Francuscy influencerzy dostali duże pieniądze za szerzenie fake newsów o szczepieniach
"Nie pisz, że to sponsorowany post. Przedstaw to jako swój pogląd". To jedna ze wskazówek wysłanych do najpopularniejszych blogerów i youtuberów we Francji, którzy mieli zniechęcać do szczepienia się Pfizerem. Influencerom oferowano za wpisy nawet 2 tys. euro.
Sprawę opisał francuski dziennik "Le Monde". W roli głównej są influencerzy, zajmujący się nauką i zdrowiem, których konta w mediach społecznościowych śledzą miliony Francuzów. Jeden z nich, Leo Grasset, poskarżył się, że brytyjska agencja PR zaoferowała mu pieniądze za rozpowszechnianie fałszywych informacji o szczepionce firmy Pfizer. Na Twitterze napisał: "To dziwne. Otrzymałem propozycję współpracy polegającą na dyskredytowaniu szczepionki Pfizer. Ogromny budżet, klient, który chce pozostać incognito".
C'est étrange.
— Léo Grasset (@dirtybiology) May 24, 2021
J'ai reçu une proposition de partenariat qui consiste à déglinguer le vaccin Pfizer en vidéo. Budget colossal, client qui veut rester incognito et il faut cacher la sponso.
Éthique/20. Si vous voyez des vidéos là dessus vous saurez que c'est une opé, du coup. pic.twitter.com/sl3ur9QuSu
Grasset dostał wskazówki, jak ma to robić. "Nie pisz, że to sponsorowany post ani reklama. Przedstaw to jako swój pogląd". Sugerowano, by mówić, że śmiertelność wśród zaszczepionych preparatem Pfizera jest trzy razy wyższa niż wśród zaszczepionych AstrąZeneką.
Agencja podpowiadała, by w swoim materiale zapytać, dlaczego Unia Europejska kupuje szczepionkę, która jest szkodliwa dla zdrowia. W instrukcji dodano, by zachęcać widzów do samodzielnego wyciągania wniosków, a nie ufania ślepo mainstreamowym mediom. Według Leo Grasseta za każdy taki wpis oferowano mu aż 2 tys. euro. Wiadomo, że część youtuberów zdecydowało się na ten układ. Nie jest jednak pewne, czy dostali za to pieniądze, gdy sprawa wyszła na jaw.
Argumenty jak z konta Sputnika V
Grasset zwrócił uwagę, że pracownicy agencji słabo mówili po angielsku, a ich profile na LinkedIn wydawały się dziwne. Francuscy dziennikarze sprawdzili, że agencja, o której pisał youtuber, przedstawiała się jako "platforma influencerów łącząca blogerów z reklamodawcami". Wcale nie działała w Wielkiej Brytanii, mimo że zapewniała, że ma siedzibę w Londynie. Dziennikarze "Le Monde" ustalili, że pod podanym adresem nie jest zarejestrowana żadna agencja PR. Po nagłośnieniu sprawy firma usunęła swoje konto na Instagramie i zamknęła stronę internetową. Okazało się, że za projektem stoją Rosjanie. Wszyscy pracownicy fałszywej agencji wcześniej studiowali albo pracowali w tym kraju.
Z doniesień francuskich mediów wynika, że projektem sterował bogaty rosyjski przedsiębiorca. Dzięki temu mógł proponować tak wysokie stawki za publikowanie fake newsów na temat Pfizera.
Niektórzy dziennikarze zwrócili uwagę, że argumenty suflowane francuskim influencerom, których mieli użyć w swoich materiałach, brzmiały dość podobnie do tego, co pojawiało się na twitterowym koncie Sputnika V - rosyjskiej szczepionki przeciw COVID-19.
Dołącz do dyskusji: Francuscy influencerzy dostali duże pieniądze za szerzenie fake newsów o szczepieniach