"Latający mnich i tajemnica da Vinci" oraz Paweł Małaszyński (wideo)
19 sierpnia na ekrany kin trafi koprodukcja polsko-słowacka "Latający mnich i tajemnica da Vinci", w obsadzie której znaleźli się m.in. Paweł Małaszyński, Mirosław Zbrojewicz i rosyjski aktor Aleksandr Domogarow.
Niewiarygodne, zagadkowe zajścia na planie każą sądzić, że nad filmem zawisła średniowieczna klątwy. Seria zupełnie niecodziennych wydarzeń zaczęła się już w pierwszych dniach pracy okazało się, że słowacki aktor Ivan Paluch odgrywający w obrazie istotną rolę będzie musiał przejść skomplikowaną operację biodra. Co prawda powrócił na plan, ale w stanie nie pozwalającym mu na poruszanie się o własnych siłach. W konsekwencji reżyserka musiała przearanżować kilka scen, ponieważ aktor mógł grać tylko w pozycji siedzącej.
Produkcji nie zapomni nigdy jeden ze słowackich kamerzystów, ponieważ nóż nieopatrznie rzucony przez grającego główną rolę Marko Igondę z pełnym impetem minął jego głowę zaledwie o kilka centymetrów. Aktor nie miał bowiem pojęcia, że w zaciemnionej części pomieszczenia, gdzie posłał ostrze znajdował się operator szukający pomysłu na lepsze ujęcia. Pech prześladował jednak nie tylko Słowaków. W trakcie kręcenia skomplikowanej sceny tortur jeden ze słowackich kaskaderów omal nie pozbawił toporem dłoni polskiego kolegi.
Wraz z postępem prac już cała ekipa była gotowa uwierzyć w istnienie "klątwy da Vinci". O ile pożar, który wybuchł pewnego dnia na planie, dało się jeszcze zaakceptować, trudniej racjonalnie wytłumaczyć zbiorowe ataki migreny, która udzielały się całej ekipie w trakcie nagrywania scen w krypcie gotyckiego kościoła w Ludrovej. Ból był tak uporczywy, że filmowanie krypcie nie mogło trwać dłużej niż pół godziny.
Głowy rozbolały twórców również wtedy, gdy zdjęcia zostały wstrzymane na kilka dni przez archeologów, którzy wkroczyli na plan filmu, by zbadać fragment średniowiecznej konstrukcji odkrytej przypadkiem przy tworzeniu scenografii.
Klątwa przypomniała o sobie nawet po zakończeniu zdjęć, gdy w tajemniczych okolicznościach zniknęła księga, która w obrazie udawała sekretne rękopisy Leonarda da Vinci. Kosztowny, pieczołowicie wykonany starodruk miał zostać oddany na pamiątkę do muzeum.
Akcja rozgrywa się w XVIII wieku w słowackich Pieninach, przy dzisiejszej granicy z Polską. W ukrytym w górach i owianym mrocznymi legendami Czerwonym Klasztorze pustelniczy żywot wiodą mnisi kamedulscy, nieświadomi dramatycznych zmian, jakie przeżywa targana wojnami i rewolucjami Europa. Pewnego dnia u wrót klasztoru odnajdują zakrwawionego, bezimiennego mężczyznę. Ratują półżywego nieznajomego, a z czasem postanawiają przyjąć go w swoje szeregi, nadając mu przydomek Cyprian. Wiele lat później tajemniczy zakonnik noszący to imię wsławi się wielkimi odkryciami z dziedziny medycyny i alchemii, a także wynalezieniem machiny, która pozwoliła mu wzbić się w niebo.
Dołącz do dyskusji: "Latający mnich i tajemnica da Vinci" oraz Paweł Małaszyński (wideo)