Agnieszka Walewicz odeszła z Polskiego Radia. „Poczułam, że przekraczam Rubikon”
Wieloletnia sekretarz redakcji Studia Reportażu i Dokumentu Polskiego Radia Agnieszka Walewicz odeszła z pracy. Jak wyjaśniła, nie mogła dłużej pracować w firmie, która stała się „parodią samej siebie”.
Walewicz poinformowała, że 21 kwietnia złożyła wypowiedzenie, a 29 maja jej umowa zakończyła się. Jak dodała, od października ub. r. była na zwolnieniu lekarskim, na które poszła „po zderzeniu z pancerną ścianą”. „A raczej po wielokrotnym zderzaniu się z nią po kilka razy dziennie przez dwa miesiące. W tym czasie nagromadziłam tyle emocji własnych i całego zespołu, że osiągnęłam stan absolutnie kwalifikujący mnie do leczenia. Miałam zresztą dobry podkład, bo po odejściu Ireny Piłatowskiej (na początku ub. r. odeszła na emeryturę – przyp .red.) odmówiłam przyjęcia funkcji p.o. red. naczelnego Studia Reportażu i Dokumentu, ale zostałam i tak do pełnienia tej funkcji niejako przymuszona - z pełnomocnictwem i za friko” - zaznaczyła Walewicz.
Dziennikarka dodała, że po odejściu Piłatowskiej członkowie zespołu napisali pismo o rozpatrzenie kandydatury Olgi Mickiewicz na redaktor naczelną studia (Mickiewicz z PR rozstała się na początku tego roku – przyp. red.), ale od członka rady programowej mieli usłyszeć, że chcą „sobie koleżankę nominować”.
Szefem studia został Mirosław Rogalski, wicedyrektor i wicenaczelny Programu III Polskiego Radia. Jak pisał w ub. r. Kuba Strzyczkowski, zespół Trójki nie chciał z nim pracować. Walewicz oceniła go jako „niekompetentnego” do kierowania zespołem. „Przez dwa miesiące odbyłam dziesiątki absurdalnie przygnębiających rozmów, starając się bronić zdrowego rozsądku, dziennikarskiej uczciwości, warsztatu, ale również granic osobistych każdego z nas. Poległam, kiedy w październikowym tygodniu protestów kobiet wszystkie (WSZYSTKIE) nasze odcinki w trójce i jedynce miały być w wymowie antyaborcyjne. Poczułam, że przekraczam Rubikon. Że współpracując z tym panem nie ratuję dziedzictwa i redakcji, a wręcz pomagam mu je niszczyć” - dodała sekretarz redakcji.
"Chciałabym, żeby obecna władza radia została zapamiętana jako ta, która doprowadziła do ruiny redakcję reportażu"
Na zwolnieniu lekarskim obserwowała, „jak kolejne osoby nie wytrzymują i chorują”, przechodzą do innych działów albo odchodzą z radia. „Chciałabym, żeby obecna władza radia została zapamiętana nie tylko jako ta, która zniszczyła Trójkę, ale też jako ta, która doprowadziła do ruiny redakcję reportażu i stworzyła sytuację, gdy z radia odeszły osoby, które stanowiły o ciągłości pokoleniowej tego gatunku” - podkreśliła Walewicz.
Dziennikarka zaznaczyła, że nie może już funkcjonować w „niespójności” między tym, co wyznaje, a miejscem pracy. „Że coś we mnie zapiera się nogami i rękami, by wrócić do tak zarządzanej firmy. Do firmy, z której każdego dnia docierają coraz bardziej absurdalne wieści i która stała się parodią samej siebie. W której dyrektor programu likwiduje odcinek reportażu, żeby wstawić na to miejsce swoją audycję muzyczną, a my dowiadujemy się o tym z informacji prasowej. W której dyrektor innego programu ma do nas największe pretensje i oczekiwania, choć nie inwestuje w reportaż ani grosza ze swojego budżetu i w końcu likwiduje nasze odcinki, żeby mieć miejsce dla kolejnych krewnych i znajomych królika głoszących jedynie słuszną wizję rzeczywistości. W której dyrektor trzeciego programu przesuwa reportaż w ramówce, żeby jego zastępca mógł prezentować słuchaczom swoje żenujące poczucie humoru, a wycena reportażu stoi w miejscu od ponad 20 lat. W której obecna prezes przedstawiając wiosenną ramówkę zaprasza m.in. na reportaże, chociaż nominowany i w końcu odwołany przez nią człowiek dokonał masakry redakcji reportażu, zostawił po sobie ugór i połowę zespołu, który jest wykończony psychicznie. W której kierownikiem redakcji reportażu mógł zostać ktoś, kto nie rozumie, że słowa »reportaż« i »na jutro« wzajemnie się wykluczają. W której reportaże są w jednym programie spychane coraz bardziej w noc, a w drugim są już tylko 10-minutowymi ogryzkami po gatunku” - wymieniała Walewicz.
Walewicz pracę w radiu rozpoczęła od Programu III PR, od 2004 roku była sekretarz redakcji w Studiu Reportażu i Dokumentu PR, odpowiadała za sprawy organizacyjne redakcji, a także za konkursy Melchiory, Grand Prix Prezesa PR i im. Jacka Stwory.
Dołącz do dyskusji: Agnieszka Walewicz odeszła z Polskiego Radia. „Poczułam, że przekraczam Rubikon”