Klaudia Jachira obciążeniem wizerunkowym dla Koalicji Obywatelskiej, zniechęci niezdecydowanych wyborców (opinie)
Youtuberka Klaudia Jachira to postać tak kontrowersyjna, że nie przysłuży się żadnej partii ani organizacji, bo wyśmiewa wartości wielu Polaków, a w szczególności wyborców PiS, nie zachęcając do zgody i merytorycznego dialogu. Z drugiej strony przy silnie spolaryzowanym elektoracie takie działania mogą nawet być skuteczne. Część wyborców może poprzeć taką osobę, dlatego że znalazła się pod ostrzałem przeciwników politycznych. Jednak Klaudia Jachira działa wyłącznie we własnym interesie, nie biorąc pod uwagę, że może zniechęcić wielu niezdecydowanych dziś wyborców do partii, która ją wystawiła na swojej liście - komentują dla Wirtualnemedia.pl eksperci od wizerunku i marketingu politycznego.
W drugiej połowie sierpnia przewodniczący Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna zapowiedział, że youtuberka Klaudia Jachira, wyśmiewająca w swoich materiałach obecny obóz rządzący, znajdzie się na listach Koalicji Obywatelskiej w wyborach parlamentarnych. - Chciałem podziękować Klaudii Jachirze, która wspiera nas i będzie wspierać, i będzie kandydować z naszych list - mówił wtedy Schetyna.
Natomiast Klaudia Jachira w nagraniu na swoim fanpage’u facebookowym poinformowała, że będzie kandydowała do Sejmu z 13. miejsca na liście Koalicji Obywatelskiej w Warszawie. Zaznaczyła, że pozostaje niezależna, nie wstąpiła do PO ani żadnej innej partii. Podziękowała swoim internetowym widzom za wsparcie. - To samo, co do tej pory robiłam w sieci, chciałabym robić w Sejmie - zapowiedziała. - Mam dosyć niszczenia kraju przez ostatnie cztery lata. Czas uzdrowić Polskę - podkreśliła.
Jej zachowanie to "przejaw jawnej propagandy"
Kilka dni temu kandydatka Koalicji Obywatelskiej do Sejmu zamieściła na Twitterze zdjęcia z piątkowego Młodzieżowego Strajku Klimatycznego, w którym wzięła udział. Była wśród nich fotografia wykonana przed pomnikiem Armii Krajowej i Polskiego Państwa Podziemnego, który znajduje się w okolicach Sejmu. Na zdjęciu Jachira stoi w otoczeniu dwóch młodych osób na tl napisu „Bóg Honor Ojczyzna”. Osoby te trzymają transparent z napisem: „Bób, Hummus, Włoszczyzna, Vege”.
To spotkało się z ogromną krytyką - krakowskie Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych zaapelowało do sztabu wyborczego Koalicji Obywatelskiej o natychmiastowe skreślenie z listy kandydatów do Sejmu Jachiry. Stwierdzono, że jej zachowanie „nie tylko przekracza wszelkie normy walki politycznej i dobrych obyczajów, ale stanowi przejaw jawnej pogardy dla wartości bliskich sercu każdego rodaka, nawet jeżeli jest on osobą niewierzącą”.
Sławomir Nitras, polityk PO powiedział w Polsat News, że Jachira powinna zostać wykreślona z listy. W podobnym tonie wypowiedziała się Katarzyna Lubnauer, która stwierdziła, że youtuberka nie powinna była znaleźć się na liście wyborczej KO.
Dla Bartosza Czupryka, politologa, specjalisty ds wizerunku i marketingu politycznego wpisanie kandydatury Klaudii Jachiry na listę wyborczą przez liderów PO-KO i Grzegorza Schetynę jest przejawem braku zdrowego rozsądku.
- Aktywność medialna pani Jachiry wzbudza wiele kontrowersji, niesmak wręcz zażenowanie. Popularność budowana na skrajnie negatywnych emocjach jest toksyczna i taka właśnie okazała się dla Platformy Obywatelskiej oraz Komitetu Obywatelskiego. Kontrowersyjna osobowość o destrukcyjnych skłonnościach dla powszechnych wartości nie przysłuży się żadnej partii ani organizacji usilnie zabiegających o przychylność wyborców. W dodatku jest zaprzeczeniem hasła "Współpraca a nie kłótnie", kandydatki na premiera z list PO, pani Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Jachira wyśmiewa wartości wielu Polaków a w szczególności wyborców PiS, nie zachęcając do zgody i merytorycznego dialogu - uzasadnia nasz rozmówca. Dodaje, że teraz jej usunięcie z list jest próbą ratowania wizerunku KO, choć na to w tym przypadku jest już za późno.
Według eksperta politycy PO powinni byli przewidzieć, że Jachira jest zbyt ryzykowna wizerunkowo. - To niestety tylko utwierdza nas w przekonaniu, że cała kampania PO-KO tworzona jest bez wizji i pomysłu. Angażowanie w wybory osobę znaną głównie ze swoich prowokacji w dodatku bez cienia konstruktywnego przesłania przyniesie zawsze odwrotny skutek. Opieranie się jedynie na popularności kandydata to za mało. To jak na tak dużą formacje polityczną nazbyt amatorski ruch. Warto pamiętać, że słabość jednych jest zawsze siłą drugich, dlatego nie dziwią mnie materiały TVP w tej sprawie – komentuje Bartosz Czupryk.
Od początku to było ogromne wizerunkowe ryzyko
Wątpliwości co do tego, że wystawienie na listę wyborczą Klaudii Jachiry było ryzykowne nie ma Sebastian Drobczyński, ekspert ds marketingu politycznego. - Świadomie nie używam określenia „błędem", gdyż w każdej wariacji jest cień szansy na jej sukces. Zakładam, że decydenci, osoby odpowiedzialne za budowę warszawskiej listy wyborczej Koalicji Obywatelskiej, liczyli na przyciągnięcie nowych głosów, może pozyskanie określonych segmentów wyborców (np. młodego pokolenia). Być może, na etapie budowy listy, zdefiniowali Klaudię Jachirę jako „magnes", coś co np. „odmłodzi" listę, nada jej pewnego rodzaju „świeżości"; może miała się stać łącznikiem pomiędzy światem rzeczywistym a wirtualnym? - próbuje znaleźć uzasadnienie tej decyzji Sebastian Drobczyński.
- Możliwe, że wspomniani decydenci nie dostrzegli wcześniejszych, kontrowersyjnych wypowiedzi kandydatki, prezentowanych na jej kanale YouTube, bądź nie dopatrzyli się w nich zagrożeń. A może uznali, że jest więcej „plusów" z jej kandydowania (jakkolwiek to dzisiaj nie brzmi), które przykryją ewentualne wpadki kandydatki - komentuje nasz rozmówca.
Ocenia, że na etapie projektowania listy wyborczej i zaproszenia na nią Klaudii Jachiry nie przewidziano konsekwencji jej „spontanicznego" sposobu bycia, bądź jak kto woli braku dojrzałości czy ogłady politycznej. Co więcej, nie przygotowano się na sytuacje kryzysowe związane ze wspomnianą osobą.
- Warto w tym miejscu również zaznaczyć, że na etapie tworzenia hasła „Współpraca, a nie kłótnie" Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, nie przewidziano konsekwencji z wpisania na listę wyborczą kandydatki Klaudii Jachiry z jej podejściem do promocji, które wydaje się zaprzeczać wspomnianemu hasłu. Wisienki na torcie dodaje fakt, iż obie panie są kandydatkami tej samej listy w tym samym okręgu wyborczym – twierdzi Sebastian Drobczyński.
Zwraca uwagę na to, że po wybuchu afery związanej z zamieszczeniem przez Klaudię Jachirę zdjęcia z piątkowego Młodzieżowego Strajku Klimatycznego, wykonanego przed pomnikiem Armii Krajowej i Polskiego Państwa Podziemnego, podpisanego: „Bób, Hummus, Włoszczyzna, Vege" część polityków jest zdziwiona jej zachowaniem i z pewnym „niedowierzaniem" patrzy na to co się stało, a inni bronią kandydatki.
- Zachowanie jednych i drugich mnie akurat nie dziwi, każda wypowiedź ma jakiś cel. To, co mnie zadziwia, to narracja osób, które uznają, że nic nie można z kandydatką teraz zrobić. Argumentują to faktem, że zarejestrowanego kandydata nie można skreślić z listy. To prawda. Ale moim zdaniem taka narracja świadczy jedynie o braku przewidywalności zagrożeń i możliwych konsekwencji na etapie projektowania listy wyborczej. Wystarczyłoby przygotować się na zaistniałą sytuacje kryzysową (bądź podobne sytuacje). W jaki sposób? - proszę bardzo, np. kandydatka, przed zarejestrowaniem listy, podpisałaby dokument informujący o rezygnacji przez nią z ubiegania się o mandat poselski „w danym momencie", coś w rodzaju weksla in blanco. Decydenci czy twórcy warszawskiej listy wyborczej Koalicji Obywatelskiej natychmiast po wybuchu kryzysu, na pilnie zwołanym briefingu, odczytaliby rezygnację a tym samym ucięliby wszelkie spekulacje konkurentów politycznych i nieprzychylnych mediów. Morał z występku kandydatki Koalicji Obywatelskiej - na kryzysy należy przygotować się zawczasu i pamiętać, że po ich wybuchy mamy 2h na podjęcie pierwszych działań. Oczywiście dotyczy to wszystkich komitetów wyborczych i partii politycznych – podpowiada ekspert.
Poczynania Jachiry wykorzystywane przez PiS
Z kolei Marek Gieorgica, partner zarządzający w Clear Communication Group zaznacza w rozmowie z Wirtualnemedia.pl, ze w czasie kampanii wyborczej wielu kandydatów, szczególnie tych mniej znanych ze swojego dorobku na rzecz społeczności, stara się za wszelką cenę zwrócić na siebie uwagę. Często kierując się zasadą, nie ważne co mówią, ważne aby nie przekręcili nazwiska.
- Stąd pojawiają się różnego rodzaju kontrowersyjne lub wręcz żenujące działania. Przy silnie spolaryzowanym elektoracie działania podobne do tych, jakim popisała się kandydatka KO mogą nawet być skuteczne. Część wyborców może wybrać taką osobę z uwagi na to, że znalazła się pod ostrzałem przeciwników politycznych – a ona w końcu przeprosiła za swoje działanie. Jednak ta kandydatka działa w tym przypadku wyłącznie we własnym interesie, nie bierze pod uwagę, że może zniechęcić wielu niezdecydowanych dziś wyborców do partii, która ją wystawiła na swojej liście. Uważam, że to może być problem dla KO, tym bardziej, że inne ugrupowania z PiS na czele wykorzystują niezbyt wyrafinowany happening. Dostają tym samym bardzo miły prezent – bo łatwo jest potępić działanie, które jest kontrowersyjne, nie trzeba się też zajmować poważniejszymi sprawami. No i warto jeszcze zwrócić uwagę na to, że PiS możne teraz pokazać, że hejt i mowa nienawiści jest obecna w narracji politycznej innych ugrupowań. Także może kandydatka zyska nieco młodych wyborców, ale jest ryzyko, że jej partia więcej tych wyborców utraci – stwierdza Marek Gieorgica.
Szymon Sikorski, szef agencji Publicon przyznaje, że owszem happening może być świetnym narzędziem w służbie informacji i polityki. Można zwracać uwagę na ważne zjawisko, opisywać świat, który dziś w dużej mierze poznajemy za pomocą memów.
- Akty takie jak "Bób, hummus, włoszczyzna" w zestawieniu z pomnikami martyrologicznymi służą tylko i włącznie taniemu poszukiwaniu sensacji. Etycznie są skandaliczne, ale nawet nie o to chodzi, bo tzw. okno overtona (granice dyskursu w polityce) wyjątkowo się w ostatnich dwóch latach rozsunęło - dla mnie problemem jest bezmyślne działanie jednostki uderzające swoją głupotą we wszystkich nie głosujących na PiS. Bo to, że jedna dziewczyna nie myśli, nie szanuje wartości innych, rezonuje na wszystkich wyborców PO. A to jest niewybaczalne. I niestety - symptomatyczny był wczorajszy obrazek, podczas którego obóz rządzący chwalił się zamknięciem procesu możliwości bezwizowego wjazdu do USA, który może być dla Polaków powodem do dumy, z obrazkiem opozycji, która dyskutuje o haśle "bób, hummus i włoszczyzna". Tenże obrazek mówi nam wszystko – uważa Szymon Sikorski.
Jachira to kolejne obciążenie wizerunkowe dla KO
- Wydaje mi się, że projekt pod nazwą "Klaudia Jachira", który z założenia miał przyciągać osoby młode i skrajnie antypisowskie, wymknął się spod kontroli – stwierdza z kolei Grzegorz Miller, właściciel agencji MillerMedia. - Na obecnym etapie generuje same negatywne opinie i staje się kolejnym obciążeniem wizerunkowym dla KO. Partia wysyła za mało pozytywnych sygnałów do swoich wyborców, nadstawiając się jednocześnie na celne i łatwe "strzały" ze strony PiS. Niestety dla Koalicji nie można już, zgodnie z informacją PKW, zmienić składu list wyborczych - chyba, że pani Jachira zrezygnuje sama. Być może zdystansowanie się Kidawy-Błońskiej i Nitrasa to zapowiedź nacisków partii na Jachirę, by wycofała swoją kandydaturę – przypuszcza nasz rozmówca.
Z kolei prof. Dariusz Tworzydło z Uniwersytetu Warszawskiego przestrzega, że niektóre osoby mogą swoim zaangażowaniem, aktywnością i działaniami niekorzystnie wpływać na wizerunek ugrupowania, jakie reprezentują. Włączenie ich jako kandydatów do kampanii wyborczej jest niczym innym jak tylko paliwem wzmacniającym komunikowanie przeciwników politycznych.
- Tak samo jest i tym razem. W podobnych sytuacjach wypadałoby w pierwszej kolejności - jeszcze przed zaproszeniem na listę - zrobić analizę kosztów i korzyści wynikających z udziału kandydata w kampanii. Może się bowiem okazać, że tych pierwszych, czyli kosztów będzie zdecydowanie więcej i przełoży się to negatywnie na całokształt przekazów i treści jakie ukazują się w mediach. A tym samym będzie to miało swoje odzwierciedlenie w uzyskanym finalnie wyniku – komentuje prof. Tworzydło.
Jachira nie zrezygnuje ze startu. „Moja kampania się rozkręca”
W środę rano Klaudia Jachira była gościem w porannej rozmowie Radia ZET. Zapewniła, że mimo sugestii niektórych polityków Koalicji Obywatelskiej nie wycofa się ze startu w wyborach. - Absolutnie nie rezygnuję, wręcz przeciwnie, moja kampania się rozkręca, codziennie stoję na ulicy Warszawy, rozmawiam z warszawiakami - podkreśliła.
- Robię po prostu swoje. Chcę pomóc Koalicji dążyć do zwycięstwa - zapewniła.
Tłumaczyła się też z happeningu z hasłem „Bób, hummus i włoszczyzna” oraz nagrania, w którym jako sprzedawczyni polecała „parówki smoleńskie”. - W satyrze można więcej. Nie używam takich słów w publicystyce, którą też robię i mam też filmiki poważne. Uważam, że właśnie rola aktora, rola artysty... może używać mocniejszych słów, może używać mocniejszych alegorii. Ludziom się to podoba, o czym świadczy liczba moich odsłonięć. Mam sympatyków, jeżdżę po całej Polsce z satyrami - powiedziała Jachira.
Swoje nagrania internetowe porównała do twórczości Witolda Gombrowicza. - Uważam, że nigdy w swoich filmikach nie przekroczyłam granicy, którą bardzo często przekracza obecna władza. A co więcej, uważam, że jest to mocno Gombrowiczowskie to, co ja robię, i myślę, że Gombrowicz też by był hejtowany tak samo, jak ja jestem teraz za swoje czyny - oceniła.
- „Moja kampania się rozkręca” - zapowiada pani Jachira u Beaty Lubeckiej w „Gościu Radia ZET”. Grzegorz, będziesz miał nowe kłopoty ;) - skomentował Robert Feluś, były redaktor naczelny „Faktu”
- Wszyscy którzy czekali na mega wtopę pewnie rozczarowani. Przekaz spójny. Wiedza ogólna lepsza od przeciętnej. Dzięki dużemu rozgłosowi jej szanse rosną - ocenił Klaudiusz Slezak z Polsat News. - Poza porównaniem się do Gombrowicza pani Jachira bardzo dobrze wypadła. Tym bardziej smuci mnie to, jaką drogę robienia kariery obrała - jak widać - inteligentna osoba - stwierdził Patryk Słowik z „Dziennika Gazety Prawnej”.
Jednocześnie portal Niezalezna.pl ujawnił nagranie z występuj Jachiry we wtorek w czasie spotkania wyborczego. Kandydatka wcieliła się w role nauczycielki i prezenterki telewizyjnej. - O 17-tej telenowela smoleńska, o godzinie 18 transmisja z Brunatnej Góry z okazji rocznicy urodzin Hitlera. O godzinie 22 zacznie się na żywo blok ekshumacyjny oraz quiz czyja to kończyna - mówiła.
To jest skandal! 😡 Jachira na spotkaniu wyborczym drwi z katastrofy smoleńskiej. „w imię Ojca, i Syna i brata bliźniaka”, „quiz czyja to kończyna”, „widowisko: zamiana trumien”. pic.twitter.com/zS3jvUJyR2
— Edyta Kazikowska (@EdytaKazikowska) September 25, 2019
- Hej, Platformo, gratuluję wam tego waszego Gombrowicza - skomentowała Kataryna, felietonistka „Do Rzeczy” i Wirtualnej Polski. Samuel Pereira z TVP Info zwrócił uwagę, że szef Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna zapowiadał, że Jachira nie będzie już dawać kontrowersyjnych występów.
- Stanęłabyś, głupia krowo, przed rodzinami ludzi, którzy zginęli w katastrofie samolotu i zaproponowała im quiz "czyja to kończyna"? Może byłaby to noga Sebastiana Karpiniuka z PO, który zginął w tej katastrofie? Opowiedz ten dowcip jego parlamentarnym kolegom i koleżankom - napisał do Jachiry Krzysztof Stanowski z Weszło.com.
- Nie wiem, kto wpadł na pomysł umieszczenia Pani Klaudii na listach wyborczych do sejmu, ale powinien szybko to skorygować. I przeprosić za chwilę słabości - stwierdził Łukasz Maziewski z „Faktu”. - Nie wiem, kto podsunął Grzegorzowi Schetynie kandydaturę Pani Klaudii Jachiry, ale chyba ta osoba nie życzyła Platformie zbyt dobrze. Zysk żaden, za to koszty wielkie. Decyzja o utrzymaniu jej na listach KO świadczy o utracie instynktu samozachowawczego przez liderów opozycji - ocenił Michał Szułdrzyński z „Rzeczpospolitej”.
Kanał youtube’owy Jachiry z 7 tys. subskrybentów
Klaudia Jachira od czterech lat tworzy satyryczny kanał youtube’owy, na którym prześmiewczo krytykuje działania obecnego obozu rządzącego. W nagraniach najczęściej występuje sama. Materiały zamieszczone na kanale zanotowały łącznie 1,55 mln odtworzeń, najpopularniejszy ma ich 90 tys. Kanał ma 6,8 tys. subskrybentów, natomiast fanpage facebookowy Jachiry obserwuje 95,8 tys. internautów.
O kanale zrobiło się głośno dwa lata temu, kiedy Telewizja Polska złożyła w warszawskiej prokuraturze zawiadomienia o podejrzeniu naruszenia przez Klaudię Jachirę prawa autorskiego. Youtuberka w materiale parodiującym przychylne władzy relacje w programach informacyjnych TVP posłużyła się bowiem kostką mikrofonową z logo nadawcy. Jachira została w tej sprawie przesłuchana i usłyszała zarzut z art. 116 Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. W odpowiedzi zamieściła nagranie, w którym zamazała znaczek TVP na kostce mikrofonowej. Cztery lata temu Klaudia Jachira startowała do Sejmu z ósmego miejsca na liście Nowoczesnej w okręgu lubuskim. Nie uzyskała mandatu poselskiego.
Z zawodu Jachira jest aktorką. - Zaangażowana w życie kulturalne, społeczne i polityczne swojego Kraju. Nie boi się w artystyczny sposób wyrażać swoich poglądów i opinii - przedstawia się na YouTubie.
Dołącz do dyskusji: Klaudia Jachira obciążeniem wizerunkowym dla Koalicji Obywatelskiej, zniechęci niezdecydowanych wyborców (opinie)