Covid-19 dopadł Donalda Trumpa. Pogrąży jego kampanię i reelekcję? (opinie)
Media na całym świecie od piątku informują, że na Covid-19 zachorował Donald Trump i jego żona Melania. Choroba prezydenta USA, prezentującego dotąd stosunek do pandemii nieadekwatny do zagrożenia, zdaniem ekspertów od marketingu politycznego zmienia bieg kampanii. Trump w publicznych wypowiedziach bowiem wolał o Covidzie mówić możliwie niewiele, teraz temat ten nie będzie schodził z czołówek mediów.
To już ostatni miesiąc kampanii wyborczej w Stanach Zjednoczonych. 3 listopada zakończy się głosowanie na prezydenta USA. W tym roku, z uwagi na pandemię koronawirusa, rekordowa liczba wyborców może oddać głos korespondencyjnie, co wydłuży proces liczenia głosów.
„Would You shut up man”?
Kampanię wyborczą w ostatnich dniach rozpaliła najpierw debata wyborcza, przez wielu komentatorów nazwana "najbardziej chaotyczną w dziejach". - Debata prezydencka pomiędzy Donaldem Trumpem i Joe Bidenem nie bez powodu została określona mianem najgorszej w amerykańskiej historii. Wyznacznikiem jej poziomu może być to, że najlepiej zapamiętaną frazą będzie „Would You shut up man” (zamkniesz się człowieku). Poziom debaty jest zresztą dobrym odzwierciedleniem samej kampanii wyborczej - ocenia dla Wirtualnemedia.pl Krzysztof Tomczyński, partner i account director w agencji Alert Media Communications.
W ostatni piątek opinię publiczną na całym świcie zelektryzowała wiadomość, że zarażony Covid-19 jest Donald Trump i jego żona Melania. W związku z chorobą urzędujący prezydent udał się na kwarantannę, co znacząco utrudni mu dalsze prowadzenie kampanii - zapewne nie dojdzie do skutku zaplanowana na połowę października druga debata z Bidenem.
Amerykańskie gry sondażowe
Na miesiąc przed wyborami prezydenckimi w USA rośnie sondażowa przewaga kandydata Demokratów Joe Bidena nad Donaldem Trumpem. W badaniu dla "Wall Street Journal" wzrosła ona do 14 pkt proc., a dla Reutera do 10 pkt proc. Sondaże te opublikowano w niedzielę.
W sondażu dla "WSJ" i stacji NBC News Biden może liczyć na 53 proc. głosów, a ubiegający się o reelekcję prezydent USA na 39 proc. W porównaniu z sondażem z końca września przewaga Demokraty urosła o osiem punktów procentowych.
Badanie zostało przeprowadzone po wtorkowej debacie między rywalami w wyścigu do fotela prezydenckiego, ale przed podaniem informacji o zakażeniu się koronawirusem przez Trumpa.
Z sondażu wynika także, że 49 proc. ankietowanych uważa, iż w debacie lepiej wypadł Biden. Zwycięstwo Trumpa w telewizyjnym starciu wskazało ponad dwa razy mniej pytanych - 24 proc. Drugi sondaż opublikował w niedzielę Reuters. Wynika z niego, że Biden ma w skali kraju poparcie na poziomie 51 proc., a Trump 41 proc. Badanie przeprowadzono już po przekazaniu opinii publicznej wiadomości o wykryciu SARS-CoV-2 w organizmie prezydenta USA. Sytuacja nie przedstawia się korzystnie dla kandydata Republikanów także na zliczającym średnią z ogólnokrajowych sondaży portalu RealClearPolitics. W niedzielę Biden miał tam przewagę 8,1 pkt proc. Od dnia debaty zwiększyła się ona o 2 pkt proc.
Odbywający w ostatnich tygodniach nawet po kilka wieców dziennie prezydent USA przebywa obecnie w szpitalu. Jego spotkania z wyborcami są zawieszone.
W opublikowanym w niedzielę sondażu dla stacji ABC 72 proc. ankietowanych stwierdziło, że najważniejszy polityk w USA nie zadbał odpowiednio o to, by się nie zakazić.
- Mimo że generalne sondaże dają Bidenowi sporą przewagę, to jednak nie mają one istotnego znaczenia z uwagi na konstrukcję systemu wyborczego. Nie liczy się ogólne poparcie tylko to w poszczególnych stanach, a tu sytuacja jest dużo bardziej wyrównana, stanów o bardzo wyrównanym stopniu poparcia jest sporo. Po raz kolejny może się więc okazać, że mimo znacznie mniejszej liczby ogólnej głosów to Donald Trump zdobędzie więcej głosów elektorskich z pojedynczych stanów - komentuje dla Wirtualnemedia.pl Marek Gieorgica, partner zarządzający Clear Communication Group.
Covid-19 pogrąży reelekcję Trumpa?
Tematem numer jeden kampanii obecnie jest Covid-19 i choroba pary prezydenckiej. - Dwa dni temu ciężko było sobie wyobrazić, że coś przebije "debatę" pomiędzy Donaldem Trumpem i Joe Bidenem oraz silne reakcje na tę połajankę. I oto, o ironio, dowiadujemy się, że Trump i jego żona są zakażeni koronawirusem - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl dr Łukasz Przybysz, specjalista ds. marketingu politycznego z Wydziału Dziennikarstwa, Informacji i Bibliologii Uniwersytetu Warszawskiego.
Zdaniem eksperta, to fatalna wiadomość dla sztabu republikanów - odcina przede wszystkim możliwość debat i wieców, w których Trump mógł jeszcze przekonać niezdecydowanych Amerykanów. - Obecna sytuacja prezydenta wymaga przeformułowania całej kampanii. Obserwujmy, czy przejdzie na tryb zdalny, jak będzie zarządzać krajem zza biurka, prowadzić politykę międzynarodową przez łącza elektroniczne i najważniejsze - walczyć o pozostanie w Białym Domu, w którym dziś zamknęła go kwarantanna. Jednego można być pewnym - ma najlepszą opiekę zdrowotną, o której setki tysięcy umierających Amerykanów wciąż mogą tylko pomarzyć - ocenia ekspert z Uniwersytetu Warszawskiego.
- Jeśli 74-letni Trump przejdzie ten stan bez większych powikłań, przez resztę kampanii będzie mógł grać kartą swojej siły fizycznej i przygotowania do rządzenia krajem. Zapewne podkreśli, jak wiele zawdzięcza wspaniałej amerykańskiej służbie zdrowia i jak solidaryzuje się z innymi zakażonymi - analizuje dr Przybysz.
- Trumpowi nie pomoże też ogłoszone właśnie zarażenie COVID-19 - uważa Krzysztof Tomczyński z Alert Media Communications. - Generalnie żywimy sympatię do osób pokrzywdzonych i gdyby Prezydent od początku był na pierwszej linii frontu walki z wirusem, a zarażenie było tego skutkiem, mógłby to być „gamechanger” tej kampanii. Natomiast sytuacja, w której najpierw bagatelizował pandemię, późnej wygadywał masę głupot o leczeniu, a finalnie sam zachorował, nie najlepiej świadczy o kwalifikacjach na bycie liderem na burzliwe czasy kraju w największym stopniu dotkniętego przez COVID - komentuje Tomczyński.
Inaczej wpływ koronawirusa na kampanię Trumpa ocenia Marek Gieorgica. - Informacja o tym, że Trump jest zarażony koronawirusem może być wbrew pozorom dla niego szansą. Teraz jego aktywność przeniesie się do sieci, a tu jest on znacznie bardziej słyszalny i naturalny – bo sam podejmuje wiele aktywności. Jeśli pokaże, że moim zakażenia dalej jest aktywny i przede wszystkim pracuje i wypełnia swoje obowiązki - zbuduje wizerunek twardego polityka, który potrafi walczyć z przeciwnościami. A to może mu przysporzyć wielu wyborców, szczególnie tych, którzy sami zmagali się z konsekwencjami pandemii. Pokaże im to, że nie można się poddawać i trzeba sobie poradzić. Taka postawa jest wciąż kulturowo bardzo ceniona w USA - uważa ekspert.
Koronawirus "cichy wyborczej bohater" amerykańskiej
Michał Raszka, członek zarządu w agencji public relations Grupa PRC Holding oraz wykładowca w Wyższej Szkole Bankowej w Chorzowie zwraca uwagę, że pandemia mocno przeformułowała bieg kampanii wyborczej.
- Pandemia wpłynęła też na sposób prowadzenia kampanii. Odwoływane i przekładane były konwencje: Trump co chwila przenosił swoją od czerwca, by finalnie zorganizować ją w sierpniu. Kampania przeniosła się jeszcze bardziej do internetu i mediów. To nie jest korzystne dla Trumpa, którego naturalnym środowiskiem są spotkania z wyborcami, wiece i show, które odgrywa na scenie. A teraz, gdy on i Melania mają koronawirusa, kampania jeszcze bardziej będzie odbywała się w social mediach i telewizji - komentuje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Michał Raszka.
Według Szymona Sikorskiego, szefa agencji Publicon, Covid-19 "wpływa mocno na temperaturę dookoła wyborów, po wtóre jest głównym tematem". - Co dziwić nie może, ponieważ stany mają globalnie najwyższą śmiertelność i warto - być może po czasie - spojrzeć na ten case study, jak bardzo realne bezpieczeństwo mieszkańców USA, nie koresponduje z politycznymi wyborami - ocenia dla Wirtualnemedia.pl Sikorski.
O jakiej Ameryce rozmawiają kandydaci
Nasi rozmówcy przyznają, że w tej kampanii prezydenckiej trudno wskazać jak dotąd, który z kandydatów dominuje. Pod kątem marketingu politycznego starcie to jest w tym roku mniej oryginalne niż poprzednie kampanie. - Nie ma w niej niestety póki co zbyt wielu narzędzi, działań czy spotów, które mogłyby na stałe wejść do podręczników politycznego PRu (jak to chociażby miało miejsce w kampaniach Obamy, czy pierwszej kampanii Trumpa). Raczej dyskutuje się o tym kto popełni mniej błędów - uważa Krzysztof Tomczyński z agencji Alert Media Communications.
Nasz rozmówca kampanię wyborczą w USA nazywa "wyścigiem żółwi", w którym góruje Biden. - Ma przewagę w kluczowych stanach i zapas potencjalnych głosów elektorskich, który powinien pozwolić mu na zwycięstwo nawet przy możliwym sondażowym niedoszacowaniu Trumpa. Przede wszystkim jest on jednak silny słabością rywala. Pomaga mu też zniechęcenie Amerykanów obecną polityką, problemami z koronawirusem, zamieszkami czy obniżaniem pozycji międzynarodowej kraju - ocenia Tomczyński.
https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/google-zakaz-reklam-na-temat-wynikow-wyborow-usa
Szymon Sikorski z agencji Publicon zwraca uwagę, że najciekawszą kampanię prowadzi obecnie kandydatka na wiceprezydentkę z ramienia Demokratów, Kemala Harris. - Ma najlepsze spoty, jest najbardziej youtubowa, charakterna i medialna - świetnie też prowadzi już swoją kampanię prezydencką (w następnym rozdaniu) - sądzi Sikorski.
Oceniając kampanię urzędującego prezydenta, Sikorski wskazuje, że Trump wiele nowego nie proponuje.
- Donald Trump robi kampanię po swojemu - pokazuje, że stawiając Chiny na baczność, walczy o amerykańską rację stanu, widać też, że jego wyborcom się to podoba. Korzysta z bardzo prostej, skutecznej symboliki - Amerykanów, armii, mocno ostatnio wojuje z Chinami, utrwalając wizerunek kogoś, kto rozumie problem miejsc pracy i mocarstwowych marzeń Amerykanów. Korzysta z bardzo republikańskich, konserwatywnych kolorów i rejestrów, mocno operuje też mocarstwową symboliką (gwiazdy z flagi, czy wizerunek orła) - wylicza Szymon Sikorski.
Marek Gieorgica uważa z kolei, że "Trump nie ma dziś równie silnej odpowiedzi uwzględniającej realia pandemii".
- Jego spot „Stronger” z lutego odwołuje się do sentymentów amerykanów, ma pokazać, że są dla kandydata ważni i wzbudzić w nich dumę. Obecnie głównym spotem jest natomiast materiał negatywny na temat Joe Bidena, który ma przekonać wyborców, że kandydat Demokratów jest słaby i niesamodzielny.
Z kolei sztab Joe Bidena stara się wysunąć na czoło kampanijnej debaty problemy Covid oraz zmian klimatycznych.
- Sztab Bidena dobrze wyczuł, że ich kandydat lepiej wypadł podczas debaty, gdyż stara się przypominać to starcie w nowym głównym spocie kampanii. W narracji cały czas powtarzane są też dwa główne problemy, z którymi administracja Trumpa nie jest w stanie sobie poradzić – COVID oraz zmiany klimatyczne - analizuje Marek Gieorgica.
- Joe Biden musi pokazywać wyborcom, że ma dużo energii bo często pojawiają się wątpliwości czy poradzi sobie z prezydenturą z uwagi na swój wiek – 78 lat. Punktuje go w tym zakresie młodzieniaszek – 74 letni Trump. To, że kwestia przekonania wyborców do energii Bidena jest ważne widać między innymi po jednym z głównych spotów wyborczych demokraty – „Keep up”. Takiej energii i narracji nie powstydziłyby się najlepsze filmy akcji. A jednocześnie duży nacisk położony jest na pokazanie, że kandydat nie tylko jest silnym politykiem, ale także wrażliwym człowiekiem, który sam wiele w życiu przeszedł. To jeden z lepszych spotów wyborczych jakie widziałem w ostatnich latach - mówi nam Marek Gieorgica.
Dołącz do dyskusji: Covid-19 dopadł Donalda Trumpa. Pogrąży jego kampanię i reelekcję? (opinie)