Po co znani artyści mówią o szczepionkach? "Wielka rola mediów. Trzeba dociskać gości"
- Nie ma sensu zapraszać do jednego studia wirusologa, który prowadzi badania, i Edyty Górniak, która czyta coś w internecie i krytykuje szczepionki. Chyba, że w drugiej części programu oboje będą rozmawiać o śpiewaniu i występach na scenie - mówi nam dr Mirosław Oczkoś, ekspert od wizerunku. I komentuje głosy celebrytów w sprawie szczepień.
W szpitalnych łóżkach pod respiratorami leżą statyści. Przed zarażeniem koronawirusem chronią witamina D i oregano. Nie ma sensu nosić maseczek, bo wdychamy własne spaliny. Bill Gates poprzez szczepionki chce doprowadzić do depopulacji świata. Tyle w wielkim skrócie, bo całe nagranie trwało trzy godziny. Tyle czasu zajęło Edycie Górniak na Instagramie podzielenie się z fanami sceptycznymi opiniami na temat pandemii.
Słowa piosenkarki zbulwersowały wielu. Lekarzy i pielęgniarki wycieńczonych codzienną pracą na pierwszej linii frontu. Polityków rządowych, bo celebrytka mówiła też o bezsensownych obostrzeniach i kontroli społeczeństwa. Wirusologów i specjalistów, bo wypowiedzi Górniak potraktowali jak szerzenie fake newsów i niesprawdzonych informacji. Ale nikogo specjalnie nie zaskoczyły, bo tuż po wybuchu pandemii piosenkarka wystąpiła w telewizji internetowej Wrealu24.pl. Już wtedy zapowiadała: "Dopóki żyję, nie dam się zaszczepić. Jeśli to będzie przymusowe, to przysięgam, jak tutaj jestem, że wolę odejść z tego świata niż dać komukolwiek wstrzyknąć w mój organizm cokolwiek, czego ja nie znam i nie posiadam wiedzy, żeby pójść do laboratorium i analitycznie sprawdzić, co zostaje wprowadzone do mojej krwi. Ponieważ nie posiadam takiej wiedzy i nie mam możliwości weryfikacji, to ja nie pozwolę mojemu dziecku się zaszczepić i sama się nie zaszczepię. Jeśli to będzie oznaczało zagładę dla nas, to trudno".
"Polsat oszalał"
Wróćmy do słów Edyty Górniak o aktorach leżących w szpitalach. Oburzyły Marka Posobkiewicza, byłego Głównego Inspektora Sanitarnego, który był wtedy hospitalizowany z powodu zakażenia koronawirusem. "Nie życzę, żeby musiała Pani zweryfikować swoje zdanie jako 'statystka'. Nie jest to przyjemne i niestety nie wszyscy 'statyści' wychodzą na własnych nogach ze szpitala" - napisał na Facebooku.
Nieco później oboje spotkali się w programie "Gość Wydarzeń" w Polsat News. Wówczas artystka broniła się, że jej słowa zmanipulowano i wyciągnięto z kontekstu. - Gdybym faktycznie powiedziała, że w szpitalach nie ma chorych ludzi, ale są statyści, to byłoby to absurdem. Komukolwiek trudno jest w to uwierzyć, a jednak ludzie uwierzyli - mówiła w Polsat News. Zapowiedziała też, że jeśli szczepienia przeciwko koronawirusowi będą obowiązkowe, to wyprowadzi się z Polski.
Po programie w mediach społecznościowych rozpętała się burza. I wcale nie wywołały jej słowa Edyty Górniak, ale decyzja telewizji Polsat o zaproszeniu celebrytki do programu publicystycznego. Oburzenie internautów i dziennikarzy spadło na Bogdana Rymanowskiego, który był gospodarzem "Gościa Wydarzeń".
Marek Twaróg, ówczesny redaktor naczelny "Dziennika Zachodniego" pisał na Twitterze: "Słucham głupiej Górniak w sprawie szczepionek. Polsat oszalał, że rozmawia z nią o medycynie. Nieodpowiedzialność Rymanowskiego". A Marek Szymaniak ze Spider's Web komentował: "Polsat znowu w formie. Była już Kaja Godek mówiąca, że geje gwałcą dzieci. Był Robert Bąkiewicz tuż po zdemolowaniu miasta i podpaleniach; a teraz zaprosili Edytę 'w szpitalach leżą statyści' Górniak. A potem będzie zdziwienie, że wątpiących w pandemię przybywa".
Profesor się nie przebije
Prof. Wiesław Godzic, medioznawca z Uniwersytetu SWPS, uważa, że Bogdan Rymanowski nie popełnił błędu, zapraszając do studia Edytę Górniak. - Ja bym rozmawiał tylko z nią. I maglował: czy wie, co to za choroba, czy zna jej objawy, czy wie, jak jest śmiertelna, czy zna osoby, które przechodziły COVID-19, jakie ma argumenty na to, że to nic poważnego. Edyta Górniak jest bardzo znaną osobą i ma mnóstwo fanów. I choć to nielogiczne, to łatwo wierzymy celebrytom - mówi prof. Godzic. Medioznawca dodaje, że tylko od dziennikarza zależy, jak głos jego gościa zostanie potraktowany przez widzów. - Nie należy unikać osób, które mówią rzeczy niepopularne, ale rolą prowadzącego jest takie poprowadzenie rozmowy, by prześwietlić ich poglądy od góry do dołu. Niestety, ostatnio widzę niewielu dziennikarzy, którzy przypierają do muru swoich gości. A widz czeka na odpowiedź. Jeśli jej nie słyszy, to domaga się od dziennikarza, by ją wyegzekwował - mówi prof. Godzic.
Medioznawca zwraca też uwagę, że prowadzący program musi być zawsze świetnie przygotowany do rozmowy. - Powinien znać stanowisko naukowców, poznać argumenty pseudonaukowe, porozmawiać wcześniej z ludźmi, którzy się tym zajmują. Jeśli gość w studiu coś sugeruje, ale nie ma na to dowodów, dziennikarz powinien zaprotestować. Tym bardziej dziś, gdy interpretacje wydarzeń są przedstawiane jako fakty.
Także dr Mirosław Oczkoś, ekspert od wizerunku, uważa, że zapraszanie gości, takich jak Edyta Górniak, ma sens. Ale pod pewnym warunkiem. - Jeśli w studiu jest Edyta Górniak, która ma w mediach społecznościowych setki tysięcy followersów, to naprzeciw niej powinien usiąść ktoś równie popularny, kto opowiada się za szczepieniami. Wtedy poziom dyskusji będzie wyrównany, bo będzie równie emocjonalny i równie nie na temat. Natomiast jeśli po jednej stronie siada celebryta, a po drugiej profesor, to ten drugi z pewnością się nie przebije. Artyści mają inne środki wyrazu. Edyta Górniak może się rozpłakać, krzyknąć: "Kocham was! Ratujcie życie!", czego nie zrobi profesor. W związku z tym nie można stawiać na ringu baletnicy z bokserem, bo to nie ma sensu - mówi dr Oczkoś.
Ekspert wyjaśnia, że ogromną rolę w dyskusji np. o potrzebie szczepień odgrywają media. - Zapraszajmy przeciwników i zwolenników, bo inaczej redakcje będą posądzane o cenzurę. Ale zadaniem mediów jest przemyślenie takiego programu. Nie ma sensu zapraszać do jednego studia wirusologa, który prowadzi badania, i Edyty Górniak, która czyta coś w internecie i krytykuje szczepionki. Chyba, że w drugiej części programu oboje będą rozmawiać o śpiewaniu i występach na scenie - komentuje dr Oczkoś.
Wierszem w koronasceptyków
Gdy Edyta Górniak zachęcała fanów, by łykać witaminę D i jeść oregano, do szpitala trafił Artur Barciś. Aktor bardzo ciężko przechodził zakażenie koronawirusem. Zapowiadał, że gdy tylko szczepionki przeciw COVID-19 będą dostępne, od razu zapisze się na przyjęcie pierwszej dawki.
W czasie choroby Barciś opublikował film. Łamiącym głosem wyrecytował napisany przez siebie wiersz. Fragment brzmi tak: "Kaszel od rana do nocy, potem od nocy do rana. Będziesz się zwijał z niemocy, osłabniesz od niewyspania. Gorączka cię mokrym kocem rozbije na tysiąc drgawek, a suchy kaszel jak z procy odbierze wiarę w poprawę. Mdłości, ból mięśni i głowy, nogi i ręce jak z waty. Obcy się wybrał na łowy i wali do ciebie z armaty. I będzie się bawił długo, nie licz, że cię porzuci".
Gdy Barciś wyzdrowiał, przestrzegał wszystkich przed bagatelizowaniem choroby. Relacjonował w mediach społecznościowych wyjazd do mazowieckiej wsi Żelazna Rządowa, 140 km od Warszawy, gdzie dał się zaszczepić.
W ostatnim wywiadzie dla portalu Wp.pl mówił: "Warunkiem koniecznym, żebyśmy opanowali pandemię koronawirusa jest, żeby większość społeczeństwa się zaszczepiła. Wtedy uzyskamy odporność stadną i wirus nie będzie tak groźny, jak dotąd. Dlatego dla dobra wspólnego większość z nas powinna się zaszczepić, z troski o siebie, o swoich bliskich i o innych. Jeśli ludzi nie można przekonać do tego, żeby dla naszego wspólnego dobra się zaszczepili, to trzeba zastosować inne środki, które ich przekonają albo zmuszą do szczepień" - mówił w rozmowie z Sebastianem Łupakiem. Dalej już bardzo ostro wypowiedział się o osobach, które zniechęcają do szczepień. "Przywódcy antyszczepionkowców, którzy kłamią, manipulują i zmyślają, zasługują na największe potępienie. To są ludzie ideologicznie nakręceni i dla nich kłamstwo jest dozwolonym narzędziem. To, co propagują, jest jednak bardzo szkodliwe dla całego społeczeństwa (...) To, że ktoś sobie coś sądzi, nic nie znaczy. Wiele osób czerpie wiedzę z internetu, od znachorów czy influencerek. Ale taka 'wiedza' prowadzi w ślepą uliczkę. Albo czerpiemy z rzetelnej wiedzy naukowej, albo wierzymy w 'czipy' i inne bzdury na temat szczepionek" - mówił w rozmowie z portalem Wp.pl. W ten sposób odniósł się nie tylko do słów Edyty Górniak. Nawiązał też do Violi Kołakowskiej, która sugerowała, że po szczepieniu Krzysztof Krawczyk miał kontakt z wirusem i dlatego zmarł. W mediach społecznościowych od początku pandemii aktywny jest też Ivan Komarenko. Nie wierzy w pandemię, mimo że jego mama chorowała na koronawirusa. Teraz Barciś chce, żeby na imprezy wpuszczać tylko osoby zaszczepione. "Mniej ważne jest to, że ktoś poczuje dyskomfort, że nie wejdzie na koncert. To jest jego czy jej wybór, że się nie zaszczepi, a nie żadna dyskryminacja. Ktoś, kto świadomie dokonuje takiego wyboru, musi się liczyć, że do pewnych miejsc nie będzie mógł wejść. Te osoby świadomie rezygnują z pewnych możliwości. Najważniejsze jest bowiem nasze zdrowie, a nie czyjeś złe samopoczucie" - mówił w rozmowie z portalem Wp.pl.
Walka o prawdę
Ekspert od wizerunku uważa, że po tych słowach aktor nie straci sympatii Polaków. - Artur Barciś jest w pewnym sensie bohaterem, bo powiedział otwarcie, żeby się szczepić. I na tej deklaracji więcej zyska niż straci, bo dominują w naszym kraju zwolennicy szczepień. I to dobrze, bo do tej pory głos mieli tylko antyszczepionkowcy. I ten ruch powoli rósł. A jeśli jakaś informacja sączy się długo, to zdobywa zwolenników. I nagle zobaczyliśmy ludzi, którzy mają takie poglądy, jak Edyta Górniak czy Viola Kołakowska. I zaczęliśmy się dziwić, że można takie głupoty wygadywać - mówi dr Oczkoś. - Artura Barcisia zapewne zdenerwowało to, że jedna strona stara się grać uczciwie i nie opowiada bzdur, a druga nie ma żadnych granic i głosi, że wszystkim steruje Gates, że po szczepionce świecą oczy, że przylecieli kosmici, że krowy mają trzy głowy. Przez ostatnie lata lekceważyliśmy antyszczepionkowców, a teraz wracają choroby, które dzięki szczepionkom zniknęły z terytorium Polski. I to jest groźne, bo jeśli ktoś nie chce się szczepić przeciw COVID, to nie będzie się szczepił na nic innego.
I tu prof. Godzic bardzo liczy na dziennikarzy. - Coraz częściej mamy do czynienia ze ślizganiem się po powierzchni pewnych tematów. Dziennikarze nie kontynuują wątków. Nie zadają trudnych pytań. Gdy ktoś się zakapućka, nie dociskają gości. Chciałbym, żeby rozmówcy wreszcie przestali być pewni siebie. Bo to jest walka o prawdę. I na tym polega rzetelne dziennikarstwo.
Dołącz do dyskusji: Po co znani artyści mówią o szczepionkach? "Wielka rola mediów. Trzeba dociskać gości"