SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Kim był Karl Lagerfeld? Recenzja nowego serialu Disney+

„Becoming Karl Lagerfeld” to nowa produkcja Disney+ wpisująca się w popularny ostatnio trend opowiadania o wybitnych projektantach mody. W styczniu na platformie zadebiutował „Cristóbal Balenciaga”, a tym razem w sześcioodcinkowym miniserialu poznajemy niemieckiego dyrektora artystycznego domu mody Chanel, zanim z tego zasłynął.

„Becoming Karl Lagerfeld”, Disney+„Becoming Karl Lagerfeld”, Disney+

„Becoming Karl Lagerfeld” to niewątpliwie piękny serial. Trafiamy do Paryża roku 1972, kiedy pokazy mody (nawet ready-to-wear), to elitarne święto dla zblazowanych dziennikarzy „Vogue”, a nie mediaworkerów na umowach śmieciowych. Nie można tak po prostu wejść, żeby zobaczyć, co nowego wymyślił Yves Saint Laurent, albo Lagerfeld dla domu mody Chloé. Wszystko jest prestiżowe, z wyższej półki i tylko dla snobów znających zasady tej gry.

„Becoming Karl Lagerfeld”  i snobistyczny Paryż lat 70.

Piękne stroje, wnętrza, charakteryzacja postaci, wszystko robi ogromne wrażenie. Szkoda jednak, że jest śmiertelnie nudne. Tym bardziej że serial nie do końca klarownie pokazuje wewnętrzne zmagania Lagerfelda (w tej roli świetny Daniel Brühl), który mimo pozycji zawodowej w świecie mody ready-to-wear i świetnych zarobków wciąż mieszka z matką. 

Twórcy we wstępie serialu zabezpieczają się planszą informującą, że produkcja jest luźno inspirowana życiem projektanta, a skoro tak, to wszelkie podobieństwo do zdarzeń i osób realnie żyjących jest przypadkowe. To bardzo wygodny wybieg, żeby nie musieć odpierać roszczeń spadkobierców francuskiego projektanta Yves Saint Laurenta (Arnaud Valois), w serialu ukazanego jako osoba z zaburzeniami psychicznymi wymagająca hospitalizacji. Dzisiaj powiedzielibyśmy, że nic w tym złego, ale oglądając wydarzenia z 1972 roku, można wywnioskować, że ówczesne zniknięcie projektanta z życia publicznego wywołało lawinę plotek łącznie z podejrzeniem, że być może Francuz nie żyje.

Lepsza i gorsza moda?

Specyficzne relacja Yves Saint Laurenta z Karlem Lagerfeldem wybrzmiewa w serialu i zostaje pokazana jako mijanie się dwóch osobowości nieskłonnych do kompromisu i otwartego dialogu. Zarówno Francuz, jak i Niemiec zachowują się bardzo melodramatycznie, co może widza nieznającego ich chimerycznego usposobienia zmęczyć i zirytować.

Serial skupia się na przełomowym momencie w karierze Lagerfelda, gdy ten decyduje się zawalczyć o swoją pozycję w domu mody Chloé i markę osobistą. Widzimy ciekawy epizod współpracy z Marleną Dietrich i zmagania Lagerfelda w relacjach z Jacquesem de Bascherem (w tej roli Théodore Pellerin). To jednak za mało, żeby zbliżyć się do głównego bohatera i próbować go zrozumieć. Ciągle jest nadąsany, zamknięty w swoim świecie oderwanym od codzienności więc trudno wykrzesać z siebie pokłady empatii, żeby śledzić dramy ważne dla świata mody sprzed pół wieku.

Podobne problemy odczuwała widownia serialu „Halston” Netfliksa, opowiadającego o karierze Roya Halstona Frowicka, amerykańskiego projektanta mody, który w latach 70. osiągał największe sukcesy. Produkcja Ryana Murphy’ego również przywołuje mniej znane fakty z życia Halstona po to, żeby przybliżyć tę postać współczesnym odbiorcom, ale nie do końca się to udało, pomimo głównej roli Ewana McGregora.

Produkcja niszowa na Disney+

„Becoming Karl Lagerfeld”, podobnie jak „Halston”, pozostanie niszową produkcją, skierowaną do widowni zainteresowanej biografiami artystów świata mody. Nie zostały one stworzone z myślą o widzu mainstreamowym, który miałby zagłębić się w nieznany mu świat. Z jednej strony nic w tym złego, takie prawo twórców, żeby opowiadać, o czym chcą i dla kogo mają ochotę. A z drugiej strony szkoda, że to kolejna opowieść, która niejako przez sam wybór tematu omija szeroką publiczność.

Zmanierowani bohaterowie, dandysi rodem z XIX wieku, egocenrycy pogrążeni w swoich myślach i manieryzmach, artyści tonący w falach własnego ego i słabo komunikujący się z otoczeniem - to wszystko pokazuje serial „Becoming Karl Lagerfeld”. A branża modowa, jak każda inna działalność kreatywna, pożera swoje własne dzieci. Na szczęście nie każdy ma ochotę dać się pożreć.

Czy warto obejrzeć „Becoming Karl Lagerfeld”?

Lagerfeld, zbliżając się do czterdziestych urodzin, poczuł, że jednak chce pokazać światu swoją twórczość, na którą dotychczas nie miał przestrzeni. My znamy go jako ekscentrycznego starca, ale zanim stał się ikoną ze srebrnymi włosami w nienagannych czarnych, eleganckich outfitach, miał sporo marzeń, ale i demonów, z którymi walczył. Nie wszystko w serialu powiedziane jest wprost, wiele twórcy zostawiają do interpretacji widza.

Bohater jest zamknięty w sobie, skryty, nie pozwala sobie na wybuchy emocji, wszystkie frustracje dusi w środku, a jedynym ujściem dla nich jest okazjonalne jedzenie słodyczy, które ewidentnie pełni rolę regulatora napięć.

Produkcja od Disney+ jest świetnie zagrana, wspaniale się ją ogląda, ale i tak cały czas mamy wrażenie, że oglądamy coś tylko przez szybę, bo twórcy nie dokopali się do prawdy o swoich bohaterach. Nie pokazali ich także w sposób, który przybliżyłby do nich widza. Zdecydowanie jest to serial dla fanów historii mody, niezrażonych potężną dawką ego i snobizmu.

Serial „Becoming Karl Lagerfeld” dostępny jest na platformie Disney+.

Dołącz do dyskusji: Kim był Karl Lagerfeld? Recenzja nowego serialu Disney+

1 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Ja
Co się musi wydarzyć żeby tego typu bufony przestały być celebrytami?
odpowiedź