Tomasz Majewski: kradnę muzykę z internetu, ale nie jestem złodziejem
Złoty medalista olimpijski w pchnięciu kulą Tomasz Majewski przyznał, że kradnie sporo muzyki z internetu, a płyt kupuje tylko kilka rocznie. Wytwórnie płytowe są oburzone tą wypowiedzią, natomiast sportowiec twierdzi, że mimo wszystko nie jest złodziejem.
Tomasz Majewski o pobieraniu przez siebie muzyki z internetu powiedział w wywiadzie zamieszczonym we wtorkowo-środowej „Gazecie Wyborczej”. Na pytanie: „Muzyki słuchasz?”, odparł: „Tak dość dużo. Ale na nią nie wydaję, bo kradnę z internetu. Kupuję płyty tylko tych artystów, których szanuję, maksymalnie wychodzi dziesięć w roku”.
Ta wypowiedź oburzyła przedstawicieli firm fonograficznych. „Czytam odpowiedzi i nie mogę uwierzyć, co mówi nasz mistrz, wzór dla innych, a przede wszystkim dla młodzieży” - przyznaje w oświadczeniu przesłanym portalowi Wirtualnemedia.pl Andrzej Paweł Wojciechowski, szef MJM Music PL. „Tak! Nasz mistrz bez zażenowania mówi ‘kradnę’. Czyli przyznaje, że jest złodziejem. Ale nie takim sobie zwykłym. Bo on okrada tylko tych artystów i ludzi z nimi pracujących, których nie szanuje. Na marginesie to szkoda, że dziennikarz nie zapytał, co taki artysta musi zagrać czy zaśpiewać, aby być przez ‘Mistrza-Złodzieja’ szanowanym i opłaconym” - dodaje.
Andrzej Paweł Wojciechowski zauważa, że Majewski w innych momentach rozmowy stwierdza: „Zarabiam naprawdę dobre pieniądze” oraz „W życiu nie sięgnąłbym po doping. Bo nie warto. Bo łamie moją główna zasadę - fair play”. „Zdaje się, że mistrz nie bardzo rozumie określenie ‘fair play’, a nawet, jeśli, to nikt mu do tej pory nie uświadomił, że nie ogranicza się ono tylko do sportu” - ocenia. „Dobrze, iż nie interesuje mnie sport, bo w przeciwnym wypadku stosując rozumowanie i postępowanie naszego mistrza, płaciłbym za bilety na te zawody, w których biorą udział sportowcy, których szanuję, a jeśli zdarzaliby się tacy jak np. kulomiot Tomasz Majewski, to wtedy trzeba by chyba wejść przez stadionowy płot” - ironizuje Wojciechowski.
Tomasz Majewski na te zarzuty odpowiedział w krótkiej rozmowie z dziennikarzem muzycznym Hirkiem Wroną, prowadzącym swój blog w portalu Wirtualnemedia.pl. Majewski powiedział Wronie, „że nie miał zamiaru nikogo urazić, a już na pewno nic nie ukradł i nie jest złodziejem! Że przeprasza tych, których mógł urazić” (przeczytaj więcej na blogu Hirka Wrony).
Dołącz do dyskusji: Tomasz Majewski: kradnę muzykę z internetu, ale nie jestem złodziejem