HFPC interweniuje ws. wejścia policji do mieszkania dziennikarza „Gazety Wyborczej”
Helsińska Fundacja Praw Człowieka wystosowała pismo do Komendanta Stołecznego Policji, w którym zaznacza, że wejście policji do domu dziennikarza „Gazety Wyborczej” Piotra Bakselerowicza i zarekwirowanie jego sprzętu „budzą głęboki niepokój”.
Wątpliwości HFPC wzbudza „kwestia ochrony tajemnicy dziennikarskiej, która w świetle działań funkcjonariuszy mogła zostać zagrożona”. Jak zaznacza Fundacja, „zasada ochrony źródeł dziennikarskich stanowi kamień węgielny wolności mediów, bez której prasa nie byłaby w stanie prawidłowo pełnić swej funkcji kontrolnej względem władzy”.
Fundacja powołuje się w interwencji na standardy międzynarodowe i wskazuje, że zatrzymanie materiałów, które mogą być objęte tajemnicą dziennikarską, musi podlegać niezależnej kontroli sądowej, najpóźniej przed dostępem do uprzednio uzyskanych materiałów. W przeciwnym razie zasada ochrony źródeł dziennikarskich byłaby pozbawiona swej istoty.
Ponadto HFPC zwraca się z prośbą o wyjaśnienie, dlaczego policja nie skorzystała ze środków mniej inwazyjnych niż zatrzymanie sprzętu służbowego oraz czy sprzęt ten został odpowiednio zabezpieczony i przekazany do sądu celem dokonania niezależnej kontroli.
SDRP: „Akcja przypomina najgorsze praktyki z państw w których nie ma ani demokracji, ani wolnych mediów”
Oświadczenie w tej sprawie wydał także zarząd Stowarzyszenia Dziennikarzy RP Oddział Lubuski z siedzibą w Zielonej Górze. „Wolność mediów jest fundamentem demokracji. Nie jest dobrze, gdy władza państwowa przekracza swoje kompetencje, aby wywołać »efekt mrożący« na tych, którzy z różnych względów mają inne zdanie oraz poglądy” - podkreślił.
Oddział SDRP dodał, że reagowanie na informacje mogące zagrażać funkcjonowaniu państwa nie może się „odbywać na podstawie wątpliwych dowodów, szczególnie gdy sprawa dotyczy dziennikarzy, którzy krytycznie oceniali postępowanie ludzi władzy”. Zdaniem organizacji skala i zakres zastosowanych wobec Bakselerowicza środków „były niewspółmierne do przedmiotu sprawy, której dotyczyły. Trudno nie odnieść wrażenia, że jedynym celem policyjnej akcji w domu dziennikarza było wywołanie określonej postawy”.
Zarząd apeluje do prokuratorów o zajęcie stanowiska. „Cała akcja przypomina najgorsze praktyki z państw w których nie ma ani demokracji, ani wolnych mediów” - kończy oświadczenie.
Interwencja policji w mieszkaniu dziennikarza „Gazety Wyborczej”
W sobotę w okolicach południa kilku nieumundurowanych policjantów z komendy w Zielonej Górze po wejściu do mieszkania Piotra Bakselerowicza zażądali wydania wszystkich posiadanych przez niego laptopów i smartfonów.
„Policja bez żadnego nakazu, próbuje zabrać służbowy laptop naszego dziennikarza. Na miejscu są koledzy z redakcji, jadą też adwokaci” - relacjonował na Twitterze przed godz. 11 Mikołaj Chrzan, wicenaczelny „Gazety Wyborczej” i szef jej wszystkich redakcji lokalnych.
Piotr Bakselerowicz odmówił wydania smartfona i laptopa, uzasadniając, że ma tam materiały objęte tajemnicą dziennikarską, a policjanci nie okazali stosownego nakazu prokuratora. Krótko po godz. 12 funkcjonariusze zostali poinformowani, że sprzęt należy przymusowo odebrać. Ostatecznie zarekwirowali smartfon, laptopy i router, smartfon miał zostać zwrócony w ciągu kilku godzin.
KSP: policja nie jest polityczna; każda sprawa dot. gróźb jest tak samo ważna
„Policja nie jest polityczna. Gdy mamy do czynienia z groźbami, każda sprawa jest dla nas tak samo ważna” - powiedział rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwester Marczak. Dodał, że w ostatnich dniach policjanci przyjęli dwa zawiadomienia dotyczące gróźb wobec polityków różnych opcji.
„Nasze ustalenia wskazały konkretny IP i konkretny adres. Stąd nasze działania. Wchodząc do mieszkania, nie mieliśmy żadnej wiedzy, że czynności będziemy wykonywać z dziennikarzem” - podkreślił policjant.
„Cały szum, który powstał wokół tej sprawy, pokazuje jedną rzecz, że w Polsce mamy największy współczynnik specjalistów znających się na działaniach policji. A prawda jest taka, że zdecydowana większość komentatorów nie miała w ręku ustawy o policji, o innych przepisach szczegółowych nie wspomnę” - ocenił rzecznik KSP.
Nadkomisarz wskazał, że policjanci, wykonując czynności w sprawach, w których mają do czynienia z groźbami, działają w ten sam sposób. „Nie ma dla nas znaczenia, czy ktoś jest z prawej, czy lewej strony sceny politycznej, czy siedzi na samym środku. Gdy mamy do czynienia z groźbą, to mamy do czynienia z człowiekiem, którego dotyczy„ - zaznaczył.
Przypomniał także, że zgodnie z obowiązującymi przepisami policjanci mogą wykonywać przeszukania i zabezpieczenie na legitymację policyjną. „Czynność ta później wymaga jedynie zatwierdzenia. Ważniejsze jest szybkie działanie, bo czasami zwłoka ma istotny wpływ ma zabezpieczenie dowodów czy zatrzymanie sprawcy" - przekazał.
„Przyjęliśmy w ostatnich dniach dwa zawiadomienia dotyczące gróźb wobec polityków. Z dwóch różnych stron politycznej sceny. W dwóch przypadkach korzystaliśmy z pomocy policjantów innych jednostek. W dwóch sytuacjach zabezpieczaliśmy komputery. Jednak tylko jedna sprawa jest omawiana. Ta, w której zauważono potencjał medialny. Pytam więc, kto jest polityczny: policja czy komentatorzy. Dla nas jedna i druga sprawa jest tak samo ważna. Bo w jednej i drugiej mamy do czynienia z groźbami kierowanymi nie tak w polityków, ale wobec człowieka" - dodał rzecznik KSP.
Nie ma możliwości odstąpienia od czynności tylko dlatego, że ktoś jest dziennikarzem, skoro spod tego adresu mogły być kierowane poważne groźby.
— Policja Warszawa (@Policja_KSP) October 2, 2021
Piotr Bakselerowicz: nigdy nikomu nie groziłem
- Na pewno nie wysyłałem takiego maila. Nikomu nigdy nie groziłem. Dla mnie to prowokacja albo zemsta za pisanie niewygodnych artykułów - skomentował Piotr Bakselerowicz.
W artykule „Gazety Wyborczej” o tej sprawie dodano, że Bakselerowicz miał dobre relacje z posłem PiS, któremu grożono śmiercią, niedawno przeprowadził z nim wywiad o lokalnej koszykówce.
- Nie ma zgody na zabieranie komputera bez nakazu, nie ma zgody na naruszanie tajemnicy dziennikarskiej!!! - podkreślił Mikołaj Chrzan.
Jasne oświadczenie naszego dziennikarza Piotra Bakselerowicza wobec prowokacji której ktoś wobec niego przygotował. Nie ma zgody na zabieranie komputera bez nakazu, nie ma zgody na naruszanie tajemnicy dziennikarskiej!!! https://t.co/dIgIDBF7Xb pic.twitter.com/WIjltGg2ej
— Mikołaj Chrzan (@mikolajchrzan) October 2, 2021
Redakcja „Gazety Wyborczej”: akcja policji kilka dni po donosie
W oświadczeniu wydanym w sobotę po południu redakcja „Gazety Wyborczej” zauważyła, że Piotrowi Bakselerowiczowi zarekwirowano także laptop służbowy, na którym mogą być dane objęte tajemnicą dziennikarską, np. dane anonimowych informatorów.
„Jest to sytuacja bez precedensu, którego funkcjonariusze dopuścili się na polecenie Komendy Stołecznej Policji. Ktoś tam doniósł, że z komputerowego adresu IP zlokalizowanego w mieszkaniu Piotra Bakselerowicza wysyłane są rzekomo groźby karalne wobec posła PiS Jerzego Materny. Komenda Stołeczna Policji doskonale wiedziała, że chodzi o dziennikarza. Akcję przeprowadzono w kilka dni po donosie” - napisano.
„Dziennikarza »Wyborczej« potraktowano bezceremonialnie, z góry jako podejrzanego. Rzetelne organy ścigania powinny postępować zupełnie inaczej. Można było dziennikarza wezwać wcześniej pisemnie na przesłuchanie i próbować zweryfikować, czy są jakiekolwiek podstawy do tak drastycznej decyzji jak zarekwirowanie służbowego sprzętu elektronicznego” - wyliczono.
Według redakcji „Gazety Wyborczej” policja powinna przede wszystkim sprawdzić, czy z sieci wifi Piotra Bakselerowicza nie korzystała inna osoba. „Złamanie zabezpieczeń domowej sieci nie jest szczególnie trudne. Policja doskonale o tym wie” - zaznaczono.
„Próbę zastraszenia Piotra Bakselerowicza traktujemy jako złamanie chronionej prawem tajemnicy dziennikarskiej – co bez orzeczenia sądu jest nielegalne. Nie ma bowiem najmniejszej gwarancji, że policja czy prokuratura nie dobiorą się do źródeł informacji naszego dziennikarza” - podkreśliła redakcja „GW”. „Co więcej, nie ma żadnej gwarancji, że służby partyjnego państwa PiS nie zainstalują na komputerze Piotra materiałów, które miałyby go skompromitować” - dodała.
„Skandal ten traktujemy również jako usiłowanie tłumienia krytyki prasowej - co także jest złamaniem prawa. Nie przypadkiem bowiem celem tej napaści jest dziennikarz »Wyborczej«. Nasz dziennik jest od lat obiektem ataków prawnych i propagandowych ze strony pisowskiej władzy, jej agend i organów. Zasypywani jesteśmy dziesiątkami pism procesowych i pozwów, co do ich liczby jesteśmy »rekordzistą« wśród polskich niezależnych mediów” - przypomniano.
Redaktorzy naczelni i szefowie oddziałów lokalnych „Gazety Wyborczej” zapowiedzieli, że użyją „wszelkich środków prawnych, żeby bronić dziennikarzy przed szykanami ze strony autorytarnej władzy”.
„Oświadczamy, że nie ugniemy się przed represjami i nie pozwolimy się zastraszyć. Krytykowanie wszelkiej władzy i demaskowanie jej nadużyć to nasza powinność obywatelska i demokratyczna. Także wtedy, gdy nadużycie władzy dotyczy naszych dziennikarzy i nas samych” - podkreślono w oświadczeniu.
Dołącz do dyskusji: HFPC interweniuje ws. wejścia policji do mieszkania dziennikarza „Gazety Wyborczej”