czy tak to musialo sie zakonczyc?

rs Data ostatniej zmiany: 2011-07-20 08:45:32

czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-07 17:45:55 - rs

moja znajoma przekazala mi informacje o takiej sytuacji.

jest kilkuosobowa rodzina. miejszkaja na przedmiesciu duzego miasta.
mieli dwa duze psy. malzenstwo mialo wtedy jedno male dziecko. w
pewnym momencie dowiaduja sie o jakims porzuconym owczarku
moskiewskim. postanowili pszygarnac znajde jako psa strozujacego.
potem urodzilo sie drugie dziecko. pies w przeciagu kilku lat ugryzl
trzy osoby, co zostalo zgloszone (nie wiem do kogo). kilka dni temu
ugryzl tez czteloletniego dzieciaka rozszrpujac mu szpetnie dolna
warge, ale nic co by zagrozilo jego zyciu (nie znam dokladnego opisu
zajscia. nie wiem czy pies byl sprowokowany, czy sytuacja wynikla z
jego wlasnej inicjatywy).
matka po zalatwieniu spraw zwiazanych z pozszywaniem dzieciaka,
podreptala do weterynarza z pytaniem co czynic w takiej sytuacji. wet,
znajac juz historie tego psa, ponoc sam zaproponowal jego uspienie,
posilkukac sie litera prawa obowiazujaca w takich sytuacjach. pies
zostal uspiony pare dni temu. ugryziony dziekac nadal sie dopytuje
dlaczego psa juz nie ma na podworku.

w razie, jesli ktos chcialby znac wiecej detali tej sprawy, to chyba
moge dopytac.

moje pytania:
1. czy to jest standard w jaki zachowuje sie wet w takich sytuacjach?
2. czy faktycznie istnieje w Polsce takie prawo, zezwalajace na tak
latwe pozbycie sie psa, w krytycznej sytuacji?
3. czy instnieja inne, praktycznie wykonalne, mozliwosci zalatwiania
takich spraw, w wyniku ktorych pies nie musialby byc uspiony?
4. czy jest jakis szkielet prawno moralny, ktorym mozna sie posluzyc
przy podejmowaniu decyzji w pododnych sytuacjach od momentu adopcji
psa do reakcji w sytuacji kryzysowej?

z gory dzieki za rzeczowej odpowiedzi i mam nadzieje, ze moj post nie
sprowokuje emocjonalnie naladowanej pyskowki.



Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-07 22:06:05 -

rs napisał(a):

> moja znajoma przekazala mi informacje o takiej sytuacji.
>
> jest kilkuosobowa rodzina. miejszkaja na przedmiesciu duzego miasta.
> mieli dwa duze psy. malzenstwo mialo wtedy jedno male dziecko. w
> pewnym momencie dowiaduja sie o jakims porzuconym owczarku
> moskiewskim. postanowili pszygarnac znajde jako psa strozujacego.
> potem urodzilo sie drugie dziecko. pies w przeciagu kilku lat ugryzl
> trzy osoby, co zostalo zgloszone (nie wiem do kogo). kilka dni temu
> ugryzl tez czteloletniego dzieciaka rozszrpujac mu szpetnie dolna
> warge, ale nic co by zagrozilo jego zyciu (nie znam dokladnego opisu
> zajscia. nie wiem czy pies byl sprowokowany, czy sytuacja wynikla z
> jego wlasnej inicjatywy).
> matka po zalatwieniu spraw zwiazanych z pozszywaniem dzieciaka,
> podreptala do weterynarza z pytaniem co czynic w takiej sytuacji. wet,
> znajac juz historie tego psa, ponoc sam zaproponowal jego uspienie,
> posilkukac sie litera prawa obowiazujaca w takich sytuacjach. pies
> zostal uspiony pare dni temu. ugryziony dziekac nadal sie dopytuje
> dlaczego psa juz nie ma na podworku.
>
> w razie, jesli ktos chcialby znac wiecej detali tej sprawy, to chyba
> moge dopytac.
>
> moje pytania:
> 1. czy to jest standard w jaki zachowuje sie wet w takich sytuacjach?
> 2. czy faktycznie istnieje w Polsce takie prawo, zezwalajace na tak
> latwe pozbycie sie psa, w krytycznej sytuacji?
> 3. czy instnieja inne, praktycznie wykonalne, mozliwosci zalatwiania
> takich spraw, w wyniku ktorych pies nie musialby byc uspiony?
> 4. czy jest jakis szkielet prawno moralny, ktorym mozna sie posluzyc
> przy podejmowaniu decyzji w pododnych sytuacjach od momentu adopcji
> psa do reakcji w sytuacji kryzysowej?
>
> z gory dzieki za rzeczowej odpowiedzi i mam nadzieje, ze moj post nie
> sprowokuje emocjonalnie naladowanej pyskowki.


--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> www.gazeta.pl/usenet/



Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-07 22:09:08 - Jacek Buda

moje pytania:


1. czy to jest standard w jaki zachowuje sie wet w takich sytuacjach?
Nie jest ale pies w takim przypadku według mnie powinien zostać uśpiony

2. czy faktycznie istnieje w Polsce takie prawo, zezwalajace na tak
latwe pozbycie sie psa, w krytycznej sytuacji?

Nie

3. czy instnieja inne, praktycznie wykonalne, mozliwosci zalatwiania
takich spraw, w wyniku ktorych pies nie musialby byc uspiony?

Nie

4. czy jest jakis szkielet prawno moralny, ktorym mozna sie posluzyc
przy podejmowaniu decyzji w pododnych sytuacjach od momentu adopcji
psa do reakcji w sytuacji kryzysowej?


Nie wiem

Czy pies był szczepiony ?



--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> www.gazeta.pl/usenet/



Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-07 22:34:19 - rs

On Thu, 7 Jul 2011 20:09:08 +0000 (UTC), Jacek Buda
wrote:

>moje pytania:
>
>
>1. czy to jest standard w jaki zachowuje sie wet w takich sytuacjach?
>Nie jest ale pies w takim przypadku według mnie powinien zostać uśpiony

potrafisz uzasadnic swoje zdanie jakims zlozonym zdaniem?

>2. czy faktycznie istnieje w Polsce takie prawo, zezwalajace na tak
>latwe pozbycie sie psa, w krytycznej sytuacji?
>
>Nie

w takim razie czym sie mogl podpierac wet?

>3. czy instnieja inne, praktycznie wykonalne, mozliwosci zalatwiania
>takich spraw, w wyniku ktorych pies nie musialby byc uspiony?
>
>Nie

dosc szybka odbowiedz i obawiam sie bez zaglebienia sie w problem. a
co z oddaniem psa do schroniska? napisanie na grupy regionalne czy
takie jak ta i poszukania osoby, ktora by go wziela, chocby jako psa
lancuchowego? nie zaciekawilo cie nawet, czy nie bylo jakis przyczyn
dlaczego pies mogl sie tak zachowac.

>4. czy jest jakis szkielet prawno moralny, ktorym mozna sie posluzyc
>przy podejmowaniu decyzji w pododnych sytuacjach od momentu adopcji
>psa do reakcji w sytuacji kryzysowej?
>Nie wiem

ale wyzej stwierdzasz, ze prawnego nie ma. to jak to w koncu jest?

>Czy pies był szczepiony ?

nie jestem pewien, ale mozesz zalozyc, ze skoro pies ma swoja historie
u weta, to ze byl szczepiony. jesli ci na tym zalezy moge sie upewnic.




Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-08 16:08:32 - kukikoko

>1. czy to jest standard w jaki zachowuje sie wet w takich sytuacjach?
>Nie jest ale pies w takim przypadku według mnie powinien zostać uśpiony

potrafisz uzasadnic swoje zdanie jakims zlozonym zdaniem?


Pogryzł parę razy ludzi, w tym dziecko, nie chciało mu się żyć
wśród ludzi, nie chciał się dostosować - w piachu będzie mu lepiej.
Miał sporo szczęścia, że ojciec dziecka nie nerwowy i nie zatłukł
go siekierą na miejscu, tylko w humanitarny sposób uśpił.
Szkielet moralny jest prosty - pies zidiociał i był agresywny, atakował
ludzi - w łeb go i tyle. Nad czym tu myśleć?





Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-08 17:42:58 - rs

On Fri, 8 Jul 2011 16:08:32 +0200, kukikoko
wrote:

>>1. czy to jest standard w jaki zachowuje sie wet w takich sytuacjach?
>>Nie jest ale pies w takim przypadku według mnie powinien zostać uśpiony
>
>potrafisz uzasadnic swoje zdanie jakims zlozonym zdaniem?
>
>
>Pogryzł parę razy ludzi, w tym dziecko, nie chciało mu się żyć
>wśród ludzi, nie chciał się dostosować - w piachu będzie mu lepiej.
>Miał sporo szczęścia, że ojciec dziecka nie nerwowy i nie zatłukł
>go siekierą na miejscu, tylko w humanitarny sposób uśpił.
>Szkielet moralny jest prosty - pies zidiociał i był agresywny, atakował
>ludzi - w łeb go i tyle. Nad czym tu myśleć?

jesli o mnie chodzi to jest to myslenie i decydowanie idace po linii
najmniejszego oporu. ty rowniez nie zainteresowales sie tym, co moglo
spowodowac, ze pies ugryzl (bo nie pogryzl. takie wyolbrzymienie
sytuacji czesto spotyka sie na pierwszych stronach polskich gazet
brukowych, ale nie tylko brukowych). podobnie z atakowal ludzi i
byl agresywny atakowal ludzi. to jest tylko sensacjonalizm (o ile
jest takie slowo).
moze pies byl skaleczony i kiedy ktos go klepal w to miejsce, dawal
wczesniej oznaki bolu, ale nikt tego nie zauwazyl, bo pies ma sie
bawic, jak pan chce sie z nim bawic. moze byl po prostu chory albo
zmeczony i tego tez nikt nie zauwazyl, jak go obsciskiwal.
jakos nikt nie wspomina o matce i jej roli w tej sytuacji.
pies nie byl agresywny. byl z tymi ludzi przez 3 lata. ugryzienie
zdazylo mu sie trzy razy. i to niezbyt dotkliwe.




Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-09 06:39:23 - kukikoko

>esli o mnie chodzi to jest to myslenie i decydowanie idace po linii
>ajmniejszego oporu. ty rowniez nie zainteresowales sie tym, co moglo
>powodowac, ze pies ugryzl

Pies ma naprawdę szeroki wahlarz zachowań, który może wykorzystać,
żeby okazać swoje niezadowolenie z zaistniałej sytuacji.
I normalne psy tak robią. Ucieczka, warknięcie, pisk jeśli go boli.
Szczególnie, że pies doskonale wie, że dziecko to dziecko.

>moze pies byl skaleczony i kiedy ktos go klepal w to miejsce, dawal
>wczesniej oznaki bolu, ale nikt tego nie zauwazyl, bo pies ma sie
>bawic, jak pan chce sie z nim bawic. moze byl po prostu chory albo
>zmeczony i tego tez nikt nie zauwazyl, jak go obsciskiwal.

A to już jest gdybanina, której naprawdę nikt nie rozpatrywałby,
gdyby pies pogryzł mu dzieciaka.





Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-09 19:42:04 - rs

On Sat, 9 Jul 2011 06:39:23 +0200, kukikoko
wrote:

>>esli o mnie chodzi to jest to myslenie i decydowanie idace po linii
>>ajmniejszego oporu. ty rowniez nie zainteresowales sie tym, co moglo
>>powodowac, ze pies ugryzl
>
>Pies ma naprawdę szeroki wahlarz zachowań, który może wykorzystać,
>żeby okazać swoje niezadowolenie z zaistniałej sytuacji.
>I normalne psy tak robią. Ucieczka, warknięcie, pisk jeśli go boli.
>Szczególnie, że pies doskonale wie, że dziecko to dziecko.

to wlasnie zrobil w tej sytuacji w dzieciakiem, to nie byl atak.
niektore psy tak robia, ze klapia paszcza, tuz przez pyskiem natreta.
no niefart. ten pysk w tym momencie byl za blisko.

>>moze pies byl skaleczony i kiedy ktos go klepal w to miejsce, dawal
>>wczesniej oznaki bolu, ale nikt tego nie zauwazyl, bo pies ma sie
>>bawic, jak pan chce sie z nim bawic. moze byl po prostu chory albo
>>zmeczony i tego tez nikt nie zauwazyl, jak go obsciskiwal.
>
>A to już jest gdybanina, której naprawdę nikt nie rozpatrywałby,
>gdyby pies pogryzł mu dzieciaka.

no i wlasnie w tym lezy problem, bo MZ powinien. temu psu sie nikt nie
przygladal, podczas codziennego z nim obcowania. jesc, zabawa, jesc,
strozowac. nikt nie staral sie zadac trudu, w analizie jak sie
zachowuje ten pies w prozaicznych nawet, codziennych sytuacjach. one
moga wiele powiedziec o psie. co z nim wolno zrobic, czego nie. co z
nim wolno i kiedy. co nie.
jak tak popatrze wstecz, to wiekszosc moich meskich rowiesnikow,
ktorzy byli bardziej aktywni fizycznie, byla co najmniej raz ugryziona
przez psa. z regyly przez swojego wlasnego. zaden pies z tego powodu
nie zostal uspiony, niewiele nawet skarconych. przynajmniej ja nic na
ten temat nie wiem.
sadze, ze ta i podobne sytuacje, sa po prostu oznaka naszych czasow, a
nie sadze, zeby to psy staly sie bardziej agresywne niz pare dekad
wstecz. sadze, tez ze niezrozumienie czy tez nadinterpretacja litery
prawa, ktora swietnie pokazala LaLuna zamieniajac w punkcie paragrafu
prawa pies nadmiernie agresywny na pies agresywny, co prowadzi do
znacznie latwiejszego moralnie podjecia decyzji o uspieniu i jak juz
pisalem, prowadzi do paradoksu, ze daje powody, aby uspisc wlasciwie
kazdego psa strozujacjego, bo kazdemu z nich mozna przypisac ceche, ze
jest agresywny.



Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-10 04:30:39 - kukikoko

Panie rs, nie da się z Tobą gadać, bo akcja jest taka,
że prosząc ludzi na tej grupie o rzeczową dyskusję sam
rzeczową dyskusję w dupie masz.
Powtórzę raz jeszcze.
Każdy Ci tu mówi, że pies idealnie, że został uśpiony,
bo był psim pojebem.
Zacytuję Cię teraz:
to wlasnie zrobil w tej sytuacji w dzieciakiem, to nie byl atak.
niektore psy tak robia, ze klapia paszcza, tuz przez pyskiem natreta.
no niefart. ten pysk w tym momencie byl za blisko.
Mam psa, co więcej - od dziecka wychowuje się z psami.
Uwierz, że jakby mojemu dziecku jakikolwiek pies kłapną paszczą
tak, żebym dzieciaka musiał szyć to pies za minutę by nie żył.
Pewnie masz dobre serce i przyszedłeś rozczulać się na grupę,
nad biednym pieskiem. Ale pewnie nie masz dziecka i uwierz,
że cud, że ten pies nie zginął pod morderczym gradem ciosów
wkurwionego ojca, broniącego dziecka.
Naucz się rozróżniać kategorie, bo to o czym piszesz to
jak każdy zwraca Ci uwagę to jedno wielkie pieprzenie.
Yakhub dobrze Ci napisał.
To akcja typu zaatakowany człowiek-atakujący pies.
I to mały człowiek do tego.
Jak pies chce być sobie samcem alfa, to niech sobie
będzie na tamtym świecie. Kropka.
Dobrze, że już po nim i nie ma co się rozczulać.





Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-10 06:08:08 - rs

On Sun, 10 Jul 2011 04:30:39 +0200, kukikoko
wrote:

>Panie rs, nie da się z Tobą gadać, bo akcja jest taka,
>że prosząc ludzi na tej grupie o rzeczową dyskusję sam
>rzeczową dyskusję w dupie masz.

ladnie, ladnie sie zaczyna, a i nawet slownictwo adekwatnie dobrane.

>Powtórzę raz jeszcze.
>Każdy Ci tu mówi, że pies idealnie, że został uśpiony,
>bo był psim pojebem.

coraz lepiej. na razie wstrzymam sie od komentarza.

>Mam psa, co więcej - od dziecka wychowuje się z psami.
>Uwierz, że jakby mojemu dziecku jakikolwiek pies kłapną paszczą
>tak, żebym dzieciaka musiał szyć to pies za minutę by nie żył.

alez wierze, ci wierze. po tym co napisales do tej pory nawet by mi
przez mysl nie przeszlo, zeby o tobie pomyslec inaczej. teraz jednak
juz rozumiem z kim mam doczynienia.
jednak swoim postem tylko upewniles mnie w moich domyslach nad stanem
moralnosci szarego polskiego posiadacza psow. to bardzo smutne, no ale
chyba musi byc jednak prawdziwe, choc nie chcialem w to wierzyc. ale w
sumie, to wlasnie tego sie chcialem dowiedziec i chyba ci musze
podziekowac za ten post. wiec dziekuje.

>To akcja typu zaatakowany człowiek-atakujący pies.
>I to mały człowiek do tego.
>Jak pies chce być sobie samcem alfa, to niech sobie
>będzie na tamtym świecie. Kropka.
>Dobrze, że już po nim i nie ma co się rozczulać.

sorry, ale tak myslacych, staram sie omijac szerokim lukiem. czasami
dla ich wlasnego bezpieczenstwa.

wiec tylko na zakonczenie.
tym bardziej zatrwazajace jest to, ze takie texty jak twoj pojawiaja
sie na grupie o zwierzakach, ktora od momentu zalozenia (a nie pisze
tu bynajmniej po raz pierwszy) miala na wzgledzie dobro zwierzat i
przez dluzszy czas tak wlasnie bylo. sadzilem, ze logicznym jest aby
sadzic, ze na tej grupie powinni zasadniczo udzielac sie ludzie,
ktorzy maja nawet wrecz zbyt przekrecone pojmowanie dobra zwierzaka,
ale to miedzy innymi dla takich grupa byla tez przeznaczona.
jednak wypowiedzi w tym watku (nie przecze, ze najbardziej zaskoczyla
mnie LaLuna, ktorej wpisy byly prawie zawsze bardzo wywazone) jednak
zupelnie mnie zaskoczyly, ale jak juz pisalem taki chyba faktycznie
jest stan mentalnosci przecietnego posiadacza zwierzat, o ktorym co
rusz donosza polskie media. co zrobic. kijem wisly nie zawrocisz,
zreszta nie czuje sie w obowiazku.

jeszcze raz dzieki za znaczacy wklad w rozmowe i pomoc w wyciagnieciu
wnioskow w omawianym temacie.



Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-10 10:18:01 - Yakhub

W liście datowanym 10 lipca 2011 (06:08:08) napisano:

>>Uwierz, że jakby mojemu dziecku jakikolwiek pies kłapną paszczą
>>tak, żebym dzieciaka musiał szyć to pies za minutę by nie żył.

> jednak swoim postem tylko upewniles mnie w moich domyslach nad stanem
> moralnosci szarego polskiego posiadacza psow.

Ty zaś umacniasz moją wiarę w to, że nie każdy ma kwalifikacje do
opieki nad dzieckiem.

Odwołując się do praw zwierząt - jeżeli locha może ciężko poturbować
człowieka, który (nawet nieświadomie) zbliży się zbyt do warchlaków,
to pozwól tę samą zasadę zastosować człowiekowi - i zabić inne
zwierzę, które zaatakowało jego młode.

> wiec tylko na zakonczenie.
> tym bardziej zatrwazajace jest to, ze takie texty jak twoj pojawiaja
> sie na grupie o zwierzakach, ktora od momentu zalozenia (a nie pisze
> tu bynajmniej po raz pierwszy) miala na wzgledzie dobro zwierzat i
> przez dluzszy czas tak wlasnie bylo. sadzilem, ze logicznym jest aby
> sadzic, ze na tej grupie powinni zasadniczo udzielac sie ludzie,
> ktorzy maja nawet wrecz zbyt przekrecone pojmowanie dobra zwierzaka,
> ale to miedzy innymi dla takich grupa byla tez przeznaczona.

Czyli co - w pierwszym wątku napisałeś zapraszam do dyskusji i
oczekiwałeś w odpowiedzi samych postów w stylu oj, jaki biedny
piesek?


--
Pozdrowienia,
Yakhub




Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-10 18:27:28 - rs

On Sun, 10 Jul 2011 10:18:01 +0200, Yakhub wrote:

>Ty zaś umacniasz moją wiarę w to, że nie każdy ma kwalifikacje do
>opieki nad dzieckiem.

to iscie rewolucyjne stwierdzenie.

>Odwołując się do praw zwierząt - jeżeli locha może ciężko poturbować
>człowieka, który (nawet nieświadomie) zbliży się zbyt do warchlaków,
>to pozwól tę samą zasadę zastosować człowiekowi - i zabić inne
>zwierzę, które zaatakowało jego młode.
>
>> wiec tylko na zakonczenie.
>> tym bardziej zatrwazajace jest to, ze takie texty jak twoj pojawiaja
>> sie na grupie o zwierzakach, ktora od momentu zalozenia (a nie pisze
>> tu bynajmniej po raz pierwszy) miala na wzgledzie dobro zwierzat i
>> przez dluzszy czas tak wlasnie bylo. sadzilem, ze logicznym jest aby
>> sadzic, ze na tej grupie powinni zasadniczo udzielac sie ludzie,
>> ktorzy maja nawet wrecz zbyt przekrecone pojmowanie dobra zwierzaka,
>> ale to miedzy innymi dla takich grupa byla tez przeznaczona.
>
>Czyli co - w pierwszym wątku napisałeś zapraszam do dyskusji i
>oczekiwałeś w odpowiedzi samych postów w stylu oj, jaki biedny
>piesek?

nie. pisalem to kilka razy. nic nie zrozumiales. oczekiwalem
potwierdzenia, albo zaprzeczenia mojej opinii na temat stanu pewnego
fragmentu polskiej rzeczywistosci. niestety nie zawsze jest milo miec
racje.



Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-13 21:19:15 - Stokrotka


> Pies ma naprawdę szeroki wahlarz zachowań, który może wykorzystać,
> żeby okazać swoje niezadowolenie z zaistniałej sytuacji.
> I normalne psy tak robią.
NIE. 50% reaguje szybciej niż myśli,
drugie 50% myśli , myśli x10, myśli i reaguje.


> Ucieczka, warknięcie, pisk jeśli go boli.
> Szczególnie, że pies doskonale wie, że dziecko to dziecko.
Nie koniecznie.


--
(tekst w nowej ortografi: ó->u, ch->h, rz->ż lub sz, -ii -> -i)
Ortografia to NAWYK, często nielogiczny, ktury ludzie ociężali umysłowo,
nażucają bezmyślnie następnym pokoleniom.
Na stronie reforma.ortografi.w.interia.pl w zakładce inne
nowa wersja programu GdakMini (syntezator mowy).




Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-08 19:41:04 - Andrzej R


Użytkownik kukikoko napisał w wiadomości
news:iv7311$nmd$1@news.onet.pl...

> Pogryzł parę razy ludzi, w tym dziecko, nie chciało mu się żyć
> wśród ludzi, nie chciał się dostosować - w piachu będzie mu lepiej.
> Miał sporo szczęścia, że ojciec dziecka nie nerwowy i nie zatłukł
> go siekierą na miejscu, tylko w humanitarny sposób uśpił.
> Szkielet moralny jest prosty - pies zidiociał i był agresywny, atakował
> ludzi - w łeb go i tyle. Nad czym tu myśleć?

A co byś powiedział gdyby ktoś w podobnym tonie wypowiedział się w kwestii
ludzkich zachowań? Np. Pobił parę razy ludzi, w tym dziecko, nie chciało mu
się żyć wśród normalnych ludzi, nie chciał się dostosować- w piachu będzie
mu lepiej. Miał sporo szczęścia, że ojciec dziecka nie nerwowy i nie zatłukł
siekierą na miejscu, tylko lekko obił gębę i chciał oddać w ręce policji,
jednak samosądu tłumu i tak nie uniknął. Szkielet moralny jest prosty-
gówniarz zidiociał i był agresywny, atakował ludzi- w łeb go i tyle. Nad
czym tu myśleć? A jednak nad bandziorami zachowującymi się znacznie gorzej
od tego psa duuuuużo się myśli i to często w tak dziwny sposób, że ręce
opadają. Dlaczego by więc nie zastanowić się nad przyczyną takiego
zachowania psa i ewentualnie próbować temu zaradzić? No ale niestety dla
wielu ludzi pies to tylko pies, i traktują go jak zabawkę, którą gdy się
zepsuje lub nie spełnia oczekiwań po prostu się wyrzuca, lub pozbywa się jej
w jakikolwiek inny sposób.





Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-09 06:32:52 - kukikoko

> A co byś powiedział gdyby ktoś w podobnym tonie wypowiedział się w kwestii
> ludzkich zachowań?

Troszkę trafiłeś kulą w płot, bo byłbym jak najbardziej za.





Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-09 13:17:37 - Yakhub

Witam!

W liście datowanym 8 lipca 2011 (19:41:04) napisano:
>> Pogryzł parę razy ludzi, w tym dziecko, nie chciało mu się żyć
>> w?ród ludzi, nie chciał się dostosować - w piachu będzie mu lepiej.
>> Miał sporo szczę?cia, że ojciec dziecka nie nerwowy i nie zatłukł
>> go siekier? na miejscu, tylko w humanitarny sposób u?pił.
>> Szkielet moralny jest prosty - pies zidiociał i był agresywny, atakował
>> ludzi - w łeb go i tyle. Nad czym tu my?leć?

> A co by? powiedział gdyby kto? w podobnym tonie wypowiedział się w kwestii
> ludzkich zachowań?

Ja na przykład powiedziałbym, że AŻ człowiek, a nie TYLKO pies.

> Szkielet moralny jest prosty-
> gówniarz zidiociał i był agresywny, atakował ludzi- w łeb go i tyle. Nad
> czym tu my?leć? A jednak nad bandziorami zachowuj?cymi się znacznie gorzej
> od tego psa duuuuużo się my?li i to często w tak dziwny sposób, że ręce
> opadaj?.

Nie bez powodu istnieją oddzielne akty prawne, określające prawa
zwierząt i prawa ludzi.

> No ale niestety dla wielu ludzi pies to tylko pies,

A nie jest tak? Pies jest TYLKO psem.

> i traktuj? go jak zabawkę, któr? gdy się
> zepsuje lub nie spełnia oczekiwań po prostu się wyrzuca, lub pozbywa się jej
> w jakikolwiek inny sposób.

Odróżnij sytuację, w której ktoś porzuca ratlerka, bo nie chce mu się
go wyprowadzać, od sytuacji agresywnego psa, który zaatakował dziecko.


--
Pozdrowienia,
Yakhub




Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-09 17:10:03 - Andrzej R


Użytkownik Yakhub napisał w wiadomoœci
news:53377721.20110709131737@gazeta.pl...

W liœcie datowanym 8 lipca 2011 (19:41:04) napisano:
> No ale niestety dla wielu ludzi pies to tylko pies,

A nie jest tak? Pies jest TYLKO psem.

W mojej wypowiedzi słowo tylko było ujęte w cudzysłów, ale jeżeli chcesz
traktować to dosłownie, to oczywiœcie masz rację; pies jest TYLKO psem, a
człowiek jest TYLKO człowiekiem.

> i traktują go jak zabawkę, którą gdy się
> zepsuje lub nie spełnia oczekiwań po prostu się wyrzuca, lub pozbywa się
> jej
> w jakikolwiek inny sposób.

Odróżnij sytuację, w której ktoœ porzuca ratlerka, bo nie chce mu się
go wyprowadzać, od sytuacji agresywnego psa, który zaatakował dziecko.

Z odróżnieniem tych dwóch sytuacji nie mam oczywiœcie żadnych problemów, ale
może nie zwróciłeœ uwagi, że ja zupełnie nie o tym pisałem. Nawet nie
odnosiłem się w żaden sposób do tej konkretnej sprawy o której pisał
wštkotwórca. Chodzi mi tylko o ogólne podejœcie wielu (większoœci) ludzi do
zwierzšt. Dlaczego z takš łatwoœciš (abstrahujšc od jakichkolwiek
konkretnych sytuacji) gotowi jesteœmy godzić się ze œmierciš zwierzęcia, czy
wręcz je uœmiercić, często nie bioršc nawet pod uwagę możliwoœci innego
rozwišzania? Dlaczego odruchem wielu osób, widzšcych kroczšcego gdzieœ
owada, jest rozdeptanie go? Ogólnie; dlaczego dla wielu ludzi życie
zwierzęcia (że o roœlinach już nie wspomnę) jest tak mało ważne? Przecież
Homo sapiens również należy do królestwa zwierzšt, a zachowuje się tak jakby
termin szacunek dla życia dotyczył tylko i wyłšcznie jednego gatunku, tego
którego sam jest reprezentantem, a cała reszta była nieistotna. Ale to tylko
takie moje luŸne przemyœlenia, nad którymi i tak mało kto zechce się
zastanowić. Może faktycznie trochę niefortunnie umieœciłem je w tym wštku.





Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-10 10:10:46 - Yakhub

W liście datowanym 9 lipca 2011 (17:10:03) napisano:

> Dlaczego z taką łatwością (abstrahując od jakichkolwiek
> konkretnych sytuacji) gotowi jesteśmy godzić się ze śmiercią zwierzęcia, czy
> wręcz je uśmiercić, często nie biorąc nawet pod uwagę możliwości innego
> rozwiązania? Dlaczego odruchem wielu osób, widzących kroczącego gdzieś
> owada, jest rozdeptanie go? Ogólnie; dlaczego dla wielu ludzi życie
> zwierzęcia (że o roślinach już nie wspomnę) jest tak mało ważne? Przecież
> Homo sapiens również należy do królestwa zwierząt, a zachowuje się tak jakby
> termin szacunek dla życia dotyczył tylko i wyłącznie jednego gatunku, tego
> którego sam jest reprezentantem, a cała reszta była nieistotna.

Po prostu uważam, że człowiekowi wolno więcej, i to prawo wynika
dla mnie z samego tylko faktu bycia człowiekiem.

Nie uzasadnię tego, bo nie potrafię - traktuję to jako aksjomat.

Zwróć uwagę, że nie zamierzam tutaj negować istnienia praw zwierząt -
znęcanie się nad zwierzętami jak najbardziej powinno być karalne....
Ale z innego paragrafu, niż znęcanie się nad ludźmi.


--
Pozdrowienia,
Yakhub




Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-10 18:42:30 - rs

On Sun, 10 Jul 2011 10:10:46 +0200, Yakhub wrote:

>W liście datowanym 9 lipca 2011 (17:10:03) napisano:
>
>> Dlaczego z taką łatwością (abstrahując od jakichkolwiek
>> konkretnych sytuacji) gotowi jesteśmy godzić się ze śmiercią zwierzęcia, czy
>> wręcz je uśmiercić, często nie biorąc nawet pod uwagę możliwości innego
>> rozwiązania? Dlaczego odruchem wielu osób, widzących kroczącego gdzieś
>> owada, jest rozdeptanie go? Ogólnie; dlaczego dla wielu ludzi życie
>> zwierzęcia (że o roślinach już nie wspomnę) jest tak mało ważne? Przecież
>> Homo sapiens również należy do królestwa zwierząt, a zachowuje się tak jakby
>> termin szacunek dla życia dotyczył tylko i wyłącznie jednego gatunku, tego
>> którego sam jest reprezentantem, a cała reszta była nieistotna.
>
>Po prostu uważam, że człowiekowi wolno więcej, i to prawo wynika
>dla mnie z samego tylko faktu bycia człowiekiem.
>
>Nie uzasadnię tego, bo nie potrafię - traktuję to jako aksjomat.

to ja ci pomoge. bo w bibli tak napisano? tylko, ze nawet na
przestrzeni swojego pontyfikatu, JPII staral sie kilka razy tlumaczyc
tym mniej kumatym wyznawcom, ze ... czyncie sobie ziemie poddana ...
nie oznacza, ze z Ziemia i zwierzetami nad ktorymi czlowiek ma
panowac, moze on robic wszystko co mu sie podoba. jednak nie dotarlo.

to ze czlowiekowi wolno wiecej rowniez oznacza rowniez obowiazek
zapewnienia ochrony zwierzatetom. te wieksza wolnosc jednak nie
zdobyl, bo taka laske Bog na niego zeslal, czy wywalczyl sobie takie
prawo w krolestwie zwierzecym, ale bo stworzyl systemy i narzedzia
kontroli i przymusu, ktorych zwierzeta nie wykombinowaly. jedz na
Alaske, czy Syberie bez zadnej broni i tam powiedz np. niedzwiedziom
brunatnym czy grizli, ze tobie wolno wiecej od nich.

>Zwróć uwagę, że nie zamierzam tutaj negować istnienia praw zwierząt -
>znęcanie się nad zwierzętami jak najbardziej powinno być karalne...
>Ale z innego paragrafu, niż znęcanie się nad ludźmi.

humanitarne zabijanie, jednak jak najbardziej dopuszczalne w dowolnej
sytuacji, chocby to bylo nawet widzimisie opiekunow.



Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-13 21:25:26 - Stokrotka


>Odróżnij sytuację, w której ktoś porzuca ratlerka, bo nie chce mu się
>go wyprowadzać, od sytuacji agresywnego psa, który zaatakował dziecko.

Ty zdaje się nie odrużniasz agresji od odgryzienia się.
Agresja jest niepohamowana, trwa, i pewnie ma inne cehy.

Odryzienie się jest odruhem momentalnym,
samoczynnie, bez ingerencji człowieka wygasającym,
kończącym się zwykle pszepraszaniem pszez psa.

Uważam, że pies ma prawo odgryżać się.
Taka natura tego gatunku.



--
(tekst w nowej ortografi: ó->u, ch->h, rz->ż lub sz, -ii -> -i)
Ortografia to NAWYK, często nielogiczny, ktury ludzie ociężali umysłowo,
nażucają bezmyślnie następnym pokoleniom.
Na stronie reforma.ortografi.w.interia.pl w zakładce inne
nowa wersja programu GdakMini (syntezator mowy).





Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-14 00:02:57 - Yakhub

W liście datowanym 13 lipca 2011 (21:25:26) napisano:

>>Odróżnij sytuację, w której ktoś porzuca ratlerka, bo nie chce mu się
>>go wyprowadzać, od sytuacji agresywnego psa, który zaatakował dziecko.

> Ty zdaje się nie odrużniasz agresji od odgryzienia się.
> Agresja jest niepohamowana, trwa, i pewnie ma inne cehy.

> Odryzienie się jest odruhem momentalnym,
> samoczynnie, bez ingerencji człowieka wygasającym,
> kończącym się zwykle pszepraszaniem pszez psa.

> Uważam, że pies ma prawo odgryżać się.
> Taka natura tego gatunku.

W tym przypadku skończyło się na tym, że to człowiek się odgryzł.
Bo on też ma do tego prawo.




--
Pozdrowienia,
Yakhub




Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-14 03:32:34 - rs

On Thu, 14 Jul 2011 00:02:57 +0200, Yakhub wrote:

>W liście datowanym 13 lipca 2011 (21:25:26) napisano:
>
>>>Odróżnij sytuację, w której ktoś porzuca ratlerka, bo nie chce mu się
>>>go wyprowadzać, od sytuacji agresywnego psa, który zaatakował dziecko.
>
>> Ty zdaje się nie odrużniasz agresji od odgryzienia się.
>> Agresja jest niepohamowana, trwa, i pewnie ma inne cehy.
>
>> Odryzienie się jest odruhem momentalnym,
>> samoczynnie, bez ingerencji człowieka wygasającym,
>> kończącym się zwykle pszepraszaniem pszez psa.
>
>> Uważam, że pies ma prawo odgryżać się.
>> Taka natura tego gatunku.
>
>W tym przypadku skończyło się na tym, że to człowiek się odgryzł.
>Bo on też ma do tego prawo.

to jest takie typowe myslenie z murzynskiego (ale nie tylko) getta.
jakis burak nazwie cie idiota, to mu odstrzlisz leb, bo taki jest
efekt eskalacji takiego dialogu.



Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-08 13:11:42 - szerszen



Uzytkownik rs napisal w wiadomosci grup
dyskusyjnych:o0kb17dqslk6ov073o6gek1ocqj1o5i5s8@4ax.com...

a czego oczekujesz?

jak widac nie byl to pierwszy wybryk psa i najprawdopodobniej nie ostatni,
jaki bylby twój wpis, jakby pies kolejnym razem siegnal odrobine nizej i
zamiast wargi rozerwal dzieciakowi aorte szyjna?

owszem nie musieli usypiac psa, mogli go oddac do schroniska, tylko co
dalej?
jesli oddadza go z wilczym biletem ze atakuje ludzi, to w schronisku
bedzie siedzial do smierci, co zapewne poglebi jego agresywne zachowania,
jesli oddadza go nic nikomu nie mówiac, ktos inny moze go wziac i przyplacic
to zdrowiem albo zyciem

owszem trafiaja sie zapalency, którzy staraja sie socjalizowac takie
zwierzaki, ale specjalnie nie liczylbym na to, ze w tym wypadku tak by bylo




Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-08 17:54:34 - rs

On Fri, 8 Jul 2011 13:11:42 +0200, szerszen
wrote:

>
>
>Uzytkownik rs napisal w wiadomosci grup
>dyskusyjnych:o0kb17dqslk6ov073o6gek1ocqj1o5i5s8@4ax.com...
>
>a czego oczekujesz?

oczekuje troche bardziej wnikliwego zrozumienia calego zagadnienia, a
nie w leb i po klopocie. wezmiemy sobie nasteptnego pieska, jak sie
przyplacze. jesli sie bierze do domu psa to sie powinno pomyslec, czy
sie jest w stanie zapanowac, a nie tylko: oj biedny piesek, u nas
bedzie mial dobrze i cieplo. nie jestem w stanie zapewnic
bezpieczenstwa ani psu, ani swojej rodzinie. nie biore. to jest dla
mnie oczywiste. jesli biore, mam obowiazki.

>jak widac nie byl to pierwszy wybryk psa i najprawdopodobniej nie ostatni,
>jaki bylby twój wpis, jakby pies kolejnym razem siegnal odrobine nizej i
>zamiast wargi rozerwal dzieciakowi aorte szyjna?

po pierwsze po to jest matka, zeby pilnowala dzieciaka, zeby sie do
psa nie zblizal. po drugie jest to pies stozujacy, wiec powinien byc
odseparowany od ludzi, tym bardziej jesli juz mu sie cos takiego
przydazylo. po trzecie, jesli sie ma male dziecko i drugie w drodze
nie bierze sie do domu psa niewiadomego pochodzenia, tym bardziej tak
wielkiego.

>owszem nie musieli usypiac psa, mogli go oddac do schroniska, tylko co
>dalej?

to juz nie ich sprawa. o ile jakies schronisko zgodzilo by sie go
wziac, dofinansowac godziwie schronisko. mozna bylo dac ogloszenie.
taki pies mial szanse znalezc robote w jakiejs zagrodzie w
pocalowaniem reki.

>jesli oddadza go z wilczym biletem ze atakuje ludzi, to w schronisku
>bedzie siedzial do smierci, co zapewne poglebi jego agresywne zachowania,
>jesli oddadza go nic nikomu nie mówiac, ktos inny moze go wziac i przyplacic
>to zdrowiem albo zyciem

jest mozliwosc wywiezienia go tam gdzie go znalezli. pytali ludzi,
nikt nie wspominal nic na temat, ze szwedajac sie po okolicy pogryzl
kogos, zaatakowal. wrecz przeciwnie.

>owszem trafiaja sie zapalency, którzy staraja sie socjalizowac takie
>zwierzaki, ale specjalnie nie liczylbym na to, ze w tym wypadku tak by bylo

dla mnie jest to oczywista linia postepowania, jesli tylko w danej
okolicy sa srodki finansowe na to. akurat w mojej tak sie wlasnie
dzieje, a sadze, ze taki lekarz moglby miec spore nieprzyjemnosci za
zasugerowanie takiej decyzji.



Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-08 19:42:20 - La Luna

Pewnego wieczoru Fri, 08 Jul 2011 11:54:34 -0400 wiedźmin zdziwił się
nieco, gdy strzyga która wyskoczyła na niego z pl.rec.zwierzaki zamiast
rzucić mu się do gardła, dygnęła, przedstawiła się jako rs, a następnie
wyśpiewała przytupując wdzięcznie:

> oczekuje troche bardziej wnikliwego zrozumienia calego zagadnienia, a
> nie w leb i po klopocie. wezmiemy sobie nasteptnego pieska, jak sie
> przyplacze.

A skąd wiesz że właściciele psa mieli takie podejście do niego?
Przygarnęli go, dali dom, przetrawili fakt że kilka razy pogryzł ludzi,
dopiero gdy zaatakował dziecko poszli po ostateczną radę do weta. Też - z
tego co piszesz, nie poszli do niego z żadaniem uśpienia.
Nie znasz żadnych bliższych danych tej historii a sam wydajesz osądy.
Całkiem prawdopodobne że bardzo krzywdzące dla właścicieli tego psa.
Nie wiesz w jakiej sytuacji pies atakuje, nie wiesz jak atakuje, co ludzie
zrobili by sytuację ratować. Tak naprawdę nie wiesz nic.

Owczarek moskiewski to bardzo duży, silny pies.
Co zrobić z takim któremu nie można kompletnie zaufać?
Z wielkim psem który nie waha się zaatakować ludzi, atakuje też dziecko
które mieszka w domu?
Ryzykować że następnym razem go zagryzie albo oderwie twarz?
Czy oddać do schroniska?
Mówiąc prawdę o powodzie oddania - co skaże psa na dożywicie w kojcu gdzieś
na końcu alejki albo uśpienie (być może po tym jak zagryzie kilka innych
psów albo pogryzie opiekuna), czy ukryć prawdę i wziąć na swoje sumienie
czyjąś tragedię?
Dać komuś na łańcuch?
To często gorsze od śmierci. W dodatku agresywny pies na łańcuchu to coś w
rodzaju bomby zegarowej.
W imię czego?

Może po prostu dopytaj się szczegółów - zanim kogoś potępisz.
A wet ma prawo uśpić psa agresywnego, niebezpiecznego dla otoczenia.



--
Pozdrawiam serdecznie
Agnieszka Mockałło
republika.pl/kocia_stronka/
www.osiatkowania.pl
Odpisując na priv, wytnij USUN_TO z adresu.



Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-08 20:56:27 - La Luna

Pewnego wieczoru Fri, 08 Jul 2011 14:22:14 -0400 wiedźmin zdziwił się
nieco, gdy strzyga która wyskoczyła na niego z pl.rec.zwierzaki zamiast
rzucić mu się do gardła, dygnęła, przedstawiła się jako rs, a następnie
wyśpiewała przytupując wdzięcznie:



> nie kilka. dwa. i nie pogryzl tylko ugryzl.

Wcześnej pisałeś że trzy, A teraz dodatkowo dziecko.


> nie sadze. choc na pewno mam swoja opinie w tej sprawie, ale znam
> wiekszosc detali. o te najblizsze (w sumie wszystkie) moge w kazdej
> chwili dopytac (pisalem o tym dwa razy), bo to sa moi znajomi.

No to może warto by się właśnie dopytać - a nie snuć rozważania tutaj, nie
mając w sumie żadnych danych poza ogólnie pojętym zarysem sytuacji?


> wiec powtarzam, ze sie mylisz. ty natomiast nie zadale(a)s sobie
> zadnego trudu, zeby mnie spytac o szczegoly, ale wiesz co ja wiem. cos
> o kalim kiedys mowili.

Ale po co mam pytać skoro sam piszesz że ich nie znasz?


> a nie zaciekawilo cie, jaki przebieg miala sytuacja, w ktorej ten pies
> ugryzl dziecko? moze powinno?

I co mi da większe zainteresowanie skoro piszesz że nic nie wiesz, poza tym
że dziecko ma szpetnie rozszarpaną dolną wargę i było szyte?
Świetna sprawa sama w sobie.

Nie wiem co się stało - ale wiem to co napisałeś - że jest duży, o
nieznajej przeszłości pies, który zaatakował już trzy osoby a teraz ugryzł
dziecko w twarz, tak że konieczne było szycie i być może dziecku pozostaną
blizny do końca życia.

Oczekujesz od rodziców dziecka że zaryzykują z pełną premedytacją że
następnym razem dziecko życiem albo oszpeconą twarzą zapłaci za ich
decyzję?


> no wiec dodam jeszcze, ze pies po przywiezieniu w nowe miejsce byl
> sprawdzony przez jakiegos psiego behawioryste, ktory nie stwierdzil
> zeby pies byl agresywny i nie widzial powodow zeby byl zagrozeniem dla
> malych dzieci.

Jak widać - behawiorysta się pomylił.
Pies tak czy owak stał sie zagrożeniem dla dziecka.

>jak wspomnialem wczesniej. ten pies blakal sie na
> Mazurach przez kilka miesiecy i byl znany na tamtym terenie. nie bylo
> zadnych doniesien, ze kogos ugryzl|pogryzl czy atakowal.

Może potrzebował do wykazania takich reakcji swojego miejsca na którym
poczuł się pewnie?
Akurat tak to się często zdarza u psów.


> a duzych kojcow to nie ma? a na linke wdluz malo uczeszczanej czesci
> podworka to drudno zainstalowac?

Nie zapewne.
Za to trudno oczekiwać by pies który nie ma hamulców przed zaatakowaniem
człowieka po takim odizolowaniu od ludzi, nie stał się jeszcze większym
zagrożeniem.

> od setek lat, na prawie kazdym podworku na wsi polskiej taka bomba
> tyka. tyle, jakos dziwnie bardzo zadko wybucha.

Myślę że o wiele częściej niż się wydaje.
Tyle że zwykle gdy zdecyduje się na pierwszą agresię wobec domownika to
dostaje szpadlem w łep albo nagle pojawia się gdzieś podrzucony pies.


> w imie wyjscia z sredniowiecznego myslenia, ktore podpowiada jako
> pierwsze najprostrze ale barbarzynskie rozwiazania.

Z tego co piszesz to sytuacja trwa od dosyć dawna, trudno więc mówić o
uśpieniu jako pierwszym rozwiązaniu.
Tak samo gdybasz jak ja,
Może po prostu dowiedz się sam dokładnie jak to było.


> moze to napierw ty dopytaj mnie co wiem, zanim wyglosisz takie opinie.

To może na przyszłość nie pisz że nie wiesz nic ponad to co napisałeś:
>>w razie, jesli ktos chcialby znac wiecej detali tej sprawy, to chyba
>>moge dopytac.


> po raz kolejny wiec spytam. czy moglbym zobaczyc jakas oficjalna
> regulacje w tej sprawie.

Ze strony VIVY:
Według ustawy o ochronie zwierząt można uśpić zwierzę, które jest agresywne
wobec ludzi lub innych zwierząt za zgodą właściciela, a w przypadku braku
jego zgody, na podstawie orzeczenia lekarza weterynarii.

I sama ustawa:
Art. 33 33.1 Uśmiercanie zwierząt może być uzasadnione wyłącznie:
1) potrzebą gospodarczą,
2) względami humanitarnymi,
3) koniecznością sanitarną,
4) nadmierną agresywnością, powodującą bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia
lub życia ludzkiego,

Odnośnie historii którą opisałeś - prawie nic nie wiemy, są podstawy by
sądzić że pies jest faktycznie zagrożeniem dla ludzi.
Jego właściciele nie podjęli decyzji pochopnie.
Dalsze pozostawanie psa w tym domu było niebezpieczne dla ludzi.
Nie mogę potępić w czambuł ludzi którzy zdecydowali się (nie wiesz z jakimi
emocjami się to dla nich wiązało i ile przemyśleń kosztowało) na uśpienie
psa który zaatakował ich dziecko.

Ja raz podjęłam decyzję o uśpieniu wielkiego owczarka który przybłąkał się
do mojej pracy (szpital, ale z przyzwoleniem na mieszkanie na terenie psa
jeśli będzie pod moją opieką) i który był bardzo agresywny i zaczepny.
Parę miesięcy walczyłam o niego, rozsądek wziął górę.
Teraz mamy drugiego psa, od 8 lat - który niestety też bywa agresywny.
Nie tak jak Cygan i mieszka z nami.
Nie jestem przekonana że mądrze robię.

--
Pozdrawiam serdecznie
Agnieszka Mockałło
republika.pl/kocia_stronka/
www.osiatkowania.pl
Odpisując na priv, wytnij USUN_TO z adresu.



Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-08 22:18:25 - rs

On Fri, 8 Jul 2011 20:56:27 +0200, La Luna
wrote:

>Pewnego wieczoru Fri, 08 Jul 2011 14:22:14 -0400 wiedźmin zdziwił się
>nieco, gdy strzyga która wyskoczyła na niego z pl.rec.zwierzaki zamiast
>rzucić mu się do gardła, dygnęła, przedstawiła się jako rs, a następnie
>wyśpiewała przytupując wdzięcznie:
>
>
>
>> nie kilka. dwa. i nie pogryzl tylko ugryzl.
>Wcześnej pisałeś że trzy, A teraz dodatkowo dziecko.

moze niefortunnie sformulowalem. razem z dzieckiem bylo trzy.

>> nie sadze. choc na pewno mam swoja opinie w tej sprawie, ale znam
>> wiekszosc detali. o te najblizsze (w sumie wszystkie) moge w kazdej
>> chwili dopytac (pisalem o tym dwa razy), bo to sa moi znajomi.
>No to może warto by się właśnie dopytać - a nie snuć rozważania tutaj, nie
>mając w sumie żadnych danych poza ogólnie pojętym zarysem sytuacji?

alez ja sie juz dopytalem (a i nadal dopytuje) co mnie interesowalo w
tej sprawie, tylko jakos z twojej (i nie tylko) strony nie widze
takiej checi.

>> wiec powtarzam, ze sie mylisz. ty natomiast nie zadale(a)s sobie
>> zadnego trudu, zeby mnie spytac o szczegoly, ale wiesz co ja wiem. cos
>> o kalim kiedys mowili.
>Ale po co mam pytać skoro sam piszesz że ich nie znasz?

nic takiego nie pisalem? to nie jest sytuacja przyciagnieta tutaj, na
podstawie histerycznego tytulu na pierwszej stronie Super Expresu, jak
to bywa na wielu forach internetowych.

>> a nie zaciekawilo cie, jaki przebieg miala sytuacja, w ktorej ten pies
>> ugryzl dziecko? moze powinno?
>I co mi da większe zainteresowanie skoro piszesz że nic nie wiesz, poza tym
>że dziecko ma szpetnie rozszarpaną dolną wargę i było szyte?
>Świetna sprawa sama w sobie.

wiec juz teraz po tym co napisalem, ze to sa moi znajomi powinnas juz
przyjac to do wiadomosci, ze znam prawie tyle szczegolow ile znaja
sami zainteresowani (pczynamniej tyle ile mi chcieli powiedziec) i
poznaje coraz wiecej bo caly czas utrzymuje z nimi korespondencje w
tej sprawie. ile razy bede to musial jeszcze powtorzyc?

>Nie wiem co się stało - ale wiem to co napisałeś - że jest duży, o
>nieznajej przeszłości pies, który zaatakował już trzy osoby a teraz ugryzł
>dziecko w twarz, tak że konieczne było szycie i być może dziecku pozostaną
>blizny do końca życia.

wiec jak nie wiesz co sie stalo, to moze bys w koncu dopytala. czy nie
jest to logiczne postepowanie w przypadku odpowiadania na posty?

>Oczekujesz od rodziców dziecka że zaryzykują z pełną premedytacją że
>następnym razem dziecko życiem albo oszpeconą twarzą zapłaci za ich
>decyzję?

mylisz sie. nie oczekuje od rodzicow niczego. co sie stalo to sie
stalo. to byl w sumie ich pies i ich problem i najwazniejsze dla nich
bylo dobro dzieci. jest to dla mnie zrozumiale, ze jesli nie potrafili
spojrzec na sprawe inaczej niz: albo dziecko, albo pies, to dokonali
takiego wyboru. zrobili to co zrobili.
w pytaniach swoich chyba wystarczajaco zaznaczylem co mnie naprawde w
tej sprawie interesuje. interesuje mnie bardziej szerszy odbior takich
sytuacji i podejmowania takich decyzji bez uwzglednienia innych
mozliwosci. interesuje mnie rowniez, moze nawet najbardziej, czy
faktycznie inne mozlilwosci w rzeczywistosci polskiej nie istnieja, a
prawo polskie promuje takie rozwiazani i weci chetnie z tego
korzystaja.

>> no wiec dodam jeszcze, ze pies po przywiezieniu w nowe miejsce byl
>> sprawdzony przez jakiegos psiego behawioryste, ktory nie stwierdzil
>> zeby pies byl agresywny i nie widzial powodow zeby byl zagrozeniem dla
>> malych dzieci.
>Jak widać - behawiorysta się pomylił.
>Pies tak czy owak stał sie zagrożeniem dla dziecka.

a moze to wrecz przeciwnie? moze to pies poczul sie zagrozony ze
strony dziecka? nie wiesz jaka byla dokladnie sytuacja i wyraznie cie
to nie interesuje, co by dziecko nie zrobilo, dla ciebie winny jest
ewidentnie pies.

>>jak wspomnialem wczesniej. ten pies blakal sie na
>> Mazurach przez kilka miesiecy i byl znany na tamtym terenie. nie bylo
>> zadnych doniesien, ze kogos ugryzl|pogryzl czy atakowal.
>Może potrzebował do wykazania takich reakcji swojego miejsca na którym
>poczuł się pewnie? Akurat tak to się często zdarza u psów.

nad takimi rekacjami mozna zapanowac. jesli dobrze sie zabrac, to w
wiekszosci wypadkow, pies to dosc proste w obsludze urzadzenie, trzeba
jednak czasami spedzic mase czasu, zeby go do uzytkowania przygotowac.
>> a duzych kojcow to nie ma? a na linke wdluz malo uczeszczanej
czesci
>> podworka to drudno zainstalowac?
>Nie zapewne.

co to znaczy?

>Za to trudno oczekiwać by pies który nie ma hamulców przed zaatakowaniem
>człowieka po takim odizolowaniu od ludzi, nie stał się jeszcze większym
>zagrożeniem.

jeszcze raz. to mial byc pies strozujacy. zasadniczo to mial byc
grozny pies. takie bylo jego zadanie w domu. tak sie psy dobiera na
wsiach. zasadniczo one maja tylko jednego pana, ktorego akceptuja
bezgranicznie. to nie byl domowy kanapon, ktory wlazil wlascicielom na
kolana.
bomba zegarowa, o ktorej wspominasz tworza sami ludzie, ktorzy czesto
chca miec groznego psa obronnego, ale jednoczesnie pieska do zabawy z
dziecmi (to nie byl chow-chow, a wies polska to nie cesartwo
chinskie). takie zachowanie sie prosi o klopoty, ktorych rozwiazaniem
jest czesto uspienie psa, ktorego jedynym przewinieniem bylo wlasciwie
tylko to, ze nie potrafil sprostac/zrozumiec wygorowanych oczekiwan
wlascicieli.

>> od setek lat, na prawie kazdym podworku na wsi polskiej taka bomba
>> tyka. tyle, jakos dziwnie bardzo zadko wybucha.
>Myślę że o wiele częściej niż się wydaje.

to pomysl teraz. jesli to by byly faktycznie takie bomby, to chlopi
chyba az tak glupi nie sa, zeby sobie na podworkach takie istalowac,
nie? a wydaje sie nam, bo dziecko rozszarpane przez bestie to
bardzo popularny obecnie temat, brukowej prasy, ktora wszyscy tak
kochamy.

>Tyle że zwykle gdy zdecyduje się na pierwszą agresię wobec domownika to
>dostaje szpadlem w łep albo nagle pojawia się gdzieś podrzucony pies.

moze wlasnie dlatego mnie interesuje takie barbarzynskie myslenie,
ktore razem z innymi przejawami, wkracza m.in. ze wsi do polskich
miast. wychowywalem sie czesciowo na wsi. jako dzieciak nie raz bylem
ugryziony (choc nigdy nie pogryziony) przez psa. nie zawsze byla to
moja wina, choc zawsze moglem powiedziec: rzucil sie na mnie. jakos
nikt szpadlem psom nie dal w leb, ani nie wygonil, ani nie uspil.

>> w imie wyjscia z sredniowiecznego myslenia, ktore podpowiada jako
>> pierwsze najprostrze ale barbarzynskie rozwiazania.
>Z tego co piszesz to sytuacja trwa od dosyć dawna, trudno więc mówić o
>uśpieniu jako pierwszym rozwiązaniu.

dlaczego trwa. w przeciagu ponad trzech lat ugryzl trzy osoby.
wczesniej (dwa razy) nie bylo w ogole opcji, bo nie bylo zasadniczo
zadnego problemu. ugryzieni zostali dorosli. sprawa zostala zgloszona
do weta przy okazji.

>Tak samo gdybasz jak ja,
>Może po prostu dowiedz się sam dokładnie jak to było.

sorry, ale zaczynasz mnie irytowac w powtarzaniu tych insynuacji, na
temat, ze nic nie wiem. zebys ty chociaz jakies sensowne pytanie
zadala, jak wygladala ta konkretna wystuacja, ale nie.

>> moze to napierw ty dopytaj mnie co wiem, zanim wyglosisz takie opinie.
>To może na przyszłość nie pisz że nie wiesz nic ponad to co napisałeś:
>>>w razie, jesli ktos chcialby znac wiecej detali tej sprawy, to chyba
>>>moge dopytac.

czy tu jest napisane, ze nie wiem. tu jest tylko napisane, ze jak ktos
mnie spyta o cos czego nie bedewiadzial, to mam mozliwosc dopytania.
przy odrobinie dobrych checi mozna to bylo tak zrozumiec. przy
mniejszych dobrych checiach mozna bylo po prostu spytac, co dokladnie
wiem, albo zadac konkretne pytania.

>> po raz kolejny wiec spytam. czy moglbym zobaczyc jakas oficjalna
>> regulacje w tej sprawie.
>Ze strony VIVY:
>Według ustawy o ochronie zwierząt można uśpić zwierzę, które jest agresywne
>wobec ludzi

nie wiem czyja to nadinterpretacja, ale ponizej jest napisane:
4} nadmierną agresywnością ...
kazdy dobry pies stozujacy bywa agresywny w stosunku do ludzi. takie
jest jego zadanie. za to mu daja jesc. w imie powyzszej interpretacji
mozna uspic _kazdego_ psa strozujacego. i jesli tak sie rozumie to
prawo to juz zaczyna mi prawomyslnosc podejmowania takich decyzji
wyjasniac.

> lub innych zwierząt za zgodą właściciela, a w przypadku braku
>jego zgody, na podstawie orzeczenia lekarza weterynarii.
>
>I sama ustawa:
>Art. 33 33.1 Uśmiercanie zwierząt może być uzasadnione wyłącznie:
>1) potrzebą gospodarczą,
>2) względami humanitarnymi,
>3) koniecznością sanitarną,
>4) nadmierną agresywnością, powodującą bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia
>lub życia ludzkiego,

>Odnośnie historii którą opisałeś - prawie nic nie wiemy, są podstawy by
>sądzić że pies jest faktycznie zagrożeniem dla ludzi.

dzieki za cytat wyzej.
jak w kazdym prawie diabel siedzi w szczegolach. co oznacza nadmierna
agresywnosc w omawianej sytuacji? jakos pomimo tych dwoch ugryzien,
rodzina nie sprzeciwiala sie, zeby czteroletni dzieciak przebywal w
bezposredniej obecnosci psa, wiec ten pies chyba nadmiernie
agresywny nie byl nawet w oczach matki. ponad trzy lata. trzy wypadki
ugryzienia. jednak jesli byl nadmiernie agresywny to sadze, ze
powinien sie takimi opiekunami zajac prokutaror, ze dopuscili do
zagrozenia zdrowia dziecka. albo po prostu nie byl nadmiernie
agresywny.
to tak jakby dlatego, ze tu i tam spadl samolot, porzucic caly
transport lotniczy.

nie mozna bylo sie zastanowic, ze moze wlasciciele popelnili/iali
jakis blad z tym psem? sadze, ze w dzisiejszych czasach niebezpiecznie
czeste jest myslenie: to nie ja, to on.

>Jego właściciele nie podjęli decyzji pochopnie.
>Dalsze pozostawanie psa w tym domu było niebezpieczne dla ludzi.

nie bylo, ale raczej moglo byc, tyle ze posiadanie narzedzi
elektrycznych, rowniez bywa niebezpieczne dla ludzi, ale jakie z tego
faktu wyplywaja wnioski?
to ze do psa nie ma instrukcji obslugi, nie znaczy ze wlasciciela nie
obowiazuje znajomosc jego obslugi.

>Nie mogę potępić w czambuł ludzi którzy zdecydowali się (nie wiesz z jakimi
>emocjami się to dla nich wiązało i ile przemyśleń kosztowało) na uśpienie
>psa który zaatakował ich dziecko.

decyzja zostala podjeta wlasciwie przez weta. to wet dal im baze do
usankcjonowania takiego postepowania.

>Ja raz podjęłam decyzję o uśpieniu wielkiego owczarka który przybłąkał się
>do mojej pracy (szpital, ale z przyzwoleniem na mieszkanie na terenie psa
>jeśli będzie pod moją opieką) i który był bardzo agresywny i zaczepny.

czy przed dokonaniem tych dwoch sytuacji zastanowilas sie (spytalas
mnie), czy pies w omawianej sytuacji byl zaczepny? bo jak dla mnie ma
to kolosalne znaczenie.

>Parę miesięcy walczyłam o niego, rozsądek wziął górę.
>Teraz mamy drugiego psa, od 8 lat - który niestety też bywa agresywny.

moze cos z wami jest nie tak. moze nie potraficie sie takimi psami
zajmowac. moze jest cos, co tym psom nie pasuje w otoczeniu. moze
macie niefarta do psow. moze .... etc.

>Nie tak jak Cygan i mieszka z nami.
>Nie jestem przekonana że mądrze robię.

ja tez nie, ale to twoj wybor. ty z decyzja, taka czy taka, bedziesz
musiala zyc.

nie odpowiedzialas jednak na pytanie, ktore zadalem. moze dlatego, ze
odpowiedzialas na post, ktory skasowalem, po napisaniu nowego.
to to pytanie:

i teraz pytanie do ciebie. jesli by przywiezli tego psa do domu i psi
psycholog by stwierdzil, ze pies moze byc zagrozeniem dla malych
dzieci. jakie, przy takim sposobie odbioru tej sytauacji jak
prezentujesz, wyjscie mieli nowi wlasciciele jak nie uspic psa od
razu? czy to by bylo w/g ciebie rowniez OK?





Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-09 09:42:14 - La Luna


Nie chce mi się pisać wszystkiego po tysiąc razy i za każdym razem słyszeć
argument że jeśli bym chciała to mam Cię poprosić a Ty mi wszystko opiszesz
dokładnie - a skoro Cię nie proszę to moja zła wola, , bo znasz wszystkie
szczegóły - mimo iż raz po raz powtarzasz za chwilę - że nic ponad to co
napisałeś nie wiesz.

O co chodzi?
Lubisz jak się Ciebie prosi?
Takie hobby?

Znasz szczegóły to je opisz.
Po prostu.
Wydawałoby się oczywiste.

>moze cos z wami jest nie tak. moze nie potraficie sie takimi psami
>zajmowac. moze jest cos, co tym psom nie pasuje w otoczeniu. moze
>macie niefarta do psow. moze .... etc.

A może po prostu są czasem psy agresywne.
Szczególnie gdy przybłąka sie wielki, dorosły pies, o którym nic się nie
wie - gdy taki pies atakuje ludzi, czasem trzeba podejmować decyzje
niekoniecznie podobające się wszystkim.
U nas w pracy mieliśmy też psy łagodne, fajne, z którymi można było zrobić
wszystko.


> i teraz pytanie do ciebie. jesli by przywiezli tego psa do domu i psi
> psycholog by stwierdzil, ze pies moze byc zagrozeniem dla malych
> dzieci. jakie, przy takim sposobie odbioru tej sytauacji jak
> prezentujesz, wyjscie mieli nowi wlasciciele jak nie uspic psa od
> razu? czy to by bylo w/g ciebie rowniez OK?

Znaleść mu dom bez dzieci?
Porozmawiać dokładnie z psychologiem na temat rzeczywistego zagrożenia
także dla dorosłych ludzi?
Podjąć decyzję na spokojnie?
Na pewno jednak nie wprowadzać do domu wielkiego psa - gdy jest on
ewidentnym zagrożeniem dla ludzi, szczególnie dzieci - jeśli te dzieci będą
miały z psem jakikolwiek bezpośredni kontakt.

--
Pozdrawiam serdecznie
Agnieszka Mockałło
republika.pl/kocia_stronka/
www.osiatkowania.pl
Odpisując na priv, wytnij USUN_TO z adresu.



Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-09 18:36:05 - rs

On Sat, 9 Jul 2011 09:42:14 +0200, La Luna
wrote:

>
>Nie chce mi się pisać wszystkiego po tysiąc razy i za każdym razem słyszeć
>argument że jeśli bym chciała to mam Cię poprosić a Ty mi wszystko opiszesz
>dokładnie - a skoro Cię nie proszę to moja zła wola, , bo znasz wszystkie
>szczegóły - mimo iż raz po raz powtarzasz za chwilę - że nic ponad to co
>napisałeś nie wiesz.

sorry, ale tu piszesz juz po prostu bzdury. pisalem ci juz kilka razy.
jesli nie wiesz jak wygladala sytuacja, a koniecznie musisz wyrazac
swoje opinie dopytaj. nie musisz ich jednak wyglasz jesli nic nie
wiesz. pisalem rowniez pare razy, ostatni raz w poscie na ktory
raczylas teraz odpowiedziec, ze to sa moi znajomi, z ktorymi utrzymuje
staly kontakt i caly czas doputuje sie w tej sprawie. wiec nie pisz po
raz kolejny bzdur, ze: mimo iż raz po raz powtarzasz za chwilę - że
nic ponad to co napisałeś nie wiesz.
nie wiem jak to prosciej napisac. chyba sie nie da.

>O co chodzi?

chodzi o to, zebys nie tracila czasu swojego i mojego.

>Lubisz jak się Ciebie prosi?
>Takie hobby?

to tez bzdury, moze jakas twoja urazona ambicja, komplexy? nie wiem
nie chce mi sie tego zglebiac. nie interesuje mnie. w kazdym razie z
tego co widze tymi pytaniami starasz sie zatuszowac to, ze nie
zainteresowalas sie przebiegiem sytuacji, mimo ze sama caly czas, juz
teraz wbrew zdrowemu rozsadkowi, zarzucasz mi, ze nic w sprawie nie
wiem.
nigdzie, tez, nie napisalem zebys mnie prosila, natomiast proponowalem
wiele razy, ze jak czegos nie wiesz zebys ZAPYTALA? to chyba nie
powino az tak bolej jak proszenie. prawda?
i jeszcze raz. nie znasz szczegolow potrzebnych do wydania opinii, nie
wydawaj. chcesz ja wydac. dopytaj.

>Znasz szczegóły to je opisz.
>Po prostu.
>Wydawałoby się oczywiste.

nie bede opisywal calego ponad trzyletniego pobytu psa w tym miejscu.
jak mi zaplacisz na napisanie ksiazki, albo co najmniej opaslego
opowiadania, to chetnie to zrobie. dlatego zaproponowalem, ze jesli
komus brakuje danych, do sprecyzowania swojego pogladu, to jak czegos
nie bede wiedzial, to dopytam. czy to jest naprawde, az tak
skomplikowane?

>>moze cos z wami jest nie tak. moze nie potraficie sie takimi psami
>>zajmowac. moze jest cos, co tym psom nie pasuje w otoczeniu. moze
>>macie niefarta do psow. moze .... etc.
>A może po prostu są czasem psy agresywne.
>Szczególnie gdy przybłąka sie wielki, dorosły pies, o którym nic się nie
>wie - gdy taki pies atakuje ludzi, czasem trzeba podejmować decyzje
>niekoniecznie podobające się wszystkim.
>U nas w pracy mieliśmy też psy łagodne, fajne, z którymi można było zrobić
>wszystko.

nie ma psa, z ktorym mozna zrobic wszystko. kazdy ma jakas
nieprzekraczala bariere.

>> i teraz pytanie do ciebie. jesli by przywiezli tego psa do domu i psi
>> psycholog by stwierdzil, ze pies moze byc zagrozeniem dla malych
>> dzieci. jakie, przy takim sposobie odbioru tej sytauacji jak
>> prezentujesz, wyjscie mieli nowi wlasciciele jak nie uspic psa od
>> razu? czy to by bylo w/g ciebie rowniez OK?
>
>Znaleść mu dom bez dzieci?

pieknie! jaki wiec byl problem w znalezieniu domu bez dzieci po
ugryzieniu dziecka? wiec mozna jednak pomyslec, zanim sie ochoczo
podejmie decyzje o uspieniu psa.

>Porozmawiać dokładnie z psychologiem na temat rzeczywistego zagrożenia
>także dla dorosłych ludzi?

to jest kolejne wyjscie. psycholog byl wzywany pare razy. raz jak
tylko psa wzieli. drugi raz po pierwszym ugryzieniu. nie stwierdzil
zagrozenia, nawet dla dzieci. pies zareagowal w konkretnej sytuacji w
(jak mu sie zdawalo) obronie swojej samicy. pies byl rowniez na
kursie(ach). przynosil gazety, wykonywal bezblednie iles tam komend.

>Podjąć decyzję na spokojnie?

czy to jest wykonalne, to moze powinnas juz porozmawiac z matka,
majaca przed oczami swoje dziecko, z rozpruta warga. niektore zapewne
potrafia, inne pewnie nie.

>Na pewno jednak nie wprowadzać do domu wielkiego psa - gdy jest on
>ewidentnym zagrożeniem dla ludzi,

po pierwsze zmyslasz, ze jest on ewidentym zagrozeniem dla ludzi, bo
nic na to nie wskazywalo. po drugie nie trzeba bylo tego psa w ogole
brac jesli sie mialo male dzieci. jak sie juz jedkak wzielo, to wzielo
sie z calym bagazem

> szczególnie dzieci - jeśli te dzieci będą
>miały z psem jakikolwiek bezpośredni kontakt.





Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-09 19:07:55 - La Luna

Pewnego wieczoru Sat, 09 Jul 2011 12:36:05 -0400 wiedźmin zdziwił się
nieco, gdy strzyga która wyskoczyła na niego z pl.rec.zwierzaki zamiast
rzucić mu się do gardła, dygnęła, przedstawiła się jako rs, a następnie
wyśpiewała przytupując wdzięcznie:


Nie chce mi się odpisywać na to co było powyżej - bo to gadanie w kółko o
tym samym.


> nie bede opisywal calego ponad trzyletniego pobytu psa w tym miejscu.

A ktoś Cię o to prosił?
Wystarczyłoby opisanie faktów ważnych w temacie tytułu wątku.


> pieknie! jaki wiec byl problem w znalezieniu domu bez dzieci po
> ugryzieniu dziecka? wiec mozna jednak pomyslec, zanim sie ochoczo
> podejmie decyzje o uspieniu psa.

Może coś przemawiało przeciwko temu pomysłowi skoro pies już zaatakował?
I skąd opinia że decyzja o uśpieniu była ochocza?


> to jest kolejne wyjscie. psycholog byl wzywany pare razy. raz jak
> tylko psa wzieli. drugi raz po pierwszym ugryzieniu. nie stwierdzil
> zagrozenia, nawet dla dzieci. pies zareagowal w konkretnej sytuacji w
> (jak mu sie zdawalo) obronie swojej samicy. pies byl rowniez na
> kursie(ach). przynosil gazety, wykonywal bezblednie iles tam komend.

No proszę, a więc jednak właściciele starali się walczyć o psa przez te
trzy lata? Rozmawiali z weterynarzem, wzywali behawiorystę?
Pewnie robili jeszcze wiele więcej.
Dlaczego w takim razie tak usilnie starasz się ich przedstawić jako
zwyrodnialców?
Czy również z tego bierze się Twoja niechęć do samodzielnego przedstawienia
wszystkich ważnych faktów - trzeba je wyciągać z Ciebie siłą i opłacać
fochami (Twoimi)?


> czy to jest wykonalne, to moze powinnas juz porozmawiac z matka,
> majaca przed oczami swoje dziecko, z rozpruta warga. niektore zapewne
> potrafia, inne pewnie nie.

Może ta matka, widząc w jakich okolicznościach doszło do okaleczenia
dziecka uznała, szczególnie po rozmowie z wetem - że nie może ryzykować by
pies następnym razem zaatakował skuteczniej - jej czy obce dziecko?


> po pierwsze zmyslasz, ze jest on ewidentym zagrozeniem dla ludzi, bo
> nic na to nie wskazywalo.

Pytałeś się o psa hipotetycznego, gdy behawiorysta stwierdziłby zagrożenie
ze strony psa już przygarniętego.
To po pierwsze.
Po drugie - już po pierwszym ataku było wiadomo zapewne że pies jednak
potrafi być niebezpieczny.

>po drugie nie trzeba bylo tego psa w ogole
> brac jesli sie mialo male dzieci. jak sie juz jedkak wzielo, to wzielo
> sie z calym bagazem

Rozumiem że oznacza to iż ma się dać przyzwolenie psu na atakowanie ludzi?
Czy może należy go zamknąć do końca życia w klatce?
Skoro się już go wzięło?`


--
Pozdrawiam serdecznie
Agnieszka Mockałło
republika.pl/kocia_stronka/
www.osiatkowania.pl
Odpisując na priv, wytnij USUN_TO z adresu.



Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-09 21:04:25 - rs

On Sat, 9 Jul 2011 19:07:55 +0200, La Luna
wrote:

>Pewnego wieczoru Sat, 09 Jul 2011 12:36:05 -0400 wiedźmin zdziwił się
>nieco, gdy strzyga która wyskoczyła na niego z pl.rec.zwierzaki zamiast
>rzucić mu się do gardła, dygnęła, przedstawiła się jako rs, a następnie
>wyśpiewała przytupując wdzięcznie:
>
>
>Nie chce mi się odpisywać na to co było powyżej - bo to gadanie w kółko o
>tym samym.

prawda. ale sorry to nie moja wina, tylko twoja. chyba nie zabronisz
mi, bronic sie przed bezpodtawnymi zarzutami?

>> nie bede opisywal calego ponad trzyletniego pobytu psa w tym miejscu.
>A ktoś Cię o to prosił?
>Wystarczyłoby opisanie faktów ważnych w temacie tytułu wątku.

przeciez to wlasnie zrobilem i to juz w poscie inicjujacym ten watek.
mam nadzieje, ze go przeczytalas. wiem ze pobieznie, ale to
przynajmniej powinnas zauwazyc. MZ najwazniejsze fakty w nim podalem.
dodatkowe fakty podalem i nadal podaje w tej i innych odnogach tego
watku. to nie jest wielki wysilek przeczytac pare krotkich postow inne
nie sa tak dlugie jak nasza dyskusja), a pozwoli rzeczowo zabrac glos.

>> pieknie! jaki wiec byl problem w znalezieniu domu bez dzieci po
>> ugryzieniu dziecka? wiec mozna jednak pomyslec, zanim sie ochoczo
>> podejmie decyzje o uspieniu psa.
>Może coś przemawiało przeciwko temu pomysłowi skoro pies już zaatakował?

alez oczywiscie, ze moglo cos przemawiac. MZ nieumiejetnosc spojrzenia
te konktretna sprawe, w tym konkretnym momencie inaczej niz w
kategoriach albo dziecko albo pies, czego efekt jest oczywisty. w
przeciwienstwie do tego co mi imputujesz nizej, ze uwazam wlascicieli
za zwyrodnialcow, to bardziej mnie interesuje w tej sprawie, czy w
polskiej rzeczywistosci prawno-moralnej takie postepowanie jest
faktycznie powszechnie stosowane i akceptowane. o przyzwoleniu
prawnym, ktore moze wynikac ze znieksztalcenia litery prawa juz mnie
poinformowalas.

>I skąd opinia że decyzja o uśpieniu była ochocza?

a stad, ze dokladnie o to zapytalem i na podstawie tego jaka
uslyszalem odpowiedz, taka opinie odnioslem. jakies zastrzezenia?

>> to jest kolejne wyjscie. psycholog byl wzywany pare razy. raz jak
>> tylko psa wzieli. drugi raz po pierwszym ugryzieniu. nie stwierdzil
>> zagrozenia, nawet dla dzieci. pies zareagowal w konkretnej sytuacji w
>> (jak mu sie zdawalo) obronie swojej samicy. pies byl rowniez na
>> kursie(ach). przynosil gazety, wykonywal bezblednie iles tam komend.
>
>No proszę, a więc jednak właściciele starali się walczyć o psa przez te
>trzy lata? Rozmawiali z weterynarzem, wzywali behawiorystę?
>Pewnie robili jeszcze wiele więcej.

nie zrobili wiele wiecej. wlasciwie poza powyzszym, i przestrzeganiu
pewnych regul, ktore zalecil trener (nie wszystkich zreszta) nie
zrobili nic w celu lepszego poznania psychiki psa w nowych warunkach.
nie walczyli tez o psa (to tez moge traktowac jako nadinterpretacja)
bo wtedy nie brali w ogole opcji oddania psa, nie mowiac o uspieniu,
wiec nie bylo o co walczyc. ale wtedy wykombinowali co sie stalo razem
w psychologiem (czy trenerem, nie wiem kto sie wtedy psem zajmowal) ze
pies zaatakowal, w obronie swojej suku, ktora wtedy byla w ciazy.
facet chcial poglaskac suke, zrobil to prawdopodobnie zbyt gwaltownie,
moze zle ulozyl reke, w sktrocie zle do tego sie zabral. suka sie
przestraszyla, pies tez i chapnal goscia. wine zwalono na goscia, pies
zostal uniewinniony i oczyszczony z zarzutow. pias nadal sie mogl
bawic z trzyletnim chyba bohaterem pozniejszych wypadkow.

>Dlaczego w takim razie tak usilnie starasz się ich przedstawić jako
>zwyrodnialców?

to kolejna twoja nadinterpretacja, czy moze czytanie miedzy wierszami
czegos czego tam nie ma. powoli zaczynam sie do tego przyzwyczajac,
ale pozwolisz, ze nie bede odpowiadal na to pytanie, chocby z racji,
ze jest ono zle sformulowane i nie mozna na nie odpowiedziec.

>Czy również z tego bierze się Twoja niechęć do samodzielnego przedstawienia
>wszystkich ważnych faktów - trzeba je wyciągać z Ciebie siłą i opłacać
>fochami (Twoimi)?

powiedz jakie chcesz znac szczegoly to je opisze w detalach. nie mam
krysztalowej kuli i nie wiem jakie dla ciebie sa te wazne fakty i co
cie konkretnie interesuje. wszystkie te, ktore moim zdaniem byly
istotne juz podalem.
naprawde nie potrafisz sformulowac prostej listy kilku pytan i zamiast
tego wolisz prowadzi taka quasi malrzenska sprzeczke, ktorej juz na
wstepie oswiadczylem, ze chcialem uniknac?
jesli nie to sie nie dowiesz. sorry, ale takie sa reguly dyskusji. ty
czegos nie wiesz, ty pytasz, ja odpowiadam. ty wyciagasz wnioski. nie
jestes na usenecie od piestastu nanosekund, wiec nie zachowuj sie jak
rozkapryszony dzieciak. nie trac mojego czasu, wiecej niz to jest
niezbedne.

>> czy to jest wykonalne, to moze powinnas juz porozmawiac z matka,
>> majaca przed oczami swoje dziecko, z rozpruta warga. niektore zapewne
>> potrafia, inne pewnie nie.
>Może ta matka, widząc w jakich okolicznościach doszło do okaleczenia
>dziecka uznała, szczególnie po rozmowie z wetem - że nie może ryzykować by
>pies następnym razem zaatakował skuteczniej - jej czy obce dziecko?

ale przeciez to jest oczywiste. to nie jest zadna nowosc i rewelacja.
przeciez tak sie wlasnie stalo. tylko, ze to jest poza tematem tego
watku. tematem tego watku jest sprawa w jaki sposob zazegnanie takiego
ryzyka zostalo przeprowadzone. wystarczy zerkac w temat watku.

>> po pierwsze zmyslasz, ze jest on ewidentym zagrozeniem dla ludzi, bo
>> nic na to nie wskazywalo.
>Pytałeś się o psa hipotetycznego, gdy behawiorysta stwierdziłby zagrożenie
>ze strony psa już przygarniętego.

sorry, ale nie wiem co to jest pies hipotetyczny i o takowego sie nie
pytalem.

>To po pierwsze.
>Po drugie - już po pierwszym ataku było wiadomo zapewne że pies jednak
>potrafi być niebezpieczny.

juz doprawdy nie wiem. moze powinienem napisac to drukowanymi
literami, bo albo ty faktycznie nie czytasz tego co do ciebie pisze,
albo faktycznie to moje cale pisanie jest tylko grochem o sciane, ale
wczesniej pomstujesz, ze nie podaje szczegolow sytuacji.
pisze ostatni raz:
to jest oczywiste, ze ten pies potrafil byc niebezpieczny. to byl pies
strozujacy. takie powierzono mu zadanie w tym domostwie. on powinien
potrafic byc niebezpieczny.

>>po drugie nie trzeba bylo tego psa w ogole
>> brac jesli sie mialo male dzieci. jak sie juz jedkak wzielo, to wzielo
>> sie z calym bagazem
>Rozumiem że oznacza to iż ma się dać przyzwolenie psu na atakowanie ludzi?

no to zle rozumiesz i potraktuje to pytanie jako retoryczne.

>Czy może należy go zamknąć do końca życia w klatce?
>Skoro się już go wzięło?`

wiec po raz fafdziesiaty. czy w rzeczywistosc polska nie oferuje
innych mozliwosci i wlasciciele psow w takich lub podobnych sytuacjach
sa skazani na tak ograniczone mozliwosci zalatwienia sprawy? czy moze
ograniczenia leza gdzie indziej?



Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-09 22:16:10 - La Luna

Pewnego wieczoru Sat, 09 Jul 2011 15:04:25 -0400 wiedźmin zdziwił się
nieco, gdy strzyga która wyskoczyła na niego z pl.rec.zwierzaki zamiast
rzucić mu się do gardła, dygnęła, przedstawiła się jako rs, a następnie
wyśpiewała przytupując wdzięcznie:


> prawda. ale sorry to nie moja wina, tylko twoja. chyba nie zabronisz
> mi, bronic sie przed bezpodtawnymi zarzutami?

Moja wina?
Acha.


> przeciez to wlasnie zrobilem i to juz w poscie inicjujacym ten watek.
> mam nadzieje, ze go przeczytalas.

Nie, nie zrobiłeś.
Za to zrobiłeś wszystko żeby swoich znajomych przedstawić w złym świetle.
Fakty które były na ich korzyść - trzeba było wyciągać z Ciebie siłą
niemalże.
Ogólnie mam wrażenie że wątek i osoby Twoich znajomych miały na siłę
udowodnić jakieś Twoje poglądy.



> alez oczywiscie, ze moglo cos przemawiac. MZ nieumiejetnosc spojrzenia
> te konktretna sprawe, w tym konkretnym momencie inaczej niz w
> kategoriach albo dziecko albo pies,

A skąd wiesz co myśleli Twoi znajomi wtedy?
Rozmawiałeś z nimi o tym?
Ja uśpiłam Cygana po kilku miesiącach rozterek i stresu i do teraz nie jest
mi miło gdy o tym myślę - a minęło już prawie 10 lat. To nie był mój pies i
w dodatku nawet nie miałam do niego szczególnie ciepłych uczuć.

> a stad, ze dokladnie o to zapytalem i na podstawie tego jaka
> uslyszalem odpowiedz, taka opinie odnioslem. jakies zastrzezenia?

Tak.
Bo to zupełnie nie wynika z tego co piszesz o całokształcie historii tego
psa.
Pewnie atak na dziecko był przelaniem czary, tą ostatnią kroplą, ale ta
historia to nie tylko ostatni moment i szczególne emocje związane z
okaleczeniem dziecka i strachem o to co mogło się stać.


> powiedz jakie chcesz znac szczegoly to je opisze w detalach

Teraz to mnie już one nie interesują, jako że na tym poście kończę swój
udział w tej dyskusji która nie ma sensu.

> jesli nie to sie nie dowiesz. sorry, ale takie sa reguly dyskusji. ty
> czegos nie wiesz, ty pytasz,

Pod warunkiem że nie piszesz w pierwszym poście że tak naprawdę niewiele
wiesz.
Bo skoro tak piszesz, jaki jest cel dopytywania - tym bardziej że swoją
opinię już masz wyrobioną?


> jestes na usenecie od piestastu nanosekund, wiec nie zachowuj sie jak
> rozkapryszony dzieciak. nie trac mojego czasu, wiecej niz to jest
> niezbedne.

Hohoho - zaczynają się wycieczki osobiste?
Ok - nie będę traciła Twojego czasu.


> sorry, ale nie wiem co to jest pies hipotetyczny i o takowego sie nie
> pytalem.

>>i teraz pytanie do ciebie. jesli by przywiezli tego psa do domu i psi
>>psycholog by stwierdzil, ze pies moze byc zagrozeniem dla malych
>>dzieci. jakie, przy takim sposobie odbioru tej sytauacji jak
>>prezentujesz, wyjscie mieli nowi wlasciciele jak nie uspic psa od
>>razu?

To była odpowiedź na to pytanie - o ile się nie mylę, nie dotyczy psa z
wątku, bo u niego psi psycholog nie stwierdził zagrożenia.
A więc omawiamy hipotetyczną sytuację i hipotetycznego psa.

> to jest oczywiste, ze ten pies potrafil byc niebezpieczny. to byl pies
> strozujacy. takie powierzono mu zadanie w tym domostwie. on powinien
> potrafic byc niebezpieczny.

Pies stróżujący nie ma prawa atakować domowników i osób przez domowników
wprowadzonych na teren.
Tak naprawdę nawet pogryzienie (nie mówiąc o czymś poważniejszym) przez
niego złodzieja to proszenie się o poważne kłopoty prawne - ale to już
temat na inną dyskusję.
Bez dyskusji jest że pies, nawet stróżujący - nie ma prawa być groźny dla
domowników i osób przez nich akceptowanych.


--
Pozdrawiam serdecznie
Agnieszka Mockałło
republika.pl/kocia_stronka/
www.osiatkowania.pl
Odpisując na priv, wytnij USUN_TO z adresu.



Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-08 20:37:06 - rs

On Fri, 8 Jul 2011 19:42:20 +0200, La Luna
wrote:

>Pewnego wieczoru Fri, 08 Jul 2011 11:54:34 -0400 wiedźmin zdziwił się
>nieco, gdy strzyga która wyskoczyła na niego z pl.rec.zwierzaki zamiast
>rzucić mu się do gardła, dygnęła, przedstawiła się jako rs, a następnie
>wyśpiewała przytupując wdzięcznie:
>
>> oczekuje troche bardziej wnikliwego zrozumienia calego zagadnienia, a
>> nie w leb i po klopocie. wezmiemy sobie nasteptnego pieska, jak sie
>> przyplacze.
>
>A skąd wiesz że właściciele psa mieli takie podejście do niego?
>Przygarnęli go, dali dom, przetrawili fakt że kilka razy pogryzł ludzi,

nie kilka. dwa. i nie pogryzl tylko ugryzl. popelniasz ten sam blad,
ktory juz tutaj zostal popleniony. moze warto by sie bylo zastanowic
rowniez nad tym, dlaczego w taki sposob zmieksztalca sie opis sytuacji
w kierynku demonizacji sprawcy.

>dopiero gdy zaatakował dziecko poszli po ostateczną radę do weta. Też - z
>tego co piszesz, nie poszli do niego z żadaniem uśpienia.

nie. poszli do niego wlasnie po porade. byc moze rodzina
wykombinowalaby co innego, gdyby lekarz nie bylby taki szybki w
oferowanym rozwiazaniu.

>Nie znasz żadnych bliższych danych tej historii a sam wydajesz osądy.
>Całkiem prawdopodobne że bardzo krzywdzące dla właścicieli tego psa.

nie sadze. choc na pewno mam swoja opinie w tej sprawie, ale znam
wiekszosc detali. o te najblizsze (w sumie wszystkie) moge w kazdej
chwili dopytac (pisalem o tym dwa razy), bo to sa moi znajomi.

>Nie wiesz w jakiej sytuacji pies atakuje, nie wiesz jak atakuje, co ludzie
>zrobili by sytuację ratować. Tak naprawdę nie wiesz nic.

wiec powtarzam, ze sie mylisz. ty natomiast nie zadale(a)s sobie
zadnego trudu, zeby mnie spytac o szczegoly, ale wiesz co ja wiem. cos
o kalim kiedys mowili.

>Owczarek moskiewski to bardzo duży, silny pies.
>Co zrobić z takim któremu nie można kompletnie zaufać?
>Z wielkim psem który nie waha się zaatakować ludzi, atakuje też dziecko
>które mieszka w domu?

a nie zaciekawilo cie, jaki przebieg miala sytuacja, w ktorej ten pies
ugryzl dziecko? moze powinno?

>Ryzykować że następnym razem go zagryzie albo oderwie twarz?
>Czy oddać do schroniska?
>Mówiąc prawdę o powodzie oddania - co skaże psa na dożywicie w kojcu gdzieś
>na końcu alejki albo uśpienie (być może po tym jak zagryzie kilka innych
>psów albo pogryzie opiekuna), czy ukryć prawdę i wziąć na swoje sumienie
>czyjąś tragedię?

no wiec dodam jeszcze, ze pies po przywiezieniu w nowe miejsce byl
sprawdzony przez jakiegos psiego behawioryste, ktory nie stwierdzil
zeby pies byl agresywny i nie widzial powodow zeby byl zagrozeniem dla
malych dzieci. jak wspomnialem wczesniej. ten pies blakal sie na
Mazurach przez kilka miesiecy i byl znany na tamtym terenie. nie bylo
zadnych doniesien, ze kogos ugryzl|pogryzl czy atakowal.
i teraz pytanie do ciebie. jesli by przywiezli tego psa do domu i psi
psycholog by stwierdzil, ze pies moze byc zagrozeniem dla malych
dzieci. jakie, przy takim sposobie odbioru tej sytauacji jak
prezentujesz, wyjscie mieli nowi wlasciciele jak nie uspic psa od
razu? czy to by bylo w/g ciebie rowniez OK?

>Dać komuś na łańcuch?
>To często gorsze od śmierci. W dodatku agresywny pies na łańcuchu to coś w
>rodzaju bomby zegarowej.

a duzych kojcow to nie ma? a linke wdluz malo uczeszczanej czesci
podworka to drudno zainstalowac?
od setek lat, na prawie kazdym podworku na wsi polskiej taka bomba
tyka. tyle, jakos dziwnie bardzo zadko wybucha.

>W imię czego?

chocby w imie wyjscia z sredniowiecznego myslenia, ktore podpowiada
jako pierwsze najprostrze choc barbarzynskie rozwiazania.

>Może po prostu dopytaj się szczegółów - zanim kogoś potępisz.

moze to napierw ty dopytaj mnie co wiem, zanim wyglosisz takie opinie.

>A wet ma prawo uśpić psa agresywnego, niebezpiecznego dla otoczenia.

po raz kolejny wiec spytam. czy moglbym zobaczyc jakas oficjalna
regulacje w tej sprawie.



Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-13 21:34:18 - Stokrotka



>a duzych kojcow to nie ma? a linke wdluz malo uczeszczanej czesci
>podworka to drudno zainstalowac?
To nie rozwiązuje wszystkiego.
To ogranicza psa, ale nie zapewnia bezpieczeństwa dziecku.
Dziecko jest człowiekiem, więc do koja wlezie,
bo każda zasuwka będzie dla homo sapiens,
jak piszą, otwieralna.


--
(tekst w nowej ortografi: ó->u, ch->h, rz->ż lub sz, -ii -> -i)
Ortografia to NAWYK, często nielogiczny, ktury ludzie ociężali umysłowo,
nażucają bezmyślnie następnym pokoleniom.
Na stronie reforma.ortografi.w.interia.pl w zakładce inne
nowa wersja programu GdakMini (syntezator mowy).






Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-09 12:47:02 - Araneus Diadematus


Użytkownik rs napisał w wiadomości
news:ac9e17dmhnbrkagnnc1btoiij023a58olh@4ax.com...
psa nie zblizal. po drugie jest to pies stozujacy, wiec powinien byc
odseparowany od ludzi, tym bardziej jesli juz mu sie cos takiego

====

Znaczy sie, pies - zwierzę od milionów lat (zanim jeszcze stał się
współczesnym psem) STADNE, ma być odseparowany w sensie sam bez innych w
otoczeniu, czy oddzielony płotem, którego nie przeskoczy?

--
127.0.0.1 www.facebook.com
127.0.0.1 www.twitter.com
127.0.0.1 www.blip.pl
>>(+)(o)<<




Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-09 19:23:55 - rs

On Sat, 9 Jul 2011 12:47:02 +0200, Araneus Diadematus
wrote:

>
>Użytkownik rs napisał w wiadomości
>news:ac9e17dmhnbrkagnnc1btoiij023a58olh@4ax.com...
>psa nie zblizal. po drugie jest to pies stozujacy, wiec powinien byc
>odseparowany od ludzi, tym bardziej jesli juz mu sie cos takiego
>
>====
>
>Znaczy sie, pies - zwierzę od milionów lat (zanim jeszcze stał się
>współczesnym psem) STADNE, ma być odseparowany w sensie sam bez innych w
>otoczeniu, czy oddzielony płotem, którego nie przeskoczy?

sam uzyles zwrotu milion lat, to powinienes wiedziec co ono implikuje.
lisy np. nie tak znowu odlegle od psow, mozna zmienic genetycznie w
przeciagu tylko 30 lat i zamienic je w pluszowe, ulegle baranki.



Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-14 11:40:54 - Araneus Diadematus


Użytkownik rs napisał w wiadomości
news:8g3h17tnu5j80i3l4sflvdqj3sio49sq34@4ax.com...
>Znaczy sie, pies - zwierzę od milionów lat (zanim jeszcze stał się
>współczesnym psem) STADNE, ma być odseparowany w sensie sam bez innych w
>otoczeniu, czy oddzielony płotem, którego nie przeskoczy?

sam uzyles zwrotu milion lat, to powinienes wiedziec co ono implikuje.
lisy np. nie tak znowu odlegle od psow, mozna zmienic genetycznie w
przeciagu tylko 30 lat i zamienic je w pluszowe, ulegle baranki.

=========

Pytałem się ciebie o konkretną rzecz, więc mi konkretnie odpowiedz, a nie
przywołuj jakichś implikacji, lisów, 30 lat ten tego...

--
127.0.0.1 www.facebook.com
127.0.0.1 www.twitter.com
127.0.0.1 www.blip.pl
>>(+)(o)<<




Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-14 17:49:18 - rs

On Thu, 14 Jul 2011 11:40:54 +0200, Araneus Diadematus
wrote:

>
>Użytkownik rs napisał w wiadomości
>news:8g3h17tnu5j80i3l4sflvdqj3sio49sq34@4ax.com...
>>Znaczy sie, pies - zwierzę od milionów lat (zanim jeszcze stał się
>>współczesnym psem) STADNE, ma być odseparowany w sensie sam bez innych w
>>otoczeniu, czy oddzielony płotem, którego nie przeskoczy?
>
>sam uzyles zwrotu milion lat, to powinienes wiedziec co ono implikuje.
>lisy np. nie tak znowu odlegle od psow, mozna zmienic genetycznie w
>przeciagu tylko 30 lat i zamienic je w pluszowe, ulegle baranki.
>
>=========
>
>Pytałem się ciebie o konkretną rzecz, więc mi konkretnie odpowiedz, a nie
>przywołuj jakichś implikacji, lisów, 30 lat ten tego...

odpowiedz na tak postawione pyta ie jest. nie. pasuje?



Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-15 03:39:22 - Araneus Diadematus


Użytkownik rs napisał w wiadomości
>Pytałem się ciebie o konkretną rzecz, więc mi konkretnie odpowiedz, a nie
>przywołuj jakichś implikacji, lisów, 30 lat ten tego...

odpowiedz na tak postawione pyta ie jest. nie. pasuje?

===

Powtórzę więc pytanie, zadając je nieco innym tekstem - pies ma być
odizolowany w sensie sam, bez innych (ludzi) wokół, czy pies ma być
zabezpieczony w sposób uniemożliwiający np. pogryzienie kogoś z ludzi?
Odpowiedz konkretnie.
No - i pisz staranniej, ta odpowiedź była nieczytelna (proszę, tylko nie
pisz, że to tak jest jak się szybko palcuje).

--
127.0.0.1 www.facebook.com
127.0.0.1 www.twitter.com
127.0.0.1 www.blip.pl
>>(+)(o)<<




Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-15 09:01:09 - rs

On Fri, 15 Jul 2011 03:39:22 +0200, Araneus Diadematus
wrote:

>
>Użytkownik rs napisał w wiadomości
>>Pytałem się ciebie o konkretną rzecz, więc mi konkretnie odpowiedz, a nie
>>przywołuj jakichś implikacji, lisów, 30 lat ten tego...
>
>odpowiedz na tak postawione pyta ie jest. nie. pasuje?
>
>===
>
>Powtórzę więc pytanie, zadając je nieco innym tekstem - pies ma być
>odizolowany w sensie sam, bez innych (ludzi) wokół, czy pies ma być
>zabezpieczony w sposób uniemożliwiający np. pogryzienie kogoś z ludzi?
>Odpowiedz konkretnie.

konkretna odpowiedz na tak postawione pytanie, tym razem brzmi: tak.
teraz lepiej?

>No - i pisz staranniej, ta odpowiedź była nieczytelna (proszę, tylko nie
>pisz, że to tak jest jak się szybko palcuje).

jesli jestes taki purysta jezykowy i wymagasz starannosci, to zauwaz
jaka forme ma zadane przez ciebie pytanie. nic sie nie zmienila do
poprzedniego, wiec skoro zaczales mnie pouczac, to odpowiadam zgodnie
z forma w jakiej zostalo zadane pytanie.
to raz. dwa. co jest nieczytelnego w odpowiedzi skladajacej sie z
jednego slowa: nie?



Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-11 09:24:49 - szerszen



Użytkownik rs napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:ac9e17dmhnbrkagnnc1btoiij023a58olh@4ax.com...


> po pierwsze po to jest matka, zeby pilnowala dzieciaka, zeby sie do
> psa nie zblizal.

pewnie, ale to nie znaczy, że dziecko ma bać się własnego psa, a ten pies ma
mieć agresywne zachowania w stosunku do domowników

> po drugie jest to pies stozujacy, wiec powinien byc
> odseparowany od ludzi

nie no super, tu chcesz go separować od ludzi, a chwilę później chcesz go
socjalizować, jak to sobie wyobrażasz, pies ma spędzać cały dzień w kojcu, a
popołudniami chodzić na godzinkę zajęć socjalizujących?

pies ma być bezpieczny dla właścicieli, nie ma prawa zagrażać ich zdrowiu, a
tym bardziej życiu

> po trzecie, jesli sie ma male dziecko i drugie w drodze
> nie bierze sie do domu psa niewiadomego pochodzenia, tym bardziej tak
> wielkiego.

a to już zupełnie inna para kaloszy, aczkolwiek być może pies był przyjazny
na początku, a jego późniejsze wybryki nie były tak oczywiste w chwili
przygarniania

> to juz nie ich sprawa. o ile jakies schronisko zgodzilo by sie go
> wziac, dofinansowac godziwie schronisko. mozna bylo dac ogloszenie.
> taki pies mial szanse znalezc robote w jakiejs zagrodzie w
> pocalowaniem reki.

być może tak, jednak jak przypuszczam nie znamy wszystkich faktów, a emocje
mogły wziąć górę

> jest mozliwosc wywiezienia go tam gdzie go znalezli.

i co, mieli go puścić do lasu?




Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-12 05:22:31 - rs

On Mon, 11 Jul 2011 09:24:49 +0200, szerszen
wrote:

>
>
>Użytkownik rs napisał w wiadomości grup
>dyskusyjnych:ac9e17dmhnbrkagnnc1btoiij023a58olh@4ax.com...
>
>
>> po pierwsze po to jest matka, zeby pilnowala dzieciaka, zeby sie do
>> psa nie zblizal.
>pewnie, ale to nie znaczy, że dziecko ma bać się własnego psa, a ten pies ma
>mieć agresywne zachowania w stosunku do domowników

pierwszy wypadek ugryzienia juz opisalem. w drugim, podczas
nieobecnosci wlascicieli przychodzil obcy czlowiek dawal im jesc. co
sie wtedy stalo dokladnie nie wiadomo. oba wypadki swiadcza, ze pies
bronil swojego, przed obcym. przypadek dzieciaka, tez juz opisywalem.
jest malo prawdopodobne, zeby nagle, bez zadnego powodu stal sie
agresywny, do dziecka, ktore znal doskonale. moim zdaniem czegos nie
dopatrzono, zle oceniono sytuacje i miec sie na bacznosi, jesli juz
ktos wykazuje taka brawure, zeby pozwolic dzieciakowi migdalic sie z
psem strozujacym po dwoch, majacym na koncie dwa ugryzienia (z powodow
dowolnie interpretowanych).

>> po drugie jest to pies stozujacy, wiec powinien byc
>> odseparowany od ludzi
>
>nie no super, tu chcesz go separować od ludzi, a chwilę później chcesz go
>socjalizować, jak to sobie wyobrażasz, pies ma spędzać cały dzień w kojcu, a
>popołudniami chodzić na godzinkę zajęć socjalizujących?

nie. nic takiego nie sugerowalem. pies jest albo do strozowania albo
na kanape. pisalem juz o tym wielokrotnie.

>pies ma być bezpieczny dla właścicieli, nie ma prawa zagrażać ich zdrowiu, a
>tym bardziej życiu

tak jak narzedzia elektryczne, zawsze sie znajdzie jakis user, ktrory
wsadzi palce gdzie niepotrzeba. o tym tez pisalem.

>> po trzecie, jesli sie ma male dziecko i drugie w drodze
>> nie bierze sie do domu psa niewiadomego pochodzenia, tym bardziej tak
>> wielkiego.
>a to już zupełnie inna para kaloszy, aczkolwiek być może pies był przyjazny
>na początku, a jego późniejsze wybryki nie były tak oczywiste w chwili
>przygarniania

i piec osob rodziny, plus wet, plus dwoch trenetow i psycholog,
wszyscy dali sie oszukac jego podwojej psychice. pies 3 lata czekal,
az w koncu wykonal to co planowal od samego poczatku, czyli ugryzl
gowniarza w warge. tak to sobie wyobrazasz?

>> to juz nie ich sprawa. o ile jakies schronisko zgodzilo by sie go
>> wziac, dofinansowac godziwie schronisko. mozna bylo dac ogloszenie.
>> taki pies mial szanse znalezc robote w jakiejs zagrodzie w
>> pocalowaniem reki.
>być może tak, jednak jak przypuszczam nie znamy wszystkich faktów, a emocje
>mogły wziąć górę

emocje zapewne byly silne i nie zdziwilbym sie gdyby taka decyzje
powziela matka, ale taka decyzja zostala od razu zaproponowana przez
weta. o tym tez pisalem.

>> jest mozliwosc wywiezienia go tam gdzie go znalezli.
>i co, mieli go puścić do lasu?

nie. no lepiej uspic. temu tez sie dziwie i o tym tez juz pisalem.




Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-12 09:16:12 - szerszen



Użytkownik rs napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:fien179n1at27t7r2flv61ja76ba08egmi@4ax.com...

> nie. nic takiego nie sugerowalem. pies jest albo do strozowania albo
> na kanape. pisalem juz o tym wielokrotnie.

chyba lekko przesadzasz

> tak jak narzedzia elektryczne, zawsze sie znajdzie jakis user, ktrory
> wsadzi palce gdzie niepotrzeba. o tym tez pisalem.

tylko nie na początku ;)

> tak to sobie wyobrazasz?

nijak sobie tego nie wyobrażam, bo cała nasza rozmowa, to czyste
teoretyzowanie, mam za mało faktów

abyśmy się dobrze zrozumieli, bardzo lubię psy, mam je w domu od ćwierć
wieku, nie bronię decyzji o uśpieniu bo z przedstawionych faktów, też uważam
że była na wyrost, po prostu twoje posty odbieram trochę jako nawoływania
tych ludzi, co to uważają że seryjny morderca ma jakieś prawa, dla mnie taki
ktoś nie ma żadnych praw, to samo jest tutaj, jeśli pies zagrażał zdrowiu
czy życiu ludzi czy innych zwierząt, powinien zostać uśpiony, ale fakt czy
decyzja była słuszna czy nie w tym konkretnym wypadku, trudno mi powiedzieć

także dyskutuje tu bardziej z tobą i tym co mi sie wydaje na twój temat, niż
na temat decyzji tych ludzi :)

> nie. no lepiej uspic. temu tez sie dziwie i o tym tez juz pisalem.

tak, przynajmniej stanie się to bezboleśnie i szybko, a jak go puścisz do
lasu, to albo zginie pod kołami, albo zastrzelony przez jakiegoś myśliwego,
albo zacznie kłusować, albo wpadnie we wnyki, albo...




Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-12 20:29:55 - rs

On Tue, 12 Jul 2011 09:16:12 +0200, szerszen
wrote:

>
>
>Użytkownik rs napisał w wiadomości grup
>dyskusyjnych:fien179n1at27t7r2flv61ja76ba08egmi@4ax.com...
>
>> nie. nic takiego nie sugerowalem. pies jest albo do strozowania albo
>> na kanape. pisalem juz o tym wielokrotnie.
>chyba lekko przesadzasz

nie. nie przesadzam. tym bardziej nie przesadzam jesli nie potrafi sie
panowac nad psem, albo dzieciakiem. gdzie ty widzisz przesadzanie?

>> tak jak narzedzia elektryczne, zawsze sie znajdzie jakis user, ktrory
>> wsadzi palce gdzie niepotrzeba. o tym tez pisalem.
>tylko nie na początku ;)

natomiast od samego poczatku pisalem o dostepnosci nowych detali jesli
ktos by takowych zarzyczyl bo by mu zalezalo na lepszej analizie
sprawy.

>> tak to sobie wyobrazasz?
>nijak sobie tego nie wyobrażam, bo cała nasza rozmowa, to czyste
>teoretyzowanie, mam za mało faktów

sadze, ze faktow zostalo podanych juz wystarczajaco duzo.

>abyśmy się dobrze zrozumieli, bardzo lubię psy, mam je w domu od ćwierć
>wieku, nie bronię decyzji o uśpieniu bo z przedstawionych faktów, też uważam
>że była na wyrost, po prostu twoje posty odbieram trochę jako nawoływania
>tych ludzi, co to uważają że seryjny morderca ma jakieś prawa,

to jest nadinterpretacja i zupelnie blednie wyciagniety wniosek
odnosnie mojego zdania na temat seryjnego mordercy. nawet samo
porownanie tych sytaucji uwazam za bledne.

> dla mnie taki
>ktoś nie ma żadnych praw,

no i co z takim zrobisz jesli juz o tym mowa.

>to samo jest tutaj, jeśli pies zagrażał zdrowiu
>czy życiu ludzi czy innych zwierząt, powinien zostać uśpiony, ale fakt czy
>decyzja była słuszna czy nie w tym konkretnym wypadku, trudno mi powiedzieć

>także dyskutuje tu bardziej z tobą i tym co mi sie wydaje na twój temat, niż
>na temat decyzji tych ludzi :)

no tak. ale ja nawet nie pytam o opinie na temat decyzji tych ludzi,
bo emocje matki trudno oceniac rzeczowo. co mnie interesuje, to co,
czy w rzeczywistosci polskiej takie sprawy zawsze ocenia sie tak
jednobitowo, jak to w tym watku zostalo pokazane.

>> nie. no lepiej uspic. temu tez sie dziwie i o tym tez juz pisalem.
>tak, przynajmniej stanie się to bezboleśnie i szybko, a jak go puścisz do
>lasu, to albo zginie pod kołami, albo zastrzelony przez jakiegoś myśliwego,
>albo zacznie kłusować, albo wpadnie we wnyki, albo...

albo, albo, albo. a ja na to powiem, ze to wylacznie czarnowidztwo.
dlaczego w tym ciagu 'albo' nie znalazlo sie rowniez: zostanie
przygarniety przez osobe bezdzietna, zostanie przygarniety do ochrony
jakiegos stada, znajda sie pierwotni wlasciciele, wezmie go ktorych z
wlascicieli osrodkow turystycznych, zemrze szybko na atak sercabo sie
przestraszy wiewiorki? nie moglo sie psu to przytrafic? tylko samo co
najgorsze?



Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-13 10:13:23 - szerszen



Użytkownik rs napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:7r3p17l1tp75s3ni2spjr355g63e2tmets@4ax.com...

> nie. nie przesadzam. tym bardziej nie przesadzam jesli nie potrafi sie
> panowac nad psem, albo dzieciakiem. gdzie ty widzisz przesadzanie?

przesadzasz z tym, ze pies jest albo od stróżowania, albo od głaskania, otóż
nie prawdą jest jakoby

> to jest nadinterpretacja i zupelnie blednie wyciagniety wniosek
> odnosnie mojego zdania na temat seryjnego mordercy. nawet samo
> porownanie tych sytaucji uwazam za bledne.

nie przeczę, po prostu odebrałem twojego posta w podobny sposób i z tym
dyskutowałem ;)

> no i co z takim zrobisz jesli juz o tym mowa.

uśpię, jeśli by to ode mnie zależało

> no tak. ale ja nawet nie pytam o opinie na temat decyzji tych ludzi,
> bo emocje matki trudno oceniac rzeczowo. co mnie interesuje, to co,
> czy w rzeczywistosci polskiej takie sprawy zawsze ocenia sie tak
> jednobitowo, jak to w tym watku zostalo pokazane.

nie, wszystko zależy od weta, moja teściowa miała skundlonego owczarka
nizinnego, pies miał 18 lat i między innymi zaawansowaną demencję starczą,
ale poza tym jakoś funkcjonował, jego trzymanie w domu stało się już bardzo
uciążliwe, bo potrafił zaraz po powrocie ze spaceru załatwić się w domu,
żaden wet nie chciał go uśpić

> albo, albo, albo. a ja na to powiem, ze to wylacznie czarnowidztwo.

nie, to realizm

> dlaczego w tym ciagu 'albo' nie znalazlo sie rowniez: zostanie
> przygarniety przez osobe bezdzietna, zostanie przygarniety do ochrony
> jakiegos stada, znajda sie pierwotni wlasciciele, wezmie go ktorych z
> wlascicieli osrodkow turystycznych, zemrze szybko na atak sercabo sie
> przestraszy wiewiorki? nie moglo sie psu to przytrafic? tylko samo co
> najgorsze?

tak się właśnie ocenia ryzyko, bierzesz pod uwagę tyko najgorsze aspekty, bo
wtedy się traci, jak będzie dobrze, to będzie dobrze i nie ma się tu nad
czym zastanawiać, zakładanie tylko pozytywnych scenariuszy, to objaw braku
wyobraźni albo odpowiedzialności




Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-13 17:50:59 - rs

On Wed, 13 Jul 2011 10:13:23 +0200, szerszen
wrote:

>Użytkownik rs napisał w wiadomości grup
>dyskusyjnych:7r3p17l1tp75s3ni2spjr355g63e2tmets@4ax.com...
>
>> nie. nie przesadzam. tym bardziej nie przesadzam jesli nie potrafi sie
>> panowac nad psem, albo dzieciakiem. gdzie ty widzisz przesadzanie?
>przesadzasz z tym, ze pies jest albo od stróżowania, albo od głaskania, otóż
>nie prawdą jest jakoby

w zbyt wielu przypadkach tak to wyglada. albo rybki albo akwarium.
jesli wlasciciel tego nie rozumie, ze pies moze sie gubic w takim
rozdwojeniu jazni, to prosi sie o klopoty. nie neguje oczywiscie, ze
zdazaja sie psy, ktore potrafia jakos temu podwojnemu zadaniu
sprostac, ale genralnie nie sa to duze psy.

>> to jest nadinterpretacja i zupelnie blednie wyciagniety wniosek
>> odnosnie mojego zdania na temat seryjnego mordercy. nawet samo
>> porownanie tych sytaucji uwazam za bledne.
>nie przeczę, po prostu odebrałem twojego posta w podobny sposób i z tym
>dyskutowałem ;)

rozumiem i rozumiem takie pojscie na skroty, ale oczywiscie sie z nim
nie zgadzam.

>> no i co z takim zrobisz jesli juz o tym mowa.
>uśpię, jeśli by to ode mnie zależało

no widzisz, to tez pojscie po najmniejszej linii oporu, a jakie
marnotrastwo. kara smierci niczego nie zalatwia. nie mowiaz o tym, ze
przez dziesieciolecia walczylismy o to, aby nasz system prawny mial
mechanizmy, ktore by potrafily odroznic zwyklego bandyte od osoby
chorej psychicznie.

>> no tak. ale ja nawet nie pytam o opinie na temat decyzji tych ludzi,
>> bo emocje matki trudno oceniac rzeczowo. co mnie interesuje, to co,
>> czy w rzeczywistosci polskiej takie sprawy zawsze ocenia sie tak
>> jednobitowo, jak to w tym watku zostalo pokazane.
>nie, wszystko zależy od weta, moja teściowa miała skundlonego owczarka
>nizinnego, pies miał 18 lat i między innymi zaawansowaną demencję starczą,
>ale poza tym jakoś funkcjonował, jego trzymanie w domu stało się już bardzo
>uciążliwe, bo potrafił zaraz po powrocie ze spaceru załatwić się w domu,
>żaden wet nie chciał go uśpić

no to przegiecie w druga strone. sam mam na koncie uspienie paru
zierzakow, w podobnych jak wyzej sytuacjach. kwestia wyczucia kiedy to
trzeba zrobic, zeby zwierze sie nie meczylo. teraz mam w domu kote,
ktora mimo otwartych drzwi do lazienki, gdzie ma rozstawione kuwety,
robi na meble. mam ja uspic. oczywiscie, ze nie. moim zadaniem jest
wykombinowaniem co jest nie tak. w jej wypadku, tez pewnie mialbym
problemy ze znalezieniem weta, ktory by ja uspil i bardzo slusznie.

>> albo, albo, albo. a ja na to powiem, ze to wylacznie czarnowidztwo.
>nie, to realizm

wiec tego dotyczny moj post, aby ktos mi wykazal, ze taki realizm
wlasnie w Polsce panuje. jak na razie, widze jedynie czarnowidztwo i
widzenie sprawy tylko z jednej strony. skad to sie bierze?

>> dlaczego w tym ciagu 'albo' nie znalazlo sie rowniez: zostanie
>> przygarniety przez osobe bezdzietna, zostanie przygarniety do ochrony
>> jakiegos stada, znajda sie pierwotni wlasciciele, wezmie go ktorych z
>> wlascicieli osrodkow turystycznych, zemrze szybko na atak sercabo sie
>> przestraszy wiewiorki? nie moglo sie psu to przytrafic? tylko samo co
>> najgorsze?
>tak się właśnie ocenia ryzyko, bierzesz pod uwagę tyko najgorsze aspekty, bo
>wtedy się traci, jak będzie dobrze, to będzie dobrze i nie ma się tu nad
>czym zastanawiać, zakładanie ____tylko____ pozytywnych scenariuszy, to objaw braku
>wyobraźni albo odpowiedzialności

widzisz to jest jednobitowe mysle. nie ma tylko. jesli chcesz
poprawnie ocenic sytuacje to musisz brac wszystkie (albo jak
najwiecej) mozliwosci rozwoju sytuacji, a nie tylko te, albo tylko
tamte.
hehehe, ale to nie jest twoje ryzyko tylko psa. daj mu samemu ocenic
sytuacje. to jest jego zycie jakby nie bylo.



Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-09 23:12:00 - rs

On Sat, 9 Jul 2011 22:16:10 +0200, La Luna
wrote:

>Pewnego wieczoru Sat, 09 Jul 2011 15:04:25 -0400 wiedźmin zdziwił się
>nieco, gdy strzyga która wyskoczyła na niego z pl.rec.zwierzaki zamiast
>rzucić mu się do gardła, dygnęła, przedstawiła się jako rs, a następnie
>wyśpiewała przytupując wdzięcznie:
>> prawda. ale sorry to nie moja wina, tylko twoja. chyba nie zabronisz
>> mi, bronic sie przed bezpodtawnymi zarzutami?
>Moja wina?
>Acha.

tak twoja. przeciez nie moja.

>> przeciez to wlasnie zrobilem i to juz w poscie inicjujacym ten watek.
>> mam nadzieje, ze go przeczytalas.
>Nie, nie zrobiłeś.

no to chyba wystarczajaco swiadczy o tym ze nie czytasz co pisze.
swiadczy dobitnie natomiast o tym, ze wlazlas w ten watek, zeby sobie
urzadzic bicie piany, bo juz od pierwszego postu pojechalas po moich
oszerstwach w stosunku do moich znajomych ferowanych na bazie
zerowej wiedzy o tej sprawie. dla mnie taki forma rozmowy powinna nie
wychodzic poza magiel.

>Za to zrobiłeś wszystko żeby swoich znajomych przedstawić w złym świetle.
>Fakty które były na ich korzyść - trzeba było wyciągać z Ciebie siłą
>niemalże.

tia. jasne. jak ze mnie wyciagalas, skoro nawet nie zadalas zadnego
sensownego pytania, ktore by swiadczylo, ze cie ta sprawa w ogole
zainteresowala, w celu innym niz chwilowe podniesienie poziomu
adrenaliny.

>Ogólnie mam wrażenie że wątek i osoby Twoich znajomych miały na siłę
>udowodnić jakieś Twoje poglądy.

i co jeszcze? wiesz nie interesuja mnie twoje diagnozy jako
domoroslego psychoanalityka i nie bierz sie za to, bo ci to wychodzi
nawet znacznie gorzej niz rzeczowa dyskusja w tym watku.
jakos nie zauwazylem, zebys odpowiedziala mi za kilka pytan ogolnej
natury, dotyczacych tych spraw. np.

bardziej mnie interesuje w tej sprawie, czy w polskiej rzeczywistosci
prawno-moralnej takie postepowanie jest faktycznie powszechnie
stosowane i akceptowane

albo to

czy w rzeczywistosc polska nie oferuje innych mozliwosci i
wlasciciele psow w takich lub podobnych sytuacjach
sa skazani na tak ograniczone mozliwosci zalatwienia sprawy?

>> alez oczywiscie, ze moglo cos przemawiac. MZ nieumiejetnosc spojrzenia
>> te konktretna sprawe, w tym konkretnym momencie inaczej niz w
>> kategoriach albo dziecko albo pies,
>A skąd wiesz co myśleli Twoi znajomi wtedy?

jesta taka forma interakcji miedzy ludzmi, ktora jak widac jest ci
obca, niemniej bardzo czesto stosowana. nazywa sie zapytanie.
wysluchanie odpowiedzi, dopytanie, wysnucie wnioskow, zweryfikowanie
wsnioskow, wyrobienie opinii.

>Rozmawiałeś z nimi o tym?

a kurna co ja caly czas pisze do ciebie? ile razy ci to mozna wbijac w
glowe. nawet w tej chwili mam niedokonczone dwa listy do nich. walkuje
ich dziennie co najmniej kilkanascie z trzema czlonkami rodziny. ile
razy o tym pisalem, ze jestem z nimi w stalym kontakcie?
sluchaj. moja cierpliwosc ma swoje granice, wiec idz ty do oklulisty,
albo zacznij wreszcie czytac co sie do ciebie pisze. juz wystarczajaco
duzo mojego czasu zmarnowalas bezproduktywnym biciem piany.

>> a stad, ze dokladnie o to zapytalem i na podstawie tego jaka
>> uslyszalem odpowiedz, taka opinie odnioslem. jakies zastrzezenia?
>
>Tak.
>Bo to zupełnie nie wynika z tego co piszesz o całokształcie historii tego
>psa.

jak ma wynikac skoro ty w ogole nie czytasz co pisze?

>> powiedz jakie chcesz znac szczegoly to je opisze w detalach
>Teraz to mnie już one nie interesują, jako że na tym poście kończę swój
>udział w tej dyskusji która nie ma sensu.

ok. wiec nie bedziesz miala chyba nic przeciwko jesli zignoruje reszte
twojej, jak do tej pory watpliwej jakosci merytorycznej, odpowiedzi.
EOD




Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-14 09:10:02 - szerszen



Użytkownik rs napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:gqer17tk67ukd153vr7fqhjic25tqlggq9@4ax.com...

> w zbyt wielu przypadkach tak to wyglada. albo rybki albo akwarium.
> jesli wlasciciel tego nie rozumie, ze pies moze sie gubic w takim
> rozdwojeniu jazni, to prosi sie o klopoty.

ale jakim rozdwojeniu jaźni, miałeś ty kiedyś psa, bo mam wrażenie, że
jednak nie
pies to z natury zwierze stadne i z natury broni stada i pilnuje swojego
terytorium, nie ma w tym żadnego rozdwojenia jaźni, dopiero właśnie
separacja od stada, poprzez kojec czy łańcuch to proszenie się o kłopoty

a jeśli jeszcze dodamy do tego odpowiednie szkolenie to możemy mieć
wspaniałego kanapowca, który w razie potrzeby wyeliminuje zagrożenie bez
najmniejszego kłopotu

> no widzisz, to tez pojscie po najmniejszej linii oporu, a jakie
> marnotrastwo. kara smierci niczego nie zalatwia.

w naszym systemie penitencjarnym załatwia bardzo dużo

> wiec tego dotyczny moj post, aby ktos mi wykazal, ze taki realizm
> wlasnie w Polsce panuje.

ale nie panuje, dużo zależy od ludzi na których ktoś trafi, to po prostu
czysta loteria

> nie jest twoje ryzyko tylko psa. daj mu samemu ocenic
> sytuacje. to jest jego zycie jakby nie bylo.

pies sam nic nie oceni, a wypuszczanie, jak to sugerowałeś, takiego psa do
lasu, to objaw jednak skrajnej nieodpowiedzialności




Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-14 09:58:00 - rs

On Thu, 14 Jul 2011 09:10:02 +0200, szerszen
wrote:

>> w zbyt wielu przypadkach tak to wyglada. albo rybki albo akwarium.
>> jesli wlasciciel tego nie rozumie, ze pies moze sie gubic w takim
>> rozdwojeniu jazni, to prosi sie o klopoty.
>
>ale jakim rozdwojeniu jaźni, miałeś ty kiedyś psa, bo mam wrażenie, że
>jednak nie
>pies to z natury zwierze stadne i z natury broni stada i pilnuje swojego
>terytorium, nie ma w tym żadnego rozdwojenia jaźni, dopiero właśnie
>separacja od stada, poprzez kojec czy łańcuch to proszenie się o kłopoty

w tym akurat w tej czesci nie pisalem o separacji fizycznej psa od
reszty domownikow (stada), ale o wymaganiach jakie mu sie stawia. od 9
do 17ej strozuje, a po 17ej jest kanapowym misiem. tak to sobie
wyobrazasz? o takim rozdwojeniu jazni pisze.

co do separacji fizycznej, to nie sadzisz chyba, ze ktos przy zdrowych
zmyslach bedzie trzymal takie zwierze w kojcu 24/24. taki duzy pies
sie musi wybiegac, pod siebie robic tez nie bedzie, wiec jest
oczywiste, ze z kims z domownikow kontakt bedzie mial. nie musi to
jednak byc czteroletnie dziecko.

poza tym jakos przez setki lat psy byly na lancuchach a kazdej
polskiej wsi i jakos klopotow z tego powodu wielu nie bylo. tez o tym
wspominalem.

>a jeśli jeszcze dodamy do tego odpowiednie szkolenie to możemy mieć
>wspaniałego kanapowca, który w razie potrzeby wyeliminuje zagrożenie bez
>najmniejszego kłopotu

tak. owczarek moskiewski. zycze powodzenia. to jest dopiero proszenie
sie o klopoty. ten pies byl szkolony i pewnie w oczach rodzicow nawet
chcial wyeliminowac zagrozenie, tyle, ze nie to ktore powinien.

>> no widzisz, to tez pojscie po najmniejszej linii oporu, a jakie
>> marnotrastwo. kara smierci niczego nie zalatwia.
>w naszym systemie penitencjarnym załatwia bardzo dużo

hehehe. bardzo duzo zalatwia. szczegolnie duzo, ze od 88ego jej sie
nie wykonuje, a w 98ym zostala calkowicie zniesiona.

>> wiec tego dotyczny moj post, aby ktos mi wykazal, ze taki realizm
>> wlasnie w Polsce panuje.
>ale nie panuje, dużo zależy od ludzi na których ktoś trafi, to po prostu
>czysta loteria

zeby wiec nie losowac podalem konkretny przyklad, ale po postach w tym
watku sadze, ze ten pies mial stosunkowo nikle szanse na inny los. juz
chyba wieksze na idiote, ktory by go lopata zatlukl, jak juz to
zostalo tutaj zadeklarowane.

>> nie jest twoje ryzyko tylko psa. daj mu samemu ocenic
>> sytuacje. to jest jego zycie jakby nie bylo.
>pies sam nic nie oceni, a wypuszczanie, jak to sugerowałeś, takiego psa do
>lasu, to objaw jednak skrajnej nieodpowiedzialności

bo nie daj bog, moglo mu sie udac przezyc? znalezc jakis nowy dom? to
byloby po prostu niedopuszczalne.
poza tym to byla jedna z kilku mozliwosci zalatwienia tej sprawy jakie
podalem. te akurat, mozna uzanac za wybranie mniejszego zla.



Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-14 12:17:29 - szerszen



Użytkownik rs napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:id6t17pj7u3hk8bd61h4bi57r9am8cl6h3@4ax.com...

> w tym akurat w tej czesci nie pisalem o separacji fizycznej psa od
> reszty domownikow (stada), ale o wymaganiach jakie mu sie stawia. od 9
> do 17ej strozuje, a po 17ej jest kanapowym misiem. tak to sobie
> wyobrazasz? o takim rozdwojeniu jazni pisze.

ale w czym widzisz problem, przecież on stróżuje na własnej posesji, nie
jest nigdzie wywożony, moje psy jak jechały na działkę, też stróżowały,
czyli pilnowały terenu, bo to leży w ich charakterze, co nie przeszkadzało
im być normalnymi członami stada z prawem wejścia do domu itd

> poza tym jakos przez setki lat psy byly na lancuchach a kazdej
> polskiej wsi i jakos klopotow z tego powodu wielu nie bylo. tez o tym
> wspominalem.

właśnie kłopoty trafiają się przeważnie na wsiach i przeważnie właśnie z
takimi łańcuchowcami, tylko dawniej (a często i teraz) rozwiązanie było
jedno, gruby kij, potem łopata i nowy pies na łańcuchu

> tak. owczarek moskiewski.

nie pisałem akurat o tym konkretnym przypadku, pisałem o połączeniu broni
z kanapowcem


> hehehe. bardzo duzo zalatwia. szczegolnie duzo, ze od 88ego jej sie
> nie wykonuje, a w 98ym zostala calkowicie zniesiona.

to błąd, na szczęście do naprawienia, a ty jak widzę nie załapałeś przekazu

> zeby wiec nie losowac podalem konkretny przyklad,

ale ten konkretny przykład to na co ma być dowód?
a ile jest takich przypadków, gdzie historia jest zupełnie inna?

> bo nie daj bog, moglo mu sie udac przezyc? znalezc jakis nowy dom?

nie, bo mógłby zrobić krzywdę komuś, bo aby przeżyć, zapewne zacząłby
kłusować, a skoro już o życiu mowa, to dlaczego uważasz że jego życie jest
lepsze, od życia jelonka, czy innego warchlaka, albo zająca?

> te akurat, mozna uzanac za wybranie mniejszego zla.

mniejszego zła dla kogo, dla ciebie, psa, czy wspomnianego jelonka?
a może jakby jednak nie potoczyło mu się tak kolorowo jak to sugerujesz,
tylko zdziczałby w lesie, to dla przypadkowo pogryzionego grzybiarza?




Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-14 18:18:11 - rs

On Thu, 14 Jul 2011 12:17:29 +0200, szerszen
wrote:

>> w tym akurat w tej czesci nie pisalem o separacji fizycznej psa od
>> reszty domownikow (stada), ale o wymaganiach jakie mu sie stawia. od 9
>> do 17ej strozuje, a po 17ej jest kanapowym misiem. tak to sobie
>> wyobrazasz? o takim rozdwojeniu jazni pisze.
>
>ale w czym widzisz problem, przecież on stróżuje na własnej posesji, nie
>jest nigdzie wywożony, moje psy jak jechały na działkę, też stróżowały,
>czyli pilnowały terenu, bo to leży w ich charakterze, co nie przeszkadzało
>im być normalnymi członami stada z prawem wejścia do domu itd

ci ludzie nie mieli dzialki, wiec nie bylo powodu, zeby go wywozic. ni
ema co komplikowac sytuacji, skora zrozumienie juz zaistanielem
sprawia klopoty.
zrozum. wiejskie strozujace psy maja inna psychike. zadko kiedy
potrafia sie przelaczac w tryb misia nie zapominajac o swoich glownych
obowiazkach. pamietam byla kiedys taka sytuacja, ze dziewczynka
chciala sie pobawic z psem uwiaznym na lancuchu. wszystko bylo cacy,
ale przebiegal kot. dziewczynka sie zaplatala w lancuch, ktory jak
pies sie rzucil w ujadaniu za kotem, zlamal i pocharatal jej reke.
myslisz, ze ci rodzice powinni uzyc lopaty?

>> poza tym jakos przez setki lat psy byly na lancuchach a kazdej
>> polskiej wsi i jakos klopotow z tego powodu wielu nie bylo. tez o tym
>> wspominalem.
>właśnie kłopoty trafiają się przeważnie na wsiach i przeważnie właśnie z
>takimi łańcuchowcami, tylko dawniej (a często i teraz) rozwiązanie było
>jedno, gruby kij, potem łopata i nowy pies na łańcuchu

jesli slyszysz czesciej o takich wypadkach, to tylko dlatego, ze tam w
kazdym gospodarstwie jest relatywnie wiecej psow, w kazdym
gospodarstwie jest przynajmniej jeden, te psy sa rozne, a ludzie nie
przykladaja zadnej uwagi do tego, ze intrukcje obslugi psa tez trzeba
poznac. ciekawi mnie rowniez, skad sie takie zachowania, z lopata
biora, ktore jak widac po niektorych wpisach nie sa tylko
przypadloscia (zakladam) wiejska. i dlaczego media naglasniaja glownie
bestia zagryzla dziecko, a znacznie zadziej pies uratowany? to
jest pytanie retoryczne.

>> tak. owczarek moskiewski.
>nie pisałem akurat o tym konkretnym przypadku, pisałem o połączeniu broni
>z kanapowcem

wiec jak to sie przeklada na omawiana sytacje?

>> hehehe. bardzo duzo zalatwia. szczegolnie duzo, ze od 88ego jej sie
>> nie wykonuje, a w 98ym zostala calkowicie zniesiona.
>to błąd, na szczęście do naprawienia, a ty jak widzę nie załapałeś przekazu

skoro mowisz, ze kara smierci wiele zalatwia, ktorej w ogole nie ma,
to jaki przekaz mam zapac? strach sie bac co bedzie zalatwiac jakby ja
na nowo wprowadzili.

>> zeby wiec nie losowac podalem konkretny przyklad,
>ale ten konkretny przykład to na co ma być dowód?
>a ile jest takich przypadków, gdzie historia jest zupełnie inna?

nie. to ma byc przyczynek to ogolniejszej dyskusji, w ktorej w razie
potrzeby mozna sie odwolac do szczegolow.

>> bo nie daj bog, moglo mu sie udac przezyc? znalezc jakis nowy dom?
>nie, bo mógłby zrobić krzywdę komuś, bo aby przeżyć, zapewne zacząłby
>kłusować, a skoro już o życiu mowa, to dlaczego uważasz że jego życie jest
>lepsze, od życia jelonka, czy innego warchlaka, albo zająca?

jakos przez pol roku sie blakal po okolicy i zdaje sie nawet na nikogo
nie naszczekal, nie mowiac o tym, zeby ugryzl. gdzie ci twoi mazurscy
chlopi z lopatami, ktorzy by my na pewno nie darowali.
nie uwazam. bedziesz chcial zjesc tego psa, przerobic na wedlilny,
wykorzystasz jego futro na czapeczki, prosze bardzo.
a w prawa natury sie nie mieszaj. pies jest dlapieznikiem. jesli pies
sobie upoluje jelonka, to tylko lepiej dla puli genetyczniej jelonkow,
ze pies wyeliminowal z niej geny lebiegi, ktora sie dala zlapac.

>> te akurat, mozna uzanac za wybranie mniejszego zla.

wlasciwie dla wszystkich.

>mniejszego zła dla kogo, dla ciebie, psa, czy wspomnianego jelonka?
>a może jakby jednak nie potoczyło mu się tak kolorowo jak to sugerujesz,
>tylko zdziczałby w lesie, to dla przypadkowo pogryzionego grzybiarza?

jakos nikt sie nie przejmowal, kiedy ten pies bujal sie po mazurach?
jakos nikogo nie ukgryzl. niewiele trudu zostalo wlozone w to, zeby
sie dowiedziec skad ten pies sie wzial. to przynajmniej powinno dac
komus tutaj mozliwosc do wspomnienia o systemie obowiazkowego
chipowania psow, ale widac lopata lepiej sie sprawdza.
ile razy moge pisac. moglo mu sie potoczyc roznie, co nie znaczy, ze
nalezy propagowac jednobitowe czarnowidztwo.



Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-15 10:53:37 - szerszen



Użytkownik rs napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:304u17h346ntf9neqboaegnug03e92u7tu@4ax.com...

> ci ludzie nie mieli dzialki, wiec nie bylo powodu, zeby go wywozic. ni
> ema co komplikowac sytuacji, skora zrozumienie juz zaistanielem
> sprawia klopoty.

to był przykład, chodziło mi o teren, pies jest na swoim terenie i z natury
go pilnuje, pilnowanie tego terenu, nie wyklucza go ze stada i na odwrót,
bycie członkiem stada, nie powoduje że automatycznie nie stróżuje



> zrozum. wiejskie strozujace psy maja inna psychike.

ale nie mówimy o wiejskich kundlach separowanych od stada od szczeniaka,
tylko o tym że jedno nie wyklucza drugiego

> wiec jak to sie przeklada na omawiana sytacje?

nijak, już dawno odbiegliśmy od sedna sprawy

> skoro mowisz, ze kara smierci wiele zalatwia, ktorej w ogole nie ma,
> to jaki przekaz mam zapac? strach sie bac co bedzie zalatwiac jakby ja
> na nowo wprowadzili.

załatwiała by właśnie to co powinna

> nie. to ma byc przyczynek to ogolniejszej dyskusji, w ktorej w razie
> potrzeby mozna sie odwolac do szczegolow.

ale tu właśnie nie bardzo jest nad czym dyskutować, nie ma w tym żadnej
prawidłowości której starasz sie doszukać, pies miał pecha i tyle, takie
zachowania nie są normą itd, przypadek

> sobie upoluje jelonka, to tylko lepiej dla puli genetyczniej jelonkow,
> ze pies wyeliminowal z niej geny lebiegi, ktora sie dala zlapac.

czyli jednak moja pierwotna ocena twoich postów nie była tak do końca błędna
;)

> jakos nikt sie nie przejmowal, kiedy ten pies bujal sie po mazurach?

bo każdy miał to w d..

ci ludzie może nie mieli tego w d.. i stąd taka decyzja

> jakos nikogo nie ukgryzl.

no popatrz, a jak miał dach nad głową i pełna michę, to mu się zdarzało

> niewiele trudu zostalo wlozone w to, zeby
> sie dowiedziec skad ten pies sie wzial.

a kogo to obchodzi i jaki by to miało mieć cel, czy ty myślisz że każdy kto
przygarnie znajdę z ulicy czy lasu, to zaraz robi śledztwo skąd się tam
wzieła?

> to przynajmniej powinno dac
> komus tutaj mozliwosc do wspomnienia o systemie obowiazkowego
> chipowania psow,

jaasne, bo chip to panaceum na wszystko, szkoda tylko że przy okazji tego
chipowania jest 10 różnych baz i tak naprawdę, taki chip to można sobie w
d.. wsadzić, taką sama będzie miał wartość, to już tabliczka na obroży
będzie pewniejszym rozwiązaniem

> ile razy moge pisac. moglo mu sie potoczyc roznie, co nie znaczy, ze
> nalezy propagowac jednobitowe czarnowidztwo.

nikt nie twierdzi że należy propagować takie rozwiązania, ale mogło potoczyć
się różnie, to znaczy że mogło również źle, weźmiesz na siebie
odpowiedzialność kiedy taki pies kogoś pogryzie?




Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-09 10:06:16 - Tomek

Znam przypadek kiedy pies zostal uspiony bo byl po prostu agresywny i chcial
dominowac na domownikami. Pies byl rasowy z rodowodem (sznaucer olbrzymi),
dobrze traktowny przez wlasciciela jednak kompletnie nie chcial sie ulozyc.
Mialem kilka razy stycznosc z tym psem i sam sie go balem, bo byl czasem
nieoblliczalny i nieprzewidywalny. W tym opisie, który podales nie wiem, jak
bylo na prawde, czy agresywnosc psa wynikala z jego charakteru czy tez sposobu
podescia do niego domowników. Jedno jest pewne zycie ludzkie i zdrowie jest
waznie od psa i to trzeba miec zawsze na wzgledzie. Oczywiscie uspeinie psa
powinno byc decyzja przemyslana byc moze wczesniej powinien zostac przebadany
przez specjaliste od psich zachowan (niekoniecznie weterynarza) i ewentualnie
oddany do schroniska.

T.




Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-09 19:20:47 - rs

On Sat, 9 Jul 2011 10:06:16 +0200, Tomek
wrote:

>Znam przypadek kiedy pies zostal uspiony bo byl po prostu agresywny i chcial
>dominowac na domownikami. Pies byl rasowy z rodowodem (sznaucer olbrzymi),
>dobrze traktowny przez wlasciciela jednak kompletnie nie chcial sie ulozyc.
>Mialem kilka razy stycznosc z tym psem i sam sie go balem, bo byl czasem
>nieoblliczalny i nieprzewidywalny.

tez mialem przyjemnosc z suka sznaucera olbrzyma, ktora ktos
przywiazal na mazurach do drzewa, a jak sie uwolnila to zostala
postrzelona kilka razy. znalazl ja moj tesc w oplakanym stanie. przez
kilka lat z niej srut wyciagali. kilka kulek jeszcze zostalo, bo wet
mowil, ze za duze ryzyko wyciagania, a psu w sumie nie przeszkadzaja.
pies zasadniczo akceptowal wylacznie najblizszych domownikow. do
reszty byl nastawiony agresywnie. nie potrafila sie bawic. byla na
tresurach, ktore pomogly tylko tyle. ze na spacerach chodzila przy
nodze i nie rwala. bala sie malych psow, a do wiekszych byla
agresywna. nie potrafila sie bawic. wlasciwie tylko spala caly dzien i
wychodzila na dlugie spacery. jednak kiedy udalo mi sie spedzic z nia
10 dni na mazurach 24/24 bo spala ze mna w kajucie, pies sie
najwyrazniej rozluznil. nawet zaczal sie bawic, choc do pewnego
stopnia. potem stanowczo dawal do zrozumienia, zeby jednak nie
przeginac. jednak prawie kazdego dnia udawalo mi sie te granice
odsuwac odrobine dalej. nie mialem wystarczajaco duzo czasu, zeby
doprowadzic sprawe dalej (nie mowie, ze by sie dalo wiele osiagnac,
ale to co zrobilem bylo zachecajece do dalszych prob), ale sadze, ze
gdyby ktos jej poswiecil, dziennie, tyle czasu co ja, to sadze pies po
kilku miesiacach moglby baraszkowac jak szczeniak.
ona jednak miala dwie takie rzeczy, ktorych zdecydowanie nie
tolerowala (nawet ze strony wlascicieli) i wolalem je zostawic w
spokoju. jedna: nie mozna bylo bawic sie z nia uzywajac stop, nawet na
bosaka. co prawda, tesciowi udawalo sie czasami klasc, bardzo
delikatnie i powoli na niej stopy, kiedy ogladal telewizje, ale to byl
raczej ewenent, ktorego ja bym nawet nie probowal. druga: to zabawa
jesli sie mialo, z jakiegos powodu dlon zacisnieta w piesc. czasami
nawet trzymajac patyk czy szmate w ten sposob. pewnie byly jeszcze
inne. w czasie stosunkowo krotkiego czasu obcowania z nim udalo mi sie
rozpoznac tylko te dwie. sadze, ze to byla trauma po sytuacjach u
poprzedniego wlasciciela.
ten pies tez ugryzl kilka osob. tez byl zasadniczo nieobliczalny,
szczegolnie w pierwszym okresie pobytu w nowym srodowisku. ugryzl
kazda pania sprzatajaca, ktora przychodzila. oczywiscie sprzatanat
rezygnowala z pracy. i slusznie zreszta. potem nastapila pani Hania,
ktora potrafila jakos z psem obcowac. na poczatku suka byla naprawde
agresywna do obcych osob, ktore znalazly sie w mieszkaniu, lacznie ze
mna. moje pierwsza wizyta u tesciow. otwieraja sie drzwi i zamiast
tesciowej, w ulamku sekundy widze przed soba, na wysokosci mojej
twarzy, rozwcieczony pysk sznaucera obrzyma. chyba nawet sie nie
zdazylem przestraszyc, wukonalem jakis gest, albo moze pies
zorientowal sie, ze nie jest w mieszkaniu, ale na klatce schodowej i
ospusci. w sumie jednak, caly czas byl na smyczy, z tesciowa po
drugiej stronie. pod koniec wieczoru lezal na moich kolanach jak kot.
suka zmarla sama na zawal w wieku 10 lat. nikt przez chwile nawet nie
pomyslal o uspieniu, czy nawet o oddaniu psa. a to i tak nie jest
najbardziej agresywny, nieprzewidywalny i nieobliczalny pies z jakim
mialem doczynienia. ten doberman byl dopiero pierdolniety i psyzparzal
problemow. tez nikt nie pomyslal o uspieniu ani oddaniu.


> W tym opisie, który podales nie wiem, jak
>bylo na prawde, czy agresywnosc psa wynikala z jego charakteru czy tez sposobu
>podescia do niego domowników. Jedno jest pewne zycie ludzkie i zdrowie jest
>waznie od psa i to trzeba miec zawsze na wzgledzie. Oczywiscie uspeinie psa
>powinno byc decyzja przemyslana byc moze wczesniej powinien zostac przebadany
>przez specjaliste od psich zachowan (niekoniecznie weterynarza) i ewentualnie
>oddany do schroniska.

tylko wlasnie, ze ten pies nie BYL agresywny. byl u psychologo,
trenerow, ktorzy stwierdzili, ze pies nadaje sie nawet do przebywania
w rodzinie z malymi dziecmi. on BYWAL agresywny, ale w sytuacjach,
ktore zapewne uwazal za niebezpieczne dla siebie, albo suki, ktora w
jednej sytuacji chcial bronic. poza tym, co jest moim zdaniem
najwazniejsze w tej sytuacji, o czym juz pisalem kilka razy. to nie
byl pies domowy. to byl strozujacy. on powinien BYWAC agresywny. to
jest cecha jego pracy jaka mu tam powierzono. nie mozna oczekiwac od
psa strozjujacego, ze bedzie skutecznie wykonywal swoje obowiazki na
podworku, a z drugiej strony bedzie pluszowym misiem, ktorego kazdy
bedzie mogl przewrocic na plecy. kiedy ugryzl dzieciaka, tez nie w
zlosci, po prostu klapnal zebami, i niefart byl taki, ze akurat w tym
miejscu byla glowa dziecka (bylem w podobnej sytuacji kilka razy i mam
pare szram, ktore to moga potwierdzic. jednak klade to na moja
ignorancje i niefrasobliwosc jako dzieciaka, ale i pozniej jako
doroslego, a nie winie za to psa). dzieciak chcial po prostu przytulic
psa. byc moze zabral sie do tego ze zlej strony, albo w zlym czasie.
tego sie juz nie dowiemy.

ja nadal, miedzy innymi, zachodze w glowe, czy bylo niedopuszczalne po
prostu odwiezeinie psa spowrotem na Mazury, gdzie go znaleziono i
puszczenie wolno w terenie, ktory znal, zamiast usypianie?




Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-15 18:55:39 - rs

On Fri, 15 Jul 2011 10:53:37 +0200, szerszen
wrote:

>Użytkownik rs napisał w wiadomości grup
>dyskusyjnych:304u17h346ntf9neqboaegnug03e92u7tu@4ax.com...
>> ci ludzie nie mieli dzialki, wiec nie bylo powodu, zeby go wywozic. ni
>> ema co komplikowac sytuacji, skora zrozumienie juz zaistanielem
>> sprawia klopoty.
>to był przykład, chodziło mi o teren, pies jest na swoim terenie i z natury
>go pilnuje, pilnowanie tego terenu, nie wyklucza go ze stada i na odwrót,
>bycie członkiem stada, nie powoduje że automatycznie nie stróżuje

jak pisalem, nie ma powody komplikowac omawianyej sytuacji.

>> zrozum. wiejskie strozujace psy maja inna psychike.
>ale nie mówimy o wiejskich kundlach separowanych od stada od szczeniaka,
>tylko o tym że jedno nie wyklucza drugiego

w tym wzgledzie nic nie wiadomo na temat tego psa.

>> skoro mowisz, ze kara smierci wiele zalatwia, ktorej w ogole nie ma,
>> to jaki przekaz mam zapac? strach sie bac co bedzie zalatwiac jakby ja
>> na nowo wprowadzili.
>załatwiała by właśnie to co powinna

a moze jednak nie zalatwiala, skoro ja zniesli, co?

>> nie. to ma byc przyczynek to ogolniejszej dyskusji, w ktorej w razie
>> potrzeby mozna sie odwolac do szczegolow.
>ale tu właśnie nie bardzo jest nad czym dyskutować, nie ma w tym żadnej
>prawidłowości której starasz sie doszukać, pies miał pecha i tyle, takie
>zachowania nie są normą itd, przypadek

jak nie ma prawidlowosci skoro prawie wszystkie osoby zabierajace w
tej dyskuji maja podobne zdanie i popieraja decyzje opiekunow psa.
zalozyc wiec mozna, ze gdyby znalezli sie w podobnej sytuacji,
zaragowali by podobnie. a w zwiazku z tym, ze ta grupa jest zasadniczo
przypadkowa zbieranina ludzi z polskiego spoleczenstwa, to tez mozna
zalozyc, ze takie wybory sa dokonywane na codzien. widzisz jakis
problem w tym ciagu rozumowania.

>> sobie upoluje jelonka, to tylko lepiej dla puli genetyczniej jelonkow,
>> ze pies wyeliminowal z niej geny lebiegi, ktora sie dala zlapac.
>czyli jednak moja pierwotna ocena twoich postów nie była tak do końca błędna
>;)

moge sie zalozyc, ze byla.

>> jakos nikt sie nie przejmowal, kiedy ten pies bujal sie po mazurach?
>bo każdy miał to w d..

swietnie. dlaczego wiec nie mialby miec w d* gdyby sie go wypuscilo
potwornie?

>ci ludzie może nie mieli tego w d.. i stąd taka decyzja

nie mieli, ale do rozwiazania problemu zabrali sie od d* strony.

>> jakos nikogo nie ukgryzl.
>no popatrz, a jak miał dach nad głową i pełna michę, to mu się zdarzało

ano. i jaki z tego wynika wniosek.

>> niewiele trudu zostalo wlozone w to, zeby
>> sie dowiedziec skad ten pies sie wzial.
>a kogo to obchodzi i jaki by to miało mieć cel, czy ty myślisz że każdy kto
>przygarnie znajdę z ulicy czy lasu, to zaraz robi śledztwo skąd się tam
>wzieła?

jak znajdujesz jorka czy chihuahua to mozesz sobie pozwolic na takie
zaniedbanie, ale jesli znajdujesz tak wielkie bydle, a do tego majac
dwojke malych dzieci, biorac jeszcze pod uwage, ze ten pies bedzie z
nimi przebywal, to jest to przykladem ogromnej niefrasobliwosci,
graniczacej z glupota.

>> to przynajmniej powinno dac
>> komus tutaj mozliwosc do wspomnienia o systemie obowiazkowego
>> chipowania psow,
>jaasne, bo chip to panaceum na wszystko, szkoda tylko że przy okazji tego
>chipowania jest 10 różnych baz i tak naprawdę, taki chip to można sobie w
>d.. wsadzić, taką sama będzie miał wartość, to już tabliczka na obroży
>będzie pewniejszym rozwiązaniem

dziekuje za przyklad. nawet nikt o tabliczce na obrozy nie wpomnial.
ale jaki jest problem w przeszukaniu 10 baz danych (nawet jesli to
prawda) po odczycie chipa? komputery to robia.

>> ile razy moge pisac. moglo mu sie potoczyc roznie, co nie znaczy, ze
>> nalezy propagowac jednobitowe czarnowidztwo.
>nikt nie twierdzi że należy propagować takie rozwiązania, ale mogło potoczyć
>się różnie, to znaczy że mogło również źle, weźmiesz na siebie
>odpowiedzialność kiedy taki pies kogoś pogryzie?

to pozwolisz, ze odpowiem pytaniem na pytanie. dlaczego
odpowiedzialnosci za ugryzienie tych osob, nie doszukujesz sie u
poprzedniego wlasciciela? sprawa odpowiedzialnosci by byla zalatwiona
jesli pies bylby zachipowany albo jak wolisz mial odpowiednia
tabliczke.



Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-18 09:27:47 - szerszen



Użytkownik rs napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:5tq0275d8bgjpjaabr53fq811pk4ee44uu@4ax.com...

> jak pisalem, nie ma powody komplikowac omawianyej sytuacji.

no nie ma, więc po co to robisz, pisząc że albo jest od tego, albo od
tamtego?

> a moze jednak nie zalatwiala, skoro ja zniesli, co?

znieśli ją z zupełnie innych powodów

> jak nie ma prawidlowosci skoro prawie wszystkie osoby zabierajace w
> tej dyskuji maja podobne zdanie i popieraja decyzje opiekunow psa.

bo mają ograniczoną wiedzę na temat zdarzenia, poza tym to internet ;)

> zalozyc wiec mozna, ze gdyby znalezli sie w podobnej sytuacji,
> zaragowali by podobnie.

grubo przesadzone założenie

> a widzisz jakis problem w tym ciagu rozumowania.

tak, widzę, za dużo zakładasz na wyrost, a przede wszystkim że te kilka osób
to jakaś reprezentatywna grupa

> moge sie zalozyc, ze byla.

ale już udowodniłeś, że nie w całości, więc przegrałbyś

> nie mieli, ale do rozwiazania problemu zabrali sie od d* strony.

być może, ale podjęli taka decyzję popartą przez weta

> ano. i jaki z tego wynika wniosek.

że być może coś mu się w główce zaczęło kaszanić

> nimi przebywal, to jest to przykladem ogromnej niefrasobliwosci,
> graniczacej z glupota.

owszem, ale nie to że nie robisz śledztwa, tylko to że bierzesz takiego psa
do domu, zamiast odstawić do schroniska, albo wezwać hycla

> dziekuje za przyklad. nawet nikt o tabliczce na obrozy nie wpomnial.
> ale jaki jest problem w przeszukaniu 10 baz danych (nawet jesli to
> prawda) po odczycie chipa? komputery to robia.

robią, jak wiesz gdzie i jakie bazy masz przeszukać, o ile wiem, w polsce
nie ma centralnej bazy, i właśnie jest kilka różnych w zależności od tego
kto i na jakim terenie chipuje, może to urban legend, ale słyszałem takie
info kilka razy więc pewnie coś jest na rzeczy

> to pozwolisz, ze odpowiem pytaniem na pytanie. dlaczego
> odpowiedzialnosci za ugryzienie tych osob, nie doszukujesz sie u
> poprzedniego wlasciciela?

bo w międzyczasie pies zmienił właściciela

> sprawa odpowiedzialnosci by byla zalatwiona
> jesli pies bylby zachipowany albo jak wolisz mial odpowiednia
> tabliczke.

a skąd pewność że nie miał, obrożę mógł zerwać, a czy chipa ktoś sprawdzał?

a teraz inne pytanie, kiedy dowiedziałeś się o tej historii, przed czy po
uśpieniu psa?




Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-18 18:16:38 - rs

On Mon, 18 Jul 2011 09:27:47 +0200, szerszen wrote:

> Użytkownik rs napisał w wiadomości grup
> dyskusyjnych:5tq0275d8bgjpjaabr53fq811pk4ee44uu@4ax.com...
>> jak pisalem, nie ma powody komplikowac omawianyej sytuacji.
> no nie ma, więc po co to robisz, pisząc że albo jest od tego, albo od
> tamtego?

bo to jest wlasnie uproszczenie.

>> a moze jednak nie zalatwiala, skoro ja zniesli, co?
> znieśli ją z zupełnie innych powodów

a z jakich to wedlug cibei zniesli. i co za roznica, skoro nawet jak ja
zniesli, to w/g ciebie nadal duzo zalatwia.

>> zalozyc wiec mozna, ze gdyby znalezli sie w podobnej sytuacji,
>> zaragowali by podobnie.
> grubo przesadzone założenie

a to akurat musialbys udowodnic.

>> a widzisz jakis problem w tym ciagu rozumowania.
> tak, widzę, za dużo zakładasz na wyrost, a przede wszystkim że te kilka osób
> to jakaś reprezentatywna grupa

wiec jeszcze raz. to jest grupa usentowa. powszechnie dostepna. nawet kilka
osob wypowiadajacych sie w tym watku, moga byc rownomiernie rozlozone w
spektrum opinii calego spoleczenstwa. w zwiazku z tym, ze jest to grupa o
zwierzakach, mozna tez przypuszczac, ze sa to ludzie, ktorzy maja na
wzgledzie dobro zwierzat, wiec ich opinie powinny byc przesuniete byc w
kierunku ulaskawienia psa, a nie jego usypiania. jesli byc zadal takie
pytanie na innych grupach i ktos poza odpowiedzia NTG, zadal by sobie trud
aby odpowiedziec, to bys mial prawdopodobnie wiecej wpisow jak tych
pochodzacych od kukikoko, czy nawet Yakhuba dlatego sadze, ze zupelnie
spokojnie mozna przyjac, ze wygloszone opinie tutaj, nawet przez niewielka
liczbe osob, moga byc reprezreztatywne dla calego spoleczenstwa.

>> moge sie zalozyc, ze byla.
> ale już udowodniłeś, że nie w całości, więc przegrałbyś

sadzem ze ty sam, sobie chcesz sobie cos na sile udowodnic.

>> nie mieli, ale do rozwiazania problemu zabrali sie od d* strony.
> być może, ale podjęli taka decyzję popartą przez weta

nie poparta. podsunieta.

>> ano. i jaki z tego wynika wniosek.
> że być może coś mu się w główce zaczęło kaszanić

dwa poprzednie wypadki potwierdzily, ze to byl ludzki blad. w trzecim
wypadku nie dano psu juz szansy, zeby to sprawdzic.

>> nimi przebywal, to jest to przykladem ogromnej niefrasobliwosci,
>> graniczacej z glupota.
> owszem, ale nie to że nie robisz śledztwa, tylko to że bierzesz takiego psa
> do domu, zamiast odstawić do schroniska, albo wezwać hycla

jesli chcesz tego psa wziac do domu, to powinienes takie sledztwo
przeprowadzic. jesli natomiast masz na wzgledzie jedynie dobro, biednej
porzuconej psiej sieroty, to powinienes zrobic tak jak napisales. w tym
wypadku jest jednal pierwsza opcja.

>> dziekuje za przyklad. nawet nikt o tabliczce na obrozy nie wpomnial.
>> ale jaki jest problem w przeszukaniu 10 baz danych (nawet jesli to
>> prawda) po odczycie chipa? komputery to robia.
> robią, jak wiesz gdzie i jakie bazy masz przeszukać, o ile wiem, w polsce
> nie ma centralnej bazy, i właśnie jest kilka różnych w zależności od tego
> kto i na jakim terenie chipuje, może to urban legend, ale słyszałem takie
> info kilka razy więc pewnie coś jest na rzeczy

to nie jest twoj interes, jak i gdzie. ty jestes klient. opiekun psa. nie
musisz sie znac na wszystkim. powinna byc organizacja, ktora powinna miec
dostep do tych baz. chocby pierwsza lepsza sekretarka w kazdym osrodku
weterynaryjnym to moze zrobic, to samo policja. w sumie nawet internet.
przeszukanie kilku baz danych i zwrocenie wynikow popranych z kazdej z nich
to jest obecnie pryszcz, pod wzgleden technicznym. ile jest stron, ktore
pobieraja info np. z dziesiatkow slownikow. to mozesz przejrzec nawet z
kazdego smartfona.

>> to pozwolisz, ze odpowiem pytaniem na pytanie. dlaczego
>> odpowiedzialnosci za ugryzienie tych osob, nie doszukujesz sie u
>> poprzedniego wlasciciela?
> bo w międzyczasie pies zmienił właściciela

jakos poprzedni wlasciciel spi spokojnie, dlaczego nowemu mialoby to
spedzac sen z powiek? sadzisz, ze przez to, ze go uspili, poczuli sie
spokojniej? wiec moge cie zapwnic, ze wcale nie.

>> sprawa odpowiedzialnosci by byla zalatwiona
>> jesli pies bylby zachipowany albo jak wolisz mial odpowiednia
>> tabliczke.
> a skąd pewność że nie miał, obrożę mógł zerwać, a czy chipa ktoś sprawdzał?

obrozy nie mial. owszem mogl zerwac, co jednak malo prawdopodobne. ale
roznie moglo byc. zachipowany nie byl.

> a teraz inne pytanie, kiedy dowiedziałeś się o tej historii, przed czy po
> uśpieniu psa?

zaraz po ugryzieniu dziecka. a jakie to ma znaczenie?



Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-19 10:24:14 - szerszen



Użytkownik rs napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:1fjqq2mkdv01p$.ye4ui8d9kzhm$.dlg@40tude.net...

> bo to jest wlasnie uproszczenie.

więc oni też uprościli

> a z jakich to wedlug cibei zniesli. i co za roznica, skoro nawet jak ja
> zniesli, to w/g ciebie nadal duzo zalatwia.

to nie temat ani na ten wątek, ani na tą grupę

> a to akurat musialbys udowodnic.

sam udowodniłeś, przypominam, że mówimy o moim wyobrażeniu twojej osoby na
podstawie twoich postów, które to wyobrażenie częściowo potwierdziłeś swoim
wpisem

> osob wypowiadajacych sie w tym watku, moga byc rownomiernie rozlozone w
> spektrum opinii calego spoleczenstwa.

i to jest właśnie błędne założenie

> w zwiazku z tym, ze jest to grupa o
> zwierzakach, mozna tez przypuszczac, ze sa to ludzie, ktorzy maja na
> wzgledzie dobro zwierzat,

kolejne błędne założenie

internet jest medium mało reprezentatywnym, a nie każdy posiadać zwierzaka
jest miłośnikiem zwierząt i zależy mu na jego dobru

> sadzem ze ty sam, sobie chcesz sobie cos na sile udowodnic.

ja nic nie musze sobie na siłę udowadniać ;)

> nie poparta. podsunieta.

tym bardziej, oparli się na decyzji specjalisty

> dwa poprzednie wypadki potwierdzily, ze to byl ludzki blad. w trzecim
> wypadku nie dano psu juz szansy, zeby to sprawdzic.

może nie chcieli ryzykować, wiesz jak to się mówi, do 3 razy sztuka

> jakos poprzedni wlasciciel spi spokojnie, dlaczego nowemu mialoby to
> spedzac sen z powiek?

więzienia pełne są morderców którzy spią spokojnie i na co to ma być dowód?

> sadzisz, ze przez to, ze go uspili, poczuli sie
> spokojniej? wiec moge cie zapwnic, ze wcale nie.

ale to nie mój problem i nie moje sumienie

> obrozy nie mial. owszem mogl zerwac, co jednak malo prawdopodobne.

jak mi ukradli psa, to uciekając rozerwała kolczatkę, także nie takie rzeczy
się zdarzają

> zaraz po ugryzieniu dziecka. a jakie to ma znaczenie?

to znaczy że miałeś czas zareagować, mogłeś wziąć od nich psa i uratować mu
życie, więc czemu tego nie zrobiłeś?




Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-19 18:13:54 - rs

On Tue, 19 Jul 2011 10:24:14 +0200, szerszen
wrote:

>Użytkownik rs napisał w wiadomości grup
>dyskusyjnych:1fjqq2mkdv01p$.ye4ui8d9kzhm$.dlg@40tude.net...
>> bo to jest wlasnie uproszczenie.
>więc oni też uprościli

szkoda ze nie chcesz podazac za tokiem rozmowy. tu rozmawiamy o tym,
ze to ty komplikujesz.

>> a z jakich to wedlug cibei zniesli. i co za roznica, skoro nawet jak ja
>> zniesli, to w/g ciebie nadal duzo zalatwia.
>to nie temat ani na ten wątek, ani na tą grupę

jakos ci nie przeszkadzalo ci przywolac seryjnych mordercow i
opowiadanie, przez tyle postow jakie to dobrodziejstwa w naszym
systemie penitencjarnym ma kara smierci, nawet jesli ona nie istnieje.

>> a to akurat musialbys udowodnic.
>sam udowodniłeś, przypominam, że mówimy o moim wyobrażeniu twojej osoby na
>podstawie twoich postów, które to wyobrażenie częściowo potwierdziłeś swoim
>wpisem

jak juz w tym watku pisalem, psychoanaliza mojej osoby mnie zupelnie
nie interesuja. jak beda takowej potrzebowal, sa do tego grupy na
ktorych ludzie bywaja bardziej kompetetni.

>> osob wypowiadajacych sie w tym watku, moga byc rownomiernie rozlozone w
>> spektrum opinii calego spoleczenstwa.
>i to jest właśnie błędne założenie

dobrze by bylo jakbys przeczytal caly akapit do konca i dopiero po tym
napisal swoj wniosek.

>> w zwiazku z tym, ze jest to grupa o
>> zwierzakach, mozna tez przypuszczac, ze sa to ludzie, ktorzy maja na
>> wzgledzie dobro zwierzat,
>kolejne błędne założenie

tak moze bywac jak sie wyrywa rzeczy w szerszego kontextu. sorry, nie
jestem ci w tej kwestii pomoc.

>internet jest medium mało reprezentatywnym, a nie każdy posiadać zwierzaka
>jest miłośnikiem zwierząt i zależy mu na jego dobru

pokaz mi bardziej przegladowe medium jak publicznie dostepne fora i
grupy dyskusyjne. szkoda, ze nawet nie starales sie zrozumiec calego
paragrafu.

>> nie poparta. podsunieta.
>tym bardziej, oparli się na decyzji specjalisty

no wiec jak. podsunieta, czy poparta? nie widzisz roznicy? nie widzisz
zwiazku przyczynowo skutkowego?

>> dwa poprzednie wypadki potwierdzily, ze to byl ludzki blad. w trzecim
>> wypadku nie dano psu juz szansy, zeby to sprawdzic.
>może nie chcieli ryzykować, wiesz jak to się mówi, do 3 razy sztuka

to jest chyba oczywiste. ta rozmowa zaczyna sie kresic w kolko.

>> jakos poprzedni wlasciciel spi spokojnie, dlaczego nowemu mialoby to
>> spedzac sen z powiek?
>więzienia pełne są morderców którzy spią spokojnie i na co to ma być dowód?

sam piszesz, a potem bedziesz narzekal, ze cos jest nie na temat.

>> sadzisz, ze przez to, ze go uspili, poczuli sie
>> spokojniej? wiec moge cie zapwnic, ze wcale nie.
>ale to nie mój problem i nie moje sumienie

w sumie to po co ciagniesz te rozmowe?

>> obrozy nie mial. owszem mogl zerwac, co jednak malo prawdopodobne.
>jak mi ukradli psa, to uciekając rozerwała kolczatkę, także nie takie rzeczy
>się zdarzają

przeciez o tym napisalem. nie ma potrzeby powtarzania i podawania
przykladow.

>> zaraz po ugryzieniu dziecka. a jakie to ma znaczenie?
>to znaczy że miałeś czas zareagować, mogłeś wziąć od nich psa i uratować mu
>życie, więc czemu tego nie zrobiłeś?

nie, nie w z wielu wzgledow nie moglem wziac od nich psa. a w czasie
od ugryzienia do uspienia ta kwestia nie byla brana pod uwage. o
uspieniu dowiedzialem sie juz po fakcie. jakies inne sugestie?
sadze, ze ta dyskusja dobiegla juz do momentu, w ktorym chyba nic poza
to co juz napisales, nie bedziesz mial do zaproponowanie , wiec
pozwolisz, ze podziekuje, i sie wycofam.



Re: czy tak to musialo sie zakonczyc?

2011-07-20 08:45:32 - szerszen



Użytkownik rs napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:q1ab271k4ak5nr8fss5kmdhnup2fh546df@4ax.com...

> szkoda ze nie chcesz podazac za tokiem rozmowy. tu rozmawiamy o tym,
> ze to ty komplikujesz.

to twoje zdanie, według mnie to ty doszukujesz się drugiego dnia w zupełnie
przypadkowej sytuacji

> dobrze by bylo jakbys przeczytal caly akapit do konca i dopiero po tym
> napisal swoj wniosek.

ależ przeczytałem, dlatego skoro całe wnioskowanie opierasz na błędnych
założeniach, nie bardzo jest co więcej komentować, bo wiadomo że wniosek też
będzie błędny

> pokaz mi bardziej przegladowe medium jak publicznie dostepne fora i
> grupy dyskusyjne.

ależ ci właśnie tłumaczę, internet, fora, a w szczególności grupy
dyskusyjne, nie są żadnym reprezentatywnym medium dla ogółu społeczeństwa,
pomijam już fakt, że pewne grupy społeczne, czy wiekowe z tego internetu nie
korzystają w ogóle lub bardzo mało, ale nawet te które korzystają
niekoniecznie korzystają z for dyskusyjnych, a jeszcze mniejsza grupa, wie
co to są news grupy i wie jak z nich korzystać

> no wiec jak. podsunieta, czy poparta? nie widzisz roznicy? nie widzisz
> zwiazku przyczynowo skutkowego?

a jakie to ma znaczenie dla jednostkowej sytuacji?

> to jest chyba oczywiste. ta rozmowa zaczyna sie kresic w kolko.

bo od początku nie ma sensu, po prostu źle ją zacząłeś

> w sumie to po co ciagniesz te rozmowe?

bo to grupa dyskusyjna i mam taka zajawkę

> pozwolisz, ze podziekuje, i sie wycofam.

pozwalam ;)




Tylko na WirtualneMedia.pl

Galeria

PR NEWS