Ofensywa medialna Jarosława Kaczyńskiego. "Pokazuje: ja tu rządzę"
Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości po długim okresie nieobecności w mediach, od kilku dni udziela obszernych wywiadów mediom innym niż TVP, Polskie Radio i TV Trwam. Zdaniem ekspertów od komunikacji i marketingu politycznego nie jest to przypadkowe. Zaznaczają, że Jarosław Kaczyński unikał obecności w mediach, gdy były pełne negatywnych przekazów. Teraz, gdy nastroje się poprawiły, postanowił do nich wrócić. - Same wywiady są bezpieczne, sensacje ostrożnie dozowane, ale jednak to coś zupełnie innego niż kontrolowane wywiady w bliższych mu mediach. Widać też, że nie są to pojedyncze komunikaty, ale element strategii medialnej, ofensywnej, odbudowującej wizerunek patrona i jedynego przywódcy obozu władzy - komentuje dla Wirtualnemedia.pl Michał Raszka, członek zarządu w agencji public relations Grupa PRC Holding.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński przez ostatnie miesiące w mediach udzielał się sporadycznie, a jeśli już zabierał głos, to najczęściej w TV Trwam, TVP i Polskim Radiu. Tymczasem w ciągu zaledwie kilku ostatnich dni udzielił obszernych wywiadów w mediach komercyjnych.
Jako ostatni ukazał się wywiad przeprowadzony z politykiem przez Joannę Miziołek i Elizę Olczyk z "Wprost". Dotyczył wielu spraw z życia społecznego i politycznego, także mediów. Dziennikarki zapytały szefa Prawa i Sprawiedliwości, czy uważa, iż trwanie rządu przy zaproponowanym na początku br. podatku od przychodów reklamowych jest dobrym rozwiązaniem, po tym jak w lutym br. przeciw daninie zaprotestowało wiele prywatnych mediów. - Oczywiście. Prawie we wszystkich państwach europejskich występuje taki podatek, dlaczego ma nie występować u nas? Nasi eksperci często mówią: „Na to ci ludzie się nie zgodzą, ta instytucja się nie zgodzi”. Gdybyśmy się tym kierowali, mielibyśmy stan, który kiedyś Marek Jurek określił bardzo celnie jako imposybilizm, niemożliwość działania - stwierdził Jarosław Kaczyński.
Zapytany, czy rząd nie przestraszył się stacji radiowych bez programu, portali bez informacji, Kaczyński odpowiada: - Bardzo przepraszam, ale nie. U nas jest takie przeświadczenie, że jak się zrobi wielką demonstrację, to rząd upadnie. Gdyby to była prawda, to na Zachodzie ciągle upadałyby rządy, a tak nie jest - stwierdził.
Zaledwie cztery dni wcześniej udzielił wywiadu portalowi Interia.pl. Odniósł się w nim do wielu kwestii życia publicznego. Mówił m.in. o tym, że rekompensaty dla samorządów, które stracą dochody przez Polski Ład, mają być rozdawane według klucza racjonalności, a nie partyjności. Stwierdził, że prezes PKO BP musiał odejść, żeby rozładować napięcia personalno-polityczne, a połączenie Orlenu z Lotosem jest szansą, żeby "w Polsce istniało coś naprawdę dużego".
Z kolei w rozmowie do ostatniego wydania tygodnika „Sieci” m.in. stwierdził, że Marian Banaś na stanowisku prezesa Najwyższej Izby Kontroli to „błąd naszego systemu prawnego”.
Dobrotliwa postawa obliczona na ocieplenie wizerunku
Rafał Czechowski, managing director w Imago PR podkreśla, że Jarosław Kaczyński ma zdolność do narzucania narracji i tą właściwością potrafi strategicznie zarządzać. Nasz rozmówca wzmożoną aktywność medialną prezesa PiS odczytuje dwojako. Po pierwsze jako wykorzystanie dominującego kontekstu Nowego Ładu, do postawienia kropki, albo przynajmniej przecinka, w trudniejszych kwestiach - jak dymisja prezesa Jagiełly czy perypetie Daniela Obajtka.
- Także uspokajające komunikaty w kierunku samorządów świadczą o dążeniu do zapewnienia rządowi spokoju w najbliższym czasie. Jest to więc praca na rzecz całego obozu i coś, co można uznać za zakomunikowanie "końca kryzysu" - uzasadnia ekspert.
Zaznacza, że z drugiej strony ważny jest moment, w którym te słowa padają. Zdaniem Rafała Czechowskiego z tej perspektywy może to być także próba wykorzystania słabości opozycji i konfliktu tzw. libków z lewicą po głosowaniu nad unijną pomocą, do zjednania PIS-owi sympatii labilnego elektoratu.
- Przed głosowaniami nad założeniami Nowego Ładu, zwłaszcza w sferze fiskalnej, rozkład poparcia może mieć znaczenie dla ich przebiegu. Uwagę zwraca mało konfrontacyjna postawa prezesa PIS - by nie rzec dobrotliwa - obliczona zapewne na ocieplenie wizerunku. Dystans, jaki prezentuje wobec siebie Jarosław Kaczyński mówiąc o sobie jako o "życiowym abnegacie", jest tego wyrazistą ilustracją. Zwłaszcza, że nie często prezentuje takie zachowania w sytuacjach publicznych - zauważa Rafał Czechowski.
Kaczyński wraca, by pokazać kto rządzi
- Jest takie stare przysłowie, które dobrze opisuje sytuację w ostatnich miesiącach w Zjednoczonej Prawicy: gdy kota nie ma, myszy harcują. Kot być może celowo zmniejszył aktywność by zobaczyć, która z myszy będzie tą najsilniejszą. Wszak pandemia i tak w dużej części zagłuszała te harce. Okazało się, że jest kilku chcących przejąć schedę po liderze, niektórzy też po ostrych walkach, ciosach poniżej pasa odpadli z rywalizacji (Daniel Obajtek) - wskazuje z kolei Michał Raszka, członek zarządu w agencji public relations Grupa PRC Holding.
Przypomina w rozmowie z Wirtualnemedia.pl, że od początku drugiej kadencji Andrzej Duda konsekwentnie buduje swój wizerunek biernego prezydenta, bez ambicji w walce o schedę po Kaczyńskim. Premier Morawiecki występując u boku Kaczyńskiego też w jasny sposób pokazuje swoją taktykę w tym maratonie. Jedynie Zbigniew Ziobro niestrudzenie próbuje budować swoją niezależność. - Ale, że już widać, że źle obstawił dystans, z biegów średnich raczej przechodzimy w królewski dystans (maraton), to sił może nie wystarczyć. Na ten moment lepiej schować się za liderem, jak czyni to Morawiecki - uważa Raszka.
Zdaniem eksperta po tym, jak trzecia fala pandemii opadła, Jarosław Kaczyński wrócił i chce pokazać, że to on rządzi.
- Tak można odbierać większą aktywność medialną w ostatnich dniach. Co prawda same wywiady były bezpieczne, sensacje ostrożnie dozowane przez samego Kaczyńskiego, ale jednak to coś zupełnie innego niż kontrolowane wywiady w bliższych mu mediach. Widać też, że nie są to pojedyncze komunikaty, ale element strategii medialnej, ofensywnej, odbudowującej wizerunek patrona i jedynego przywódcy obozu władzy - komentuje Michał Raszka.
W jego ocenie moment został wybrany nieprzypadkowo - taktyka Jarosława Kaczyńskiego opierała się na unikaniu obecności w mediach, gdy te były pełne negatywnych przekazów powodowanych pandemią (śmierć, pesymizm, beznadzieja).
- Aktywność wróciła po zniesieniu lockdownu, gdy w społeczeństwie poprawiły się nastroje. Te pozytywne emocje zostały wykorzystane w narracji wspartej przez korzystny ekonomicznie dla wyborców PiS-u Nowy/Polski Ład. Strategia odbudowy wizerunku silnej partii z silnym przywódcą będzie miała ciąg dalszy, koniec wiosny i początek lata będzie ciekawy. Przynajmniej w obozie władzy. Opozycja zaś zapewne przyjmie swoją ulubioną rolę: statysty - podkreśla nasz rozmówca.
"Kaczyński nie robi nic bez powodu"
Z kolei Piotr Czarnowski, prezes agencji First PR stwierdza wprost, że Jarosław Kaczyński nie robi nic bez powodu, więc jego gwałtownie zwiększona aktywność w mediach też musi mieć swój cel.
- Być może chodzi o to, że przez ostatnie miesiące nie miał pozytywów do zakomunikowania, za to bardzo dużo problemów, o których wolał nie mówić albo przynajmniej nie pokazywać się przy nich - chodzi zwłaszcza o politykę, ale także o te wszystkie sprawy ludzi PiS, które sprzeczne są z prezentowaną przez Kaczyńskiego ideologią troski rządzących o naród. To sposób stosowany przez wszystkie polskie formacje i wszystkich polityków - znikają jak tylko coś zaczyna iść źle - analizuje.
- Teraz problemy polityczne zostały załatane, do komunikacji pozostały same sukcesy - koniec pandemii, zielona wyspa, Polski Lad, kwitnąca gospodarka, silna pozycja międzynarodowa - więc pora się pokazać, dla podkreślenia roli ojca narodu, kreatora sukcesu i autora osiągnięć. Ma sens, zwłaszcza, że jeśli zostało jeszcze coś złego to wyłącznie wina Niemców, opozycji i Putina. Ale ponieważ Kaczyński ma specyficzny sposób myślenia, więc może też chodzić o coś zupełnie innego. Może na przykład doszedł do wniosku, że społeczeństwo jest już na tyle zmienione propagandą, a system na tyle scentralizowany i pod kontrolą, że może zaprezentować więcej swoich wizji bez obawy odrzucenia - dodaje Piotr Czarnowski.
Kaczyński "instancją wyższą dla działań rządu"
Podobnymi spostrzeżeniami dzieli się z Wirtualnemedia.pl dr Krystian Dudek, właściciel Instytutu Publico, ekspert ds. marketingu politycznego i wizerunku. - Prezes Kaczyński, jak wiemy, stanowi "instancje wyższą" dla działań rządu czy poszczególnych jego przedstawicieli. Nie wypowiada się bez powodu i bez potrzeby, oszczędnie gospodaruje swoją obecnością w mediach. Nawet w sytuacjach kryzysowych jego obecność podporządkowana jest taktyce. Gdy wypowie się w jakimś temacie - ten urasta do rangi ważnego, gdy coś pomija lub przemilcza, oznacza to, że nie jest to aż tak ważne, a wtedy wypowiadają się odpowiedni reprezentanci partii. To pewna skuteczna symbolika, którą obserwujemy od dłuższego czasu - zauważa dr Krystian Dudek.
Nasz rozmówca przypuszcza, że ostatnie aktywności prezesa spowodowane są tym, że strategia PIS najwidoczniej wskazała, że w nawiązaniu do prezentacji Nowego Ładu i planów ofensywy i aktywności partii rządzącej wartością będzie wsparcie autorytetem lidera tej formacji.
- Inna sprawa, że w obliczu zawirowań wewnątrz Zjednoczonej Prawicy aktywność prezesa Kaczyńskiego też jest uzasadniona. Zarządzanie wizerunkiem lidera wymaga od niego aktywności i wysyłania komunikatów o swojej aktywności w kontekście: "jestem tu", "rządzę i decyduję", "trzymam rękę na pulsie". Warto zwrócić uwagę także na to, że po stronie opozycji, która od dawna mierzy się z problemem braku silnego lidera - wyrasta Szymon Hołownia. W ostatnich dniach uaktywnił się natomiast Rafał Trzaskowski, będący też liderem rankingów zaufania. Dla PIS to sygnał uruchamiający czujność operacyjną. To moim zdaniem także motywator do wyeksponowania lidera Zjednoczonej Prawicy - twierdzi ekspert.
Próba łagodzenia nastrojów wśród elektoratu
Dr hab. Monika Kaczmarek-Śliwińska z Uniwersytetu Warszawskiego, ekspertka, doradca i trenerka w obszarze budowy wizerunku przypuszcza, że wzrost aktywności medialnej Jarosława Kaczyńskiego może mieć dwojakie znaczenie. Uważa, że z jednej strony prawdopodobnie jej celem jest łagodzenie nastrojów wśród elektoratu PiS.
- Z wielu źródeł odbiorcy dowiadują się o wewnętrznych podziałach w Zjednoczonej Prawicy, na tyle silnych i znaczących, że czasami trzeba szukać wsparcia z Lewicy, stąd też prezes Kaczyński ma działać jak senior rodu, który po chrząknięciu przy stole ustawia młodsze i rozbrykane pokolenie w szeregu. Oczywiście wcale nie musi tak być, ale dobrze, aby tak przynajmniej wyglądało- wskazuje ekspertka.
Jako drugi powód wskazuje na aktywność medialną pokazującą koalicjantom, kto tak naprawdę rozgrywa karty, czyli dzięki komu mogą sprawować władzę i zajmować stanowiska.
- Już od dłuższego czasu mówiło się, że Kaczyński jest wycofany, że młodsi przejmują kolejne obszary, a także że koalicja zaczyna rozchodzić się, ponieważ każda jej część chce coraz więcej. Być może w myśl powiedzenia „gdy kota nie ma, myszy harcują”, kot zechciał się pokazać – zaznacza Monika Kaczmarek-Śliwińska.
Zjednoczona Prawica ma 34,4 proc. poparcia
PiS wraz z koalicjantami może liczyć na poparcie 34,4 proc. wyborców, Polska 2050 - 20,4 proc., a Koalicja Obywatelska - na 14,2 proc. głosów - wynika z sondażu IBRiS dla "Wydarzeń" Polsatu. Udział w wyborach zadeklarowało 52 proc. badanych.
Dołącz do dyskusji: Ofensywa medialna Jarosława Kaczyńskiego. "Pokazuje: ja tu rządzę"
Proponuję udać się do dobrego terapeuty.