Dziennikarz „GW”: „Smutny autobus” jest nazistowski. K2: przeprosiny albo sąd
Współzałożyciel i były prezes agencji K2 Janusz Żebrowski domaga się przeprosin od dziennikarza „Gazety Wyborczej” Grzegorza Sroczyńskiego za nazwanie - przygotowanego przez K2 - spotu „Smutny autobus” mianem nazistowskiego. - Nie wiem, jak możliwe jest, że gazeta, która tak często pierwsza staje w obronie przed oszczerstwem i agresją, sama przemawia językiem nienawiści i wykluczenia - komentuje Żebrowski.
O spocie „Smutny autobus”, która agencja K2 przygotowała dla Ministerstwa Spraw Węwnętrznych, głośno było dwa tygodnie temu. Animowany klip pokazuje losy starego autobusu szkolnego, który jest przez wszystkich wyśmiewany i w końcu trafia na złomowisko. Taki przekaz ma zachęcać rodziców, żeby sprawdzili stan autobusu, którym jeżdżą ich dzieci, na stronie bezpiecznyautobus.gov.pl.
W zeszły czwartek w „Dużym Formacie”, reporterskim dodatku „Gazety Wyborczej”, ukazał się felieton Grzegorza Sroczyńskiego „Autobus nazistowski”.
- W kreskówce „Smutny autobus” nie ma nic, co nie ucieszyłoby Goebbelsa - stwierdził dziennikarz na początku tekstu. - Film jest w gruncie rzeczy nazistowski. Oglądając go, mimowolnie stajemy się jak żołnierze elitarnej dywizji SS, dostajemy pod opiekę szczeniaka, karmimy, martwimy się zwichniętą łapą, by na końcu, gdy poczujemy emocjonalną więź, własnoręcznie udusić na rozkaz dowódcy. Etyczny wysiłek żołnierza SS i matki z kreskówki „Smutny autobus” polega na opieraniu się pokusie litości i współczucia - ocenił.
W dalszej części felietonu Sroczyński zwrócił uwagę, że za kampanią stoją ludzie z jego pokolenia: mający ok. 35-40 lat Nikodem Bończy-Tomaszewski i Paweł Franke z MSW oraz Łukasz Lewandowski i Arek Szulczyński (wiceprezes i dyrektor kreatywny K2). - Dwaj ostatni są typowi dla tego pokolenia z obowiązkowymi brodami i równie obowiązkowymi zainteresowaniami - stwierdził dziennikarz i przytoczył kilka pretensjonalnych jego zdaniem stwierdzeń z ich notek biograficznych znajdujących się na stronie K2.
- Moje pokolenie przestało się zastanawiać, co jest właściwe, a co nie jest. Nie pytamy, czy jakiś środek jest moralnie dobry, czy zły. Pytamy już wyłącznie o skuteczność. Gdy musimy wybierać między moralnością a efektywnością, wybieramy zawsze to drugie - podsumował Grzegorz Sroczyński.
Wczoraj na felieton zareagował Janusz Żebrowski, współzałożyciel i do listopada ub.r. prezes K2. - Nie mam jak odnieść się polemicznie do tego tekstu. W mojej ocenie znajduje się tam jedna teza (o prymacie skuteczności reklamy nad wrażliwością etyczną), która ani nie jest nowa ani tym bardziej oryginalna, a co więcej nie została w żaden sposób udokumentowana - ocenił. Dodał, że Grzegorz Sroczyński, mimo że mógł, nie porozmawiał z twórcami klipu ani nie zorientował się, jak wyglądają podobne spoty społeczne za granicą. - Niczego takiego w tym tekście niestety nie znajdziemy. Zamiast tego są tam insynuacje, osobiste wycieczki i bezpodstawne oskarżenia - opisał były szef K2.
- Poświęciłem 13 lat swojego życia by tworzyć firmę, która podążać będzie jasnymi ścieżkami etycznymi i nie pozwolę by ktokolwiek bezkarnie malował na jej biurze swastykę - podkreślił Janusz Żebrowski. - Jest mi po ludzku przykro, że „Gazeta Wyborcza”, którą od zawsze regularnie czytam i cenię, publikuje taki paszkwil. Nie wiem, jak możliwe jest, że gazeta, która tak często pierwsza staje w obronie przed oszczerstwem i agresją, sama przemawia językiem nienawiści i wykluczenia - dodał.
Żebrowski zaznaczył, że do 7 lipca spot zanotował na YouTubie 1,7 mln obejrzeń, a ze strony bezpiecznyautobus.gov.pl skorzystały tysiące osób. Podkreślił, że nie ma nic przeciwko złośliwym uwagom dotyczącym rzekomo hipsterskiego wyglądu i notek biograficznych jego współpracowników. - Ale nie można do porządku dziennego przejść nad tym, że są bezkarnie i bez jakichkolwiek podstaw oskarżani o moralny nihilizm - stwierdził.
Były prezes K2 zażądał, żeby Grzegorz Sroczyński przeprosił za słowa o nazistowskim charakterze spotu. - A jeśli tego nie zrobi, to z wielkim wewnętrznym żalem sprawdzę, czy będziemy musieli żyć w smutnym kraju, gdzie można każdą firmę i każdą osobę swobodnie mieszać z błotem, czy jednak sądy oceniają takie zachowania inaczej - zapowiedział.
Grzegorz Sroczyński przepraszać za swój felieton nie zamierza. W odpowiedzi na pytania Wirtualnemedia.pl określa wpis Żebrowskiego jako dziwny. I zapowiada, że napisze polemikę, która ukaże się w drukowanym wydaniu lub serwisie internetowym „Gazety Wyborczej”.
Dołącz do dyskusji: Dziennikarz „GW”: „Smutny autobus” jest nazistowski. K2: przeprosiny albo sąd