Youtuber pokazuje na przykładach z rosyjskiej telewizji, jak działa propaganda Putina
Prezydent Zełeński wpadł w "euforię kokainową", dlatego zamykają mu się oczy. A poza tym uciekł ze strachu do Polski. W kazaniu pop modli się za zwycięstwo nad "ciemną faszystowską hordą". Władimir Putin ma pełne wsparcie inteligencji z Petersburga: "Rozumiemy, jaką trudną i ważną decyzję musiał pan podjąć. Całkowicie ją akceptujemy, będąc świadomi, że nie miał pan wyboru". To fragmenty serwisów informacyjnych z rosyjskiej telewizji, które pokazuje Polakom słynny youtuber z kanału "Roman FanPolszy".
- Nazywam się Roman Maximov. Pochodzę z kraju, którego nie znajdziecie na mapie. Nazywa się Naddniestrze - mówi na początku filmu popularny w Polsce youtuber. W Warszawie mieszka od ponad roku. Niedawno sprowadził tu rodziców, którzy znaleźli u nas pracę. Pochodzi z Naddniestrza. To kraj, który odłączył się od Mołdawii w 1990 r. i graniczy z Ukrainą. Naddniestrze jest uznawane tylko przez Abchazję i Osetię Południową (które również nie są uznawane za osobne państwa przez większość świata). Choć Naddniestrze nie jest traktowane jak odrębne państwo, ma swoją flagę i prezydenta.
Roman Maximov jest przed trzydziestką. Prowadzi na YouTubie kanał "Roman FanPolszy". W 2015 r. po raz pierwszy przyjechał do Warszawy. Spodobało mu się na tyle, że zapragnął nauczyć się polskiego. Słuchał naszych stacji radiowych, czytał książki, wchodził na popularne w Polsce portale. To wystarczyło, by mówić biegle w naszym języku. Na swoim kanale opowiada o codzienności w Naddniestrzu, ale też swoich wyprawach po Polsce. Kanał "Roman FanPolszy" ma na YouTubie aż 130 tys. subskrybentów.
Swoim ostatnim filmem rozpoczyna nowy cykl. Nazwał go "UNASTOSAMO". - Gdy przyjeżdżałem do Polski, często opowiadałem, jak wygląda u nas życie i że dostrzegam ogromne różnice. A Polacy ciągle mi powtarzali: "Daj spokój, Roman. U nas to samo" - wyjaśnia tytuł swojego cyklu youtuber. Chce w nim pokazywać "różne rosyjskie wiadomości i inne ciekawostki ze Wschodu".
W pierwszym odcinku pokazuje, jak działa putinowska propaganda. Wspomina o rozmowie z koleżanką, która pochodzi z Naddniestrza, a teraz mieszka w Rosji. Początkowo była przerażona wojną i krytykowała Putina. Zmieniła zdanie, gdy włączyła telewizor. Romanowi mówi, że to Rosja ratuje Ukraińców przed faszystowskimi władzami tego kraju i Zachodem, który już "nas nie lubi". - Ta propaganda robi się mega ostra, bezpośrednia. Dziś możemy razem zobaczyć niektóre rzeczy, które pokazuje rosyjska telewizja - zapowiada Roman. Dodaje, że tego odcinka nigdy by nie nagrał, gdyby jego rodzice pozostali w Naddniestrzu (w dużym stopniu kontrolowanym przez Rosję).
Putin "wklejony" między stewardessy
Youtuber zaczyna od filmu z Putinem w roli głównej, który w ostatnich dniach krąży w sieci. Rosyjski prezydent rzekomo spotyka się ze stewardessami Aerofłotu z okazji Dnia Kobiet. Nagranie miało pokazać, że Putin się nie boi i nie chowa przed światem. Roman uważa jednak, że od rozpoczęcia inwazji na Ukrainę prezydent Rosji najpewniej znajduje się w schronie i nigdzie publicznie się nie pojawił. Na dowód wyjaśnia, jak doszło do fotomontażu i "wklejenia" rosyjskiego przywódcy pomiędzy stewardessy. Zdaniem youtubera spotkanie zostało zmontowane przy użyciu tzw. greenscreena, czyli zielonego tła. Chodzi o technikę obróbki obrazu polegającą na zamianie tła o w miarę jednolitym kolorze na dowolny obraz.
- Kiedyś też nagrywałem na greenscreenie i od zielonego tła idzie odbicie. Żeby go nie było widać na skórze albo odzieży, zrobili tło jako zieleń. Widać tam dużo fuckupów, bo Putin robi gest ręką, która przechodzi przez przezroczysty mikrofon. Niesamowite! Teraz używają montażu i efektów specjalnych w Rosji, żeby tylko pokazać, że Putin nie siedzi w bunkrze, a jest otoczony ładnymi kobietami - wyjaśnia swoim widzom Roman.
Dalej autor kanału "Roman FanPolszy" pokazuje fragment wiadomości z rosyjskiej telewizji. Słyszymy lektora: "Mieszkańcy wyzwolonych miejscowości mogą odetchnąć z ulgą. Od teraz mogą rozmawiać w ojczystym języku". Roman, który przez całe życie mieszkał w Tyraspolu, 20 km od granicy z Ukrainą, opowiada, że w całej okolicy ludzie rozmawiają ze sobą w tym samym języku. - Wyjeżdżasz do Ukrainy, nic się nie zmienia. Język się nie zmienia, ludzie rozmawiają tak samo. Jedna wieś, druga wieś, następna miejscowość, dojeżdżasz do Odessy i nikt by się nie przyczepił, że rozmawiasz po rosyjsku - wyjaśnia widzom youtuber. I pokazuje kolejny fragment programu. Mężczyzna złapany na ulicy mówi: "Tu przyjeżdżała policja i zmuszała nas do nauki ukraińskiego". Roman zaczyna się śmiać.
Pop modli się o zwycięstwo nad "ciemną faszystowską hordą"
Jest też urywek rozmowy z ukraińskim posłem, który "musiał opuścić kraj". Uciekł do Moskwy, bo - jak przekonuje - tylko "tu trzeba szukać pokoju dla Ukrainy, a nie w UE, NATO czy u zagranicznych pseudopartnerów". Rozmowa z deputowanym dotyczy też "dość dziwnego stanu", w jakim znajduje się Wołodymyr Zełeński. Zarówno gość, jak i prowadząca program, sugerują, że prezydent Ukrainy jest pod wpływem używek. Widzom pokazuje się, jak Zełeńskiemu zamykają się oczy, co ma sugerować, że jest zmęczony, a może tak działają na niego nieznane substancje. Zaproszony poseł mówi o "euforii kokainowej" Zełeńskiego i dodaje, że prezydent Ukrainy uciekł do Polski, gdzie przebywa w ambasadzie Stanów Zjednoczonych.
Youtuber pokazał też, jak w rosyjskiej telewizji relacjonuje się wiece poparcia wśród inteligencji z Petersburga. "Studenci, doktoranci i prawie cała kadra pedagogiczna wyrażają swoje wsparcie" - mówi dziennikarka. Po czym cytuje fragment podpisanego przez nich listu: "Rozumiemy, jaką trudną i ważną decyzję musiał pan (Putin - przyp. red.) podjąć. Całkowicie ją akceptujemy, będąc świadomi, że nie miał pan wyboru".
Na koniec Roman zostawił "mega przerażający fragment". Zaznaczył, że prawosławna cerkiew rosyjska jest bardzo zaangażowana w politykę, a następnie wyemitował filmik z kazaniem popa. Ten mówi, że marzy o kraju, który będzie się ciągnąć od Władywostoku do Kaliningradu. Chce, by przyłączyć do Rusi Gruzję, Kazachstan, Mołdawię i Ukrainę. - Ale co będzie z krajami bałtyckimi, sami możecie się domyślić. Dziś są bazą przeładunkową, dostarczającą broń do zabijania Słowian - mówi duchowny. Prosi wiernych o modlitwę za zwycięstwo nad "ciemną faszystowską hordą". Youtuber zaznacza, że kościół prawosławny - podobnie jak w Polsce kościół katolicki - jest mocno zaangażowany w politykę.
W drugiej części odcinka youtuber dzwoni do kolegi z Mołdawii, który mieszka blisko granicy z Naddniestrzem i Ukrainą. Wasilij mówi, że słyszy wybuchy od początku wojny. Opowiada też, że w mołdawskich mediach też obowiązuje proputinowska narracja. Widzowie słyszą, że nie ma wojny, a Ukraina od ośmiu lat bombarduje Donbas. Wasilij jest muzykiem i chce uciec z kraju, bo nie widzi tam dla siebie przyszłości. Po programie widzowie zaapelowali do Romana, by założyć zbiórkę dla jego kolegi na opłacenie wizy i podróż do Polski. Do tej pory udało się zebrać dla Witalija już ponad 17 tys. zł.
"W Putinie dużo Rosjan widzi swojego obrońcę"
Zapytaliśmy dr. Miłosza Babeckiego, medioznawcę z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, jak to jest możliwe, że tak nachalna propaganda putinowska jest skuteczna. Według rosyjskich sondaży ponad 70 proc. obywateli popiera "operację wojskową", jak w Rosji można mówić o wojnie na Ukrainie.
- Każdy z nas ma pewną podatność na różne przekazy medialne: wesołe, smutne, wywołujące złość, lęk, a nawet przerażenie. Tą podatnością można niestety manipulować. Wystarczy zmienić kontekst, w którym jesteśmy osadzeni oraz parametry sytuacji komunikacyjnych, w których zdobywamy wiedzę o naszym otoczeniu, o kraju i o rodakach. Bardzo dużą rolę w manipulowaniu taką podatnością odgrywają media i dostęp do informacji, a raczej brak takiego dostępu - mówi nam dr Babecki.
- Władimir Putin i podległe mu służby doskonale to wiedzą i wykorzystują to, manipulując Rosjanami. Putin zwiększa ich podatność na manipulację, ograniczając im całkowicie dostęp do informacji spoza Rosji. Wpuszczając do uszczelnionego systemu kłamstwa na temat wojny domowej w Ukrainie i tego, że kontrolowana przez Stany Zjednoczone, zagraża Federacji Rosyjskiej, wywołuje następnie w umysłach Rosjan poczucie "oblężonej twierdzy" - uważa medioznawca. - Tak przygotowane społeczeństwo zupełnie inaczej postrzega np. sankcje nakładane na kraj i posunięcia wielkich marek wycofujących się z rosyjskiego rynku. Na gruncie zbudowanym z lęku zaczyna potem działać mechanizm samospełniającej się przepowiedni. Rosjanie "dostrzegają" w sankcjach i w wysiłkach wspólnoty międzynarodowej, by zakończyć wojnę, rzeczywiste ich zdaniem zagrożenie dla siebie i dla ojczyzny. We Władimirze Putinie, co pokazują wyniki sondaży, duża ich grupa dostrzega swojego i jej obrońcę.
Dołącz do dyskusji: Youtuber pokazuje na przykładach z rosyjskiej telewizji, jak działa propaganda Putina