Mariusz Walter: sprzedaż TVN wymusiła rodzina Jana Wejcherta, byłem przeciwny zatrudnieniu Tellenbacha
Mariusz Walter w wywiadzie dla miesięcznika „Forbes” stwierdził , że żałuje sprzedaży stworzonej przez siebie stacji TVN. Ujawnił też, że był przeciwny pomysłowi, by Markus Tellenbach zastąpił na stanowisku prezesa TVN jego syna Piotra Waltera.
Większościowym udziałowcem Grupy TVN od lipca br. jest firma Scripps Networks Interactive, która przejęła pakiet kontrolny spółki od Grupy Canal+ i Grupy ITI. Za ITI stali Mariusz Walter, Jan Wejchert i Bruno Valsangiacomo, którzy w 1997 roku stworzyli TVN.
Mariusz Walter, honorowy prezydent Grupy ITI, w rozmowie z „Forbesem”, opublikowanej w nowym wydaniu miesięcznika, stwierdził, że godząc się na sprzedaż TVN czuł się „jakby sprzedał 25 lat pracy i 50 lat swojego dorobku w mediach”. - Sprzedaż była wymuszoną decyzją. Przede wszystkim przez zgon mojego przyjaciela, Jana Wejcherta - powiedział Walter, przypominając, że większość rodziny Wejchertów chciała zająć się inną działalnością niż prowadzenie biznesu telewizyjnego.
- Mieli formalne i rzeczywiste prawo do swoich udziałów w dziedzictwie ITI. A że były to kwoty duże, przekraczające wówczas nasze możliwości, musiało dojść do sprzedaży „rodowych sreber”. Nie można było zaspokoić ich słusznych oczekiwań przez spółkę, która osiągnęła rozsądną granicę zadłużenia i nie powinna zaciągać kolejnych kredytów na wykup niektórych udziałowców - wyjaśnił w wywiadzie Walter.
Przypomnijmy, że Grupa ITI w 2011 roku sprzedała mniejszościowe udziały w Grupie TVN (do której włączono nieco wcześniej platformę cyfrową N) koncernowi Vivendi kontrolującemu Grupę Canal+. W 2012 roku Grupa TVN sprzedała 75 proc. udziałów Onetu wydawnictwu Ringier Axel Springer Media AG, natomiast Grupa ITI w 2013 roku sprzedała sieć Multikino firmie Vue-Entertainment, a na początku ub.r. - Legię Warszawa biznesmenom Bogusławowi Leśnodorskiemu i Dariuszowi Mioduskiemu.
Mariusz Walter podkreślił, że Scripps Networks Interactive został nowym właścicielem, bo złożył najlepszą ofertę. Ponadto udziałowców ITI ujęło to, że jest firmą rodzinną, podobnie jak kiedyś TVN. Walter jest przekonany, że z nowym właścicielem firma nadal będzie się rozwijać. - Do tego stopnia jestem przekonany, że gdyby on po obowiązkowym wezwaniu i wykupieniu akcji spółki z giełdy zdecydował się kiedyś wrócić na rynek, zainwestowałbym sporą część prywatnego majątku w akcje TVN - zapewnił Walter.
Współtwórca TVN skomentował też zmianę na stanowisku prezesa TVN, która miała miejsce w 2009 roku. Wówczas nowym zarządzającym stacją na miejsce jego syna Piotra Waltera został Markus Tellenbach, sprowadzony przez Wejcherta i Valsangiacomo menedżer ze Szwajcarii. Współtwórca TVN uważa, że ta decyzja została podjęta „niezgodnie z jego nadzieją, że ITI jest i pozostanie firmą rodzinną”, a synowie właścicieli holdingu obejmą rządy w stacji.
Walter przyznał, że Tellenbach jest fachowcem i dobrze przygotował TVN do sprzedaży. - Ale to nie znaczyło, że trzeba było rezygnować z mojego syna, Piotra, jako zarządzającego. Mówię to nie tylko jako ojciec - zaznaczył.
W rozmowie z „Forbesem” Walter odniósł się też do częstych zarzutów, że TVN i TVN24 sprzyjają jednej opcji politycznej. - Jeżeli ludzie różnych opcji politycznych mają prawie w każdej chwili dostęp do anteny i mówią, co chcą , to jest to najlepszy dowód obiektywności TVN24 - uważa Walter. Podkreślił on, że już od trzech lat nie miał wpływu na to co się dzieje na antenie stacji.
Walter skomentował też fakt, że TVN swoją siłę zbudował emitując nie autorskie pozycje, ale programy na licencjach zagranicznych. - Wielkim zmartwieniem nadawców jest trudność w wymyślaniu własnych programów. Widziałem kiedyś w Amsterdamie w firmie Endemol, jak wielu ludzi nad jak wieloma projektami pracuje i jak wiele tych projektów ląduje w koszu - powiedział Walter.
Dołącz do dyskusji: Mariusz Walter: sprzedaż TVN wymusiła rodzina Jana Wejcherta, byłem przeciwny zatrudnieniu Tellenbacha
Tak w ogóle to ramówki polskich, głównych stacji telewizyjnych są na tak niskim poziomie, że w większości nie nic ciekawego.