Wiele kanałów może zniknąć z polskiego rynku. Alarmujące słowa o „kosztach nie do udźwignięcia”
W Sejmie odbyło się wysłuchanie eksperckie w sprawie nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. Politycy opozycji zaprosili m.in. przedstawicieli sieci kablowych, platform cyfrowych i nadawców. Alarmowano, że po wejściu w życie propozycji rządu, wiele kanałów telewizyjnych może zakończyć nadawanie. Przedstawicielka Kancelarii Prawnej Media, która wzięła udział w wysłuchaniu ostrzega w rozmowie z Wirtualnemedia.pl przed drożyzną i zniknięciem wielu stacji.
Rządowy projekt wprowadza rewolucyjne zmiany na rynku płatnej telewizji. Pierwsze 5 kanałów na listach dekoderów mają otwierać stacje TVP: TVP1, TVP2, TVP3, TVP Info i TVP Kultura. Inne stacje, które muszą oferować wszyscy operatorzy, czyli objęte zasadą must carry, must offer wskaże Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Nie może być ich jednak więcej niż 30.
W środowisku operatorów najwięcej kontrowersji budzi zakaz oferowania stacji wyłącznie w pakietach. Sieci kablowe i platformy cyfrowe musiałyby sprzedawać dostęp także do pojedynczych stacji. Nadawcy nie mogliby stosować różnych opłat dla swoich kanałów dla operatorów. Z kolei platformy cyfrowe musiałyby nadawać na transponderach wszystkie wersje TVP3, a nie jak obecnie jedynie TVP3 Warszawa. Może to kosztować nawet kilka milionów euro rocznie.
Jak informowaliśmy w piątek, przedstawiciele ośmiu organizacji branży telewizyjnej i telekomunikacyjnej w oświadczeniu apelują o “wstrzymanie prac nad tymi szkodliwymi regulacjami, które w istocie ograniczą konkurencję i osłabiają polski rynek telewizyjny".
Pierwsze czytanie zmiany do ustawy o radiofonii i telewizji dodane do projektu ustawy wprowadzającej ustawę - Prawo komunikacji elektronicznej („wPKE”) zaplanowano na 11-13 stycznia 2023 roku. Prace nad nowymi przepisami trwały od ponad 2 lat, a branża czuje się nimi zaskoczona i pominięta w konsultacjach.
Uboższa i droższa oferta płatnej telewizji?
W wysłuchaniu eksperckim uczestniczyła m.in. Kancelaria Prawna Media. - Jak zostało to podniesione podczas wysłuchania eksperckiego w Sejmie, proponowane przez rząd zmiany stanowią nadmierną ingerencję w swobodę działalności gospodarczej. Radykalnie zmieniają także dotychczasowe modele dystrybucji kanałów telewizyjnych, które zostały wypracowane przez rynek z uwzględnieniem potrzeb samych widzów, ze szkodą dla tego rynku, w tym samych widzów. Propozycje rządu wymuszają na nadawcach i operatorach telewizyjnych zmianę ofert usług telewizyjnych, nie biorąc pod uwagę realiów funkcjonowania tego rynku. Prowadzić to może do sytuacji, w której widz otrzyma zubożoną oraz droższą ofertę programową - relacjonuje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Luiza Piskorek, radca prawny Kancelarii Prawnej Media, ekspert ZPPM Lewiatan.
Zobacz także: Rzecznik rządu: Dostawcy telewizji nie będą zmuszać abonentów do wykupywania pakietów
Przedstawiciele branży obawiają się rewolucji, która czeka ich po ewentualnym przyjęciu przepisów. - - Wdrożenie modelu dystrybucji programów narzuconego w rządowym projekcie, obejmującego oferowanie widzom programów must carry ustalonych w ustawie i rozporządzeniu KRRiT oraz programów a la carte, będzie wymagało poniesienia ogromnych kosztów przez przedsiębiorców sektora usług telewizyjnych. Konieczne będą między innymi zmiany umów licencyjnych, przebudowa ofert dla widzów, inwestycje w sprzęt i oprogramowanie. Bardziej skomplikowany będzie też proces obsługi klientów. Koszty finansowe i organizacyjne związane koniecznością stosowania nowego modelu dystrybucji programów będą musiały znaleźć swoje odzwierciedlenie w cenie usług dla widzów - zauważa Piskorek.
Mniejsze kanały telewizyjne zagrożone
Radca prawny alarmuje, że wejście w życie przepisów może mieć katastrofalne skutki dla właścicieli mniejszych kanałów telewizyjnych. Osoby decydujące się na model „a la carte” mogą wybierać tylko najbardziej znane stacje. - Dla mniejszych przedsiębiorców mogą być to koszty nie do udźwignięcia, co skutkować może ograniczeniem ich działalności albo wręcz eliminacją z rynku. Dotyczy to w szczególności nadawców, którym zmniejszone zasięgi dotarcia do widzów w dystrybucji programów a la carte nie pozwolą na utrzymanie dotychczasowych przychodów z dystrybucji programów. Tym samym różnorodność oferty dla widzów może zostać uszczuplona. Widz otrzyma za to szereg kanałów nadawcy publicznego, umieszczonych na pierwszych pozycjach w EPG (o ile samodzielnie nie przeprogramuje on dostępności programów). Proponowane regulacje prowadzić mogą do znacznego uprzywilejowania nadawcy publicznego w dostępności widzów do programów w stosunku do nadawców komercyjnych - przekonuje przedstawicielka Kancelarii Prawnej Media.
Przepisy mogą być zdaniem ekspertki sprzeczne z prawem Unii Europejskiej. - Poważne wątpliwości rodzi nie tylko rynkowy skutek tych zmian, ale też ich zgodność z przepisami UE, a zwłaszcza z Europejskim Kodeksem Łączności Elektronicznej (EKŁE). Propozycja rządu uregulowania programów must offer/must carry wydaje się być nadmiarowa oraz naruszająca zasadę proporcjonalności w stosunku do celu, jaki miałaby ta regulacja osiągnąć, czyli zwiększenia pluralizmu mediów oraz różnorodności oferty programowej. Brak jest także zachowania wymaganej przez Dyrektywę EKŁE wystarczającej przejrzystości i jasności w sytuacji, w której to KRRIT ustala listę programów must offer/must carry oraz ich pozycję w EPG, bez wyraźnych ustawowych kryteriów. Jeśli chodzi o oferowanie programów a la carte, jak też jednolitych cen za programy dla wszystkich operatorów, zmiany te nie znajdują w ogóle oparcia we wdrażanej Dyrektywie EKŁE – ocenia Piskorek.
Zobacz także: Nadawców i operatorów czekają rewolucyjne zmiany. Rząd wzmocni pozycję TVP
Rewolucja nierealna w tak krótkim czasie?
Przedstawiciele branży uważają, że gdyby przepisy w weszły w życie, potrzebowaliby dużo czasu na dostosowanie swoich działalności do nowych warunków. - Zastrzeżenia sektora telewizyjnego oraz poważne zastrzeżenia prawne budzi proces legislacji w zakresie zmian do uRTV oraz tzw. vacatio legis. Zmiany nie zostały poddane konsultacjom z rynkiem, nie tylko przedsiębiorcami, ale też z organizacjami konsumentów. W ogóle nie określono skutków tej regulacji (OSR), a 6-miesięczny okres vacatio legis do wdrożenia zmian w zakresie ofert, umów licencyjnych, umów z abonentami czy zmian organizacyjnych według organizacji samorządowych branży mediów i telekomunikacji jest nierealny – zauważa radca prawny.
Sieci kablowe i platformy cyfrowe chciałyby dłuższych konsultacji, które doprowadziłyby do wypracowania modelu reform zadowalające zarówno operatorów płatnej telewizji, abonentów, jak i widzów.
- Organizacje reprezentujące branże mediów i telekomunikacji były zgodne – zmiany powinny zostać wyłączone z procesu legislacyjnego dotyczącego wPKE i poddane szerokim konsultacjom rynkowym. W szczególności, jako oparte o całkowicie nierealne założenia, nie powinny być procedowane jako element wdrożenia Dyrektywy EKŁE – relacjonuje Piskorek.
Dołącz do dyskusji: Wiele kanałów może zniknąć z polskiego rynku. Alarmujące słowa o „kosztach nie do udźwignięcia”