Życie w rytmie marek
Życie trochę dyktuje nam kolejność poznawania kolejnych marek. Niemowlę oczywiście nie może dokonywać wyborów, ale rodzice spotykają pierwsze parentingowe komunikaty tuż po narodzinach potomka - pisze Magdalena Surowiec z Lemon Sky.
Życie trochę dyktuje nam kolejność poznawania kolejnych marek. Niemowlę oczywiście nie może dokonywać wyborów, ale rodzice spotykają pierwsze parentingowe komunikaty tuż po narodzinach potomka, kiedy na odchodne w szpitalu dostają magiczną walizeczkę w kolorze różowym lub niebieskim. Co znajdują w środku? Próbki, sample, testery i masę ulotek. Co robią rodzice, dla których wszystko jest nowe? Sprawdzają próbki, doceniają, że firmy, marki same wyszły im naprzeciw i zaprosiły do wspólnego przeżywania macierzyństwa i ojcostwa. Nagle okazuje się, że część z tych marek, jak Sudokrem, Linomag czy Bambino używane były przez pokolenia kobiet w naszej rodzinie. To dodatkowe potwierdzenie ich jakości.
Kolejny krok to czerpanie wiedzy na temat laktacji, bo kobieta karmiąca musi wiedzieć wszystko, co i jak jeść, jak karmić, żeby dziecko się najadało. W wolnej chwili odpala Googla i wpisuje „laktacja dieta”. Pojawiają się oficjalne stony marek, które wydają się jej mniej wiarygodne niż fora i szczere opinie kobiet takich jak ona. Co może znaleźć na forum? Np., że jedna z marek odpowiedzialnych za produkcję mleka modyfikowanego i gotowych posiłków dla dzieci ma świetną aplikację mobilną pokazującą menu dla karmiącej matki na cały dzień, a nawet tydzień z możliwością stworzenia listy zakupowej dla partnera, który jest jedynym mobilnym członkiem rodziny. Świeżo upieczona mama w ten sposób zaczyna przygodę ze wspomnianą marką i z pewnością resztę produktów kulinarnych dla dzieci będzie porównywać właśnie z nią.
Dziecko rośnie, potrzebuje zabawek, najlepiej rozwijających, edukacyjnych i z dobrymi opiniami wśród znajomych. Jeśli marka jest w stanie sprostać tym warunkom, a zabawki będą się dodatkowo ładnie komponować w nowych wnętrzach designersko zaprojektowanego mieszkania, to ma przewagę.
I tak życie płynie przez kolejne marki zabawek. Kolejne zabawki są coraz droższe, bo przecież konsole do gier to nie resorak Hot Weels. Tym razem cała rodzina lub męska jej część staje przed wyborem sprzętu. Członkowie rodziny zadają sobie pytania, czy na danej konsoli można grać razem i wspólnie spędzać miłe weekendy. Mężczyźni zastanawiają się raczej czy na danej konsoli dostępne są gry, dzięki którym mogą pozbyć ze sobą sam na sam.
Dzisiejszy konsument to homo digital, bo właściwie bez obecności w Internecie i otoczenia się podstawowymi narzędziami typu smartfon czy tablet, a przede wszystkim bez uczestniczenia w weryfikowaniu prawdomówności marki nie istnieje. Współczesny konsument żyje w rytmie marek, które go definiują, budują jego wizerunek w oczach innych.
Na blogu parentingowym blog.kidobi.com możemy przeczytać, że coraz częściej współcześni rodzice dają swoim dzieciom płaczącym dzieciom smartfona zamiast smoczka, butelki, a nawet miękkich pluszaków. Według raportu opublikowanego w lipcu 2012 roku w Daily Mail, 27% badanych matek przyznaje się do wykorzystania ich smartfona by uspokoić rozdrażnione dziecko. Prawie połowa z tej grupy matek mówi, że ogranicza czas gry dziecka na smartfonie czy tablecie do kilku minut, natomiast 10% rodziców przyznało, że ich dzieci bawią się tak wiele godzin.
Tylko 9% respondentów uspokaja swoje dziecko za pomocą smoczka. Być może smartphone to właśnie nowy smoczek dla nowego pokolenia rodziców, pokolenia homo digital.
Długo można opisywać życie człowieka, które jest wręcz gęste od spotkań z markami. Pełne jest też wyborów, którą markę wybrać.
„Brand baby”. Życie człowieka już na starcie oznacza spotkanie z tysiącami marek .
Z iloma Brandami w swoim życiu spotyka się człowiek? Chyba nikt nie podjął się tego zadania, ale jest wiele firm, które zdają sobie sprawę z faktu, że żyjemy w rytmie marek. Jako przykład warto podać Unilever. Unilever wie, że bez względu na to, kim jesteśmy albo gdzie na świecie jesteśmy, są szanse, że marki z portfolio Unilevera są częścią codziennej rutyny. Każdego dnia, na całym świecie ludzie sięgają po produkty Unilevera. W rzeczywistości, 150 milionów razy dziennie kupujący wybierają produkty tego producenta. Wystarczy zajrzeć do lodówki czy łazienki, aby zobaczyć przynajmniej jedną ze znanych marek Unilevera. Ludzie wybierają te produkty, bo są one częścią ich życia, w którym muszą wyżywić swoje rodziny i utrzymać siebie oraz swoje domy w czystości.
A na ile marek jesteśmy narażeni w ciągu jednego dnia? Ciekawą próbę policzenia brandów, które nas uwodzą, podjęła Emma Wolley, publikując na Pintereście zdjęcia kolejno spotykanych produktów i brandów jednego dnia. Pierwsze okazały się magazyny o designie i grafice komputerowej, które kusiły ją w kiosku, zanim złapała pociąg. Kolejnymi były nowe, kolorowe napoje wyraźnie wyeksponowane zachętą kupna dwóch za cenę jednego. Na ulicy natknęła się na nowy billboard Actimela. Kolejne marki to woda Drench i lody Algida z automatu. Po drodze nie mogła się powstrzymać od spojrzenia na buty widniejące za witryną jednego ze sklepów (oczywiście wygrały te najlepiej wyeksponowane). Na trasie do pracy nie mogła się oprzeć przed sfotografowaniem olbrzymiego billboardu z nową ofertą chipsów McCain, krzyczącego do niej „It’s All good!”. W ciągu spaceru na dworzec kolejowy natknęła się na tysiące marek. Jeśli się jeszcze nie zmęczyłeś za nią, śledźmy historię dalej.
W pociągu włączyła muzykę – album Rage against the machine, Evil Empire i zaczęła przeszukiwać swojego iPhone’a, bez którego nie wyobraża sobie życia. Jej telefon, to urządzenie, które jest w centrum wszystkiego i idealne w drodze do pracy. Może dzięki niemu słuchać muzyki, przeczytać e-maile. Czyta blogi, by być świadomym, co dzieje się wokół niej! W pracy zmienia obuwie na klasyczne trampki Converse, przy okazji spostrzegając, że ma skarpetki marki Pringle. Zaczyna pracę. Otwiera notatnik i bierze do ręki cienkopis staedtler plus fineliner, z którym się nie rozstaje. Zdejmuje na chwilę Raybany, żeby się zastanowić, ile brandów ją jeszcze dziś osaczy. Tak upłynął jej cały dzień. Po powrocie do domu zajrzała na chwilę do łazienki, a tam… szampony, odżywki, kosmetyki, czyli kolejne setki marek.
Na co dzień nie zastanawiasz się nawet, ilu Ty marek używasz. Żeby stworzyć taką markę, która jak część krajobrazu wpisze się w życie człowieka, potrzebna jest dziś bardzo precyzyjnie przemyślana strategia marki. Marki, która towarzyszy człowiekowi cały poranek, cały dzień i całe życie. Taka strategia to właśnie 36@. Marka zdobywa zaufanie człowieka, tam, gdzie on jest i gdzie jej potrzebuje. Wystarczy, że pojawi się w nieproszona, dostanie kosza, używając nomenklatury randkowej. 36@ to nowe podejście do komunikacji marketingowej, która zakłada wykorzystanie wielu kanałów komunikacji, ale inteligentnie. Znak @ w 36@ wskazuje na wiodące w naszych czasach znaczenie mediów cyfrowych. No bo czym jest oglądany w telefonie serial TV czy czytana na tablecie gazeta i interaktywna reklama w niej? Granice między ATL, BTL czy TTL zacierają się. Jeśli mądrze myślisz o marce, zastanów się, czy za budżet na spot nie osiągnąłbyć lepszych wyników wykorzystując Youtube.
Magdalena Surowiec, CEO firmy Lemon Sky
Dołącz do dyskusji: Życie w rytmie marek
tak troche ...
co chce w zyciu robic, ot taki brak pomyslu na cokolwiek bo i myslenia tez tam
nie za duzo. Na gonca w robocie sie nadaje, ale prochu nie wymysli