Mecze Superligi mogą pojawić się na Facebooku. Najbogatsze kluby nie chcą dzielić się z UEFA (opinie)
12 najbogatszych klubów piłkarskich planuje uruchomić Superligę, bo są przekonane, że same mogą zarabiać dużo więcej niż współpracując z UEFA. Łatwo znajdą sponsorów i sprzedadzą prawa do transmisji nowych rozgrywek, według nieoficjalnych doniesień rozmowy na ten temat są już prowadzone m.in. z Facebookiem, Amazonem i Sky. UEFA na razie straszy wykluczeniami, ale dla lig krajowych byłoby to zbyt kosztowne - komentują dla Wirtualnemedia.pl specjaliści od marketingu sportowego.
W nocy z niedzieli na poniedziałek 12 czołowych klubów piłkarskich z Włoch, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii opublikowało wspólne oświadczenie, w którym zapowiedziały uruchomienie Superligi.
Mecze nowych rozgrywek mają odbywać się od wtorku do czwartku, czyli w terminach zarezerwowanych obecnie dla Ligi Mistrzów (a także Ligi Europy, ale w niej nie grają najsilniejsze drużyny). W nowej lidze piętnaście z dwudziestu miejsc ma być zarezerwowanych dla założycieli.
W komunikacie podano, że w pierwszym okresie (nie określono, jak długim) budżet Superligi wyniesie ponad 10 mld euro i będzie znacząco wyższy od przychodów generowanych obecnie przez Ligę Mistrzów i Ligę Europy. Nie przekazano na razie żadnych informacji na temat transmisji ani sponsorów nowych rozgrywek.
- Piłka nożna to jedyny globalny sport z ponad 4 mld kibiców, a naszym zobowiązaniem jako wielkich klubów jest odpowiedzieć na ich pragnienia - skomentował Florentino Perez, prezes Realu Madryt powołany na szefa Superligi. Prezes Juventusu Turyn Andrea Agnelli zauważył, że 12 ogłoszonych już założycieli Superligi łącznie zdobyło 99 trofeów europejskich.
Inicjatorami nowych rozgrywek są AC Milan, Inter Mediolan i Juventus Turyn z Włoch, Arsenal Londyn, Chelsea, Liverpool, Manchester City, Manchester United i Tottenham Hotspur z Wielkiej Brytanii oraz Real Madryt, Atletico Madryt i FC Barcelona. Do grona założycieli mają jeszcze dołączyć trzy kluby. Media podały, że na razie udziału z projekcie odmówiły Bayern Monachium, Borussia Dortmund i Paris Saint Germain.
3,2 mld euro na start od JP Morgan. Juventus i Manchester United zyskują na giełdzie
Finansowanie Superligi ma zapewnić amerykański bank JP Morgan. Jego rzecznik potwierdził zaangażowanie banku w projekt, natomiast odmówił podania szczegółów.
Według „Financial Times” zgodnie z umową podpisaną z 12 klubami założycielskimi JP Morgan na początek zapewni 3,25 mld euro do podziału. Kluby mają przeznaczyć te środki na inwestycje w infrastrukturę.
Ogółem JP Morgan ma wyłożyć ponad 5 mld euro. Finansowanie ma zostać spłacone przez kluby w ciągu 23 lat, po 264 mln euro rocznie. Odsetki na razie mają wynosić 2-3 proc.
Na zapowiedź utworzenie Superligi pozytywnie zareagowali inwestorzy giełdowi. Na nowojorskiej giełdzie akcje Manchesteru United drożały w poniedziałek o 9,6 proc., a kurs notowanego na włoskiej giełdzie Juventusu Turyn poszedł w górę o 17,8 proc.
Zmiany w Lidze Mistrzów to za mało dla najbogatszych
Część najbogatszych kubów piłkarskich od lat deklarowała, że może uruchomić rozgrywki tylko dla siebie. Giganci krytykowali obecność w Lidze Mistrzów drużyn ze słabszych piłkarsko krajów, lobbowali w europejskiej organizacji piłkarskiej UEFA za zmianami utrudniającymi im awans do tych rozgrywek.
Jednak dotychczas zapowiedzi dotyczące Superligi pojawiały się co najwyżej w wywiadach szefów klubów, nigdy nie przybrały formy konkretnej deklaracji.
- Teraz doszło do punktu kulminacyjnego czy nawet krytycznego, z którego sprawy mogą potoczyć się różnie ale nadal w obu kierunkach. Dzisiejsze zapowiedzi mogą pozostać „straszakami”, tym bardziej, że pakiet sankcji zaprezentowano bardzo obszerny. Nie wykluczałbym więc wariantu, że za kilka tygodni kluby jednak dogadają się z UEFA, a przy okazji zebrały cenną wiedzę jak zareagował rynek: kibice, media, piłkarze, politycy - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Grzegorz Kita, prezes Sport Management Polska.
- Równie dobrze sprawy mogą się jednak potoczyć w przeciwnym kierunku. Na pewno jeszcze nigdy nie byliśmy tak blisko rokoszu najbogatszych klubów. Opublikowanie oficjalnych i skoordynowanych zapowiedzi świadczy o tym, że wsparcie dla utworzenia Superligi jest znacząco silniejsze niż wcześniej- zauważa.
Zapowiedź dotycząca Superligi zbiegła się z ogłoszeniem przez UEFA największej od kilku lat reformy Ligi Mistrzów. Od sezonu 2024/25 w fazie grupowej rozgrywek nie będzie 32 drużyn podzielonych na osiem grup, tylko 36 w dwóch grupach.
W fazie grupowej każda drużyna zagra 10 meczów (bez rewanżów), osiem najlepszych awansuje do 1/8 finału, a 16 z kolejnych pozycji w dodatkowej rundzie będzie walczyło o pozostałe 8 miejsc. W fazie pucharowej rozgrywki będą przebiegać tak jak obecnie.
Nie zmieniono natomiast fundamentalnej zasady: żeby w ogóle zagrać w Lidze Mistrzów, trzeba wcześniej zająć odpowiednio wysoką pozycję w lidze krajowej. Z inicjatorów Superligi z tego powodu nie zawsze w ostatnich latach w LM grały Arsenal Londyn i AC Milan. W nowych rozgrywkach mają mieć zagwarantowane miejsce.
- Informacja o powstaniu Superligi to coś więcej, niż chęć zmian w Lidze Mistrzów - to nieomal pójście na otwartą walkę z UEFA i FIFA, stworzenie od postaw zupełnie nowego projektu i uniezależnienie się od pośredników, jakim jakimi są federacje - uważa Dominik Kajzerski, dyrektor zarządzający Sportwin. Zauważa, że prezes Juventusu Turyn Andrea Agnelli odszedł właśnie z Europejskiego Stowarzyszenia Klubów Piłkarskich ECA i władz UEFA.
- Co ciekawe, to ECA razem UEFA pod przewodnictwem m.in. Agnellego pracowały nad nowym kształtem Ligi Mistrzów. Warto również zauważyć, że od dawna mówiło się o zbyt dużej komercjalizacji Ligi Mistrzów i wypaczeniu jej pierwotnej idei - Superliga to zdecydowane pójście kilka kroków dalej - dodaje Dominik Kajzerski.
Wariantów rozwoju obecnej sytuacji jest wiele. - Może nawet dojść do sytuacji, że Superliga powstanie i np. po roku zostanie zamknięta, a tworzące ją kluby uzyskają lepsze warunki od UEFA. Może też powstać swoistego rodzaju „nakładka” na Ligę Mistrzów, czyli rozgrywki pozostające w sferze UEFA, ale spełniające oczekiwania klubów co do autonomii finansowej i innego podziału przychodów - zastanawia się Grzegorz Kita.
Zdaniem Adama Pawlukiewicza, szefa badań i rozwoju w Pentagon Research, zapowiedź utworzenia Superligi to próba „rozpoznania bojem” sytuacji przez czołowej kluby. - W związku z obecnym kryzysem światowym, największe kluby są najmniej odporne na braki spodziewanych dochodów, a nie mogą znacznie obniżyć kosztów. Jeżeli sytuacja się szybko nie zmieni, można oczekiwać wielu bankructw - prognozuje Pawlukiewicz.
- Na korzyść rozgrywek UEFA i FIFA są jasne zasady kwalifikacji - często i nadal bardzo mocno uzależnione od formy sportowej, a to jest bardzo duży atut w kontekście zainteresowania kibiców. Pytanie jak ma to rozegrać Superliga? Eliminacjami? Jakimi? - pyta menedżer.
Superliga jak koszykarska Euroliga?
Dwie dekady temu własne rozgrywki Euroliga uruchomiły najsilniejsze kluby koszykarskie na Starym Kontynencie wbrew stanowisku europejskiej federacji, która jeszcze przez sezon kontynuowała swoją ligę. Potem strony doszły do porozumienia.
Euroligę jeszcze parokrotnie reformowano, natomiast niezmienna była zasada, że najsilniejsze kluby mają zagwarantowany start. - Od 2015 roku stworzona została nowa Euroleague Basketball w której 11 najsilniejszych zespołów ma długoterminowe licencje, a pozostałe otrzymują licencję czasowe. W sezonie występuje łącznie 18 zespołów. Prawa marketingowe zostały skomercjalizowane przez jedną z największych agencji na świecie IMG, liga pozyskała sponsora tytularnego i osiąga zdecydowanie wyższe przychody niż przed 2015 rokiem - opisuje Michał Mango, head of strategy w ESE Entertainment.
- Z tamtej sytuacji można wyciągnąć trochę wniosków, czytać między wierszami, ale pod względem skali, rynku i statusu dyscypliny to nieporównywalna sprawa - zaznacza Grzegorz Kita. - W sprawie piłkarskiej Superligi na razie trudno definitywnie wyrokować, ponieważ jest skomplikowana, bezprecedensowa, ponadstandardowo wielka i kompletnie nowa - zaznacza.
Według niego motorem napędzającym projekt nowych rozgrywek piłkarskich są pieniądze. - Dawniej toczono jedynie rozmowy o powołaniu Superligi. Teraz pojawiły się instytucje finansowe napędzające taki projekt: położyły na stół pieniądze, które dla klubów mają być jednocześnie fundamentem, zabezpieczeniem i trampoliną w tym projekcie - wylicza.
- Niewykluczone zresztą, że to właśnie presja ze strony agresywnych finansistów jest czynnikiem kluczowym obecnego konfliktu i jednocześnie jego motorem. Tacy ludzie są często całkowicie pozbawieni skrupułów, prą za wszelką cenę do zysków. Demolują architekturę rynku. W krótkim, kilkuletnim horyzoncie czasowym wygląda to nawet efektywnie i zarabiają, ale w długim okresie pozostają po nich zgliszcza. Jeżeli oni dają mocny napęd Superlidze i pociągają za sznurki, popychają kluby w jej kierunku - komentuje szef Sport Management Polska.
Z kolei Adam Pawlukiewicz przywołuje strukturę rynkową sportów walki. - Założyciele Superligi najwyraźniej próbują korzystać z doświadczeń organizacji bokserskich, których jest kilka i wszystkie obok siebie funkcjonują. Czy dzisiaj kibice są w pełni świadomi, który pas bokserski jest najważniejszy? - pyta.
Mecze może transmitować Facebook
Dotychczas to UEFA odpowiadała za sprzedaż praw marketingowych i do transmisji Ligi Mistrzów i Ligi Europy, a przychody dzieliła między kluby na ustalonych zasadach, opartych głównie na wynikach sportowych. Kto grał słabiej, zarabiał mniej, nawet jeśli wywodzi się z silnego piłkarsko kraju.
- Obecna sytuacja pokazuje, że najbogatsze kluby zamierzają wyeliminować UEFA jako pośrednika przy scentralizowanej sprzedaży praw marketingowych i do transmisji Ligi Mistrzów. Nie chcą, żeby UEFA dalej miała władzę i była tym sytym kotem trzymającym łapę na pieniądzach i rozdzielającym je między kluby na ustalonych przez siebie zasadach - uważa Grzegorz Kita.
- Poza tym wymuszone doświadczenia z ostatniego roku pandemii i postępująca cyfryzacja pokazują klubom, jak wiele rzeczy mogą robić same - bez pośredników i z bezpośrednim dotarciem do kibiców - dodaje.
- W przypadku powstania Superligi na pewno tworzące ją kluby bardzo mocno zyskają finansowo - pojawiające się kwoty już teraz robią wrażenie - podkreśla Dominik Kajzerski. - Pytanie, czy zamknięcie rozgrywek będzie miało pozytywny na ich postrzeganie i realny poziom sportowy - zastanawia się.
„Financial Times” podał, że inicjatorzy Superligi w temacie praw do transmisji sondowali już Facebooka, Amazon i Sky. Według źródeł dziennika mowa o kwocie 4 mld euro rocznie, czyli dwukrotnie więcej niż nadawcy płacą obecnie za pokazywanie Lig Mistrzów.
Według planów, opisanych przez "FT", tak ma wyglądać struktura finansów SuperLigi:
- 32,5 proc. przychodów ma trafiać z automatu do 15 klubów/założycieli, które podzielą się pieniędzmi po równo. Przy założeniu, że przychody wyniosą 4 mld euro na sezon, to 15 drużyn dostałoby ok. 86,6 mln euro na sezon tylko z racji bycia klubem założycielskim;
- 32,5 proc. byłoby dystrybuowane pomiędzy wszystkich 20 drużyn biorących udział w lidze, co daje ok. 65 mln euro na zespół. W efekcie kluby-założyciele otrzymywałyby przy takim podziale co najmniej 151 mln euro na sezon;
- 20 proc. przychodów miałoby być dzielone między kluby według "merytorycznych" kryteriów bądź zależeć od formy w lidze;
- Ostatnie 15 proc. zaś byłoby dzielone zależnie od wielkości publiczności, przyciąganej przez daną drużynę i mecze z jej udziałem.
Ligi krajowe stracą sens bez najpopularniejszych drużyn
Europejska organizacja piłkarska UEFA i światowa FIFA natychmiast zareagowały na zapowiedź Superligi. Już w niedzielę poinformowały, że kluby, które zdecydują się uczestniczyć w nowej lidze, zostaną wykluczone ze wszystkich obecnych rozgrywek, także lig i pucharów krajowych. Natomiast piłkarze tych klubów nie będą mogli grać w reprezentacjach.
- Piłkarze, którzy zagrają w drużynach występujących w lidze zamkniętej, otrzymają zakaz udziału w mistrzostwach świata i Euro. Nie będą mogli reprezentować reprezentacji narodowej w żadnych meczach - podkreślił w poniedziałek Aleksander Ceferin, szef UEFA.
Według naszych rozmówców spełnienie tych gróźb jest mało realne, zwłaszcza w zakresie lig krajowych. - Nie wyobrażam sobie czołowych lig krajowych bez najpotężniejszych zespołów. Skoro czołówkę ligi hiszpańskiej od lat tworzą Real, Barcelona i Atletico, ich wykluczenie w oczywisty sposób obniżyłoby atrakcyjność rozgrywek. Nie byłoby najważniejszego meczu ligowego na świecie, czyli El Clasico - zauważa Michał Mango. - Natomiast liga angielska bardzo dużo straciłaby bez sześciu najbardziej znanych klubów, które chcą tworzyć Superligę, mimo że Tottenham i Arsenal są ostatnio w słabszej formie i mają szans na awans do kolejnej edycji Ligi Mistrzów to i tak są to bardzo uznane marki w lidze, która cieszy się największym zainteresowaniem kibiców na świecie i osiąga najwyższe przychody - dodaje.
- Prawa do transmisji ligi angielskiej, hiszpańskiej czy włoskiej kupowane przez nadawców z Azji, Ameryki Południowej czy USA, ponieważ ludzie chce oglądać mecze najsilniejszych drużyn. Nie sądzę, żeby decydujący o mistrzostwie Anglii mecz Evertonu z Leicester City był równie atrakcyjny co derby Manchesteru czy mecze Liverpoolu z Manchesterem United i Arsenalu z Chelsea - ocenia Mango.
- Władze największych lig w Europie zdają sobie sprawę, że ogromne dochody z rozgrywek to w głównej mierze zasługa rywalizacji gigantów. Trudno sobie wyobrazić, że telewizja Sky Sports płaciłaby kolejne miliardy funtów za pokazywanie Premier League, w której faworytami do mistrzostwa są Leicester City czy West Ham United - potwierdza Adam Pawlukiewicz.
Menedżer zwraca uwagę, że o medialnej dominacji najpopularniejszych drużyn świadczą też dane z polskiej Ekstraklasy. - W stacjach kodowanych granicę 200 tys. widzów przekroczyły tylko mecze Legii Warszawa, na 10 najlepiej oglądanych spotkań aż 6 to mecze Legii. W czołówce są jeszcze Lech Poznań, Górnik Zabrze, Lechia Gdańsk i Wisła Kraków. Nic dziwnego, że TVP zdecydowała się transmisję tylko wybranych spotkań - mówi.
Grzegorz Kita uważa, że kluby tworzące Superligę nie zostaną wykluczone z krajowych rozgrywek. - Uważam, że na to szanse są małe. Nawet kibic określający się jako zwolennik fair play, solidarity itp. może bojkotować Superligę, ale chce oglądać swój klub w rozgrywkach krajowych - mówi.
Według Kity zapowiedzi UEFA i FIFA pokazują przede wszystkim, jak silne emocje wywołuje Superliga. - Rynek jest na razie w stanie histerii - komentuje.
Zauważa, że dyskwalifikowanie przez UEFA czy FIFA piłkarzy tylko za przynależność do wybranych klubów może być wątpliwe prawnie. - Takie decyzje, sprzeczne z ogólnym prawem cywilnym i międzynarodowym, mogą podjąć krajowe federacje piłkarskie i to raczej tylko na zasadzie "niepowołania" ale nie zakazu. Natomiast nie widzę, na jakie podstawie prawnej miałaby im to nakazać UEFA czy FIFA - mówi.
Potwierdził to prawnik Stanisław Drozd, partner w agencji Wardyński & Partners, przypominając, że sąd Unii Europejskiej kilka lat temu wydał wyrok korzystny dla Międzynarodowej Unii Łyżwiarskiej w sporze z Komisją Europejską. Ocenił, że karanie zawodników (chodziło o dwóch łyżwiarzy szybkich z Holandii) za udział w zawodach, które nie są uznawane przez krajową federację, narusza prawo unijne.
W futbolu też ginie klasa średnia
UEFA na razie jest nieugięta. W najbliższych dniach być może zaproponuje poszczególnym federacjom, żeby w regulaminach rozgrywek krajowych wpisały nowy warunek: udział w ligach europejskich organizowanych przez UEFA. Taki przepis może obowiązywać już od połowy br.
- Futbol jest dla wszystkich. Dzieciaki śnią po nocach granie w Reprezentacji swojego kraju i wygraniu @ChampionsLeague. #SuperLeague to projekt biznesowy ludzi którzy nie wiedzą co to znaczy rywalizacja sportowa... - skomentował na Twitterze Zbigniew Boniek, prezes PZPN i kandydat do komitetu wykonawczego UEFA.
Futbol jest dla wszystkich. Dzieciaki śnią po nocach granie w Reprezentacji swojego kraju i wygraniu @ChampionsLeague . #SuperLeague to projekt biznesowy ludzi którzy nie wiedzą co to znaczy rywalizacja sportowa...
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) April 19, 2021
- Na pewno federacje i ligi mają bardzo dużo do stracenia - finansowo, sportowo i wizerunkowo. Cała sytuacja pokazuje również bardzo duże rozwarstwienie, nawet na najwyższym poziomie sportowym - bogaci stają się megabogaci, a powoli ginie klasa średnia - komentuje Dominik Kajzerski.
Krytykują politycy, kapitanowi Liverpoolu pomysł się nie podoba
Już w niedzielę wieczorem do planowanej Superligi odnieśli się politycy. Prezydent Francji Emmanuel Macron ocenił, że powstanie tych rozgrywek zagrozi solidarności i rywalizacji sportowej. Natomiast premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson stwierdził, że wspiera działania w tej sprawie FIFA, UEFA i krajowych federacji piłkarskich.
Jego zdaniem utworzenie Superligi byłoby niszczące dla piłki nożnej, a uczestnicy nowych rozgrywek „uderzyliby w serce krajowej gry i zaniepokoili kibiców w całym kraju”.
The clubs involved must answer to their fans and the wider footballing community before taking any further steps. (2/2)
— Boris Johnson (@BorisJohnson) April 18, 2021
W poniedziałek wieczorem piłkarze Leeds na rozgrzewkę przed meczem ligowym z Liverpoolem wyszli w specjalnych koszulkach. Z przodu umieszczono logo Ligi Mistrzów i napis „Zasłużcie na to”, a z tyłu stwierdzenie „Piłka nożna jest dla kibiców”.
🔟 minutes to go! pic.twitter.com/igpnzHZwjg
— Leeds United (@LUFC) April 19, 2021
Natomiast kapitan Liverpoolu James Milner zapytany w pomeczowym wywiadzie o Superligę stwierdził, że nie podoba mu się pomysł tych rozgrywek i ma nadzieję, że nie zostanie zrealizowany.
🗣 | "I don't like it and I hope it doesn't happen."
— Sky Sports Premier League (@SkySportsPL) April 19, 2021
James Milner speaks out against the proposed breakaway European Super League...😳#MNF pic.twitter.com/NkMmNJhiyA
Projekt skrytykował również Ander Herrera, piłkarz Paris Saint-Germain. - Kocham piłkę nożną i nie mogę milczeć w tej sprawie. Wierzę w ulepszoną Ligę Mistrzów, ale nie w to, że bogaci kradną to, co ludzie wcześniej stworzyli - najpiękniejszy sport na planecie - napisał na Twitterze.
— Ander Herrera (@AnderHerrera) April 19, 2021
Dołącz do dyskusji: Mecze Superligi mogą pojawić się na Facebooku. Najbogatsze kluby nie chcą dzielić się z UEFA (opinie)
Gorsze jest to, że oni chcą grać w swojej lidze wiecznie, bez względu na poziom sportowy zespołów. Walka o pieniądze ale chyba nie tędy droga...