Giertych pozwie „Wprost” za tekst o Filipinkach. „To zemsta za Nowaka”
Roman Giertych skieruje pozew przeciw tygodnikowi „Wprost” za artykuł opisujący, że zatrudnione w jego kancelarii adwokackiej Filipinki faktycznie pracują u niego jako pomoc domowa. Zdaniem Giertycha publikacja to zemsta pisma za pozew, który złożył przeciw niemu w imieniu Sławomira Nowaka.
W nowym numerze „Wprost” Filipinkom zatrudnionym przez Romana Giertycha poświęcony jest tekst okładkowy autorstwa Sylwestra Latkowskiego i Michała Majewskiego. Dziennikarze dotarli do świadectwa pracy wystawionego jednej z kobiet - wynika z niego, że jest zatrudniona jako asystentka w kancelarii adwokackiej Giertycha. Tymczasem według „Wprost” rzeczywiście Filipinki pracują jako pomoc domowa w willi byłego ministra edukacji - potwierdzają to sąsiedzi i znajomi dawnego lidera LPR. - To, co robił Roman Giertych, wzbudza wątpliwości prawne i podatkowe, ale może być korzystne finansowo dla byłego wicepremiera. Dlaczego? Bo zatrudniając Filipinki w kancelarii, może ich wynagrodzenie wrzucić w koszty prowadzenia działalności. Tylko że jest to ryzykowne prawnie - piszą Latkowski i Majewski, przytaczając potwierdzające to opinie urzędników z urzędu wojewódzkiego i Krajowej Informacji Podatkowej.
- Roman Giertych nie jest pierwszym lepszym mecenasem. Reprezentuje elity władzy jako prawnik. W ostatnim czasie m.in. ministrów Sławomira Nowaka i Radosława Sikorskiego, ale też Michała Tuska, syna premiera. Był członkiem rządu. Nadal ma polityczne aspiracje, czego specjalnie nie kryje. Ocenia, recenzuje, wystawia cenzurki. Wpływa na opinię publiczną. Już samo to zobowiązuje go do przestrzegania wysokich standardów i transparentności - dodaje w komentarzu „Filipinki Giertycha. Co w tym złego” Sylwester Latkowski. - Sprawę filipińskich asystentek chcieliśmy wyjaśnić w rozmowie z Giertychem, który chętnie bryluje w mediach, wpada do telewizji, udziela wywiadu za wywiadem. Chcieliśmy o tej sprawie porozmawiać z byłym wicepremierem. Zamiast argumentów usłyszeliśmy groźby, że ewentualna publikacja zaowocuje sprawą w sądzie - zaznacza.
Faktycznie Roman Giertych w rozmowie z Gazeta.pl już w niedzielę wieczorem, nie znając jeszcze całego artykułu, zapowiedział, że pozwie za niego dziennikarzy „Wprost”. - Bo ja nikogo nie zatrudniam na czarno, nikogo nie zatrudniam nielegalnie. Jeśli mi taki zarzut pan Latkowski stawia, że zrobiłem coś nieetycznie, to spotka się ze mną w sądzie - stwierdził Giertych. - Ci panowie do końca swojego życia, dopóki nie spłacą długów za przeprosiny, będą mieli z tym problem. Tak powiedziałem i tak zrobię. Za tydzień wpłynie pozew do Sądu Okręgowego w Warszawie - dodał.
Według Giertycha Filipinki są u niego zatrudnione zgodnie z wszystkimi przepisami - obie pracowały początkowo w kancelarii, po czym jedna została przeniesiona jako pomoc domowa do jego posiadłości. Były polityk podkreśla, że kobiety wcześniej pracowały nielegalnie w niewolniczych warunkach, a on im pomógł, po tym jak o sprawie dowiedział się od koleżanki swojej żony.
Zdaniem Giertycha publikacja „Wprost” to zemsta na nim za to, że podjął się reprezentowania ministra transportu Sławomira Nowaka w procesie wytoczonym tygodnikowi. Przypomnijmy, że w kwietniu br. „Wprost” opisał drogie zegarki Nowaka (nieuwzględnione w sprawozdaniu majątkowym) i jego znajomość z szefami firmy reklamowej CAM Media oraz zlecenia zdobywane przez CAM Media od instytucji państwowych. Reprezentowany przez Giertycha polityk domaga się od pisma przeprosin, których publikacja ma kosztować 30 mln zł (więcej na ten temat). - Co ma zrobić człowiek, któremu bez żadnych dowodów sugeruje się korupcję jak nie pójść do adwokata aby skierował sprawę do sądu? Przecież nie ma dla osoby publicznej gorszego zarzutu. Gdyby pan Sławomir Nowak nie chciał iść do sądu to napisalibyście Panowie, że boi się o wynik sprawy - pisał w maju Roman Giertych w oświadczeniu skierowanym do dziennikarzy „Wprost” (zobacz szczegóły). W odpowiedzi wydawca i redaktor naczelny tygodnika w lipcu pozwali Nowaka i CAM Media za rozpowszechnianie zarzutów pod ich adresem - m.in. że w tej sprawie działali w czyimś interesie i chcieli manipulować kursem akcji CAM Media (przeczytaj o tym więcej).
- Ci panowie wiedzą, że przegrają sprawę z panem Nowakiem, więc próbują szukać na mnie haków. Tylko źle trafili, bo nie wiedzieli, że wszystkie sprawy załatwiłem legalnie, wszystko było zgodnie z prawem - powiedział w niedzielę Roman Giertych o dziennikarzach „Wprost”. - Ja mam z panem Majewskim proces, dlatego nie mogę z nim rozmawiać. Mam przeszkodę natury formalnoprawnej. I on doskonale o tym wie, kiedy do mnie dzwoni - zaznaczył.
W sierpniu br. średnia sprzedaż ogółem „Wprost” wynosiła 60 981 egz., wobec 73 372 egz. rok wcześniej (według ZKDP - zobacz pełne wyniki).
Dołącz do dyskusji: Giertych pozwie „Wprost” za tekst o Filipinkach. „To zemsta za Nowaka”