TVP pokazała film „Taśmy Amber Gold”. „Nie dowiedzieliśmy się niczego nowego”
Telewizja Polska pokazała w środę film Sylwestra Latkowskiego „Taśmy Amber Gold. Układ Trójmiejski nie umiera nigdy”. - Znalazło się tam wszystko to, co o aferze Amber Gold możemy przeczytać w archiwalnej prasie oraz w internecie - mówi Janusz Schwertner z Onetu. - Dokument pokazał przekrojowo bierność służb państwa wobec Marcina P. - dodaje Artur Kiełbasiński z Radia Gdańsk.
- To nie jest film polityczny - zapowiadał w rozmowie z nami tuż przed premierą Sylwester Latkowski. Dziennikarz wielokrotnie Trójmiasto nazywał „małą Sycylią”. - Tutaj świat przestępczy krzyżuje się z polityką, władzą samorządową, policją, służbami specjalnymi, prokuratorami i sędziami, wielkim i małym biznesem. Od lat pilnują, by nie wkradł się tutaj chaos. Wszystko dzieje się po cichu - tak opisuje film Telewizja Polska. W dokumencie Sylwester Latkowski przedstawił swoje dziennikarskie śledztwo, które prowadził przez osiem lat, zaprezentuje też nieznane dotąd nagrania.
Po filmie (nadawały go kanały TVP1 i TVP Info) w studiu przeprowadzono dyskusję, moderowaną przez Michała Adamczyka. Wzięli w niej udział twórca dokumentu, szefowa komisji śledczej ds. Amber Gold Małgorzata Wassermann, oraz publicyści: Michał Karnowski i Tomasz Sakiewicz. - Mam fizyczne poczucie zagrożenia. Mam sygnały, że tym razem (po projekcji filmu) nie skończy się na dyskredytowaniu mojej osoby - powiedział tuż po projekcji dokumentu Sylwester Latkowski, sugerując, że na jego życie mogą być przypuszczane zamachy.
Kiełbasiński: Film pokazał bierność służb
Poprosiliśmy dziennikarzy o ocenę filmu Latkowskiego. Artur Kiełbasiński, dziennikarz ekonomiczny z długoletnim stażem, prawnik, sekretarz redakcji Radia Gdańsk nie mam jednoznacznej oceny filmu.
- Z jednej strony powiedzmy wprost: pod względem wiedzy o relacjach biznesowych Marcina P., o tym kto rzekomo stał za nim, nie dowiedzieliśmy się niczego nowego. Padły te same nazwiska, które znamy od lat. To samo dotyczy mechanizmów działania samej spółki Amber Gold i linii lotniczych OLT. Ale jest coś co jednak jest ogromną wartością tego filmu. On pokazał przekrojowo bierność służb państwa wobec Marcina P. i całego biznesu Amber Gold. Sam P. potrafił w ciągu kilku godzin przelewać na jakieś biznesy 10 mln zł. W tym czasie prokuratorzy i urzędnicy skarbowi miesiącami i latami nie posuwali się w sprawie AG do przodu. Państwo wiedziało i nie reagowało i to Latkowski pokazał bardzo dobrze. I to w głównej mierze było przyczyną sukcesu Marcina P., w jego procederze - komentuje.
Nasz rozmówca podkreśla jeszcze jeden aspekt: - Jak rzadko kiedy prokuratura, dzięki zawiadomieniu KNF, bardzo szybko dowiedziała się o istocie działań Amber Gold. I miała okazję prześwietlić je, zbadać dogłębnie, opisać. Nie zrobiła tego i to jest jej klęska. Z powodu tego zaniechania dziś jesteśmy skazani głównie na spekulacje. W filmie pojawia się też inny niepokojący wątek. Padające tam oceny pracy gdańskiej policji i prokuratury w różnych sprawach są na tyle niepokojące, że chyba warto je sprawdzić. Nawet jeśli na tym etapie są tylko wypowiedziami w dziennikarskim materiale dokumentalnym, a nie twardymi dowodami. Takich dowodów zresztą od dziennikarzy nie wymagam - podsumowuje Artur Kiełbasiński.
Schwertner: Materiał po to, by ogłosić, że Tusk jest zły
Janusz Schwertner, reporter portalu Onet.pl, ocenia, że pokazany przez TVP film to „właściwie materiał historyczny”. - Majami - zresztą policjant, którego osobiście darzę dużą sympatią - oprowadził nas po Gdańsku, autor reportażu opublikował nagrania swoich dawnych wywiadów, a największą gwiazdą filmu okazał się być poseł Nowoczesnej Witold Zembaczyński. Niestety pan poseł Marek Suski zasłużył niemal wyłącznie na obecność w przebitkach. Szkoda, że nie znalazło się miejsce dla słynnej sceny z „Carycą Katarzyną”, bo każdy dobry film potrzebuje odrobiny dobrego humoru - mówi.
Jeśli chodzi o zawartość merytoryczną filmu, zaznacza nasz rozmówca, to znalazło się w dokumencie wszystko to, co o aferze Amber Gold możemy przeczytać w archiwalnej prasie oraz w internecie. - W tym m.in. w tekstach Sylwestra Latkowskiego i Michała Majewskiego. Natomiast dziś ten materiał powstał po to, by po jego premierze Tomasz Sakiewicz i inni dzielni publicyści mogli spotkać się i jednoznacznie ogłosić, że Tusk jest zły, a Kaczyński wspaniały. Nie będzie to miało nic wspólnego z filmem, podobnie jak na przykład TVP nie ma nic wspólnego z przyzwoitością. Jednak kto by się tym przejmował - podkreśla Schwertner. - Jeśli chodzi o moje osobiste odczucia, to przykro mi, że spędziłem dwie godziny swojego życia oglądając TVP. Dotychczas pozwalałem sobie na taką nutkę szaleństwa jedynie w przypadku meczów naszej reprezentacji - podsumowuje reporter.
Chrzan: Pseudo-dokument z odgrzewanymi kotletami
Mikołaj Chrzan to dzisiaj zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej” odpowiedzialny za lokalne dodatki, jednak przez wiele lat (od 1996 do 2018 roku, z 2-letnią przerwą) pracował na rozmaitych stanowiskach w trójmiejskim dodatku „Gazety Wyborczej”. Oceniając film Sylwestra Latkowskiego mówi nam: - Kiedy myślisz, że TVP dawno temu wyznaczyła już granice łajdactw, przychodzi 2. rocznica zamachu na prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, a Jacek Kurski z Sylwestrem Latkowski mówią: potrafimy robić rzeczy jeszcze bardziej haniebne.
Zdaniem naszego rozmówcy - W TVP1 zobaczyliśmy „żenujący pseudo-dokument z odgrzewanymi kotletami”. - Pomieszanymi bez żadnego logicznego układu, z nieskończonymi wątkami, z kiczowatymi, fabularyzowanymi scenami rodem z tanich telewizyjnych kryminałów. Latkowski jeździ pod różne wille, pokazuje lotnicze zdjęcia, nagrania z ukrytą kamerą. Zdjęcia, strzałki, insynuacje. Do tego większość wątków dobrze opisanych już wcześniej przez media. Piramidy finansowe to rodzaj przestępstw, które powtarzają się na całym świecie. Czasem kuszą ludzi inwestycjami w obligacje, czasem w znaczki pocztowe, czasem w złoto. Tak było z Amber Gold, którego twórcy zostali oskarżeni i skazani. PiS od 2015 r. ma pełną kontrolę nad prokuraturą, służbami, mediami. Zorganizowali komisję śledczą, której celem było połączenie Amber Gold z Donaldem Tuskiem. Wszystko na nic. Nie udało się znaleźć żadnych dowodów na to, że ktoś roztaczał jakiś parasol bezpieczeństwa nad małżeństwem P., że ktoś im pomagał. I po tych wszystkich nieudanych próbach, przychodzi Latkowski ze swoim „dokumentem” - bez dowodów, ale z sensacyjnymi insynuacjami o „układzie gdańskim” - podsumowuje Chrzan.
Wiceszef „Gazety Wyborczej” zaznacza, że Gdańsk jest jednym z bastionów, miastem liberalnym, europejskim - dlatego od lat jest na celowniku polityków PiS. - Podobnie jak atakowany był Adamowicz, po jego śmierci atakowane jest całe miasto. Dowodem na to jest dyskusja w studiu TVP po filmie. Z Michałem Adamczykiem debatuje jakże pluralistyczne grono: Małgorzata Wassermann, Tomasz Sakiewicz, Michał Karnowski i Sylwester Latkowski, potem jeszcze Dorota Kania i Miłosz Manasterski. To jasno wskazuje na polityczne intencje twórcy filmu i telewizji, która go opublikowała - podsumowuje.
Latkowski w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl mówił (jeszcze przed premierą filmu), że jest on dlatego ważny, iż po raz pierwszy przed kamerą o „układzie Trójmiejskim” mówią osoby, które pełnią konkretne stanowiska. - On istnieje naprawdę i jest groźny – podkreśla dziennikarz. Po filmie Sylwester Latkowski rozszerzał ten wątek, mówiąc m.in. o biznesmenach i dziennikarzach spotykających się w jednym z gdańskich hoteli (w tym także o byłym szefie „Faktów” TVN). - Tam mafia ma się dobrze - podsumował autor dokumentu.
Dołącz do dyskusji: TVP pokazała film „Taśmy Amber Gold”. „Nie dowiedzieliśmy się niczego nowego”