Adam Michnik: zmiana władzy straszliwie walnęła „Gazetę Wyborczą” po kieszeni, nie stać nas na oddziały regionalne i korespondentów
- W tej chwili „Gazeta Wyborcza” jest na celowniku władzy - ocenił redaktor naczelny dziennika Adam Michnik. Dodał, że decyzje rządzących przyczyniły się do spadków wpływów „GW” ze sprzedaży i reklam, wskutek czego w redakcji prowadzone są zwolnienia grupowe i nie ma środków na rozwój.
- Oni, którzy obiecywali, że zrobią w Warszawie Budapeszt, patrzą na Budapeszt, gdzie rząd Orbana zlikwidował ostatni niezależny dziennik. To dla nas przestroga - powiedział Michnik w poniedziałek na spotkaniu w Koszalinie zorganizowanym przez miejscowy Komitet Obrony Demokracji. Nawiązał do zamknięcia na początku października br. węgierskiej gazety „Nepszabadsag”, co „Gazeta Wyborcza” skrytykowała na pierwszej stronie, wyrażając solidarność z dziennikarzami zlikwidowanego tytułu.
Zdaniem Michnika przejawem represji polskiego obozu rządzącego wobec „Gazety Wyborczej” jest ograniczenie jej prenumeraty przez państwowe instytucje i firmy oraz rezygnacja z wykupywania ogłoszeń przez spółki Skarbu Państwa (te firmy wiosną br. wycofały swoje ogłoszenia ze wszystkich tytułów prasowych). Według informacji udzielonych przez ministerstwa w odpowiedzi na interpelację poselską większość resortów na początku br. mocno zmniejszyła prenumeratę „Gazety Wyborcze”, „Newsweeka” i „Polityki”.
- To nas straszliwie walnęło po kieszeni. Oni chcą nas zniszczyć metodą najprostszą: jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze - stwierdził Adam Michnik. Przypomnijmy, że według raportu finansowego Agory w trzech kwartałach br. wpływy ze sprzedaży „Gazety Wyborczej” zmalały w skali roku o 5 proc., a z reklam - o 25,1 proc. Z danych ZKDP wynika, że w tym okresie średnia sprzedaż ogółem „GW” wynosiła 143 302 egz., o 9,66 proc. mniej niż rok wcześniej.
Michnik na pytanie o możliwość uruchomienia dodatku regionalnego „GW” w Koszalinie przyznał, że w obecnej sytuacji dziennik nie może sobie na to pozwolić. - My byśmy chcieli otworzyć w Koszalinie swój oddział, natomiast w tej chwili po prostu nas finansowo na to nie stać - stwierdził. W październiku zmniejszono liczbę informacji lokalnych w 13 wydaniach regionalnych „Gazety Wyborczej”, a pod koniec zeszłego miesiąca Agora zawarła warunkową umowę sprzedaży swojej łódzkiej siedziby za 9,7 mln zł - firma woli tam wynajmować mniejszą powierzchnię biurową.
Redaktor naczelny „GW” dodał, że wskutek problemów finansowych dziennik zrezygnował z większości swoich korespondentów zagranicznych, a obecnie głównie w jego redakcji trwają zwolnienia grupowe, które w całej Agorze do końca br. obejmą maksymalnie 135 osób (zwolniono już m.in. Marka Wielgo, Piotra Skwirowskiego, Izę Michalewicz, Włodzimierza Nowaka i Wojciecha Fuska). - Mamy bardzo trudny, dramatyczny moment w redakcji - opisał Michnik.
- Władza postanowiła z nas wypić krew i dziurki nie zostawić - podsumował Adam Michnik. - Więc jak rozmawiam z moimi dziennikarzami, to mówię „albo-albo”: albo ocalimy „Gazetę” i z nią ważną instytucję demokracji polskiej i będziemy mieli w CV: „ocalili demokrację”, albo nie ocalimy, będziemy mieli wtedy w CV: „do ostatniej kropli krwi bronili demokracji” - dodał.
Od połowy października podwyższono ceny większości wydań „Gazety Wyborczej”, część dodatków na inne dni i wprowadzono roszady w kierownictwie redakcji. Jednocześnie udostępniono nową wersję serwisu internetowego dziennika.
W poniższym nagraniu wypowiedź Adama Michnika o sytuacji „Gazety Wyborczej” zaczyna się ok. 12:40 minuty.
Dołącz do dyskusji: Adam Michnik: zmiana władzy straszliwie walnęła „Gazetę Wyborczą” po kieszeni, nie stać nas na oddziały regionalne i korespondentów