TVP: brak dowodów na zarzuty wobec Patrycji Koteckiej
Prezes TVP Andrzej Urbański zapewnił Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, że nie ma żadnych dowodów na zarzuty stawiane wiceszefowej Agencji Informacji Patrycji Koteckiej. Chodzi o naciski, które miała wywierać na reporterów, by przygotowywali materiały kompromitujące PO.
Sprawę opisał czwartkowy "Dziennik", opierając się na relacji zwolnionego z "Wiadomości" reportera Łukasza Słapka. "Były momenty, kiedy dochodziło do sytuacji bliskich korupcji. Kotecka wiele razy zlecała dziennikarzom robienie tematów np. uderzających w różnych polityków i obiecywała dobrze za to zapłacić. Dodatkowo mówiła, że dostarczy wszelkie dokumenty" - powiedział gazecie Słapek.
Według niego właśnie nieprzyjęcie oferty Koteckiej było powodem jego zwolnienia z "Wiadomości". Kotecka w rozmowie z "Dziennikiem" zaprzeczyła wersji Słapka i zapowiedziała skierowanie sprawy do sądu zarówno przeciwko niemu, jak i redakcji "Dziennika".
Przewodniczący Krajowej Rady Witold Kołodziejski poprosił o wyjaśnienia w tej sprawie prezesa TVP, ten zaś poinformował, że "aktualne wypowiedzi prasowe p. Łukasza Słapka są uwarunkowane konfliktem pracowniczym z TVP" - napisano w komunikacie KRRiT. "Dziennikarz zwolniony, jak informuje prezes TVP S.A. dopisuje kombatancką legendę do swojej porażki zawodowej" - oświadczyła KRRiT.
Na czwartkowej konferencji Kołodziejski dodał, że Urbański wyraził też zdziwienie, iż sprawa wypływa dopiero teraz, kiedy Słapek został zwolniony. "Przedstawia takie zarzuty, na które - i to jest kolejna odpowiedź pana prezesa - nie ma żadnych dowodów" - powiedział Kołodziejski.
Podkreślił jednocześnie, że Krajowa Rada otrzymuje "mnóstwo" sygnałów", które "później w żadnej mierze się nie potwierdzają".
"Do tej pory wszelkie sensacje, które się na temat funkcjonowania TVP czy Agencji Informacji pojawiały - i te które nas rzeczywiście również zaniepokoiły - w większości nie miały podstaw. Bo jak się przyjrzało rzetelnie temu, co rzeczywiście ukazało się na antenie - naprawdę trudno byłoby dyskutować" - powiedział Kołodziejski.
"M.in. takim sensacyjnym doniesieniem było zaginięcie taśmy z pobytu wtedy pana przewodniczącego Donalda Tuska na Wyspach Brytyjskich" - powiedział Kołodziejski. Dodał, że KRRiT prosiła w tej sprawie o wyjaśnienia i "okazało się, że po pierwsze nie było żadnej taśmy, ponieważ był to przekaz satelitarny", a po drugie materiału nikt nie zamierzał w TVP "blokować" i został on wyemitowany w "Panoramie" oraz "Wiadomościach".
Kołodziejski zaznaczył, że KRRiT reaguje na takie sprawy tylko w wyjątkowych sytuacjach. "Jeżeli wyjaśnienie sprawy sprowadzi się do konfliktu personalnego w redakcji, to my oczywiście dalej tej sprawy nie będziemy ciągnąć. Chcemy mieć tylko pewność, że tam nie było poważnych uchybień" - podkreślił.
Zapowiedział też, że Krajowa Rada oczekuje na konkretne skargi od dziennikarzy, ponieważ według niego "nie ma antenowych przykładów felietonów, które byłyby zrealizowane i tak głęboko godziły w niezależność dziennikarską i były tak ewidentnie stronnicze i robione na zamówienie".
"A ustalenia i rozmowy dwójki redaktorów dla nas nie są sferą, którą możemy zbadać. Opieramy się na słowie jednej i drugiej strony" - powiedział.
"Dzisiaj jest tak, że zazwyczaj jak jakiś dziennikarz traci posadę - to nie jest ocena pana Słapka, żeby nikogo nie obrazić - od razu mówi, że jest to z przyczyn politycznych" - dodał.
TVP w odpowiedzi na zarzuty wobec Koteckiej wydała oświadczenie, w którym stwierdza, że "działania naruszające dobre imię pracowników TVP traktuje jako naruszenie jej dóbr osobistych", a w przypadku rozpowszechniania tego rodzaju informacji podejmie "stosowne kroki prawne, włącznie z drogą sądową".
Dołącz do dyskusji: TVP: brak dowodów na zarzuty wobec Patrycji Koteckiej