Jacek Hugo-Bader do „Tygodnika Powszechnego”: przepraszam autorów, to nie plagiat tylko zła karma
Reporter „Gazety Wyborczej” Jacek Hugo-Bader w liście do „Tygodnika Powszechnego” przeprasza autorów, z których artykułu zaczerpnął kilka zdań do swojej książki. - Może nie plagiat, na litość Boską - chodzi o kilka zdań, sześć, dziewięć... Podobnych. Może to tylko nonszalancja, niechlujstwo? Albo nieświadoma inspiracja? Może poniosła mnie materia? - zastanawia się Hugo-Bader.
W zeszłotygodniowym numerze „Tygodnik Powszechnego” opisał, że w wydanej w maju br. książce Jacka Hugo-Badera „Długi film o miłości. Powrót na Broad Peak” znajduje się kilka zdań łudząco podobnych do fragmentów reportażu Bartka Dobrocha „Tryumf i dramat na Broad Peak”, który w „TP” ukazał się wiosną ub.r. Obie publikacje są poświęcone tragicznej wyprawie polskich alpinistów na Broad Peak (przeczytaj więcej na ten temat).
W nowym wydaniu tygodnik publikuje list z wyjaśnieniami, który przysłał Hugo-Bader. - Pyta mnie znajoma w e-mailu, jak się czuję? Ma nadzieję, ze się w ogóle nie przejmuję. Jak nie przejmuje?! Rozwala mnie, jakby mi laskę dynamitu wetknęli do środka, rznie, dziurawi flaki, jak kałasznikowem - przyznaje reporter. - Chcę w ten sposób powiedzieć, jak bardzo jest mi przykro, ze Panów Bartka Dobrocha i Przemysława Wilczyńskiego postawiłem w trudnej sytuacji, ze czują się okradzeni, oszukani. Pokornie przepraszam - podkreśla.
Reporter „Gazety Wyborczej” (publikujący głównie w dodatku „Duży Format”) odnosi się też do zarzuconego mu plagiatu, przyznając, że umieszczone na okładce „Tygodnika Powszechnego” pytanie: „Czy Jacek Hugo-Bader popełnił plagiat?” mocno go dotknęło. - Przecież po tym słowie znaku zapytania po prostu nie widać - ocenia. - Człowieka można szturchnąć, potrącić, co wcale nie znaczy, że się go uderzyło, pobiło, skatowało. Różnica polega na intensywności - dodaje.
- Więc może nie plagiat, na litość Boską - chodzi o kilka zdań, sześć, dziewięć... Podobnych. Może to tylko nonszalancja, niechlujstwo? Albo nieświadoma inspiracja? Może poniosła mnie materia? - zastanawia się Hugo-Bader. - Może przez te emocje, złą karmę, klątwę wiszącą nad moja książką od dnia, gdy ją wymyśliłem. Ja bym się nie zdziwił, gdyby platynowy meteoryt spadł z nieba i pieprznął w drukarnię, w której ja drukowano. Pisałem „Długi film o miłości” w makabrycznie trudnym okresie mojego życia, wszystko się gruchotało, co widać w książce i w wywiadach, których udzielałem na jej temat - opisuje
„Tygodnik Powszechny” w nowym numerze zamieszcza kolejną ekspertyzę prawną (poprzednią opublikowano w zeszłym tygodniu) twierdzącą, że fragmenty książki Jacka Hugo-Badera naruszają prawa autorskie twórcy reportażu z „TP”. - Niezależnie od oceny charakteru każdego z „zapożyczeń” nie budzi wątpliwości, że dokonanie takich zabiegów bez uzyskania wymaganej zgody w każdym przypadku będzie stanowić naruszenie praw autorskich przez wydawcę książki - piszą prawnicy.
W kwietniu br. średnia sprzedaż ogółem „Tygodnika Powszechnego” wynosiła 20 147 egz. (według danych ZKDP - zobacz wyniki wszystkich tygodników opinii).
Dołącz do dyskusji: Jacek Hugo-Bader do „Tygodnika Powszechnego”: przepraszam autorów, to nie plagiat tylko zła karma
Mnie się wydaje, że na braku odwagi do przyznania się i poniesienia konsekwencji za swoje "niezbyt ładne" postępowanie.
jak oduczyć "ściągania" uczniów w szkole?
Mnie się wydaje, że na braku odwagi do przyznania się i poniesienia konsekwencji za swoje "niezbyt ładne" postępowanie.
Jak oduczyć "ściągania" uczniów w szkole?