SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Dlaczego Polacy coraz rzadziej chodzą do kina na filmy polskie?

Kiedy ostatnio byliście w kinie na rodzimej produkcji? W związku ze spadkiem zainteresowania filmami polskimi, co odbija się w kinowych statystykach, pytamy ekspertów o przyczyny tego zjawiska.

Film „Gorzko, gorzko!”, Netflix Film „Gorzko, gorzko!”, Netflix

Platformy streamingowe zrewolucjonizowały zwyczaje widowni i sprawiły, że mniej chętnie odwiedzamy kina, skoro ich repertuar częściowo znajdziemy na Netfliksie, albo w ofercie innej biblioteki VOD. Powodem mogą też być oszczędności, które w czasach galopującej inflacji podpowiadają, że skoro cena jednorazowego biletu do kina równa się miesięcznemu dostępowi do wybranego streamingu, wybór może być tylko jeden.

Spadek frekwencji na kinowych pokazach polskich filmów

Tomasz Jagiełło, prezes sieci kin Helios i członek zarządu Agory wyjaśnia, które polskie filmy w ostatnim czasie odnotowały najmniejsze zainteresowanie ze strony widowni. - W wynikach kin wyraźnie widać, że frekwencja na polskich filmach spadła - jest to jednak spadek nierównomierny, bowiem w przypadku niektórych kategorii filmów zdecydowany, a niektóre z kolei zanotowały świetne rezultaty. Tymi pierwszymi były komedie romantyczne, dotychczas bardzo chętnie wybierane przez widzów, zaś drugimi - filmy o poważniejszej tematyce, w tym nasza produkcja „Johnny”, a także serie filmowe jak „Listy do M.” – wylicza ekspert.

Komedie romantyczne od lat cieszą się zainteresowaniem polskich widzów. Spadek sprzedaży biletów na te produkcje zastanawia. W końcu franczyzy zbudowane wokół konkretnych tytułów jak np. „Listy do M.” wpisały się do polskiego kalendarza świątecznego. Ich premiery zapowiadają bowiem nadejście Bożego Narodzenia. Czyżby polski kinoman czuł się przekarmiony ofertą komedii romantycznych? O pomysł na to, jak sieci kinowe chcą przyciągnąć widza do kin, zapytaliśmy prezesa Heliosa. - W sytuacji, w której mamy do czynienia ze zmieniającymi się oczekiwaniami widowni, jako NEXT FILM będziemy prowadzić działalność filmową, starannie dobierając tytuły do naszego portfolio. Chcemy stawiać na takie filmy, które mają obecnie największe szanse zapełnienia kin - sądzimy, że będą nimi zwłaszcza produkcje zawierające odwołania do książek czy poprzednich filmów, jak już zaplanowane przez nas: „Teściowie 2”, „Akademia pana Kleksa” czy „Chłopi” w wersji artystycznej – wyjaśnia Tomasz Jagiełło.

Analizując rodzimy Box Office ostatnich tygodni, widać (co ma związek z obchodzonym w czerwcu Dniem Dziecka), że filmy i animacje przeznaczone dla najmłodszych widzów, cieszyły się największym zainteresowaniem, mowa o takich tytułach jak: „Super Mario Bros. Film”, „Spider-Man: Poprzez multiwersum” oraz wzbudzająca kontrowersje „Mała syrenka”.

W najnowszym zestawieniu Box Office za okres 9-11 czerwca br. najwyżej usytuowana polska produkcja, to „Kicia Kocia mówi: Dzień dobry”, czyli animacja dla dzieci, która znalazła się na siódmym miejscu listy. Na pierwszym miejscu znajduje się „Mała syrenka”, na drugim „Boogeyman”, a na trzecim „Strażnicy Galaktyki: Volume 3”.

Animacja „Kicia Kocia mówi: Dzień dobry” zadebiutowała 28 kwietnia br. i w weekend premiery przebywała na pierwszym miejscu listy (28 - 30 kwietnia) z liczbą 45.573 widzów, na drugim tydzień później (5-7 maja, 12-14 maja, 19-21 maja br.), na czwartym miesiąc później (26-28 maja br.).

Polski film dla widza dorosłego, który ostatnio zajął pierwsze miejsce w zestawieniu Box Office to „Filip” w reżyserii Michała Kwiecińskiego (premiera 03.03. br.). W weekend 3-5 marca br. zdominował rodzimą listę najchętniej oglądanych filmów z liczbą 51.130 widzów.

Kino czy Netfix?

Czy Netflix sparaliżuje działanie kin? To pytanie wydaje się zasadne w obliczu oszczędności czasu i pieniędzy, jakie generuje korzystanie z platformy w porównaniu z wyprawą do kina. Podobnie jak rozważanie jakości filmów, które produkuje gigant streamingu. - Rzeczywiście, w ostatnim czasie liczba filmów i seriali wzrosła z uwagi na rywalizację platform streamingowych. Widać jednak istotną różnicę jakości pomiędzy produkcjami kinowymi a produkcjami na platformy, które są zbliżone do dotychczas znanych filmów telewizyjnych i to właśnie telewizję z reguły wypierają z tych samych ekranów. Można tu jeszcze dodać, że - mniej niż samych filmów - szkoda nam przede wszystkim skupienia uwagi przemysłu filmowego, budżetów i talentów twórców na produkcjach dla platform - wolelibyśmy, by nakłady te kierowane były na produkcję filmów kinowych. Wiemy już, że im więcej będzie przychodów z wyświetlania filmów w kinach, tym chętniej studia produkcyjne będą stawiać na ten rodzaj dystrybucji - proces odbudowy tego rynku nadal jednak trwa – podsumował prezes sieci kin Helios.

Kino polskie w kryzysie?

Polska widownia ogląda rodzime kino na Netfliksie, popularne tytuły trafiają na polski Top 10 platformy, aktualnie na jego szczycie znajduje się film „Dziewczyny z Dubaju”, wcześniej był to „Dzień matki”, a w miesiącach zimowych komedie romantyczne. Kulturoznawczyni, dr Małgorzata Bulaszewska wyjaśnia, dlaczego młodzi dorośli odchodzą od polskiego kina. - Młodsze pokolenia (Z i starsze Alhpy) w dużej mierze wyrosły na kulturze międzynarodowej, która dostępna jest znacznie łatwiej na platformach streamingowych. W wielu przypadkach zaspokaja potrzeby tematyczne tych grup pokoleniowych, te związane z kwestią dorastania, poszukiwania własnej tożsamości czy też wyobcowania i odmienności. Widzę wśród moich studentów bardzo duże zainteresowanie tematyką azjatycką. Nie chodzi tylko o to, by film był produkowany w Azji, przez azjatyckich twórców, ale chodzi także o kwestie przystosowania się azjatyckiej diaspory imigranckiej do nowych warunków kulturowych, w nowych ojczyznach. Proszę zauważyć, że film „Wszystko, wszędzie naraz” (2022, reż. D. Kwan i D. Scheinert), który w tym roku zdobył wiele nagród w tym Oscarów, porusza to co jest interesujące dla tej grupy odbiorców. Innym przykładem jest dostępny choćby na Netfliksie serial „Awantura” (2023), czy trochę wcześniejszy „Squid Game” (2021) – wyjaśnia ekspertka.

Netflix deklaruje, że opowiada uniwersalne historie w lokalnym kontekście, dzięki czemu może z powodzeniem produkować w Polsce (wystarczy wspomnieć ponownie „Dzień Matki”, czy „Plan lekcji”) i innych krajach europejskich. Czy polskim filmom brakuje uniwersalnego przekazu, którego szuka młodsza widownia? - Wydaje się, że rodzimi twórcy nie są nastawieni na młodsze pokolenia, a przecież to one w dużej mierze zapełniają sale kinowe. Starsze pokolenia zaś chyba zmęczone są ciągle powtarzającymi się wątkami z dawnych komedii, ich schematycznością i jednak nieaktualnością kulturowo-społeczną. Zresztą w mojej opinii najlepsze współczesne komedie zrealizował Juliusz Machulski. Nastawienie się polskiej kinematografii na ekranizacje literackie z kanonu lektur szkolnych i generalnie tematyka historyczna także nie sprzyjają gromadzeniu się widowni na polskich produkcjach filmowych – stwierdza kulturoznawczyni.

Casus filmu „Gorzko, gorzko!”

Ciekawym przypadkiem są losy polskiej komedii romantycznej „Gorzko, gorzko!” w reżyserii Tomasza Koneckiego („Testosteron”, „Lejdis”), która zamiast do kin, trafiła na platformę Netflix. Film miał zaplanowaną premierę na listopad 2022 roku jednak jego dystrybutor, czyli Kino Świat, zmienił decyzję. Być może obawę budziła konieczność walki o widza z „Listami do M. 5” również obecnymi w repertuarze kin w okresie przedświątecznym.

Czyżby Netflix miał w przyszłości pełnić funkcję „przechowalni” dla nieudanych projektów filmowych, które muszą w jakiś sposób ujrzeć światło dzienne? Czy to oznacza, że do kin trafiać będą wyselekcjonowane tytuły gwarantujące sukces frekwencyjny i artystyczny? Przekonamy się niebawem.

 

Dołącz do dyskusji: Dlaczego Polacy coraz rzadziej chodzą do kina na filmy polskie?

34 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Takie dziwne ?
Bo we wszystkich gra karolak.
66 6
odpowiedź
User
Widz
Bo w filmie polskim, proszę pana, to jest tak: nuda... Nic się nie dzieje, proszę pana. Nic. Taka, proszę pana... Dialogi niedobre... Bardzo niedobre dialogi są. W ogóle brak akcji jest. Nic się nie dzieje.
A polski aktor, proszę pana... To jest pustka... Pustka proszę, pana... Nic! Absolutnie nic. Załóżmy, proszę pana. Że jak polski aktor, proszę pana... Gra, nie? Widziałem taką scenę kiedyś... Na przykład, no ja wiem? Na przykład zapala papierosa, nie? Proszę pana, zapala papierosa... I proszę pana patrzy tak: w prawo... Potem patrzy w lewo... Prosto... I nic... Dłużyzna proszę pana... To jest dłu... po prostu dłu... dłużyzna, proszę pana. Dłużyzna...
Proszę pana, siedzę sobie, proszę pana, w kinie... Pan rozumie... I tak patrzę sobie... siedzę se w kinie proszę pana... Normalnie... Patrzę, patrzę na to... No i aż mi się chce wyjść z... kina, proszę pana... I wychodzę...
58 6
odpowiedź
User
xnf
bo filmy tworzone są dla mało ambitnego odbiorcy . bilety są drogie nie stać ludzi na to rachunki płacić muszą .
48 5
odpowiedź