Lichocka o sytuacji w Trójce: Strzyczkowski niewiele zmieniał, Zozuń i Olszański nudni i pretensjonalni
Jacek Kurski staje się coraz lepszym prezesem Telewizji Polskiej, a jego odwołanie w marcu wynikało z tego, że „powstało takie oczekiwanie” - tłumaczy Joanna Lichocka z Rady Mediów Narodowych. Zdaniem posłanki radiową Tróję trzeba ratować, bo działania byłego już dyrektora Kuby Strzyczkowskiego nie przyniosły wzrostu słuchalności. - Pani prezes Kamińska podjęła decyzję w interesie radia - uważa Lichocka.
Joanna Lichocka, posłanka PiS i członkini Rady Mediów Narodowych w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” stwierdziła, że decyzja o kształcie dekoncentracji mediów i terminie przystąpienia do prac nad przepisami w tym zakresie zależy od ścisłego kierownictwa partii.
- Powiem, czego bym chciała: dekoncentracji rynku medialnego w Polsce. Jest kilka potężnych grup medialnych, które w mojej ocenie zaczęły wręcz blokować możliwość swobodnej debaty wolność słowa - skomentowała. Dodała, że w interesie dziennikarzy leży, by na rynku działało jak najwięcej podmiotów, a w tym celu najlepiej byłoby wprowadzić rozwiązania funkcjonujące na francuskim rynku .
Media publiczne wyłączone z dekoncentracji
Po wygranej Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich niektórzy politycy PiS wrócili do tematu repolonizacji mediów. - Czas na polskie media! - napisał na Twitterze wiceminister aktywów państwowych Janusz Kowalski. O repolonizacji mediów mówił także tuż przed drugą turą wyborów w Radiu Maryja i Telewizji Trwam prezes PiS, Jarosław Kaczyński. - Nie mam wątpliwości co do tego, skąd się wziął TVN. Ale jeżeli ktoś sądzi, że z tego powodu można przeprowadzić nacjonalizację, to jest w błędzie. My i tak nie jesteśmy tym zainteresowani – zapewniał.
O repolonizacji mediów mówił też Jacek Kurski w lipcowej rozmowie z tygodnikiem „Sieci”, zaznaczając, że w przypadku nie przeprowadzenia jej PiS nie będzie w stanie już wygrać wyborów. Zaś zajmujący się pracami nad dekoncentracją wiceminister kultury Paweł Lewandowski w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl zapewniał, że wedle jego rozeznania jest ona „absolutnie możliwa”.
Zdaniem posłanki Joanny Lichockiej w kontekście dekoncentracji należy osobno patrzeć na cały rynek medialny i media publiczne. Lichocka uważa, że te ostatnie nie powinny one podlegać nowym przepisom dekoncentracyjnym. - Są mediami specjalnymi - powiedziała „Dziennikowi Gazecie Prawnej”. Zmianie powinno też ulec prawo koncesyjne. - Dzisiaj można koncesje sprzedawać. To się powinno zmienić, koncesje powinny być niezbywalne - powiedziała członkini RMN.
Czy po przeprowadzeniu dekoncentracji udziały w rozdrobnionych firmach medialnych będą kupowały spółki skarbu państwa? Lichocka uważa, że nie powinny. - Państwo ma już swoje media, to są media narodowe. Traktowanie mediów tylko jak przedsiębiorstwa handlowego jest nieporozumieniem. Media mają dawać Polakom informacje, różnorodność opinii, debatę, kulturę - stwierdziła.
„Kurski coraz lepszym prezesem”
Posłanka PiS uważa, że niedawny ponowny wybór Jacka Kurskiego na prezesa TVP był dobrym posunięciem. Na początku sierpnia Kurski przedstawił Radzie Mediów Narodowych swoją wizję rozwoju firmy i został powołany na jej prezesa. Na to stanowisko chciał też kandydować publicysta i producent Maciej Pawlicki, ale nie zgłosił go żaden członek RMN. - Z całym szacunkiem dla Maćka (Pawlickiego), Jacek Kurski z roku na rok coraz lepiej zarządza telewizją. Poparłam go zatem kolejny raz - uzasadniła LIchocka.
Dlaczego zatem w marcu głosowała za tym, by go usunąć z fotelu prezesa? - Powstało wtedy takie oczekiwanie, żeby przestał być prezesem telewizji. I zostało spełnione. Wiązało się z ustawą o dofinansowaniu mediów publicznych i wynikało z doraźnej oceny sytuacji w TVP przez elity polityczne. Jacek zszedł wtedy z linii kontrowersji . Powołanie go teraz na dokończenie kadencji jest konsekwencją tego, że sprawdził się jako prezes TVP - podsumowała Joanna Lichocka.
Jednocześnie z odwołaniem Kurskiego prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę dającą Telewizji Polskiej i Polskiemu Radiu 1,95 mld zł kolejnej rekompensaty abonamentowej, z której 1,7 mld zł trafiło do TVP.
„Strzyczkowski niewiele zmieniał, słupki w dół”
Z kolei w rozmowie z Wirtualną Polską Lichocka skupiła się na ocenie sytuacji w radiowej Trójce. Na pytanie, czy to ona stoi za odsunięciem Kuby Strzyczkowskiego i niektórych dziennikarzy od anteny, posłanka zapewniła, że nie na to wpływu i nawet nie chce go mieć.
- Powtarzam od maja w kontekście wydarzeń w Trójce, że pani prezes Polskiego Radia ma rację. Uważam, że Trójkę trzeba ratować, bo gwałtowny zjazd słuchalności wymaga energicznych działań. Miałam nadzieję, że Kuba Strzyczkowski to podejmie. Bardzo na niego liczyłam, cenię go jako dziennikarza i prowadzącego audycje. Ale potem słyszałam, że niewiele się zmienia, słupki słuchalności spadały dalej. Jak rozumiem, pani prezes Kamińska podjęła decyzję w interesie radia – skomentowała parlamentarzystka.
W ubiegłym tygodniu prezes Polskiego Radia odwołał ze stanowiska Kubę Strzyczkowskiego, powołując na jego miejsce Michała Narkiewicza-Jodko. Po tych zmianach z anteną pożegnali się już Katarzyna Borowiecka, Beata Pawlikowska, Tomasz Michniewicz, Jan Kałucki i dziennikarz muzyczny, Marcin Cichoński. Dziennikarze anteny przygotowali (wraz z słuchaczami) protest przeciwko wprowadzanym w rozgłośni zmianom. Domagają się także przywrócenia Strzyczkowskiego na stanowisko dyrektora. Protest trafić ma do prezydenta Andrzeja Dudy, premiera Mateusza Morawieckiego, KRRiT i Rady Mediów Narodowych.
Nowa Trójka „ciekawa muzycznie”
W ocenie Lichockiej zmiany przeprowadzane w ostatnich dniach (mniej publicystyki, zdjęcie „Zapraszamy do Trójki", wprowadzenie na antenę nowych dziennikarzy muzycznych) wychodzą jej na dobre. - (Polskie Radio) już ma rozbudowaną antenę publicystyczno-informacyjną, czyli Polskie Radio 24. Jedynka jest radiem z muzyką bardziej popularną i dużą dawką informacji i zróżnicowanej publicystyki. Z kolei Dwójka jest pasmem kultury, muzyki klasycznej i jazzu. Widać gołym okiem, że brakuje w tej ofercie dobrej rockowej anteny. Dobrze by było, żeby Trójka była świetnym rockowym radiem, dla ludzi, którzy lubią dobrą muzykę i będą mogli ją sobie włączać w domu, czy gdy jadą samochodem - stwierdziła posłanka.
Jej zdaniem przed majowymi zmianami Trójka miała całkowitą suwerenność, nikt nie zmieniał zespołu, a prowadzący byli ci sami od lat. - W maju odeszli ci, którzy sami chcieli odejść. Nikt ich nie wyrzucał. Natomiast było przez ostatnich kilkanaście lat tak, że część starego zespołu dobrze się w Trójce ustawiła. Trochę zestarzali wprawdzie, przestali być tak twórczy, jak kiedyś, ale nie przyszło im do głowy, że powodują gigantyczny zjazd słuchalności Trójki. Odwrót słuchaczy był właśnie od tych, co dziś tak głośno krzyczą o rzekomym zamachu na Trójkę, a którzy rok za rokiem robili te same, coraz bardziej nużące programy – stwierdziła.
- Mam wrażenie, że część pracowników Trójki wyobrażała sobie, że może się na radiu uwłaszczyć i że jest obowiązek ich trzymania na antenie bez względu na to, czy mają słuchaczy czy nie - dodała.
„Target małego radyjka”
Według Joanny Lichockiej Ernest Zozuń i Michał Olszański „sprowadzali antenę do targetu małego radyjka internetowego, jak na przykład Radio Nowy Świat”. - W mojej ocenie byli w tym nudni i pretensjonalni - oceniła.
Natomiast rzekome polityczne gwarancje niezależności dla Strzyczkowskiego i zespołu (mieli ich udzielić wicepremier Jadwiga Emiliewicz oraz minister Piotr Gliński) Lichocka nazywa „pokazaniem mentalności z czasów PRL”.
- To jest jednak niesamowite - dziennikarze mówią otwarcie, że umówili się z ważnymi politykami PiS, że mają gwarancje pracy. Śmiem wątpić, czy pani premier Emilewicz i pan premier Gliński mieli w ogóle świadomość, że są na przykład gwarantami wywiadów z drag queen pana Olszańskiego albo innych poczynań pana Zozunia i jego kolegów. Taktyką takich dziennikarzy, którzy zaczynali jeszcze w PRL, było znalezienie sobie politycznego patrona i podwieszenie się pod niego, żeby trwać. Naprawdę stara metoda. Tyle, że to tak już nie działa - powiedziała posłanka Lichocka.
Dołącz do dyskusji: Lichocka o sytuacji w Trójce: Strzyczkowski niewiele zmieniał, Zozuń i Olszański nudni i pretensjonalni