przychodami a kosztami ich uzyskania można opodatkować. Jednocześnie zupełnie się nie nadaje, żeby zrobić z niego składkę na ubezpieczenia zdrowotne czy społeczne, ponieważ nie ma co do zasady związku z wartością pracy samego przedsiębiorcy. Prawodawca założył, że z takiej składki należy rozliczać się zarówno miesięcznie jak i rocznie - podobnie jak w podatku dochodowym. Coś, co wydaje się podobne, ale nie jest jednak tym samym. Jeżeli np. ktoś ma nieregularny dochód, w konkretnych miesiącach nie zarabia nic, to i tak musi zapłacić składkę w minimalnej wysokości - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl dr Tomasz Lasocki z Katedry Prawa Ubezpieczeń Wydziału Prawa i Administracji UW.
Przymusowe kredytowanie państwa do półtora roku z podatkiem inflacyjnym czyli "składka" zdrowotna przedsiębiorców w #PolskiLad
— Tomasz Lasocki (@tomlasocki) January 24, 2022
Dla @PrawoPLserwis z mec. Januszewską; @PawelWoj_prof; mec. Szarańcem oraz mec. Hincem.https://t.co/eNjnP0zKSv
Przykładowo: wybrawszy opodatkowanie na zasadach ogólnych, w styczniu osiągnęliśmy dochód w wysokości 6 tys. zł, a w lutym i marcu po 7 tys. zł, to w ciągu kwartału zapłacimy składkę liczoną od 20 tys. zł. Jeżeli nasze przychody nie będą regularne i osiągniemy w marcu dochód 20 tys. zł, to oprócz tego zapłacimy dodatkowe 9% od nieco ponad 6 tys. zł, czyli łącznie od 26 tys. zł.
Czy da się to odzyskać? Na rozliczenie składki poczekamy nawet do półtora roku, odzyskają ją tylko ci, którzy w odpowiednim czasie złożą odpowiedni wniosek. W taki sposób ustawodawca nieświadomie wprowadził do systemu ubezpieczeń nieznaną dotychczas tzw. składkę zmienną, spotykaną do tej pory w ubezpieczeniach wzajemnych.
- Dla przedsiębiorców o nieregularnych dochodach - np. wielu osób wykonujących wolne zawody - oznacza to konieczność opłacania składki minimalnej w miesiącach, w których osiągają niskie dochody, i składki proporcjonalnej do dochodu w miesiącach, w których ich dochód przekracza miesięczne wynagrodzenie za pracę. W skali roku prowadzi do powstania nadpłaty, która miałaby im być zwracana w „rozliczeniu rocznym"-– podobnie jak zwracane są nadpłaty podatku dochodowego. Nic nie stoi na przeszkodzie, by ustawodawca dopuścił możliwość rozliczania nadpłat na bieżąco, tj. przy kolejnych miesięcznych wpłatach do ZUS, czego jednak nie uczynił - wskazuje Marcin Zieliński, ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju.
Tym bardziej, że już na etapie zapowiedzi zmian w ramach Polskiego Ładu, krytykowano zarówno ryczałtowe składki zdrowotne przedsiębiorców jak i możliwość odliczenia składki. - Tymczasem obydwa rozwiązania "spinały system". Większa składka zdrowotna bardziej obniżała pracownikowi podatek dochodowy, podczas gdy rozliczający się na zasadach ogólnych przedsiębiorca o identycznym dochodzie, mógł odliczyć mniejsze składki. W efekcie suma zapłaconych danin była niemal identyczna. Wprowadzając reformę niespójną z konstrukcjami teoretycznymi, zrobiono przysłowiowe "rozpoznanie bojem" - a jak widać, na tak kosztowną strategię nie można było sobie pozwolić - dodaje dr Lasocki.
Pośpiech i nerwy
Jednak składka zdrowotna to tylko jeden z problemów. Zdaniem ekonomistów, innymi niezamierzonymi efektami zmiany będzie dalsze odchodzenie od zatrudnienia na rzecz fikcyjnej działalności gospodarczej czy rozsadzenie podstaw finansowania samorządów, prowadzące do ich uzależnienia od władzy centralnej.
- Zmiany były wprowadzane w ogromnym pośpiechu. Od prezentacji pierwszych slajdów do wejścia w życie tak kompleksowej zmiany systemu podatkowego, jaką był tzw. Polski Ład, minęło zaledwie 7,5 miesiąca. Z powodu tego pośpiechu nie było czasu na wcześniejsze rozpoznanie ewentualnych problemów, takich jak te, których świadkami byliśmy na początku stycznia, gdy okazało się, że policjanci i nauczyciele, choć zarobki nie plasują ich wcale w gronie „cwaniaków", otrzymali na rękę mniej niż w grudniu. Okazało się, że problemem jest niewypełnienie przez nich formularza PIT-2. Kiedyś nie miało to większego znaczenia, a teraz – z powodu podniesienia kwoty wolnej – mogło doprowadzić do nadpłacenia podatku nawet w kwocie ponad 400 zł miesięcznie – tłumaczy Marcin Zieliński.
Dodaje, że proces legislacyjny, zwieńczony podpisem prezydenta Andrzeja Dudy, zakończył się raptem na półtora miesiąca przed wejściem ustawy w życie. - Rząd nie przeprowadził żadnej akcji informacyjnej (były tylko propagandowe ulotki), a księgowi do tej pory nie połapali się w meandrach tzw. Polskiego Ładu – stwierdza Zieliński.
Zdaniem dr Tomasza Lasockiego ten program wprowadzono potrójnie za szybko. - Po pierwsze przed zakończeniem procesu politycznego - stąd nerwowe zmiany dotyczące nowych ulg w już funkcjonującym programie. Po drugie zbyt szybko legislacyjnie - stąd błędy i niezamierzone efekty. Po trzecie bez czasu na nauczenie się zmian dla osób, które miałyby je stosować – kończy.
Także według ekspertów zajmujących się marketingiem politycznym, wizerunkowo Polski Ład to porażka i niespełniona obietnica.
W grudniu Zarząd Transportu Miejskiego w Warszawie i MPK w Łodzi odmówiły Bankowi Gospodarstwa Krajowego umieszczenia na środkach ich komunikacji miejskiej reklam promujących Polski Ład. - W naszym przekonaniu kampania BGK wprowadza w błąd mieszkańców nie pokazując wszystkich skutków rządowego programu - wyjaśniała w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Monika Beuth-Letyk, rzeczniczka prasowa Urzędu Miasta Stołecznego Warszawa.
Dołącz do dyskusji: Polski Ład w ogniu krytyki. Eksperci ostrzegają przed "podwójną" składką zdrowotną