Waystar Royco w nowych rękach? Recenzja ostatniego sezonu „Sukcesji” HBO
Finałowy sezon „Sukcesji” HBO zadebiutuje 27 marca. Czy Logan Roy w końcu przekaże swoim dzieciom firmę, a może będzie się z nimi pojedynkował do upadłego? Nowy odcinek podpowiada nam kierunek, w którym ruszy opowieść o wpływowej rodzinie medialnych potentatów.
W pierwszym odcinku trafiamy na huczne obchody urodzin Logana Roya (Brian Cox). Jubilat wydaje się bardziej zmęczony uśmiechaniem i znoszeniem towarzystwa ludzi, na których mu nie zależy niż wojną z dziećmi o przyszłość firmy. Fascynujące jest przyglądanie się umizgom jego klakierów cały czas usiłujących dogodzić krnąbrnemu starcowi nie znającemu granic w upokarzaniu ludzi i ich kompromitowaniu. Wydaje się skrajnym absurdem absolutna czołobitność i poddańczość pracowników Logana w stosunku do swojego szefa.
Aktualnie wiernie trwają przy jego boku Tom (Matthew Macfadyen) i Greg (Nicholas Braun). Tom wybierając szefa zamiast żony, dowiódł, że wyżej ceni swojego teścia i przez przypadek (!) właściciela Waystar Royco, pozycję zawodową i społeczną niż jakąś tam, mało istotną, kwestię jak małżeństwo z kobietą, którą podobno kochał i cierpiał gdy ta nie odwzajemniała jego uczuć. Tom okazał się graczem równie skutecznym i niedocenianym, co młode pokolenie Royów – upadają, ale ciągle wstają. Gdy więc nikt się nie spodziewał, Tom wbił żonie nóż w plecy i pobiegł zyskiwać przychylność teścia, szefa i boga w jednym.
Greg mistrzem kompromitacji
Inaczej wygląda sytuacja Grega, który pozornie wydawał się wyluzowanym kolesiem niezainteresowanym uprzywilejowaniem swojej rodziny. Gdy jednak wszedł w to środowisko, zachłysnął się możliwościami wynikającymi z posiadania najgłośniejszego medialnie nazwiska w Ameryce. Greg zwykle się czymś kompromituje i musi przepraszać, że żyje. Razem z Tomem tworzą niezwykły duet komediowy – pozornych nieudaczników, którzy jakimś cudem spadają na cztery łapy. Duża w tym zasługa aktorów - Matthew Macfadyena oraz Nicholasa Brauna. Są śmiertelnie poważni gdy opowiadają dowcipy i kompletnie niepoważni, gdy przekazują druzgocącą wiadomość. Greg jest przy tym mistrzem faux pas, co nie mieści się w głowie pozostałych członków rodziny.
Ekipa młodych Royów
Tymczasem u młodych Royów wrze entuzjazm czego oczywiście nie widać na ich twarzach. Wspólny pakt mający na celu wyeliminowanie z gry starego Roya wciąż ma się dobrze. Będąc w Europie, planują swoje działania i gdy pojawia się okazja, aby wymierzyć pstryczek w nos ojca, od razu z tej możliwości korzystają. Pytanie, czy nie rzucą się sobie nawzajem do gardeł, jest uzasadnione, w końcu bywało tak już niejednokrotnie. W finale trzeciego sezonu widzieliśmy, ile zdrowia i nerwów kosztowało ich przeciwstawienie się rodzicowi. Nawet Kendall (w tej roli fenomenalny Jeremy Strong) traci cały animusz gdy staje twarzą w twarz z ojcem. Nie chodzi wcale o to, że ma mniejsze doświadczenie w zarządzaniu firmą, albo że przerastają go duże wyzwania zawodowe. Po prostu tyrania ojca znowu wrzuca go w rolę małego chłopca, który nie potrafi stanąć w obronie własnych interesów.
Kendall, Shiv (Sarah Snook) i Rom (Kieran Culkin) z każdej konfrontacji z Loganem wychodzą pogruchotani. Miło byłoby zobaczyć chociaż raz inaczej rozłożony układ sił. W pierwszym odcinku dochodzi do przepychanek ekipy seniora z młodymi Royami, ale domyślamy się, że kluczowe konfrontacje wciąż przed nami.
Rodzinne zdjęcie
Siłą „Sukcesji” od początku było grzebanie w relacjach rodzinnych i pokazywanie, że pewne schematy wciąż działają, niezależnie od tego czy masz dziesięć, czy czterdzieści lat. Despotyzm Roya, jego władcze podejście do firmy sprawia, że każda jednostka chcąca wybić się na niepodległość, od razu zostaje strącona w piekielne czeluści. Kendall walczył najdłużej i najbardziej zaciekle, a jedyne co osiągnął, to pogłębiające się załamanie nerwowe i odegranie słynnej sceny a la BoJack Horseman (życzyłabym sobie więcej tak wybitnie napisanych wydarzeń dla tego bohatera, który niewątpliwie dominuje pozostałe rodzeństwo swoim zdecydowaniem i determinacją, nawet jeśli gaśnie równie szybko, co się zapala do kolejnych pomysłów „zamordowania” ojca).
W jakimś sensie „Sukcesja” działa w ten sam sposób co „Rodzina Soprano” – pokazuje, jak funkcjonują mechanizmy przemocy w rodzinie i firmie udającej rodzinę. Logan wzorowany na Rupercie Murdochu, który właśnie planuje swój piąty ślub, to pokaz męskiej i patriarchalnej siły niszczącej każdego przeciwnika pojawiającego się na drodze. Podobnie działał Tony Soprano, a Don Draper i BoJack Horseman zapłacili za ten sam modus operandi zrujnowanym zdrowiem psychicznym i koniecznością resetu. Czy Logan podzieli ich los? Patrząc na Ruperta Murdocha, wciąż triumfującego nad swoimi wrogami, można w to wątpić.
Kendall chciał być niezniszczalny i zapamiętany, Shiv dorównać ojcu i bratu, a Rom udowodnić, że jest kimś więcej niż chodzącą anegdotą. Na przestrzeni trzech sezonów każdy z bohaterów przede wszystkim rozwijał swoje stany lękowe, strachy, stany depresyjne. Teraz gdy działają razem (chociaż musimy pamiętać, że lojalność to słaba strona bohaterów „Sukcesji”), mają szansę pokonać potwora ze swojego dzieciństwa.
Dla Shiv to także rozgrywka z prawie byłym mężem, którego zdrada uderzyła w nią spektakularnie i dotkliwie, w końcu Tom wybrał Logana. Czy oprócz „zamordowania” ojca, będzie także musiała „zamordować” męża”? Bohaterka ma całkiem długą listę przeciwników, a gdy dodać do tego jej ostatnią rozmowę z matką, to okaże się, że żyjąc w tak licznej rodzinie, w dalszym ciągu można być piekielnie samotnym.
W dziesięcioodcinkowym sezonie Jesse Armstrong obiecał nam odpowiedzieć na większość nurtujących pytań i pokazać, jak kształtowały się specyficzne relacje w rodzinie Royów. Kto wygra, a kto przegra? Kto wywiesi białą flagę? Kto „zamorduje” ojca? Przed nami dziesięć tygodni emocjonujących wizyt w posiadłościach Royów.
Premiera sezonu finałowego „Sukcesji” 27 marca na HBO Max.
Dołącz do dyskusji: Waystar Royco w nowych rękach? Recenzja ostatniego sezonu „Sukcesji” HBO