Polska spadła o 7 miejsc w rankingu wolności prasy, powodem m.in. plany repolonizacji mediów
W tegorocznym światowym rankingu wolności prasy Polska zajęła 54. miejsce, o 7 pozycji niżej niż przed rokiem. Jako powody wskazano m.in. plany repolonizacji sektora mediów, próbę wprowadzenia ograniczeń dla dziennikarzy w parlamencie oraz rezygnację przez państwowy sektor z prenumeraty gazet krytycznych wobec obozu rządzącego.
Polska w światowym rankingu wolności prasy, przygotowywanym przez organizację Reporterzy bez Granic, znalazła się na 54. miejscu z 26,47 wskaźnikiem punktowym, o 2,58 wyższym niż rok wcześniej (wskaźnik odzwierciedla poziom zagrożenia wolności pracy). Oznacza to spadek o 7 pozycji.
„Media państwowe narzędziem propagandy, rząd próbował zdławić media niezależne”
W uzasadnieniu napisano, że rządząca partia po przejęciu władzy jesienią 2015 roku uchwaliła nowelizację ustawy medialnej, na mocy której zyskała bezpośrednią kontrolę nad mediami publicznymi. Przypomnijmy, że zgodnie z tą nowelizacją w pierwszej połowie ub.r. władze firm mediów publicznych mógł powoływać i odwoływać minister skarbu państwa. W połowie ub.r. nadzór nad władzami mediów publicznych przejęła nowo utworzona Rada Mediów Narodowych, w której na pięcioro członków troje to posłowie PiS.
- Po przekształceniu mediów państwowych w narzędzia propagandy, rząd starał się zdławić kilka niezależnych mediów drukowanych (m.in. „Gazetę Wyborczą”, „Politykę” i „Newsweek Polska”), poprzez nakazanie wszystkim podmiotom, żeby zrezygnowały z prenumerowania ich - stwierdzono. Jak opisaliśmy szczegółowo jesienią, w pierwszej połowie ub.r. większość ministerstw mocno ograniczyła prenumeratę tych tytułów, jednocześnie zwiększając liczbę zamawianych egz. „Gazety Polskiej”, „Gazety Polskiej Codziennie”, „W Sieci” i „Do Rzeczy”.
Reporterzy bez Granic przypomnieli też, że w grudniu ub.r. zapowiedziano spore ograniczenia w pracy dziennikarzy w parlamencie. Protestowały przeciw temu organizacje dziennikarskie i redaktorzy naczelni najważniejszych redakcji. 18 grudnia ub.r. dołączyli do nich posłowie PO i Nowoczesnej, a po tym jak zaczęli okupować mównicę sejmową, marszałek Senatu szybko spotkał się z przedstawicielami najważniejszych redakcji i zapowiedział wycofanie proponowanych zmian.
Ponadto zwrócono uwagę, że rząd pracuje obecnie nad tzw. repolonizacją mediów, czyli ograniczeniem udziału kapitału zagranicznego w sektorze mediów. Nad możliwymi przepisami w tym zakresie od początku br. pracuje wspólny zespół ekspertów Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Wiceminister kultury Jarosław Sellin zapowiedział, że nowe regulacje mogą być oparte na rozwiązaniach obowiązujących we Francji i Niemczech. Z kolei Paweł Lewandowski, inny wiceminister z tego resortu, ocenił, że Polska Press Grupa zdominowała segment dzienników regionalnych.
Reporterzy bez Granic apelowali o nałożenie sankcji na Polskę
Miesiąc temu Reporterzy bez Granic skrytykowali te zapowiedzi. Zdaniem organizacji są one wymierzone w media krytyczne wobec obozu rządzącego, takie jak TVN i „Newsweek”, oraz stanowią śmiertelne zagrożenie dla pluralizmu i wolności słowa.
Organizacja już jesienią ub.r., razem z kilkoma innymi organizacjami pozarządowymi, zwróciła się do władz Unii Europejskiej o nałożenie sankcji, także finansowych, na Polskę. Zaznaczyła, że była to reakcja na „poważne i powtarzające się naruszenia wolności i pluralizmu mediów”.
W lutym br. przedstawiciele Reporterów bez Granic na konferencji w Warszawie ponownie zaapelowali do Komisji Europejskiej o zajęcie się kwestią praworządności i wolności mediów w Polsce oraz nałożenie sankcji na nasz kraj. Organizacja została za to skrytykowana przez zarząd główny Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. - Tego rodzaju działania, piętnowanie i stygmatyzowanie Polski jako kraju niedemokratycznego, porównywanie go do państw, w których dziennikarze są mordowani czy więzieni, jest celową manipulacją o podłożu politycznym - oceniły władze SDP.
Państwa skandynawskie na czele rankingu, na końcu Korea Płn, Chiny i Syria
Cztery czołowe miejsca na liście wolności mediów zajęły kraje skandynawskie. Na pierwszym znalazła się Norwegia (po awansie o dwa miejsca), na drugim - Szwecja (w górę o sześć), na trzecim - Finlandia (w dół o dwa), a na czwartym - Dania (tak samo jak rok wcześniej).
W pierwszej dziesiątce są jeszcze cztery państwa europejskie: Holandia, Szwajcaria, Belgia i Islandia. Spoza Europy są w tym gronie Kostaryka i Jamajka.
Niemcy znalazły się na 16. pozycji (tak samo jak przed rokiem), Francja - na 39. (po awansie o 6), Wielka Brytania - na 40. (2 w dół), Stany Zjednoczone - na 43. (2 w dół), a Japonia - na 72. (identycznie jak rok wcześniej).
Poza pierwszą setką rankingu są m.in. Ukraina (102. miejsce), Brazylia (103.), Indie (136.), Rosja (148.) i Białoruś (153.).
Na ostatnim, 180. miejscu znalazła się Korea Północna, a kolejne pozycja od dołu zajęły Erytrea, Turkmenistan, Syria, Chiny, Wietnam, Sudan i Kuba.
Dołącz do dyskusji: Polska spadła o 7 miejsc w rankingu wolności prasy, powodem m.in. plany repolonizacji mediów