SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Funkcjonariusze ABW i policjanci w redakcji „Wprost”, dziennikarze obronili Latkowskiego

Po tym jak redakcja „Wprost” odmówiła funkcjonariuszom ABW przekazania nośników z nagraniami podsłuchanych rozmów polityków, śledczy wrócili po południu z prokuratorem i policjantami. Ok. 19 w redakcji zaczęło się przeszukanie. W środę po godz. 23 śledczy opuścili redakcję.

W bieżącym numerze „Wprost” znalazły się teksty oparte na podsłuchanych rozmowach ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza i prezesa NBP Marka Belki oraz byłego ministra transportu Sławomira Nowaka i byłego wiceministra finansów Andrzeja Parafianowicza. Tygodnik zaczął zapowiadać tę publikację w weekend, co wywołało polityczną burzę (przeczytaj więcej na ten temat).

We wtorek śledztwo w sprawie ujawnienia nagrań wszczęła warszawska prokuratura, po tym jak zawiadomienia złożyli Bartłomiej Sienkiewicz i Dariusz Zawadka, b. dowódca jednostki GROM. Rzecznik Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego poinformował, że jej funkcjonariusze w ramach czynności operacyjnych przeszukali wytypowane miejsca. - Zebrany materiał zostanie przekazany prokuraturze, celem oceny i podjęcia dalszych decyzji - dodał.

>>> „Wprost”  dementuje Gmyza: nie było prób zablokowania nagrań

W środę o godz. 13 Michał Majewski, szef działu śledczego „Wprost”, napisał na Twitterze, że do redakcji tygodnika przyszło trzech funkcjonariuszy ABW. Zażądali wydania nośników z nagraniami, na podstawie pisma skierowanego przez prokuratora.

- Nie wydaliśmy żadnych materiałów. Nie mamy 100 proc. pewności, czy wydanie tego nie ułatwi odkrycia źródła, które zastrzegło anonimowość  - zrelacjonował Majewski. - Głównie chodzi o formę. Część młodych osób w redakcji w szoku. Po co ta demonstracje? Można było przecież zaprosić do prokuratury. Dziwna forma. Wejście służb do redakcji. Wywieranie presji - ocenił.

>>> Sylwester Latkowski o ABW we „Wprost”: chronimy informatora, nie poddamy się presji

- ABW przyszło z dość dziwnym uzasadnieniem wydania nośników nagrań. Zapytałem: chcecie nam zabrać komputery? Ja od razu powiedziałem, że my musimy chronić informatora. I na razie nie możemy wydać żadnych nośników. Źródło sobie zastrzegło tajemnicę dziennikarską - opisał w rozmowie z RMF FM Sylwester Latkowski, redaktor naczelny „Wprost”. - Chodzi mi o metodę jaką to zrobiono. To zastraszanie. Odbieram to jako presję na redakcję. My składamy najnowszy numer do druku i w redakcji trwa normalna praca - dodał.

W środę po godz. 17 w redakcji tygodnika znów pojawili się funkcjonariusze ABW i zamierzają przeprowadzić rewizję. - Prokurator wyszedł z gabinetu naczelnego i rozmawia przez telefon. Ciekawe, z kim się naradza? - napisała  na Twitterze Anna Gielewska, dziennikarka „Wprost”. - Prokurator Gacek wrócił do gabinetu nacz. - stwierdziła kilkanaście minut później. Sytuację relacjonuje też na Twitterze obecny w redakcji Cezary Gmyz z „Do Rzeczy”.

>>> Dziennikarze podzieleni w ocenach interwencji ABW w redakcji „Wprost, wszyscy oburzeni rewizją

Ok. godz. 19 Sylwester Latkowski poinformował, że zostanie przeprowadzone przeszukanie. Tłumaczył, że śledczy zagrozili, że w przeciwnym razie skonfoskują cały jego komputer.

Po godz. 20 w redakcji pojawili się policjanci, którzy oddzielili autorów tekstu z nagraniami od reszty dziennikarzy. Sylwester Latkowski przed godz. 22 wyjaśnił, że powiedział śledczym, że przekaże im nagrania tylko, jeśli otrzyma sądowe zwolnienie z tajemnicy dziennikarskiej. Jednak funkcjonariusze domagali się, żeby pozwolić im zabezpieczyć komputery dziennikarzy. Latkowski obawiał się, że podczas tej czynności mogą skopiować wszystkie zawarte na nich dane.

 

Oburzenia całą sytuacją nie krył Michał M. Lisiecki, szef kontrolującej "Wprost" Platformy Mediowej Point Group.

Przed godz. 23 Lisiecki poinformował, że Sylwester Latkowski nie chce przekazać śledczym swojego komputera, dlatego prokurator może poprosić policjantów, żeby zabrali go siłą. Lisiecki zaapelował do obecnych dziennikarzy, żeby do tego nie dopuścili.

Dziennikarze zablokowali wejście policjantów do gabinetu Latkowskiego. Kiedy sami tam weszli, naczelny „Wprost” poinformował, że jeden z funkcjonariuszy ABW próbował siłą odebrać mu komputer.

Po godzinie 23 w środę funkcjonariusze ABW i prokuratorzy przebywający w siedzibie tygodnika opuścili redakcję. Jak powiedziała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur, prokuratorzy odstąpili od czynności po tym, jak do pomieszczenia, w którym przebywali oni z redaktorem naczelnym +Wprost+, weszli dziennikarze, którzy zebrali się w redakcji. Przypomniała, że redakcja odmówiła wydania nagrań i po tym prokurator zarządził przeszukanie. Redaktor naczelny tygodnika Sylwester Latkowski uzasadnił odmowę ochroną źródła i tajemnicy dziennikarskiej.

 

Sylwester Latkowski podziękował obecnym dziennikarzom za zachowanie w tej sytuacji. - Mieliśmy opinię prawników, żeby nie wydawać tych materiałów - stwierdził. Dodał, że wszystkie nagrania mają zabezpieczone kopie. - Druga taśma jest opracowywana i będzie opublikowana w poniedziałek - zapowiedział.

W kwietniu br. średnia sprzedaż ogółem „Wprost” wynosiła 51 660 egz. (według ZKDP - zobacz dane wszystkich tygodników opinii). Jednak w przypadku bieżącego numeru pisma jego prawie cały podwyższony nakład (163 tys. egz.) został wykupiony w poniedziałek i wtorek (więcej na ten temat).

Dołącz do dyskusji: Funkcjonariusze ABW i policjanci w redakcji „Wprost”, dziennikarze obronili Latkowskiego

30 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
kaz
Nie dać się sitwie!
odpowiedź
User
kamil
Bardzo dobrze,że ABW weszło do Wprostu.Latkowski za to co robi tam,to powinien siedzieć w więzieniu.
odpowiedź
User
OK
@kamil - Taaa demokrata pełną gębą - niech zgadnę: młody wykształcony z wielkkiego miasta ?
odpowiedź