Reporterka TVP Info obrażana na marszu KOD-u i opozycji, czeka ją rozmowa z szefostwem TAI
Małgorzata Walczak, która w sobotę relacjonowała w TVP Info marsz Komitetu Obrony Demokracji, podając m.in. że jego liczebność oszacowano na ok. 200 tys. osób, była obrażana przez niektórych uczestników - poinformował jej znajomy Filip Chajzer. Według naszych ustaleń z dziennikarką o jej relacji z marszu zamierza porozmawiać kierownictwo Telewizyjnej Agencji Informacyjnej.
TVP Info w sobotę po południu relacjonowała przede wszystkim czat internetowy z udziałem Jarosława Kaczyńskiego (prezes PiS zadeklarował m.in., że potrzebna jest repolonizacja mediów obecnych w Polsce). Pokazywano też ujęcia z marszu pod hasłem „Jesteśmy i będziemy w Europie” zorganizowanego przez KOD i główne ugrupowania opozycyjne (z wyjątkiem Kukiz ’15). Na trasie demonstracji relacjonowała ją Małgorzata Walczak, która w jednym z wejść antenowych poinformowała, że według wstępnych szacunków władz Warszawy bierze w nim udział ok. 200 tys. osób.
Takie dane podał na Twitterze wiceprezydent Warszawy Jarosław Jóźwiak (stwierdził, że uczestników było 200 tys., a niedługo potem - że 240 tys.), który tak samo jak prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz brał udział w marszu. Dużo niższe są szacunki policji: w sobotę poinformowano, że demonstrantów było 30 tys., a w niedzielę dodano, że kulminacyjnym momencie było ich 45 tys. W niedzielę „Fakty” podały, że marsz mógł zgromadzić ponad 100 tys. ludzi, a „Wiadomości” TVP - że uczestników było 42,5 tys.
Dziennikarz TVN Filip Chajzer, prywatnie znajomy Małgorzaty Walczak, poinformował na Facebooku, że była ona obrażana przez niektórych uczestników marszu. - Kilkadziesiąt razy dowiedziała się dzisiaj o sobie, że jest reżimową kur...ą i ma sp... z kostką swojej stacji - opisał Chajzer. - Jest w słabym stanie, a pracuje tam od lat, relacjonuje to co się dzieje, a nie to co jej każą. To ona pierwsza podała dzisiaj frekwencję na poziomie 200 tys... Tylko co z tego, tłum wie lepiej, bo dla tłumu nie ma odcieni. Jest czarne albo białe - zaznaczył.
- Owszem to samo zawsze słyszę o sobie kiedy służbowo wybieram się na marsze niepodległości... tylko jestem facetem i mam chyba więcej odporności. O kobiecie na per kur..o raczej nie przystoi, szczególnie tym, którzy mają się za jeszcze lepszych od #dobrejzmiany - ocenił Chajzer.
Jego zdaniem Małgorzata Walczak za podanie danych o liczebności marszu przekazanych przez władze Warszawy może zostać odsunięta od pracy w TVP Info. - Czekam na reakcję TVP, ciekawy jestem czy mają jaja i przełkną rzeczywistość z relacji na żywo, czy... wywalą jak psa za nielojalność... doczekać się nie mogę. PR ostatnio im średnio hula, pytanie czy da się go spierniczyć jeszcze bardziej - zastanawia się dziennikarz TVN.
Według naszych ustaleń Małgorzata Walczak do czwartku będzie na urlopie. Potem natomiast ma odbyć rozmowę z kierownictwem Telewizyjnej Agencji Informacyjnej (nadzorującej TVP Info i programy informacyjne TVP) na temat jej relacji z marszu.
Przypomnijmy, że w czasie poprzedniej dużej demonstracji KOD-u w połowie marca szef TVP Info chciał, żeby w stacji relacjonowano na żywo konferencję Episkopatu Polski na temat Światowych Dni Młodzieży w Krakowie. Wydawczynie Izabela Leśkiewicz i Magdalena Siemiątkowska się na to nie zgodziły i wyszły z redakcji, a Małgorzata Serafin nie chciała dopuścić do emisji wskazanych jej materiałów z „Wiadomości” TVP, które uznała za nierzetelne. Wszystkie zostały zwolnione, razem z nimi z pracy zrezygnowały też trzy inne osoby.
Zdaniem dyrektora TAI Mariusza Pilisa wydawczynie nie zgodziły się na kompromis w sprawie relacji i naraziły stację na przerwę w nadawaniu. Natomiast zwolnieni pracownicy podkreślili, że te zarzuty są nieprawdziwe i że postępowali zgodnie z zasadami rzetelności dziennikarskiej.
Dołącz do dyskusji: Reporterka TVP Info obrażana na marszu KOD-u i opozycji, czeka ją rozmowa z szefostwem TAI