SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Sztab Roberta Lewandowskiego prostuje memy. „Naraził się na dużo większą śmieszność niż zapowiadały same memy”

Po tym, jak portal humorystyczny Kwejk.pl zamieścił sprostowanie dotyczące memów z Robertem Lewandowskim, w sieci zawrzało. Piłkarza krytykowano za takie działania i brak dystansu. - Nie walczymy z mediami, a tym bardziej z memami. Walczymy z kłamstwami - podkreśla w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Artur Adamowicz z RL9 Team. Zdaniem dr Krystiana Dudka reakcja sztabu piłkarza, choć z jednej strony jest zrozumiała, to jednak nie była odpowiednia. - Zapomniano tu o starej zasadzie mówiącej, że gdy się z ciebie śmieją - śmiej się najgłośniej - wskazuje dr Krystian Dudek.

fot. Shutterstock.com / Fabrizio Andrea Bertanifot. Shutterstock.com / Fabrizio Andrea Bertani

Administracja portalu humorystycznego Kwejk.pl zamieściła sprostowanie dotyczące memów z nieprawdziwą informacją, jakoby to producent napojów Oshee zdecydował o zakończeniu współpracy z Robertem Lewandowskim. Komunikat administracji Kwejka zatytułowano: „Sprostowanie odnośnie błędnej informacji w memach na portalu kwejk.pl odnośnie Roberta Lewandowskiego”.

- W odpowiedzi na pismo od prawnika p. Roberta chcielibyśmy sprostować niezgodną z prawdą informację zawartą w memach umieszczonych na naszym portalu odnośnie zerwania współpracy przez Oshee z panem Robertem Lewandowskim. Współpraca pana Roberta Lewandowskiego z Oshee wygasła i nie została przedłużona na skutek wyłącznej decyzji pana Roberta Lewandowskiego - czytamy w oświadczeniu.

W ubiegły czwartek po południu portal Wirtualnemedia.pl zamieścił obszerne przeprosiny za nieprawdziwą informację z wtorku, jakoby to firma Oshee zerwała współpracę z Lewandowskim (podaliśmy ją w tekście o tym, że nową ambasadorką marketingową Oshee została Iga Świątek).

Wysyp memów

Sprostowanie na Kwejku komentowali na Twitterze dziennikarze i specjaliści od komunikacji. - To jest absolutne arcydzieło, że działania mające chronić wizerunek Roberta Lewandowskiego przenoszą mu tyle szkód wizerunkowych - ocenił Grzegorz Kita, szef agencji Sport Management Polska.

- OK, jest potwierdzenie, że obóz Lewego cierpi z powodu memów - zauważył Marcin Kosman, szef better. gaming agency. - Robert Lewandowski wziął się za prostowanie memów na kwejku - zauważył Krzysztof Stanowski z Weszło i Kanału Sportowego.

- Robert Lewandowski zalicza straszny zjazd wizerunkowy. Coraz więcej osób go nie lubi. Powoli zaczyna być pośmiewiskiem. Jeśli ma trochę oleju w głowie, to powinien natychmiast zareagować. Inaczej grozi mu poważny upadek - ocenił Marcin Torz z „Super Expressu”.

-  Robert Lewandowski prostuje memy na swój temat. Ciekawe, czy piłkarz w ogóle wie, co z jego wizerunkiem wyprawiają opłacani przez niego ludzie – skomentował Szymon Jadczak z Wirtualnej Polski.

"Chłop odleciał całkiem, zero dystansu"

Wśród komentarzy pozostałych internautów dominowały te mocno krytyczne, a często też złośliwe: „Czekam aż Robercik zacznie pozywać internet za to że nie wszystko co w nim znajdzie to prawda... Chłop odleciał całkiem, zero dystansu…” - napisał jeden. Inny z użytkowników Twittera dodał: „Szkoda ze tak premii nie prostował i olania kibiców po Mołdawia, marionetka Prowa”.

Kolejny dodał: „ Lewandowski powoli sam staje się memem. Mam wrażenie, że im dalej znajduje się od boiska, tym szybciej ulatnia się inteligencja. W pełni zobaczymy to dopiero jak zakończy karierę.  Nie daj boże jak mu przyjdzie do głowy być prezesem PZPN. Będzie  Lato i Boniek w jednym.”

Jeszcze inny stwierdził: „Lewemu pod deklem się od sławy już gotuje, że nawet prawnikiem za memy straszy?”, a następny próbował wyjaśniać: „Nie ma czegoś takiego jak, "otoczenie" Lewego, to są jego pracownicy i wypełniają jego polecenia. Ergo: coś mu się w bani poprzewracało.”

"Nie walczymy z memami"

- Nie walczymy z mediami, a tym bardziej z memami. Walczymy z kłamstwami - podkreśla w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Artur Adamowicz, head of communication & external relations w RL9 Team.

Nasz rozmówca zaznacza, że dyskusja, która dziś toczy się wokół tego tematu odwraca uwagę od najważniejszego problemu, czyli tego jak powstrzymać rozprzestrzenianie się fake newsów. - Odwracanie kota ogonem i udawanie, że tego problemu nie ma, nie służy ani mediom ani ich odbiorcom. Problem jest poważny i może dotyczyć każdego, a szczególnie osób publicznych, także dziennikarzy, dlatego stawianie granicy między prawdą a kłamstwem jest konieczne – wskazuje Artur Adamowicz.  - Wszystkie działania, które podjęliśmy miały na celu powstrzymanie rozpowszechniania się i utrwalania nieprawdziwych informacji. Artykuł, który powstał w portalu Wirtualne Media zawierał nieprawdziwą informację, że marka Oshee zrezygnowała ze współpracy z Robertem Lewandowskim i stał się źródłem wielu innych publikacji powtarzających tę tezę i wyciągających na jej podstawie fałszywe wnioski, wprowadzając tym samym swoich odbiorców w błąd. Dlatego po opublikowaniu przez Wirtualne Media wyjaśnień, przesłaliśmy tę informację do pozostałych mediów, które w większości usunęły lub sprostowały swoje publikacje - tłumaczy dalej nasz rozmówca.

"Przeciwstawiamy się kłamstwom"

Dodaje, że celem tych działań było jednoznaczne wykazanie, że powoływały się one na fałszywe informacje. - Dotyczyło to także jednego serwisu publikującego memy, który wprost powtarzał kłamstwo zawarte w źródłowym artykule. Memów dotyczących Roberta Lewandowskiego powstają tysiące, wiele z nich ironicznych, złośliwych, a bardzo często są one po prostu zabawne i nigdy nie interweniujemy w takich sytuacjach. Dlatego jeszcze raz powtórzę, nie walczymy z satyrą, opiniami lub komentarzami, ale przeciwstawiamy się kłamstwom w przestrzeni publicznej – zaznacza Artur Adamowicz.

Głos zabrał również prawnik reprezentujący Roberta Lewandowskiego, mec. Maciej Ślusarek. -  Fake news są uznawane za jedno z największych niebezpieczeństw współczesnej komunikacji. Żeby temu przeciwdziałać trzeba reagować na wszystkie przejawy informacji nieprawdziwych czy sztucznych prób wywoływania sensacji. Ważne, żeby fake news znikały nie tylko z pierwotnego źródła, ale także ze wszystkich miejsc, które powielały nieprawdziwe informacje. Sprowadzenie całej dyskusji do kwestii jednego mema pokazuje tylko jak trudna jest obecnie walka z rzetelnością i wiarygodnością informacji i jak bardzo jest to niewygodny temat dla mediów. Trzeba jednak pamiętać, że fake news nie mają nic wspólnego z wolnością słowa – wskazuje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl prawnik.

„Obszar, który zabolał markę Lewandowskich”

W ocenie Marcina Kuchno, consulting directora w K+PR walka z memami to walka z wiatrakami. - Nawet jeśli sprostowanie pojawia się na portalu agregującym tego typu treści, to i tak memy, ze względu na swoją niezależność, będą dalej krążyły między użytkownikami social mediów. Co więcej, w tym przypadku wyraźna reakcja, włączająca prawników, sprawia, że zyskują one drugie życie i mają szansę dotrzeć do nowej grupy odbiorców lub dać jeszcze więcej paliwa do tworzenia nowych. Dotychczas rywalizacja pomiędzy Igą Świątek a Robertem Lewandowskim funkcjonowała jedynie jako żart na „memicznym polu walki”, ale teraz wiele osób może stwierdzić, że rzeczywiście jest to obszar, który „zabolał” markę Lewandowskich - uważa Marcin Kuchno.

Zdaniem naszego rozmówcy chwila pojawienia się prawniczej ofensywy jest wyjątkowo niefortunna ze względu na zamieszanie wokół afery premiowej (po której kurz jeszcze nie opadł) oraz fatalnych wyników polskiej drużyny narodowej włączając w to kryzys wizerunku Roberta Lewandowskiego  jako jej kapitana.

- W tym kontekście działania podejmowane przez prawników mogą sprawić, że społeczeństwo uzna to za objawy „oderwania się” Lewandowskiego od rzeczywistości. Co w połączeniu z dotychczasową, raczej zdystansowaną postawą, może skutkować dalszym spadkiem sympatii do aktualnego mistrza Hiszpanii. Wszystko to składa się na wizerunek piłkarza jako osoby obcej, nie mającej dystansu do siebie, nie podejmującej bezpośredniego dialogu i nie biorącej na siebie odpowiedzialności za wyniki reprezentacji Polski, a do tego zasłaniającej się prawnikami nawet w przypadku memów – wylicza ekspert.

Jego zdaniem trudno powiedzieć, czy jest to zabieg wyłącznie wynikający z braku dystansu Lewandowskiego czy raczej zagranie wymuszone przez jego doradców. - Niemniej w obu przypadkach Lewandowski naraził się na dużo większą śmieszność niż zapowiadały same memy. Na pewno zaszkodzi to dalszej wartości Roberta na rynku reklamowym, która i tak ostatnio spada bardzo wyraźnie. Najnowsze kontrakty Lewandowskich dotyczyły raczej lokalnych czy mało prestiżowych marek, w przeciwieństwie do naszej flagowej tenisistki. Perspektyw na odwrócenie tego trendu w bliskim czasie raczej nie ma - przewiduje Marcin Kuchno.

„Lewandowski ma miernie prowadzone działania wizerunkowe"

Z kolei  dr Krystian Dudek, pełnomocnik rektora Akademii WSB ds. PR, specjalista w zakresie zarządzania marką i sytuacją kryzysową uważa, że obecna sytuacja wokół Roberta Lewandowskiego jest złożona i jest wynikiem kilku zjawisk.

- Zaznaczę na starcie, że nie zazdroszczę Lewandowskiemu, bo z powodu nieodpowiedniego - jak na taką markę -  zarządzania wizerunkiem znalazł się w sytuacji, w której - co by nie zrobiono - i tak spotka go krytyka – podkreśla nasz rozmówca.

Wylicza, że po pierwsze – Robert Lewandowski jak na markę globalną od dawna ma miernie prowadzone działania wizerunkowe. - Zamiast promować globalne marki premium - jak nomen omen Iga Świątek - rozmienia się na drobne. W efekcie jeden z najlepszych piłkarzy na świecie promuje rowery znane tylko w Polsce – wskazuje dr Krystian Dudek. - Po drugie - PR to sztuka zarządzania wizerunkiem - konflikt z Kucharskim, ogólnie znany brak chemii z lubianymi Błaszczykowskim i Piszczkiem, afera premiowa zamiast dumy z bycia kapitanem reprezentacji, niedociągnięcia i szkolne błędy w filmie o piłkarzu podbijają negatywną wątki i emocje – dodaje ekspert.

Dalej wskazuje na brak działań wzmacniających wizerunek „Lewego” na rynkach międzynarodowych – uważa, że sam transfer do Barcelony będący najlepszą z możliwych trampolin zupełnie nie jest wykorzystany. - Po czwarte - nieszczęśliwy zbieg okoliczności i pech. Publikacja o tym, że to Oshee zrezygnowało wywołała efekt domina. Tu rozumiem sztab Roberta Lewandowskiego, bo brak reakcji pozwalałby na utwierdzanie się opinii publicznej w takim stanie rzeczy. Stąd reakcja, natomiast niestety niezbyt odpowiednia, która wywołała krytykę i zarzuty braku dystansu. Zapomniano tu o starej zasadzie mówiącej, że gdy się z ciebie śmieją - śmiej się najgłośniej - wskazuje dr Krystian Dudek.

Marce „Lewandowski” potrzebny jest reset i chwila oddechu

Ekspert dodaje, że na miejscu sztabu piłkarza na Kwejka wkroczyłby - zamiast z poważnym komunikatem - z paroma memami prostującymi sprawę. - Lekko i z dobrymi emocjami, które zrobiłyby lepszy efekt niż poważny język prawny. Cała sytuacja pokazuje, jak media jednym artykułem mogą zbudować lub wciągnąć w tarapaty – twierdzi nasz rozmówca.

Dr Krystian Dudek uważa, że marce „Lewandowski” potrzebne byłyby reset i chwila oddechu. W rozmowie z Wirtualnemedia.pl przyznaje, że dziwi się, bo nawet wtedy, gdy w Barcelonie Robert Lewandowski przeżywał chwilowy kryzys formy - jego profil na Facebooku czy Instagramie zdawały się wskazywać, że nikt nie monitoruje i adekwatnie nie reaguje, a publikowane są stale te same ustalone wcześniej treści.

- Czasami chwilowe wyciszenie daje brandowi zdrowy oddech – uważa dr Krystian Dudek. -  Marka Lewandowski wydaje się PR-owym samograjem, mówiąc językiem piłkarskim - strzałem na pustą bramkę. A praktyka pokazuje, że czasem nawet takie 100-procentowe sytuacje marnuje się na oczach milionów kibiców. Wielka szkoda, bo Polska takiej marki, jak Robert Lewandowski, w najpopularniejszej dyscyplinie sportu na świecie raczej prędko nie powtórzy – zauważa ekspert.

Szermierka z mediami pokazuje słabe punkty piłkarza

- Lewandowski tradycyjnie nie zabiera głosu, za to ośmieszają Roberta osoby dla niego pracujące. RL9 wszedł na piłkarski szczyt, ale obsługujący zespół niestety pozostał na poziomie piłki krajowej i zamiast pracować nad pozyskiwaniem kontraktów globalnych, to angażuje się w walkę z memami, która to przynosi odwrotny skutek od zamierzonego - ocenia w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Damian Raciniewski, prezes zarządu BSS Group.

Ekspert uważa, że gwiazda znająca swoją wartość, bez kompleksów, nie powinna ani sama się angażować ani nie pozwalać swojemu zespołowi na reagowanie w sytuacjach niekoniecznych.

- Taka szermierka z mediami pokazuje słabe punkty w tym przypadku Roberta, a wolelibyśmy zarówno my kibice, jak i reklamodawcy, aby RL9 stanowił wyłącznie obraz genialnego piłkarza - podkreśla. - W sytuacjach stresowych obarczonych ryzykiem krytyki kapitan naszej reprezentacji nie radzi sobie, a pracująca dla niego grupa osób nie potrafi tego zmienić. Drogi Robercie, Ty już jesteś numerem 1 w historii polskiej piłki nożnej i niczego nie musisz udowadniać - dodaje.

Dołącz do dyskusji: Sztab Roberta Lewandowskiego prostuje memy. „Naraził się na dużo większą śmieszność niż zapowiadały same memy”

16 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
dan
Robert zjedz snickersa.
odpowiedź
User
dan
Robert zjedz snickersa.
odpowiedź
User
Lewandowski sam w sobie jest memem
Bo jest smiesznym nieudacznikiem z przereklamowanym talentem a do tego pazernym januszem biznesu, chytrym na pieniadze ktore mu sie nie naleza (vide: podjudzanie reprezentacji na premie po fatalnych mistrzostwach swiata w ktorych ten buc byl niewidoczny na boisku), oby historia zapamietala go tylko z memow jako typa co przystawial noge i czekal az druzyna wykona cala brudna robote.
odpowiedź