SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Michał Kobosko, redaktor naczelny „Bloomberg Businessweek Polska”

Z Michałem Kobosko, szefem powstającego dwutygodnika „Bloomberg Businessweek Polska”, rozmawiamy o tym nowym projekcie wydawniczym, polskim rynku magazynów opinii, poziomie informacji gospodarczych w dziennikach, jak również o obecnej pozycji rynkowej „Dziennika Gazety Prawnej”, z którym był związany.

Krzysztof Lisowski: Wiele mówi się o wprowadzeniu na rynek Waszego nowego tytułu „Bloomberg Businessweek Polska”. Kiedy w punktach sprzedaży pojawi się jego pierwszy numer i z kim chcecie bezpośrednio konkurować?

Michał Kobosko, redaktor naczelny magazynu „Bloomberg Businessweek Polska”:
Odpowiem może trochę prowokacyjnie: relatywnie łatwo jest się wyróżnić na rynku, na którym nie ma praktycznie nikogo. Nasz tytuł wejdzie bowiem do segmentu tygodników i dwutygodników ekonomicznych, gdzie de facto nie ma gracza, który osiągnąłby satysfakcjonującą sprzedaż. Tytułem, z którym będziemy mogli się jakoś porównywać jest jedyny miesięcznik biznesowy, który osiągnął sukces, czyli „Forbes”. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, wejdziemy na rynek w czwartym kwartale tego roku.

Miesięcznik ma jednak siłą rzeczy inną formułę. Na czym będzie polegało podobieństwo Waszego tytułu do „Forbesa”?

„Forbes” wyznaczył pewien poziom sprzedaży egzemplarzowej i zarazem aktywności typu konferencje, seminaria, szkolenia - który stał się także dla nas pewnym przykładem. Ale miesięczniki z natury rzeczy pełnią inną rolę, raczej komentują i analizują w dłuższej perspektywie. My chcemy być pismem żywym, biorącym udział we wszystkim, co aktualne i co dzieje się na szeroko pojętym rynku gospodarczo-ekonomicznym. Będziemy na naszych łamach podejmować wszelkie tematy związane z tą problematyką, uczestniczyć w gorących debatach. Materiały będą przygotowywane nie tylko przez naszych dziennikarzy i współpracowników, ale także przez autorytety zewnętrzne - autorów, którzy nie są na co dzień obecni w innych mediach. Korzystamy z tekstów globalnej edycji „Bloomberg Businessweeka” oraz materiałów przygotowywanych przez warszawski oddział agencji Bloomberga. Zdajemy sobie sprawę, że Polaków najbardziej interesuje to, co tu i teraz. Ale coś się jednak zmienia, już od wejścia do UE w 2004 roku, a na pewno od kryzysu bankowego jesienią 2008 r. W miarę, jak polskie firmy zaczynają wychodzić za granicę, jak docierają do nas wszystkie globalne marki, a sami Polacy odczuwają w swoich portfelach skutki globalnych wstrząsów - rośnie zainteresowanie tematyką międzynarodową. Tu chcemy być szczególnie mocni.

Jaki jest planowany nakład tytułu?

Sądzimy, że dla dwutygodnika ekonomicznego na polskim rynku dobrym wynikiem będzie nakład sprzedany na poziomie około 20 tysięcy egzemplarzy. Z punktu widzenia logiki przygotowywania pisma naszym celem jest oczywiście dojście do formatu tygodnika. Narzuca to nam już sam tytuł - skoro ma on w nazwie słowo „week”, to powinien ukazywać się raz na tydzień. Tygodnikiem chcemy się stać w 2012 roku, o ile rynek dojrzeje do tygodnika ekonomicznego. Zależy to również, rzecz jasna, od realizacji naszego budżetu, a przede wszystkim od aktywizacji sprzedaży magazynu w prenumeracie oraz oczywiście od efektów działań mających na celu pozyskiwanie reklamodawców. Przeformatowanie na tygodnik będzie wiązało się z koniecznością doinwestowania tytułu oraz m.in. rozszerzenia zespołu redakcyjnego.

W jakim okresie chcecie, aby nowy tytuł stał się rentowny?

Niestety nie mogę ujawniać żadnych danych finansowych. Nasz budżet jest znany firmie Bloomberg, która została naszym amerykańskim partnerem. Bloomberg uważa nasze założenia za ambitne, ale realistyczne. M.in. to było jednym z elementów, które zadecydowały o tym, że Bloomberg podpisał z nami umowę licencyjną.

Wydawcy bardzo mocno inwestują w serwisy internetowe. Czy wprowadzeniu na rynek nowego tytułu będzie towarzyszyło także uruchomienie platformy internetowej?

Platforma to dobre słowo :) Oczywiście tak! Nie będę ukrywał, że na samym początku rozważaliśmy także uruchomienie nie tyle nowego tytułu drukowanego, co elektronicznego. Realia polskiego rynku są niestety takie, że za wcześnie jest jeszcze na realizowanie projektów „e-only”. Jeśli chodzi o media biznesowe, najwięcej reklamodawców potrafią przyciągnąć wciąż wydania drukowane. Myślę, że na obecnym etapie, tytuł ukazujący się wyłącznie w wersji tabletowej nie miałby szans utrzymania się. Owszem, zamierzamy bardzo mocno zainwestować w rozwój serwisu internetowego naszego nowego tytułu. Choćby z tego względu, że wydanie drukowane będzie dwutygodnikiem, zatem w wersji on line będziemy mieć szansę zaistnienia z informacjami o charakterze newsowym. Mamy wiele pomysłów na intensywną obecność w internecie. Chcemy też czerpać z doświadczeń na polu technologii elektronicznych zdobytych przez Bloomberga.

Niezależnie od faktu, że będziecie dwutygodnikiem przypuszczam, że czytelnicy będą Was i tak porównywać do tygodników opinii. Co Pan myśli o poszczególnych tytułach z tego segmentu?

Tygodniki w sensie generalnym mają się dziś znacznie lepiej niż gazety codzienne. Ale nadal walczą o utrzymanie sprzedaży detalicznej powyżej magicznej granicy 100 tys. egzemplarzy. Wprowadzenie tytułu „Uważam Rze” pokazało, że wbrew pozorom mieliśmy w Polsce niszę na tym rynku. Dało to wydawcom otuchę i nadzieję, że „print” może tak szybko nie zginie. „Uważam Rze” postrzegam jako sukces czytelniczy, nie wiem jednak, w jakim stanie są finanse tego projektu i co z nim zrobi nowy właściciel Presspubliki Grzegorz Hajdarowicz. Sądząc po braku reklam i dumpingowej cenie detalicznej, nie jest to na razie opłacalny biznes.

Jak Pan ocenia obecną sytuację pozostałych trzech tytułów: „Polityki”, „Wprost” oraz „Newsweek Polska”?

„Polityka” ma problem strategiczny. Nie chcę być zbyt brutalny, ale pismo starzeje się wraz ze swoim zespołem redakcyjnym i coraz rzadziej zaskakuje czytelników. A od lidera rynkowego oczekuje się najwięcej. „Wprost” ma za sobą ogromny sukces komercyjny i tym bardziej się z tego cieszę, że jeszcze kilkanaście miesięcy temu wróżyłem temu tytułowi upadek. Przed redakcją stoi teraz wyzwanie utrzymania tego dobrego trendu i poszerzenie formuły, która ma swoje ograniczenia. Mam wrażenie, że najwięcej wyzwań ma jednak „Newsweek Polska”. Magazyn próbuje odejść z pozycji pisma oferującego opinie i trendy w stronę magazynu o lżejszym charakterze. Tak wyraźny jak ostatnio odwrót od polityki i od kontrowersji to - moim zdaniem - dość ryzykowny krok, nie tylko w realiach sezonu wyborczego. „Newsweek Polska” mógłby skorzystać z doświadczeń amerykańskiego pierwowzoru, ale ten mimo ogromnych zmian redakcyjnych wciąż szuka pomysłu na przetrwanie.

Był Pan związany z „Dziennikiem Gazetą Prawną”. Czy teraz - patrząc z perspektywy - jest Pan zadowolony z sytuacji rynkowej tego tytułu?

Będę się upierał, że połączenie „Dziennika Polska Europa Świat” z „Gazetą Prawną” zostało przeprowadzone dobrze i możliwie sprawnie. To, że odszedłem z tego tytułu, było moją suwerenną decyzją i wynikało z braku porozumienia z wydawcą co do ścieżki rozwoju gazety. Teraz po kilkunastu miesiącach, wciąż nie wiem, dokąd zmierza „Dziennik Gazeta Prawna”. Słyszałem o planach dotyczących zmiany layoutu, ale tu nie chodzi o formę, tylko o pozycjonowanie, treści i autorów. Na ten moment widać, że z punktu widzenia Grupy Infor najlepszym wyjściem byłby powrót do sprawdzonej formuły „Gazety Prawnej”.

Czy jest jakaś gazeta codzienna, która - Pana zdaniem - utrzymuje status opiniotwórczego tytułu gospodarczo-biznesowego?

Najlepsze wrażenie pod kątem informacji gospodarczo-biznesowych robią na mnie wciąż strony łososiowe „Rzeczpospolitej”, stojące od kilku lat w jawnej opozycji do stron białych. Ideałem byłoby dla mnie połączenie „Rzeczpospolitej” oraz „Pulsu Biznesu”. „Rzeczpospolita” ma różnorodność i wielość autorskich informacji gospodarczych jak nikt inny. Z kolei „Puls Biznesu” ma swoisty „nerw”, potrafi zaskoczyć, otworzyć oczy na nowe zjawiska. I dociera do decydentów biznesowych, dzięki czemu ma ogromny potencjał reklamowy.

O rozmówcy
Michał Kobosko - redaktor naczelny „Bloomberg Businessweek Polska”. Dziennikarskie doświadczenie zbierał w „Gazecie Wyborczej”, następnie był zastępcą redaktora naczelnego dziennika „Puls Biznesu” oraz szefem portalu pulsbiznesu.pl, był również związany z dwutygodnikiem „BusinessWeek”. W latach 2005–2006 pełnił obowiązki zastępcy redaktora naczelnego oraz redaktora naczelnego miesięcznika „Forbes”. Od października 2006 pełnił funkcję redaktora naczelnego „Newsweek Polska”. W czerwcu 2009 został redaktorem naczelnym gazety „Dziennik. Polska Europa Świat”, potem, gdy doszło do fuzji „Gazety Prawnej” i „Dziennika”, pełnił obowiązki redaktora naczelnego „Dziennika Gazety Prawnej”. W 2010 r. wrócił do Axel Springer Polska, gdzie został wydawcą magazynów „Newsweek Polska” i „Forbes”. Od marca 2011 jest menadżerem projektu Point Group Business Unit, spółki zależnej Platformy Mediowej Point Group, wydawcy polskiej edycji „Bloomberg Businessweek Polska”.

Dołącz do dyskusji: Michał Kobosko, redaktor naczelny „Bloomberg Businessweek Polska”

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl